Read with BonusRead with Bonus

4.

Tego samego dnia, kiedy urodził się Damian Sarin, Elena Monroe stanęła na progu swojego rodzinnego domu. Na jej twarzy malował się grymas, gdy podnosiła rękę, aby nacisnąć dzwonek. Od momentu, gdy opuściła dom w wieku osiemnastu lat, powrót tam nigdy nie był taki sam. Po śmierci matki wszystko się zmieniło, ale na gorsze. Wciągnęła głęboko powietrze, delikatnie wchłaniając zapachy, które unosiły się w domu. Łatwo wyłapała zapach swojego ojca i uśmiechnęła się, ale dwa inne, silniejsze zapachy sprawiły, że ten uśmiech zniknął.

Helen i Rachel.

Przyklejając uśmiech do twarzy, nacisnęła dzwonek i czekała. Drzwi otworzyły się chwilę później, a za nimi pojawiła się ich gospodyni, pani Charles, z promiennym uśmiechem. "Trochę ci to zajęło. Elias jest w gabinecie, możesz tam do niego pójść."

Kobieta przed nią była dla niej jak zastępcza matka. Lata służby dla rodziny Monroe i nigdy nie rozważała odejścia, nawet po pojawieniu się nowej pani Monroe. Składając pocałunek na policzku starszej kobiety, szybko przeszła przez drewniane podłogi i skręciła w prawo. Wypuszczając z ulgą powietrze, łatwo otworzyła drzwi gabinetu i wsunęła się do środka.

"Cześć, tato," przywitała ojca szerokim uśmiechem, rzucając plecak na podłogę, a potem siadając.

"Cześć, kochanie. Wszystko gotowe?"

"Tak."

"Świetnie. Jeszcze tylko jeden kontrakt i jestem cały twój." Ojciec posłał jej ciepły uśmiech, zanim wrócił do papierów przed sobą. W jego gabinecie zdjęcia i nagrody zdobiły pokój, każda rzecz miała swoją historię. To było królestwo jej ojca. Mimo że jego partnerka i żona zmarła, wciąż miał wiele jej zdjęć w pokoju, ku niezadowoleniu Helen. Jedno zdjęcie wyróżniało się, to które zawsze kochała i o które poprosiła kopię, gdy opuszczała dom. Zdjęcie zawierało tyle emocji w jednym momencie, dwa duże wilki bawiące się na polanie, miłość i oddanie lśniły w ich oczach. Duży szary wilk górował nad rdzawobrązowym wilkiem, liżąc jej twarz, podczas gdy ona delikatnie dotykała jego łapy. Jej rodzice. Każdy, kto to widział, mógłby pomyśleć, że to zdjęcie przyrody, ale Elena wiedziała lepiej.

"Nasze pierwsze bieganie."

Elena uśmiechnęła się, to właśnie chciała. Znaleźć miłość tak niewytłumaczalną, że musisz ją mieć bez względu na konsekwencje.

"Pewnego dnia też to znajdziesz, Ellie. Tylko bądź cierpliwa." Jej ojciec zawsze wiedział, co dzieje się w jej głowie, gdy patrzyła na to zdjęcie.

"Wiem, ale wy znaleźliście się tak młodo, jakby to było zaplanowane. Idealna wilcza miłość. Jedno spojrzenie na siebie i bam, ceremonia miłosna, a potem dziecko." Dramatycznie Elena opadła na kanapę z ręką na czole. Perfekcyjna poza omdlenia.

"Za dużo czytasz tych książek," skomentował Elias, przewracając oczami. "Nie muszę czytać historii miłosnej ciebie i mamy, kiedy była to moja bajka na dobranoc od drugiego roku życia," Elena uśmiechnęła się do ojca, gdy ten pokręcił głową na jej komentarz.

"Cierpliwości, Ellie." Powtórzył.

'Cierpliwość to coś, czego możesz sobie życzyć,' wilczyca Eleny, Tara, droczyła się z nią cichym śmiechem.

„Ciii.” Jej riposta sprawiła, że Tara zaśmiała się jeszcze głośniej.

Przez następne kilka minut Elias opowiadał jej o bieżącym kontrakcie i domu, który był wynajmowany. Kiedy skończył, zabezpieczył wszystko i odprowadził Elenę do kuchni, gdzie czekały na nich dwa pakiety. Lunch i przekąski, uprzejmość pani Charles.

„Co tutaj robisz? Nie powinnaś być w sklepie?” Lodowaty głos jej macochy nieco popsuł jej nastrój.

„Ellie nie jest pracownikiem twojego biznesu, Helen. Czemu ty tam nie jesteś, skoro brakuje ci personelu?” zapytał Elias, rzucając jej szybkie spojrzenie, zanim zajął się ważniejszymi sprawami. Jedzeniem.

„Wie, że mamy braki kadrowe. Jestem jej matką, musi pomóc.”

„Macocha, żeby być precyzyjnym. Rachel może ci pomóc, jeśli potrzebujesz wsparcia córki.” Elena przełknęła śmiech, słysząc słowa ojca i widząc gniewny grymas Helen. Miłość między nimi wygasła po tym, jak Helen zażądała od jej ojca sprzedaży obecnego domu na rzecz czegoś bardziej wystawnego. To i kilka innych rzeczy. Elias nigdy nie był zwolennikiem przepychu i pokazywania swojej władzy. Duży, dwupoziomowy dom przy plaży z przylegającym domkiem dla pani Charles był domem, który mówił Elias Monroe, ojciec, mąż i właściciel firmy.

Ojciec zwierzył się jej, że poślubił Helen, aby dać jej drugą szansę na posiadanie matki i siostry. Elena miała wtedy jedenaście lat i była dojrzała jak na swój wiek, więc kiedy zapytała ojca o czekanie na swoją drugą partnerkę, on po prostu uśmiechnął się i pokręcił głową. Wybrał Helen na żonę z jej powodu.

„Rachel jest zmęczona, miała ciężką noc.”

„Suchy seks w miejscach publicznych to z pewnością ciężka praca,” skomentowała Elena, zaglądając do lunchowego pakietu ojca. Zabawnie odsunął go od niej, a potem zwrócił się do żony.

„Jeśli moja córka może pracować wiele zmian dla ciebie w sklepie, jestem pewien, że twoja też może. Teraz. Myślę, że czas, żebyśmy się zbierali,” powiedział Elias, kiwając głową Helen i mijając ją. Kobieta spojrzała na nich chłodno, wiedziała o ich dniu ojciec/córka. Kiedy jej córka była młodsza, próbowała sprawić, żeby dziewczyna była ulubienicą Eliasa, wpychając ją w ich „specjalny dzień”. Myślała, że wypchnięcie Rachel, która była starsza od Eleny, sprawi, że Elias zobaczy, że będzie lepsza do prowadzenia jego biznesu. Postrzegał Rachel jako uciążliwość, zawsze narzekającą na zajęcia i proszącą o błahe rzeczy. Nie mogła tego wszystkiego zrzucić na córkę, była wychowana, by zawsze dostawać najlepsze rzeczy w życiu. Jego opis córki, gdy się spotykali, sprawił, że uwierzyła, iż dziewczyna jest nieśmiała i brakuje jej pewności siebie. Jakże się myliła.

„Masz rację. Pójdę sama. Czemu nie weźmiesz Rachel ze sobą? Tęskni za spędzaniem czasu z tobą, Elias.” Helen przesadziła, ale źle oceniła mężczyznę przed sobą. Po latach małżeństwa z nim, nie znała prawdziwego jego. „Nie chcę przerywać jej snu. Do zobaczenia wieczorem.” Elias szybko ją zbył i wyprowadził córkę z domu.

„Dlaczego ją trzymasz? Nasz szczeniak już nie potrzebuje matki. Po prostu...” Wściekłość, ciemny wilk Eliasa, nigdy nie przepadał za tą kobietą. Po śmierci ich partnerki walczyli ze złamanym sercem dla młodego wilka obok nich. Dla niej.

„Nie wiem dlaczego. Może jestem...”

„Przerażony, że naprawdę ją zastąpię.” Wściekłość dokończył za swojego człowieka, „Ja też.”

Ich wycieczka na plażę była pełna śmiechu i rozmów o jej ostatnim roku na studiach. Elias był szczęśliwy, że chciała przejąć jego firmę, ale pragnął, aby podążała własną ścieżką kariery jako pisarka. Nie wiedziała, że przeczytał wszystkie pięć e-booków, które opublikowała, i był z niej bardzo dumny. Jej nieśmiałość nie pozwalała jej mówić o tym wielu osobom, ale dowiedział się, gdy używała jego iPada i zostawiła otwartą aplikację. Jej pseudonimem było drugie imię jej matki oraz jego. Veronica Ryan. Wszystko, co musiał zrobić, to delikatnie ją popchnąć.

Znalezienie miejsca parkingowego było trochę uciążliwe, ale udało im się znaleźć przyzwoite. Wysiadając z SUV-a, dotarło do nich wiele zapachów. „Czy wiedziałaś o nowych wilkach?” zapytała Elena, rozglądając się po parkingu, gdy zmierzali w stronę schodów.

„Większość nowo przybyłych. Zostałem powiadomiony przez osobę, która to wszystko zorganizowała.” odpowiedział, natychmiast zauważając nowe twarze. Szturchnął córkę i użył podbródka, aby subtelnie pokazać jej nowe wilki. Elena spojrzała i była mile zaskoczona, widząc grupę w jej wieku lub starszą oraz kilka rodzin. Byli jedną wielką, zżyłą grupą zajmującą się swoimi sprawami.

„Znam kilku. Chodź. Czas być wśród swoich, Ellie. Jak znajdziesz swojego partnera?” Ojciec zawsze na to naciskał. Nie była zbyt towarzyska. Postaw ją w znajomym otoczeniu, a będzie szczebiotać jak szczeniak.

„Tylko mnie nie zostawiaj samej ani nie odchodź daleko.” Jej nerwowość była wyraźna w jej głosie i czuł to przez ich więź. Obejmując ją ramieniem, pocałował ją w głowę, wdychając jej zapach.

„Zawsze przy tobie, moja mała Ellie.”

Oboje zeszli po schodach, machając na powitania niektórych miejscowych, gdy dotarli do nowo przybyłych. Kiedy się zbliżyli, stopniowo uwalniali swój zapach, dając nowym wilkom znać, że nie są zagrożeniem.

„Panie Monroe!” Młody chłopiec, prawdopodobnie około ośmiu lat, podbiegł do Eliasa. Elena uśmiechnęła się, widząc, jak jej ojciec bawi się z małym chłopcem, a potem podnosi go na biodro. „Jason. To jest moja córka Elena. Pamiętasz, mówiłem ci o niej?”

„Czy to prawda, że pomalowałaś mój pokój?” zapytał z uwielbieniem w oczach. Elena zachichotała, „Zrobiłam wiele, ale myślę, że to ty masz pokój w stylu Spidermana. I nie mów mi... masz młodszą siostrę, około czterech lat?”

„Tak!! Uwielbiam Spidermana.” Promieniał. Elena czuła się szczęśliwa, wiedząc, że robi coś tak wspaniałego dla nowych rodzin. Dowiedziała się, kiedy była wystarczająco dorosła, aby zrozumieć biznes, że to jej mama zaczęła personalizować domy rodzinne.

Jason wskazał na swoich rodziców i siostrę, za którymi podążyli Elias i Elena. "Panie Monroe. Jak miło pana widzieć," powiedział mężczyzna, uważnie przyglądając się Eliasowi.

Elena stała ostrożnie za swoim ojcem, nie ze strachu, ale nie chciała być zauważona. Elias uśmiechnął się do mężczyzny i postawił Jasona na piasku, który chwycił Elenę za rękę, aby zabrać ją do zamków z piasku. Niepewna sytuacji, spojrzała przez ramię na ojca. "Wszystko w porządku, Ellie. Zrelaksuj się." Jego słowa niewiele pomogły uspokoić jej nerwy.

To nie byli tylko nowi ludzie. To były nowe wilki. Dorastając, zawsze była wśród ludzi, ale od czasu do czasu pojawiali się wilcy dzięki rodzinie matki, która ich odwiedzała, i kilku, którzy przechodzili przez miasteczko. Jej pierwsza przemiana miała miejsce w lesie, gdzie urodziła się jej matka. Mimo że byli rodziną, była nadal nieśmiała, ale nawiązała kilka znajomości podczas swojego pobytu tam.

"Czy twój tata jest alfą tutaj?"

Śmiałe pytanie chłopca zaskoczyło ją, ale jej wilk uspokoił ją, przypominając, że on też jest wilkiem. Gdyby człowiek odkrył jej prawdziwą naturę, czułaby się nieswojo.

"Nie do końca."

"Co masz na myśli? Czujemy jego moc. Nawet twoją." Mały chłopiec był zbyt intuicyjny wobec swoich podstawowych instynktów, pomyślała Elena. Zanim zdążyła odpowiedzieć, podeszło do nich czterech chłopaków, bez przyjaznych twarzy. Intensywnie przyglądali się jej, a potem przenieśli wzrok na jej ojca.

"Cześć, chłopaki. To jest Elena, córka pana Monroe," powiedział Jason, zanim przedstawił chłopaków po imieniu. Elena po prostu uśmiechnęła się w ich stronę, lekko zarumieniona, patrząc na ich wyrzeźbione ciała.

"Nie byliśmy powiadomieni o alfie," skomentował Brett. Jego surowa twarz i kalkulujące oczy sprawiły, że poczuła się nieswojo.

"Tata nie jest alfą. Ma krew alfy, ale nie ma oficjalnej oferty. Po prostu opiekuje się każdym gatunkiem jako podziękowanie dla Matki." Wyjaśniła cicho.

"Podziękowanie? Nie rozumiem," powiedział Hane, kolejny z czteroosobowej grupy.

Elena przyciągnęła kolana do piersi, nie chcąc powtarzać historii o bezpakowym stanie swojego ojca. "To nie jest moja historia do opowiedzenia. Tata chce tylko, żebyście wiedzieli, że jest tutaj, jeśli będziecie potrzebować. Ochrona i opieka nad wilkami i innymi nadprzyrodzonymi istotami to coś, z czego jest dumny," powiedziała cicho. Mężczyźni przyglądali się jej, rozmawiając między sobą telepatycznie i raportując swoje ustalenia. "To fajne. Chcesz się z nami pobawić? Planujemy iść popływać, chcesz dołączyć?" zapytał Hane z uroczym uśmiechem.

Powiedz tak. Dobrze. Pewnie. Albo coś. Jej umysł podpowiadał jej odpowiedzi, ale jej usta nie chciały współpracować. Gorączkowo spojrzała na ojca. "Idź. Jestem tutaj," powiedział spokojnie, po tym jak opowiedziała mu o sytuacji.

"Chętnie, ale najpierw muszę pomóc Jasonowi," powiedziała z uśmiechem skierowanym bezpośrednio do nich. Elena z pewnością nie przegapiła szerokich uśmiechów na ich twarzach i spojrzeń, które wyrażały zainteresowanie. Patrząc przez ramię, jej tata pokazywał jej podwójne kciuki w górę z głupkowatym uśmiechem na twarzy.

To mój tata, pomyślała, rumieniąc się z powodu jego głupkowatości.

Miał rację, tego potrzebowała.

Previous ChapterNext Chapter