




Rozdział 3
Emilia
Zignorowałam spojrzenia, które wymieniali między sobą mężczyźni i skończyłam swoje śniadanie. Wiedziałam, że nie pozwolą mi wyjść, jeśli go nie skończę, a miałam jeszcze jedno spotkanie, na szczęście niedaleko domu George'a i Gio. Mężczyźni wciąż żartowali o czymś, przestałam ich słuchać, bo robią to często, a potem pytają mnie o coś i nie mam pojęcia, o co chodzi. Jak teraz. „Co myślisz, Emilia?” zapytał Antonio. „Przepraszam, co?” „Znowu się wyłączyła,” zażartował Gio. „Chciałbym zajrzeć do twojej głowy,” powiedział George. To mnie trochę zaskoczyło, bo zazwyczaj mnie nie drażni. „O czym mówiliście?” zapytałam ponownie. „Dante pytał o diamenty, które zamówiliśmy,” powiedział Antonio, nieco zirytowany, że pytanie trzeba ponownie zadać. „Co z diamentami?” „Chciałem wiedzieć, czy nadal dostaniemy je w ten piątek, miałaś problem z dostawcą ostatnim razem,” powiedział Dante. „Mówiłam wam, że to zostało załatwione i tak, wasze diamenty będą tutaj.” „Dziękuję, Rossi,” powiedział Dante. „Przepraszam chłopaki, muszę teraz iść, wrócę za około 4 godziny po pieniądze.”
„Twoje następne spotkanie potrwa 4 godziny?” zapytał Antonio, nieco zszokowany. „Tak, Antonio, potrwa. Dzięki za śniadanie, George, do zobaczenia później.” Potem wszyscy odprowadzili mnie do drzwi wejściowych. Ochroniarz George'a podszedł do mnie i odprowadził mnie do samochodu. Co mogło mi się stać od drzwi wejściowych do samochodu, ale to się dzieje za każdym razem i raz coś o tym powiedziałam, a żaden z nich nie był z tego zadowolony, nawet ci dwaj spokojniejsi. Więc pozwoliłam mu odprowadzić mnie do samochodu i otworzyć mi drzwi. Skręciłam i wyjechałam z posiadłości George'a i Gio. Zawsze czuję się trochę nieswojo, gdy ich opuszczam, jakby część mnie chciała zostać, ale większa część mnie wie, że nigdy nie będę mogła wybrać między nimi i to nigdy nie zadziała. Więc marzenie o nich to moja najlepsza opcja.
Dotarłam do mojego następnego celu, Rodziny Kryminalnej Columba, na czele której stoi Alejandra, a pod nim są Diego i Miguel. To z nimi zawsze mam do czynienia. Kiedy dotarłam do bramy, nie było to jak u mężczyzn, z którymi byłam wcześniej. O nie, sprawdzają cały samochód pod kątem bomb lub broni palnej i przeszukują mnie, zanim pozwolą mi zbliżyć się do Alejandry. Po przejściu przez wszystkie środki bezpieczeństwa, w końcu dotarłam do Alejandry, Diego i Miguela, którzy siedzieli przy stole jadalnym z całymi pieniędzmi, które otrzymali od handlarzy narkotyków w weekend. Kiedy tu przychodzę, muszę zebrać wszystkie banknoty razem, a następnie użyć licznika banknotów do przeliczenia pieniędzy, potem zawsze jest kłótnia o procent, który biorę, zazwyczaj nie od Alejandry, ale Diego i Miguel czasami potrafią być dupkami.
Kiedy dzisiaj na nich spojrzałam, wiedziałam, że to będzie jeden z tych dni. "Dzień dobry, panowie." "Emilia, jak zawsze na czas." "Znasz mnie, Alejandra." "No to zabierajmy się do pracy." Podeszłam do stołu i zaczęłam robić to, co umiem najlepiej - sortowanie pieniędzy i sprawianie, że znikają. Muszę przyznać, że dzisiaj było całkiem sporo pieniędzy. Kiedy je posortowałam, przepuściłam je przez licznik banknotów, za każdym razem, gdy przechodziły, ktoś z nich musiał podpisać się obok kwoty, którą zapisałam w mojej książce. Jestem staromodna, muszę upewnić się, że maszyna i moje obliczenia się zgadzają, jeśli nie, zaczynam od nowa, co oczywiście nie cieszy moich klientów. Ale jak dotąd wszystko szło dobrze. Wszystko zostało policzone. "Dobrze, panowie, tu mamy razem 6 milionów dolarów, wiecie, że mój udział to 5%, co oznacza, że moja część to 300 tysięcy. To są te pieniądze tutaj, Diego, jeśli chcesz je przeliczyć." "Myślę, że to zrobię." Odezwał się. Znam swoich klientów, znam ich nastroje i wyraz twarzy, wiem, kiedy będą trudni, to tylko ci czterej, których właśnie opuściłam, są dla mnie zagadką.
Z nimi to zawsze niespodzianka. Diego skończył liczyć pieniądze, potem włożyłam swoje pieniądze do dużej torebki, a ich do walizek. Muszę zdeponować te pieniądze na różnych kontach. Nigdy nie robię tego na raz, bo to wzbudziłoby podejrzenia służb federalnych, ale przynajmniej wiem, co robię i dlatego dostaję za to duże pieniądze. Pożegnałam Alejandrę, Diego i Miguela i wyszłam z dwoma walizkami oraz ochroniarzami Alejandry niosącymi więcej pieniędzy. W moim samochodzie mam zamontowany specjalny sejf z tyłu i pod tylnym siedzeniem, jeśli ktoś kiedykolwiek mnie porwie, będę w dużych tarapatach. Mam nadzieję, że to nigdy się nie stanie. Zamknęłam wszystkie walizki w sejfie i wróciłam do samochodu. Kiedy spojrzałam na zegarek w samochodzie, zobaczyłam, że miałam rację, dokładnie 4 godziny u rodziny przestępczej Columba. Pojechałam z powrotem do George'a i Gio, jak zawsze ochroniarz mnie wpuścił. Zatrzymałam się przed domem i ochroniarz George'a przyszedł po mnie. Gio otworzył drzwi, myślałam, że to będzie George. "Cześć, Rossi. Dokładnie 4 godziny, znasz się na rzeczy." "Mówiłam ci." Uśmiechnęłam się do niego. "Ten uśmiech wpędzi cię w kłopoty." Powiedział Gio, ale nie byłam pewna. "Co powiedziałeś?" "Nic, nie martw się, chodź, walizki są w moim biurze." Poszłam za Gio do jego biura.
Walizki były gotowe do zabrania. Gio zamknął za sobą drzwi, co było trochę dziwne. Podeszłam do walizek, żeby je zabrać, kiedy Gio położył rękę na mojej. Spojrzałam na niego, nie wiem, co wyrażała moja twarz, ale on pochylił się i pocałował mnie, pocałował mnie tak, jakby chciał kochać się z moimi ustami. Jęknęłam, a on wykorzystał to, by wcisnąć swój język do moich ust, cholera, co się stało z moją zasadą? Nie odepchnęłam go, odwzajemniłam pocałunek, w rzeczywistości uwielbiałam być przez niego całowana, wtedy mój mózg musiał znów zacząć działać, bo odsunęłam się i natrafiłam na ścianę, kiedy się odwróciłam, to nie była ściana, ale solidny George, który uwięził mnie między sobą a Gio.