Read with BonusRead with Bonus

Skąd dostałeś mój numer?

Kilka dni później byłam na skraju wytrzymałości. Wysłałam już dwanaście maili po tym pierwotnym. Nie otrzymałam odpowiedzi na żaden z nich. Nie było żadnej automatycznej odpowiedzi… tym razem była cisza jak makiem zasiał. To było jeszcze gorsze niż wcześniej. Lory dała mi numer telefonu pana Rowe'a — który mógł być zdobyty nielegalnie — ale wahałam się go użyć do tego momentu. Wydawało się to zbyt nachalne... jakby to potwierdzało popełnienie przestępstwa.

Jednak desperackie czasy wymagają desperackich środków. A ja byłam już poza granicą desperacji.

Zdałam ostatnie egzaminy, a nasza ceremonia ukończenia szkoły miała się odbyć za tydzień.

Czas uciekał i nie miałam innej opcji. To było teraz albo nigdy.

Siedziałam przy stole w jadalni, a timer w piekarniku był moim jedynym towarzyszem w pustym domu. Wpatrywałam się w pustą skrzynkę wiadomości z numerem pana Rowe'a na górze. Nigdy w życiu nie byłam tak zdenerwowana.

Mimo że miałam obszerne notatki na temat tego, jak podejść do rozmowy, i zrobiłam diagram reakcji na wszystkie możliwe odpowiedzi, które mógłby dać, nie czułam się przygotowana. Miałam przeczucie, że popełnię gafę w momencie, gdy odbierze telefon.

Z pewnością przerwie rozmowę, gdy zorientuje się, że jestem kompletną wariatką. To, jeśli w ogóle odbierze telefon od nieznanego numeru.

Wiedziałam, że odwlekam nieuniknione i mam nadzieję, że to nigdy nie nastąpi. Im dłużej rozmyślałam, tym gorszy był mój stan psychiczny.

W końcu zdecydowałam się i wysłałam wiadomość tekstową. Lepiej było zacząć od pisemnych słów. Napisałam krótką wiadomość, a mój kciuk zawisł nad przyciskiem wysyłania przez strasznie długi czas, zanim nie mogłam już tego znieść. Zamknęłam oczy i modliłam się do wszystkich wyższych istot, gdy nacisnęłam "wyślij".

[Muszę z tobą porozmawiać.]

W moim szalonym stanie umysłu, wiadomość była wystarczająco dziwna, by wzbudzić zainteresowanie. Nie mógłby jej automatycznie zignorować. Nie zdradzała też wystarczająco dużo informacji, by od razu mnie zablokował. Odłożyłam telefon na stół i ledwo oddychałam, błagając go o odpowiedź.

Prawie wybuchłam płaczem z radości, gdy mój telefon zabrzęczał z przychodzącą wiadomością pięć minut później.

[Kto to?]

Przełknęłam ślinę. Jeśli celowo unikał „Willow Taylor” jako natręta, zablokowałby wszystkie dalsze wiadomości po tym, jak podałabym mu swoją tożsamość. Z drugiej strony, na pewno by mnie zablokował, gdybym pozostała tajemnicza i nie podała swojego imienia. Zastanawiałam się, co powinnam zrobić, zanim zorientowałam się, że mógłby łatwo wyszukać moje imię w aplikacji do połączeń. Nie było sensu kłamać. Musiałabym się ujawnić w pewnym momencie.

[Willow Taylor]

Nie trwało długo, zanim otrzymałam odpowiedź.

[Myślę, że masz zły numer.]

Mrugnęłam z zaskoczenia. Byłam prawie pewna, że nie rozpoznał mojego imienia z maili. To sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle je widział. To nie było nierealne.

Tak czy inaczej, nie mógł mnie teraz zbyć. Moje palce bębniły po ekranie z zawrotną prędkością. Bałam się, że spóźnię się o sekundę i stracę szansę na kontynuowanie rozmowy z nim. Był zajętym człowiekiem, kto wie, ile miał czasu na pisanie z nieznajomą.

[Mam właściwy numer, jeśli dotarłam do pana Nicholasa Rowe'a.]

Zaczęłam się martwić po pięciu minutach bez odpowiedzi. Gdy telefon ponownie zabrzęczał, moje ramiona opadły z ulgą. Musiałam cały czas wstrzymywać oddech.

[Panno Taylor, czy ja panią znam?]

Szybko napisałam odpowiedź.

[Nie powiedziałabym tak, ale muszę z panem porozmawiać.]

Zanim zdążyłam dodać więcej słów, już odpowiedział.

[Nie mam na to czasu. Spóźniam się na kolację.]

Czy on był staroświecki? Nie mógł robić dwóch rzeczy naraz? Co to za szef? Przewróciłam oczami, zanim odpowiedziałam.

[Czy mogę zadzwonić?]

Wyskoczyłam z ciała, gdy mój telefon zadzwonił. Nie spodziewałam się, że zadzwoni bezpośrednio. Zdecydowanie był człowiekiem czynu. Poczułam mdłości, wciągnęłam głęboki oddech i odebrałam.

"Halo?"

"Halo, panno Taylor. Może mi pani powiedzieć, o co chodzi?" zapytał.

Moja niepokój wybuchł jak wulkan na dźwięk jego niskiego i pewnego siebie głosu. Mój język poczuł się jak ołów w ustach, a kończyny były zimne z przerażenia. "Ja… uh… ja…" Chciałam zakopać się w rozpaczy z powodu niemożności mówienia bez jąkania.

Sięgnęłam po swoje notatki, ale w moim nerwowym stanie, moje ręce drżały i zrzuciłam je wszystkie na podłogę. Kiedy schyliłam się, żeby je podnieść, moja głowa stała się ciężka i upadłam na kolana w upokarzający sposób. Turlając się po podłodze, mój telefon wyślizgnął się daleko ode mnie. Pełzłam do niego, zastanawiając się, co jeszcze mogę zepsuć przed końcem tej rozmowy. Byłam kompletnym bałaganem.

  • "Halo? Wszystko w porządku, panno Taylor?"

Trzymałam telefon w drżącej dłoni, decydując, że lepiej zostać na podłodze, niż próbować wstać i poczuć ból w kolanach. "Tak... um... wszystko w porządku. Przepraszam. Poślizgnęłam się."

Westchnął. "Proszę, panno Taylor. Muszę się rozłączyć. Proszę mi powiedzieć, o co chodzi, bez marnowania więcej czasu." Jego żądanie sprawiło, że wyprostowałam się i znalazłam determinację, by mówić. Jeśli nie powiem wszystkiego teraz, wiedziałam, że nigdy nie będę miała drugiej szansy. Zablokuje mnie bezlitośnie.

"Za tydzień kończę szkołę średnią Atkins. Poinformowano mnie, że otrzymałam wasze roczne stypendium, ale później zostało ono cofnięte z powodu błędu. Stypendium zostało przyznane komuś innemu. Cofnięcie nastąpiło po tym, jak zaakceptowałam miejsce na QCU i wydałam wszystkie swoje oszczędności na zakwaterowanie. Byłam zależna od tego stypendium, aby móc studiować i uważam, że zasługuję na nie. Panie Rowe, chcę, aby pan sfinansował moją edukację również."

Oddech uciekł mi natychmiast po wypowiedzeniu tych słów. Skrzyżowałam palce, mając nadzieję, że zrozumiał sytuację.

"Chcesz, żebym sfinansował twoją edukację?" Brzmiał niemal niedowierzająco.

Zmrużyłam oczy, a poprzednia złość wróciła w ułamku sekundy. "Tak. Nie powinnam cierpieć z powodu błędu pańskiego pracownika."

Zacisnęłam usta, natychmiast żałując swojej niezdolności do opanowania się. Próbowałam uspokoić człowieka i skłonić go do pomocy. A jednak wyrzuciłam z siebie niegrzeczne i obraźliwe rzeczy, które mogły go urazić. To z pewnością nie była dobra droga. Zamknie mnie z powodu mojego niezrozumiałego i idiotycznego zachowania.

Co ze mną nie tak?

Po drugiej stronie telefonu zapadła cisza.

"Przepraszam," pospieszyłam z przeprosinami. "Nie chciałam być niegrzeczna. Ale desperacko potrzebuję tego stypendium. To moja ostatnia nadzieja na zrobienie czegoś ze swoim życiem, panie Rowe."

Odmówiłam pracy jako kasjerka w supermarkecie przez resztę życia. Tylko dlatego, że nie miałam konwencjonalnej rodziny, nie zasługiwałam na to, by świat mnie odrzucił.

Jego cisza była ogłuszająca. Liczyłam do sześćdziesięciu, zastanawiając się, czy wciąż jest na linii.

"Halo?" zapytałam niepewnie.

"Zajmę się tą tak zwaną nieporozumieniem w sprawie stypendium. Skontaktuję się z tobą osobiście, gdy ustalę dalsze kroki. Proszę czekać do tego czasu."

To był najlepszy wynik, na jaki mogłam liczyć. Nie spodziewałam się, że od razu powie, że sfinansuje również mnie. Nie mogłam powstrzymać się od radości, mimo że brzmiał niezadowolony z sytuacji.

"Dziękuję bardzo, panie Rowe. Nie ma pan pojęcia, ile to dla mnie znaczy. Wysłałam panu kilka e-maili z wszystkimi moimi danymi wcześniej."

Pewnie myślał, że go śledzę. A moje zachowanie wskazywało, że poniekąd tak było.

"Jak powiedziałem, zajmę się tym." Zatrzymał się na chwilę, a ja wstrzymałam oddech. "Mam tylko jedno ostatnie pytanie," powiedział, sprawiając, że zamarłam. "Skąd masz mój prywatny numer, panno Taylor?"

"Wolę, żeby nazywać mnie Willow," wypaliłam, próbując odwlec odpowiedź.

Błagałam siebie, żeby przestać gadać. Kopałam sobie głębszy dół za każdym razem, gdy mówiłam. Mógł mnie nazywać, jak chciał, byleby tylko dał mi stypendium. Jego zmęczony oddech dotarł do mojego ucha, a ja wierciłam się, wiedząc, że jest już mną bardzo sfrustrowany.

"Dobrze. Willow, skąd masz ten numer?" powtórzył.

"Ja... um..."

"Powiedz mi prawdę," zażądał. Nie zostawił mi żadnej możliwości wykręcenia się od odpowiedzi.

"Poprosiłam przyjaciółkę, żeby znalazła twoje dane. Nie jestem pewna, jak zostały zdobyte." Mój głos był cichy i nie byłam pewna, czy mnie usłyszał. Nie było mowy, żebym powiedziała mu, że zdobyliśmy je nielegalnymi środkami. I nie zdradzę, kim była moja przyjaciółka!

"Będę w kontakcie," powiedział przed rozłączeniem się. Brzmiał wściekle i wiedziałam, że jestem skończona.

Zajęło mi dużo czasu, żeby poukładać myśli i emocje oraz wstać z podłogi. Zadzwoniłam do Lory i przekazałam jej informacje. Oczywiście, pominęłam część, w której przyznałam się do przestępczego działania i wsypałam ją. Gdyby się dowiedziała, uderzyłaby mnie. Jej ekscytacja była tak wyczuwalna, że musiałam odsunąć telefon od ucha.

Ale nawet ten mały problem nie mógł zetrzeć uśmiechu z moich ust. Co z tego, że brzmiał na wściekłego? Powiedział, że osobiście zbada sprawę i da mi odpowiedź. To musiało coś znaczyć!

Previous ChapterNext Chapter