




Rozdział 3 Poczuj panikę
"Przedwczoraj? Gdzie?" wyrzuciłem z siebie, czując się trochę spanikowany.
Ava zauważyła moje zaniepokojenie i zapytała: "Co się stało?"
"Gdzie go widziałaś?" Nie mogłem już żartować i naciskałem dalej.
W tym momencie zadzwonił telefon Avy. Spojrzała na ekran, zrobiła gest, żeby być cicho, i odchyliła się, żeby odebrać.
Po kilku zdaniach nagle usiadła prosto, spojrzała na mnie i powiedziała: "Co? Zaraz tam będę!"
Szybko zamknęła laptop, wsadziła go do torby, wskazała na zewnątrz i powiedziała: "Muszę lecieć, pogadamy później!"
"Hej! Co się dzieje?"
Nie miała czasu na wyjaśnienia i wybiegła, zostawiając mnie całkowicie zdezorientowanego.
Widziała Jamesa przedwczoraj!
James miał być przedwczoraj na delegacji w Cyberopolis. Gdzie ona go widziała? Nie mogło być tak, że ona też była na delegacji w Cyberopolis, prawda?
Opadłem na krzesło, czując się bezradny, ale dziwne uczucie paniki zaczęło mnie ogarniać.
Obrazy z TikToka ciągle przewijały mi się przed oczami, ale nie mogłem być pewien, że to był James.
Czy James mógł mnie okłamać? Czy nie pojechał do Cyberopolis? Czy naprawdę miał tam inną kobietę?
Siedziałem samotnie w cukierni, czując się jakbym wpadł do lodowej jaskini. Nawet złote promienie słońca nie mogły mnie przestać trząść.
Jeśli James naprawdę mnie zdradził, co mam zrobić? Co z Olivią?
Czułem, że straciłem chęć do życia, przeżywając dzień jak we mgle i nawet zapomniałem odebrać dziecko.
Na szczęście James wrócił wcześniej. Widząc, że nie odebrałem Olivii, szybko mnie pocieszył i poszedł do przedszkola.
Zmusiłem się, żeby wstać i zacząć gotować.
Zanim James zdążył wrócić z Olivią, weszła Sophia. Miała klucz do naszego domu i traktowała go jak swój własny, co mnie strasznie irytowało, ale James jej na to pozwalał.
Widząc mnie zajętą w kuchni, odłożyła torbę, oparła się o drzwi kuchni i zapytała: "Dlaczego dopiero zaczynasz gotować? Gdzie jest James?"
Myjąc warzywa, odpowiedziałam: "Poszedł odebrać Olivię!"
"Spójrz na zegar! Powinnaś była odebrać ją wcześniej." Ton Sophii był oskarżycielski.
Zawsze taka była, zachowywała się jak rozkapryszona księżniczka, traktując mnie z góry. Przez lata przyzwyczaiłam się do jej zachowania. W końcu była siostrą Jamesa i nie miałam wyboru, musiałam to tolerować.
"Mamy kałamarnicę? Chcę ją zjeść!" zapytała mnie bezceremonialnie.
Wskazałam na zamrażarkę. "Sprawdź tam. Jeśli jest, to wyjmij. James powinien był kupić."
W tym momencie z drzwi dobiegł głos Olivii. "Mamo, wróciłam! Dlaczego zapomniałaś mnie dzisiaj odebrać?"
Pobiegła do mnie, patrząc na mnie swoimi dużymi, mrugającymi oczami.
Uśmiechnęłam się z poczuciem winy, uszczypnęłam ją mokrą ręką w nos i powiedziałam: "Byłam zajęta i zapomniałam. Następnym razem nie zapomnę!"
James wszedł, niosąc plecak Olivii, patrząc na nas z czułym uśmiechem.
Sophia odwróciła się do drzwi i ciepło zawołała: "James!"
"Co tu robisz?" James zapytał obojętnie, potem odłożył swoje rzeczy, zdjął płaszcz, wszedł do kuchni i zdjął mój fartuch, zakładając go na siebie. "Emily, ja to zrobię. Idź pobawić się z Olivią!"
Sophia wpatrywała się w Jamesa i powiedziała sarkastycznie: "Jesteś wzorowym mężem! Chcę znaleźć kogoś takiego jak ty w przyszłości."
James odpowiedział: "Wynoś się! Nie rób bałaganu! Po prostu czekaj na jedzenie!"
"Nie, chcę ci pomóc!" powiedziała kokieteryjnie, po czym wcisnęła się do kuchni i powiedziała bez ogródek: "Chcę poczuć, jak to jest być w zgodnej parze!"
Słysząc słowa Sophii, w duchu narzekałam. Bezczelna! Chcesz znaleźć kogoś takiego jak James? Nawet nie masz porządnej pracy. Każda rodzina, która by cię przyjęła, miałaby pecha. Tylko James cię rozpieszczał.
Byłam już zirytowana, a widok Sophii jeszcze bardziej mnie denerwował. Zawsze przylepiała się do Jamesa, udając potulnego kotka przed nim, tylko po to, żeby wyciągnąć od niego pieniądze.
Warunki życia rodziny Smithów były wcześniej straszne. Tylko ojciec Jamesa, David Smith, pracował, a jego matka, Mia Wilson, wykonywała dorywcze prace. Sophia była słaba i chorowita od młodości, często hospitalizowana, i życie było ciężkie. James wtedy był bardzo świadomy swojej sytuacji.
Od kiedy nasza firma zaczęła dobrze prosperować, życie rodziny Smithów znacznie się poprawiło. W zasadzie to ja i James wspieraliśmy całą rodzinę.
Zwłaszcza Sophia, która prosiła o pieniądze z poczuciem uprawnienia. Była pasożytem, ale bardzo arogancka, miała energię na zabawę, ale nie na pracę. Byłam naprawdę bezradna.
Wyciągnęłam Olivię z kuchni, żeby uniknąć dalszych kłopotów.
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na niego; to była Ava.