Read with BonusRead with Bonus

♥ Rozdział 4 ♥

Yara Blake.

14:00 '' Firma. '' Eldoria.

Piątek.

Gdy tylko wychodzę z pokoju, podążam za Amelią długim korytarzem, próbując przetrawić wszystko, co właśnie się wydarzyło. Moje kroki są nadal niepewne, jakby w każdej chwili ktoś miał mnie zawołać i powiedzieć, że to wszystko była pomyłka. Ale Amelia idzie równym krokiem, prowadząc mnie do mniejszego pokoju, gdzie w końcu się do mnie odwraca.

„Wyjaśnię ci, jak działają rzeczy w rezydencji pana Darkmore'a,” zaczyna w jasnym, profesjonalnym tonie. „Gdy przyjedziesz w niedzielę wieczorem, główna gospodyni, pani Thompson, przydzieli cię do pracy, która najlepiej odpowiada twoim umiejętnościom. Jeśli lepiej radzisz sobie w kuchni, prawdopodobnie będziesz odpowiedzialna za przygotowywanie posiłków. Jeśli lepiej sprzątasz, zostaniesz przydzielona do tego.”

Kiwnę głową, próbując przyswoić wszystkie informacje. Amelia kontynuuje:

„Wynagrodzenie wyniesie piętnaście tysięcy dolarów miesięcznie, z pokryciem wszystkich kosztów życia i jedzenia. Będziesz miała dwa dni wolne w tygodniu, które będą przypadały na soboty i niedziele. W pozostałe dni będziesz do dyspozycji w rezydencji.”

Piętnaście tysięcy dolarów miesięcznie? Moje oczy rozszerzają się na tę kwotę. To więcej, niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić zarobić w takiej pracy. Staram się zachować spokój, ale w środku jestem wniebowzięta. To nie tylko rozwiąże moje problemy finansowe, ale także da mi szansę na ucieczkę, przynajmniej tymczasowo, od Ronana i jego duszącej kontroli.

„Dobrze,” mówię, wciąż trochę oszołomiona. „Rozumiem.”

„Świetnie,” kończy Amelia, wręczając mi kartę z adresem rezydencji i kilkoma instrukcjami. „To jest adres. Proszę, nie spóźnij się w niedzielę wieczorem. Punktualność jest bardzo ważna dla pana Darkmore'a.”

„Tak, oczywiście. Będę na czas.”

Amelia uśmiecha się lekko, jeden z nielicznych momentów, kiedy jej profesjonalnie neutralna twarz zdaje się rozluźniać.

„Powodzenia, Yara. Jestem pewna, że świetnie sobie poradzisz.”

Dziękuję jej i żegnam się, opuszczając budynek nadal nieco niedowierzająca wszystkiemu, co się wydarzyło. Czekając na taksówkę, nie mogę powstrzymać uśmiechu, który pojawia się na mojej twarzy. W końcu, po tak długim czasie, szansa na wolność wydaje się możliwa. Szansa na ucieczkę od Ronana, nawet jeśli tylko na kilka dni w tygodniu. To może dać mi przestrzeń, której potrzebuję, by oddychać, myśleć i być sobą.

Gdy wsiadam do taksówki, moje serce jest lekkie, jak nigdy dotąd, ale jest coś, czego nie mogę wyrzucić z głowy. Dlaczego bracia Darkmore patrzyli na mnie w ten sposób? I dlaczego, mimo że było to niekomfortowe, czułam… pociąg do nich? Nigdy nie byłam tak intensywnie obserwowana przez tak przystojnych mężczyzn. To co najmniej dezorientujące.

Biorę głęboki oddech, wciąż przetwarzając wszystko, co się wydarzyło. Patrzę na nasze piękne miasto, Eldorię. Z jej ogromnymi nowoczesnymi budynkami i szerokimi ulicami, rozciąga się przede mną, gdy samochód odjeżdża spod budynku. Nadal obserwuję szybko mijający krajobraz. Drzewa zdobiące chodniki są uderzająco piękne, wnosząc trochę zieleni do betonowego otoczenia. Drapacze chmur sięgają nieba swoimi imponującymi strukturami, odbijając promienie słońca w lustrzanych oknach, jakby chciały rywalizować z chmurami.

Eldoria to tętniące życiem miasto, gdzie stare i nowe spotykają się w unikalny sposób. Nowoczesność budynków miesza się z elegancją starych, tworząc krajobraz, który nigdy nie przestaje mnie fascynować. Samochody i ludzie poruszają się w doskonałej synchronizacji po szerokich ulicach, gdzie życie nigdy nie wydaje się zatrzymywać. Wszystko tutaj jest wielkie, od alei, które wydają się nie mieć końca, po sygnalizację świetlną, która jasno świeci, kierując nieustannym ruchem. Sklepy sprzedające słodycze, ubrania i wszelkie ich odmiany są piękne.

Nigdy nie mogłam pójść na zakupy sama i nigdy nie mogłam cieszyć się atmosferą miasta. Ale mam nadzieję, że pracując w rezydencji braci Darkmore, będę mogła mieć trochę wolności, aby lepiej poznać swoje miasto.

Wracam do domu w mgnieniu oka, ale moje myśli wciąż są zagubione w tym, co nadejdzie. Wyciągam pieniądze z torebki i płacę kierowcy, dziękując mu, zanim wysiądę z samochodu. Następnie wchodzę do domu i rzucam torbę na kanapę, jak zawsze, ale dzisiaj czuję się inaczej. Jest we mnie lekkość, nadzieja, której nie czułam od dawna.

Idę do kuchni, pamiętając, że Ronan będzie tu za kilka godzin, a jak zawsze będzie chciał, żeby obiad był gotowy. Jest dopiero trzecia po południu, ale lubię mieć wszystko przygotowane wcześniej, aby uniknąć jakichkolwiek skarg. Zaczynam przygotowywać składniki, ale moje myśli są gdzie indziej.

Jak mam powiedzieć Ronanowi o nowej pracy? Nigdy nie podobał mu się pomysł, żebym pracowała poza domem, nie mówiąc już o pełnym etacie i mieszkaniu w innym domu w ciągu tygodnia. Sama myśl o próbie przekonania go przyprawia mnie o dreszcze, ale wiem, że muszę być stanowcza. To jest okazja, której nie mogę przegapić.

Kontynuuję krojenie warzyw, próbując skupić się na zadaniu, ale moje myśli wciąż wracają do braci Darkmore. Sposób, w jaki na mnie patrzyli, jakby mogli zobaczyć coś we mnie, czego sama nie znałam, i ten uśmiech Damiena, choć dyskretny, wydawał się mieć ukryte znaczenie, coś, czego nie mogłam rozszyfrować.

Biorę głęboki oddech, próbując odepchnąć te myśli. Nie mogę pozwolić sobie na rozproszenie. Muszę skupić się na tym, co teraz najważniejsze: zabezpieczeniu tej szansy i znalezieniu sposobu na poradzenie sobie z Ronanem. Ale bez względu na to, jak bardzo się staram, część mnie nie może zapomnieć o intensywności tych spojrzeń ani o dziwnym uczuciu przyciągania, które pojawiło się we mnie, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam.

W końcu kończę przygotowywanie obiadu i nakrywam do stołu, gotowa stawić czoła kolejnej nocy z Ronanem. Ale tym razem, z małym płomykiem nadziei płonącym we mnie, mam nadzieję, że może coś się zmieni.

Previous ChapterNext Chapter