Read with BonusRead with Bonus

Przyjemność jest cała moja

Obecność Virgila pomagała mi zachować spokój i równowagę podczas startu. Nawet dał mi gumę do żucia, żeby zmiana ciśnienia nie sprawiała mi bólu uszu. Lot był męczący i długi, ale minął szybciej, niż się spodziewałam. Stewardesa była uprzejma i często pytała, czy czegoś potrzebuję. Nawet nie miała nic przeciwko moim zabawom z systemem rozrywki i pomogła mi go obsłużyć. Musiałam zasnąć gdzieś w połowie drugiego filmu, który wybrałam, bo kiedy się obudziłam, Virgil delikatnie mnie szturchał, mówiąc, że dotarliśmy na miejsce.

Kiedy wysiedliśmy z samolotu, zobaczyłam samochód zatrzymujący się w oddali na pasie startowym. Wsiedliśmy do limuzyny, a ja wpatrywałam się w krajobraz Quentina, który mijaliśmy. Byłam już wcześniej w centralnych miastach, Fairview było niedaleko Atkins i jeśli ktoś chciał gdzieś wyjechać, to tam właśnie jechał.

Ale Fairview nie miało nic wspólnego z Quentinem.

Czas zdawał się płynąć i mijać, gdy z zachwytem obserwowałam świat na zewnątrz. Virgil pozwolił mi w spokoju podziwiać widoki, a kiedy na niego zerkałam, był zajęty telefonem.

„Dokąd jedziemy?” w końcu zapytałam.

„Do domu pana Rowe'a.” Spojrzał na mnie krótko i uśmiechnął się.

Na dźwięk jego imienia poczułam ścisk w żołądku. W końcu miałam spotkać tajemniczego pana Rowe'a za kilka minut. Kiedy mijaliśmy bramę ochronną i zwalnialiśmy przed szeregiem dużych i pięknych domów, wzięłam kilka głębokich, uspokajających oddechów. Samochód w końcu się zatrzymał, a mężczyzna w garniturze natychmiast otworzył drzwi. Podał mi rękę i zastanawiałam się, skąd się wziął.

Czy był w samochodzie przez cały czas, a ja tego nie zauważyłam? Czy byłam zbyt zdenerwowana, żeby to zauważyć?

Musiałam otrząsnąć się z tych myśli. Skupiałam się na nieistotnych rzeczach i jeszcze bardziej się bałam.

Virgil był obok mnie chwilę później, trzymając mój bagaż, i czekał, aż wchłonę otoczenie. Dom pana Rowe'a był zbudowany z jasnej cegły, a ogromna ilość szklanych okien pięciopiętrowego budynku lśniła w blasku zachodzącego słońca.

Musiałam natychmiast się opanować. Wyprostowałam sukienkę i nerwowo przeczesałam włosy palcami. Czułam się tak nie na miejscu wśród takiego przepychu. Czułam się, jakbym nie była godna stać i oddychać bogatym powietrzem Quentina.

Oglądałam wystarczająco dużo telewizji, żeby zrozumieć, że to była okolica, w której mieszkali obrzydliwie bogaci.

„Proszę się nie denerwować, pani Taylor. Proszę pamiętać moje słowa.”

Spojrzałam na Virgila, wdzięczna, że próbował mnie pocieszyć, ale zastanawiałam się, które z jego słów miałam pamiętać. W ciągu ostatnich dwóch dni powiedział wiele tajemniczych rzeczy, z których większość pozostawiła mnie z większą ilością pytań niż odpowiedzi.

W końcu skinęłam mu głową i podążyłam za nim po schodach do frontowych drzwi. Drzwi otworzyły się, a przywitała nas serdeczna starsza kobieta, która przypominała mi moją zmarłą babcię.

„Witaj, Willow,” przywitała mnie. Wzięła mnie za rękę i zachęciła do wejścia. „Mam nadzieję, że lot nie był zbyt męczący. Nazywam się Laura i zajmuję się domem pana Rowe'a. Jeśli czegoś potrzebujesz, przyjdź do mnie.”

Powstrzymałam uśmiech na widok jej entuzjazmu. Wydawała się podekscytowana moją obecnością i nie mogłam zrozumieć dlaczego.

„Miło mi cię poznać, Lauro.”

Ścisnęła moją rękę, zanim zwróciła się do Virgila. „Jak mój kochany chłopiec?”

Virgil uśmiechnął się, przytulając ją. To był najszczerszy wyraz emocji, jaki widziałam na jego twarzy, odkąd się poznaliśmy.

„Jestem wspaniały, jak zawsze. Cudownie być z powrotem w mieście.”

Laura zamruczała. „Dlaczego nie zostawisz rzeczy Willow tutaj? Ktoś inny się nimi zajmie za chwilę.”

Wymienili porozumiewawcze spojrzenia, zanim znów zwrócili się do mnie. Nie miałam siły, żeby zastanawiać się nad rozmową o moim bagażu. Założyłam, że zostanie zabrany do hotelu, w którym się zatrzymam.

Virgil skinął głową, zwracając na siebie moją uwagę. Widziałam, że przygotowuje się do wyjścia. „Pani Taylor, nadszedł czas, żebym odszedł. Było mi niezmiernie miło cię poznać. Jestem pewien, że wkrótce się znowu zobaczymy,” powiedział lekko.

„Odchodzisz?” zapytałam, drżąc na myśl, że jedyna w miarę znajoma twarz nagle zniknie.

„Jesteś w doskonałych rękach. Czas, żebym zameldował się u mojego zespołu. Jak widzisz, moja praca zmusza mnie do wyjazdu.”

Nie wiedziałam, co robić. Chciałam go uściskać na pożegnanie i podziękować za pomoc, ale wydawało się to nieodpowiednie. „Dziękuję za wszystko,” w końcu zdecydowałam się powiedzieć.

Skinął mi uprzejmie głową, zanim wyszedł przez frontowe drzwi. W końcu zostałam sama z Laurą.

„Czy masz ochotę na coś do picia? Nicholas poprosił mnie, abym zorganizowała kolację na tarasie. Jestem pewna, że musisz być głodna.”

To był pierwszy raz, kiedy ktoś nazwał pana Rowe'a Nicholasem. Byłam głodna, mimo że mój niepokój tłumił to uczucie. Nie zjadłam ani kęsa przez cały dzień.

„Dziękuję, Lauro. Nie chcę nic do picia.”

Pogłaskała mnie niemalże czule po ręce. „Dobrze, kochana. Pokażę ci taras.”

Podążałam za nią nieśmiało, podziwiając otwarty układ pokoi i wielkie schody, które zakręcały wzdłuż ściany. Powstrzymałam się od westchnienia na widok ekstrawaganckiego żyrandola wiszącego z sufitu, gdy przechodziłyśmy przez salon. Następny pokój, do którego weszłam, był równie, jeśli nie bardziej, imponujący.

Wszystkie moje fantazje były przed mną. Biblioteka. Mogłabym umrzeć w tym pokoju i szczęśliwie pójść do nieba. Zajmowała dwa piętra, a każda ściana była wyłożona od góry do dołu rzędami książek. Były tam wygodne sofy, na których można było usiąść. Wyobrażałam sobie, jak zwijam się przed kominkiem, gdy pada śnieg. Najlepsze były przesuwane drabiny przy każdym panelu, umożliwiające łatwiejszy dostęp do najwyższych półek.

Byłam bez słowa, powoli obracając się, by ogarnąć cały pokój.

Byłam tak zagubiona w myślach, że minęły minuty, zanim zdałam sobie sprawę, że Laura już ze mną nie ma. Odwróciłam się w stronę, z której przyszłyśmy, i zamarłam, widząc pana Rowe opierającego się o framugę drzwi, obserwującego mnie.

Zdjęcia w internecie nie oddawały mu sprawiedliwości. Był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziałam. Jego oczy błyszczały, gdy na mnie patrzył, a jego usta wykrzywiały się w mały uśmieszek. Prawdopodobnie myślał, że jestem szalona, patrząc z zachwytem na pokój, który widział codziennie.

Mój wzrok zsunął się z jego twarzy na białą koszulę, którą miał na sobie, rozpiętą i podwiniętą na rękawach, odsłaniającą przedramiona. Jego ręce były skrzyżowane na piersi. Zauważyłam gruby srebrny zegarek na jego nadgarstku.

Czułam się źle, że kpiłam z dziewczyn, które wzdychały i śliniły się na zdjęcia przedramion. Jak mogłam nie wiedzieć, że mogą być takie seksowne? Jego ręce powinny być na mediach społecznościowych jako pułapka na pragnienia. Jego spodnie wisiały nisko na biodrach, idealnie podkreślając jego długie nogi. Stał swobodnie, z jedną stopą skrzyżowaną przed drugą, opierając się o framugę drzwi. Mój wzrok wrócił do jego oczu i zobaczyłam, jak jego uśmiech się poszerza. Bezpiecznie można było powiedzieć, że moje serce waliło.

Oczywiście cieszył się moim gapieniem się i efektem, jaki na mnie wywierał. Sprawdziłam siebie, żeby upewnić się, że naprawdę nie ślinię się.

Jego głowa była przechylona na bok, a spojrzenie było intensywne. Zaczęłam się zastanawiać, czy patrzy w moją duszę. Obiecał się mną zaopiekować, ale nigdy nie sprecyzował, co przez to rozumie. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie żałował swojej decyzji.

Panika ogarniała mnie, gdy przeciągał swoją ciszę.

'Dlaczego nic nie mówi? Czy czeka, aż ja pierwsza się odezwę?'

Po tym, co wydawało się wiecznością, odepchnął się od framugi i powoli ruszył w moją stronę. Był tak zgrabny, że czułam się coraz słabsza z każdym jego krokiem.

„Cieszę się, że w końcu cię poznałem, Willow.”

Moje wnętrzności zamieniły się w papkę na dźwięk mojego imienia wypowiedzianego przez jego usta. Mimo to zebrałam się w sobie, by ująć jego wyciągniętą rękę na powitanie. Kiedy nasze dłonie się zetknęły, musiałam zacisnąć zęby, żeby nie dostać ataku.

Po prostu emanował elektrycznością, która sprawiała, że moje hormony szalały.

Był tak wysoki, że musiałam zadrzeć głowę, by utrzymać jego spojrzenie. Jego usta wykrzywiły się w grymas, gdy spojrzał na moje usta. Nagle zdałam sobie sprawę, że przygryzam wargę i to go drażniło. Natychmiast ją puściłam i wzięłam głęboki oddech. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że nasze dłonie wciąż są splecione.

A ja jeszcze nie powiedziałam ani słowa.

„Dziękuję, że się ze mną spotkałeś, panie Rowe.”

Na dźwięk mojego głosu jego uśmiech powrócił. Mój oddech uwiązł, gdy jego kciuk pogłaskał wierzch mojej dłoni, wywołując dreszcze wzdłuż ramienia.

„Cała przyjemność po mojej stronie, Willow.”

Złożyłabym petycję, żeby jego głos uznano za nielegalny. Wprowadzał zamieszanie w moim wnętrzu. Mógłby założyć kanał ASMR lub zostać aktorem głosowym z takim atrakcyjnym brzmieniem.

„I proszę, mów mi Nicholas.”

Ledwo skinęłam głową.

Previous ChapterNext Chapter