




8.
Biuro Monroe
Niski i niespokojny pomruk wydobył się z gardła Eliasa w zaciszu jego biura. Jego uchwyt na długopisie zacieśnił się, gdy przekręcał głowę z boku na bok, próbując rozluźnić napięcie w ramionach.
'Nasze szczenię...' Wściekłość nie mogła kontynuować. Matka wzywała go do sanktuarium. Było to niesłychane, aby wzywać wilcze duchy wszystkie naraz, ale coś się działo.
'A co z Ellie?!' zapytał Elias natychmiast zaniepokojony o swoją małą dziewczynkę.
'Jest bezpieczna. Wrócę wkrótce. Nasze szczenię jest bezpieczne,' powiedział Wściekłość, pozwalając swojemu człowiekowi poczuć jego pewność. Elias wypuścił z siebie sfrustrowane westchnienie, 'Dobrze.'
W ciągu godziny nieobecności Wściekłości, okoliczni alfowie z sąsiednich miast kontaktowali się z nim w sprawie dziwnej sytuacji ich wilków. Ich patrole zostały wzmocnione z powodu ich wrażliwości, czarownice w stadach zostały zwerbowane do pomocy w ochronie. Zbliżało się popołudnie, a Elias zaczynał się martwić, Wściekłość nie wróciła, a jego córka nie odwiedziła go ani nie zadzwoniła. Odkąd jego partnerka zmarła, zawsze stawał się niespokojny, gdy nie miał z nią kontaktu. Była jego ostatnią liną ratunkową do tego świata.
Zmartwienia ojca i strach o jego zdrowie psychiczne skłoniły go do zadzwonienia do jej telefonu. Sprawdzając czas, wiedział, że będzie albo w kawiarni, bezinteresownie pomagając Helen, albo wychodziła z biblioteki.
"Cześć, tatusiu!"
Te dwa słowa natychmiast go uspokoiły. "Ellie! Czy wszystko w porządku, kochanie?" zapytał, opierając się lekko na krześle.
"Więcej niż dobrze. Mam wspaniałe wieści, tatusiu. Znalazłam go. Znalazłam swojego partnera." Jej podekscytowanie było zaraźliwe, duma i zadowolenie rozkwitły w jego piersi. W myślach powiedział sobie, że będzie o nią dbał, kiedy opuści ten świat. Elias zaśmiał się serdecznie, słuchając jej uroczych wywodów. Zatrzymała się na chwilę, a potem kontynuowała.
"Tatusiu? Czy możesz zjeść z nami kolację dziś wieczorem? Chciałabym, żebyś go poznał. On również chce cię poznać," zapytała nieśmiało.
"Oczywiście Ellie. Zwykła pora?" zapytał.
"Tak. Nie spóźnij się. Kocham cię, tatusiu,"
"Też cię kocham, kochanie." Z ogromnym uśmiechem na twarzy zakończył rozmowę, podekscytowany spotkaniem partnera swojej córki. Sprawdzając czas jeszcze raz, wiedział, że musi zadzwonić do swojej żony. Jak przetarta płyta, znał każde słowo, które miało opuścić jej usta. Nienawidziła, gdy spędzał czas z Eleną i ciągle zmuszała go do bycia z Rachel. Uznawał dziewczynę za swoją pasierbicę, był dla niej ojcem, ale miała paskudny charakter, podobnie jak jej matka. Charakter, który był dobrze ukryty za ich pięknem.
Wybierając numer Helen, oparł się ciężko na swoim krześle, z nogami opartymi na biurku.
"Hallo," Jej odpowiedź była nagła i pełna irytacji. Głośne rozmowy klientów i syczenie ekspresów do kawy przefiltrowały się przez telefon.
"Kochanie, nie wrócę dziś na kolację. Bardzo przepraszam. Proszę, przekaż moje przeprosiny pani Charles," odpowiedział.
"Kto to jest? Ostatnio nie przychodzisz na kolacje i wracasz późno do domu. Już nie wierzę w te bzdury, które mówisz o spędzaniu czasu z Eleną. Więc kto to jest?" Praktycznie wrzeszczała teraz, zyskując spojrzenia swoich klientów.
"Kochanie. Gdyby była inna kobieta, to byłaby nowa pani Monroe. Nie czekaj na mnie," Bez dalszych słów zakończył rozmowę.
Jej oskarżenie skłoniło go do myślenia, podobnie jak pytanie Eleny sprzed pewnego czasu. Czy jego drugi partner jest gdzieś tam? Czy jest za późno? Czy może jeszcze raz kochać tak głęboko? Przecierając twarz zmęczonym ruchem, wrócił do pracy, myśląc o swojej córce.
Dom Eleny
Wciąż nie mógł w to uwierzyć. Była tam. Tuż przed nim, z tym jasnym uśmiechem na twarzy. Jego partnerka. Bogini na górze, był głupi i zbyt pochopny z tym planem. Dimitri nie poświęcił wiele myśli jej uczuciom. Odkryć, że była odważna i pewna siebie, by stawić czoła tej bitwie z nim. Patrząc na nią teraz, jak krzątała się po swojej przytulnej kuchni, uśmiech na jego twarzy był stały. W tej chwili jedli szybki posiłek, który przygotowała dla nich obojga po błogiej drzemce. Spanie obok niej zabrało koszmary i strach, który paraliżował go nocą. Dante również był spokojny po raz pierwszy od miesięcy. "Skontaktowałeś się ze swoim beta?" zapytała, patrząc przez ramię.
"Tak, i mówi, że Jessaline nie może się doczekać, żeby spędzić z tobą trochę czasu," powiedział. Było to miłe zaskoczenie, że Jakobe i Jessaline znali jego partnerkę, była już przyjęta do ich rodziny przed jego spotkaniem z nią. Ich spotkanie było już ustalone, ale wydawało się, że Matka traci cierpliwość.
Dimitri zmarszczył brwi, słowa Eleny rezonowały w jego głowie. Było mało prawdopodobne, aby bogini przyspieszyła proces łączenia. Może sytuacja była poważniejsza, niż myślał.
"Bardzo bym tego chciała. Wydaje się tak dojrzała jak na dziewiętnastolatkę," skomentowała Elena.
"Przejęła rolę żeńskiej bety bez wysiłku. Powinnaś zobaczyć, jak walczy. Lena?"
"Tak, Mikael?" odpowiedziała, czekając, aż on się odezwie. Serce Dimitriego podskoczyło, słysząc swoje imię na jej ustach. Uwielbiała imię Mikael i nawet skomentowała, że wygląda bardziej na Mikaela niż Dimitriego.
"Czy jesteś gotowa przyjąć strażnika? Zgodnie z tradycją w większości watah i królewskich watah, kobieta z jednego z trzech rang poniżej ciebie będzie twoją strażniczką. Czy chcesz, żeby Jessaline pełniła tę rolę? Mój Delta jeszcze nie znalazł swojej partnerki." Jego wyjaśnienie otworzyło Elenie oczy. Dorastanie jako nomad miało swoją wolność, ale w watah koncepcja rodziny była oczywista.
"Bardzo bym tego chciała. Mówi, że idzie na studia, jak to będzie działać?"
"Wkrótce wszyscy o tym porozmawiamy," uspokoił ją, biorąc swoje brudne naczynie do zlewu. Miała zamiar powstrzymać go przed zmywaniem, ale on po prostu odsunął jej rękę i zaczął. Rumieniec oblał jej policzki, kiedy wróciła do krojenia warzyw. Dimitri nie mógł się powstrzymać, szybko pocałował ją w policzek, a potem w skroń, zanim wrócił do swojego zadania. Dobrze było robić rzeczy samodzielnie. Wszystko, co wiązało się z jego tytułem, kiedyś go dusiło, ale teraz czuł się swobodnie. Czuł się jeszcze bardziej, stojąc obok swojej partnerki w kuchni.
Ich cisza nie była niewygodna. Byli oboje cichymi duszami i łatwo się gniewali, gdy zostali sprowokowani.
Niski warkot wyrwał się z gardła Dimitriego, przerywając ich ciszę. Stał nieruchomo z zamkniętymi oczami, słuchając, co Dante miał do powiedzenia. Mała ręka została położona na jego dolnej części pleców, jej dotyk był balsamem na ich narastający gniew. Elena poczuła, jak jej partner się rozluźnia, ale kontynuowała, obejmując go w talii.
"Słodka Lena," wymruczał, trzymając ją mocno w ramionach.
"Wszystko w porządku?" zapytała.
Otworzył oczy i spojrzał na swoją piękność. "Rozeszła się wieść o twoim powrocie do domu, moja miłości. Matka poinformowała tylko każdego alfę z każdej watahy. Teraz jest ostrożna," przekazał. Elena skinęła głową, wypuszczając drżący oddech.
"Poradzimy sobie," powiedziała, patrząc na niego z promiennym uśmiechem.
"Na pewno," jej uśmiech był zaraźliwy. W jednym ruchu podniósł ją na swoje biodra, a jej nogi owinęły się wokół jego ciała. Zabawnie musnął jej usta, delektując się ich miękkością i zapachem jej miękkich loków. "Dziękuję, że zostałaś ze mną," wyszeptał przy jej ustach.
"Dziękuję, że mi zaufałeś," odpowiedziała. Elena nie czekała na jego odpowiedź. Przycisnęła swoje usta do jego i jęknęła z rozkoszy. Zabawnie ugryzła jego wargę, wywołując niski chichot, który wywołał gęsią skórkę na jej ciele. Jedno ramię zabezpieczyło ją wokół talii, a drugie w jej włosach, pocałunek Dimitriego stał się bardziej namiętny, czując, jak jej ciało porusza się przeciwko jego. Jego umysł mówił różne rzeczy, które chciał jej powiedzieć, by opisać jej piękno, ale jedyne słowo, które wyszło, to "MOJA!"
Przenosząc ją na pusty blat, w erotyczny sposób plądrował jej usta swoim językiem, wywołując więcej jęków z jej strony. Jej ręce znaczyły jego ciało każdym dotykiem, bawiły się jego kapturem, zanim został całkowicie zdjęty. Elena zatrzymała się i odchyliła się do tyłu, podziwiając zdefiniowane ciało swojego mężczyzny. Jego oddech był ciężki, jego mięśnie klatki piersiowej poruszały się w rytm z jego oddychaniem. Jednym palcem prześledziła każdy mięsień brzucha, czerpiąc ogromną satysfakcję, gdy jego ciało napinało się i drżało przy każdym dotyku.
Był tak pięknie wyrzeźbiony.
"Elena!" Jej imię zostało wyszeptane, ale usłyszała za nimi pożądanie, poczuła się potężna. Był jak glina w jej rękach. Ten 6-stopowy umięśniony, szarooki alfa poddawał się jej. Patrząc mu w oczy, uśmiechnęła się, gdy jego wilk się pojawił. "Dante," wyszeptała, gdy opuścił głowę, jego kły wydłużyły się, drażniąc się, przesunął usta wzdłuż jej ramienia, a potem szyi. "Mój znak będzie tak piękny na twojej skórze," powiedział, jego kły muskały jej skórę, sprawiając, że jęknęła głośno. Jego głos był głębszy i znacznie bardziej grzeszny. Jej ciało drżało z rozkoszy. Oboje chcieli więcej, ale nie byli jeszcze gotowi.
'Jesteśmy tutaj, wasza wysokość,' głos jego strażnika przerwał seksualną mgłę. Warcząc z irytacji, położył głowę na jej ramieniu, wdychając jej zapach. "Są tutaj. Wrócę za chwilę," powiedział, całując jej szyję.
"Będę czekać," powiedziała, całując go jeszcze raz.
"Teraz mam motywację, żeby nauczyć się prowadzić," warknął nisko, składając kolejny pocałunek na jej ustach, zanim się od niej odplątał. Wyraz w jej zielonych oczach będzie jednym z obrazów, które zachowa, a będzie ich więcej, wszystko dzięki niej.