




04. „Czy potrafisz się zastosować?”
Jestem zgubiona.
To pierwszy raz od lat, kiedy nie spałam całą noc.
Od momentu, gdy opuściłam klub zeszłej nocy, to złe przeczucie mnie nie opuszcza. Teraz to już nie tylko przeczucie — to rzeczywistość.
Naprawdę spojrzałam w oczy mojego nowego szefa zeszłej nocy... I nie jestem pewna, czy koronkowa maska zasłaniająca moje oczy wystarczyła, by ukryć moją tożsamość.
Ach! Dlaczego pozwoliłam sobie na takie szaleństwo?
Chwytam się za włosy, twarz ukryta za czarnymi kosmykami, które wymknęły się z niedbałej fryzury, jaką zrobiłam rano, a głębokie cienie pod oczami kosztowały mnie mnóstwo wysiłku. Przewracałam się w łóżku, aż zadzwonił budzik, ale nie zmrużyłam oka. A teraz, tutaj jestem, pijąc kawę, żeby przetrwać ten okropny poranek.
Ale teraz mój telefon zaczyna dzwonić, a ja zamieram.
Zamykam oczy mocno, zaciskając jeszcze mocniej palce, paznokieć drapie mi skórę głowy...
Wiesz co? Po prostu udam, że mnie tu nie ma, że nie słyszałam, że jestem zbyt zajęta... cokolwiek, co może mi zapewnić dobrą wymówkę...
Ale telefon wciąż dzwoni.
Podnoszę twarz, patrząc na identyfikator telefonu, chociaż już wiem, kto dzwoni.
ㅤ
30. piętro — Gabinet Prezesa.
ㅤ
O, cholera.
Jęczę, ukrywając twarz w dłoniach...
Dlaczego dałam się ponieść? Dlaczego?
Pozwalam, żeby połączenie się zakończyło z westchnieniem ulgi...
Ale oczywiście to nie trwa długo, bo telefon znowu dzwoni, sprawiając, że głośno jęczę i rozpuszczam włosy, uderzając ręką w stół. Brzęk moich pierścionków o drewno nie łagodzi niepokojącego uczucia związanego z tym połączeniem. Bo tak, on do mnie dzwoni, ale nie mam pojęcia dlaczego.
Wzdycham głęboko i odbieram połączenie. Staram się brzmieć spokojnie, mówiąc do telefonu przy uchu, „Tak, panie Pollock?”
„Proszę przyjść do mojego gabinetu, pani Morgan.” Jego głos brzmi jeszcze bardziej ochryple po drugiej stronie linii, tak poważny, że wstrzymuję oddech.
Otwieram usta, żeby mu odpowiedzieć, ale on się rozłącza.
Rozłączył się! Chcę zabić tego chama.
Kolejny jęk wyrywa mi się na głos, gdy mocno odkładam telefon, wyobrażając sobie, że uderzam jego w twarz.
Szczerze, jak ktoś może być tak arogancki?
Nie mógłby po prostu poprosić, nie wiem, grzecznie?
Najgorsze jest to, że teraz nie mogę wymyślić żadnych innych wymówek. Nie powinnam była odbierać tego telefonu. Będę musiała wspiąć się na te pięć torturujących pięter i zapukać do drzwi pokoju, który powinien należeć do mnie.
Tak, przyznaję, jestem jeszcze zgorzkniała. Miałam zbyt wiele oczekiwań, a najgorsze jest to, że nie mogę obwiniać nikogo poza sobą... w końcu to moje założenia sprowadziły mnie na tę cierniową ścieżkę.
Ale fakt, że ten facet został wybrany na moje wymarzone stanowisko, wcale nie pomaga. Jak mogłabym przezwyciężyć ten upadek, gdy on praktycznie wciera mi to w twarz? Zachowuje się jak wszechmocny, a to naprawdę działa mi na nerwy.
Mimo to odpuszczam te wrażenia i sprzeczne myśli... w końcu jest moim szefem — a jeśli wezwał mnie do swojego gabinetu, muszę iść.
Prostuję ubrania przed wyjściem z biura, ściągając spódnicę do kolan, chociaż wszystko jest na swoim miejscu. Nieświadomie poprawiam też dekolt, układając piersi, i przeciągam włosy do przodu z ramion... by w końcu otworzyć drzwi.
Gdy idę do windy, czuję na sobie spojrzenia pracowników. Dziś jest pierwszy dzień Abrahama Pollocka jako prezesa i również pierwszy dzień, kiedy moje marzenie definitywnie się kończy. Może dlatego większość spojrzeń, które otrzymuję, oscyluje między litością a kpiną... moje cierpienie to gratka dla tych, którzy mnie nienawidzą.
Ale oczywiście nie pozwalam, żeby mnie to zniechęciło... przynajmniej nie pokazuję żadnego smutku na mojej poważnej, ponurej twarzy... Dopóki nie wejdę do windy i metalowe drzwi się zamkną, wtedy mogę westchnąć i rozluźnić mięśnie na policzkach, brwi, które opadają i obciążają moje oczy.
„To jest piekło...” mamroczę, wzdychając, obejmując swoje ciało, gdy liczby na wyświetlaczu rosną tak szybko, że naprawdę chciałabym, żeby to trwało trochę dłużej. Jednak wkrótce jestem w dużym holu, który wygląda na pusty z tak małą ilością mebli. Recepcja jest pusta, ponieważ wieloletnia sekretarka byłego prezesa również przeszła na emeryturę razem z nim.
Idę pewnym krokiem obok pokoju, gdzie ten koszmar się zaczął. Moje obcasy stukają głośno w tym miejscu, głośniej niż bym chciała, i zastanawiam się, czy pan Pollock słyszy mnie ze swojego pokoju, ostatniego w korytarzu. Zastanawiam się, czy wezwał mnie tutaj, aby mnie zwolnić za nieprzyzwoitość. W końcu, on też tam był, ale zmoknąć podczas klapsów i patrzeć prosto na swojego szefa to naprawdę coś wstydliwego.
Kiedy w końcu zatrzymuję się przed drzwiami, na których widnieje już jego nazwisko, krew w moich żyłach zamiera.
To się dzieje.
To naprawdę się dzieje.
Podnoszę pięść, aby zapukać do drzwi ABRAHAMA POLLOCKA, ale brakuje mi odwagi. Moje przekonanie zawodzi mnie, i zastanawiam się, czy naprawdę będę w stanie stawić mu czoła bez żadnej maski na twarzy, tylko z makijażem, który nie zdołał przykryć całej bezsenności, jaką ten człowiek mi zafundował. Spotkaliśmy się tylko trzy razy, a każdy z tych razy wystarczył, by mnie zdenerwować.
Teraz mam spotkać się z nim po raz czwarty — ale nie wiem, czy jestem na to gotowa.
Ale co mogłabym naprawdę zrobić? Sama wykopałam sobie ten dół, i nie ma sensu płakać, że jestem w swobodnym spadku.
Gdy właśnie mam zapukać do drzwi, głęboki głos pana Pollocka rozbrzmiewa z drugiej strony, zamrażając mnie, pozostawiając moją rękę w powietrzu... „Proszę wejść, pani Morgan.”
Biorąc głęboki oddech, przekręcam klamkę i wchodzę do pokoju, natychmiast przyciągając jego pełną uwagę. To naprawdę ciekawe, jak drżę na sam jego widok, jak bycie pod jego spojrzeniem sprawia, że czuję się tak krucha, tak słaba.
Nie lubię tego uczucia.
Nie lubię, jak reaguję na takie proste rzeczy.
I to budzi moją buntowniczość, moją dumę. Kiedy zamykam za sobą drzwi i całkowicie odwracam się w stronę pana Pollocka, upewniam się, że trzymam podbródek prosto, patrząc bezpośrednio w nieprzeniknioną twarz, która odpowiada mi spojrzeniem.
W świetle dziennym, z błękitnym niebem i panoramą Nowego Jorku za dużymi oknami za nim, udaje mu się być jeszcze przystojniejszym. Jego uczesane włosy nie są tak niechlujne jak poprzedniej nocy, kiedy kosmyki dotykały jego czoła; dzisiaj nie ma ani jednego nie na miejscu. Jego gęste brwi nadają mu poważny wygląd, zwłaszcza z ustami perfekcyjnie obrysowanymi przez zarost, który zaczyna rosnąć.
Ale to jego oczy... To jest prawdziwy problem z tym człowiekiem.
„Czy zamierza pani stać przy drzwiach, pani Morgan?” mówi nagle, zaskakując mnie. Biorę krótki oddech, opierając się pokusie objęcia własnego ciała i okazania kruchości. Mogę czuć się niespokojna i odsłonięta, ale nie pokażę tego.
Nie pokażę tego, nie jemu.
Więc uśmiecham się cynicznie i podchodzę do niego powoli, w miękkim tempie, które moje obcasy ledwo ujawniają. Zauważam, że jego oczy są na moich stopach, obserwując w górę po moich nogach i z powrotem na moją twarz.
Zatrzymuję się za jednym z krzeseł, dotykając poduszki ręką, głaszcząc ją i czując miękkość przeciwko mojej dłoni, nie odrywając wzroku od jego oczu.
„Cóż, chciałabym powiedzieć, że mam czas na siedzenie i rozmowę, panie Pollock, ale jestem zajętą kobietą.”
„Mogę sobie wyobrazić...” Uśmiecha się złośliwie, wkładając ręce w swoje kolana. I nie mogę się powstrzymać od patrzenia na nie, tak duże, że każda z nich z pewnością jest wielkości obu moich. „Biorąc pod uwagę, że tak długo zajęło pani odpowiedzenie na wezwanie.”
Wstrzymuję oddech, czując, jak niepokój bulgocze w moich żyłach, ale nie pozwalam, aby moje frustracja była widoczna na mojej twarzy; tylko lekko ściskam poduszkę krzesła, ponownie przyciągając jego niebieskie oczy.
Czy mnie nie rozpoznał?
„A tak przy okazji, dobrze pani spała?” pyta nagle, sprawiając, że moje serce przeskakuje jedno uderzenie. „Wygląda pani na trochę zmęczoną.”
Oczywiście, jak zwykle, mówię za szybko. Czy ten człowiek próbuje namieszać mi w głowie?
„Tak, jestem trochę zmęczona, panie Pollock...” Uśmiecham się słodko, co go zaskakuje. „Jest tu wiele do zrobienia... w końcu, pana przybycie było... nieoczekiwane.”
„Wyobrażam sobie, że tak.” Uśmiecha się kwaśno, co sprawia, że prawie parskam śmiechem.
Przerzucam włosy za ramiona i zauważam, że ten prosty ruch przyciąga jego uwagę. Zaczepiam kosmyk za ucho, przesuwając opuszką palca wzdłuż jego długości, aż dotykam mojego dyskretnego perłowego kolczyka. I każdy z moich ruchów jest monitorowany przez ostre oczy pana Pollocka.
„Cóż, ponieważ mam tyle do zrobienia...” mówię przesadnym tonem, nie przejmując się, że zostanę przyłapana na kłamstwie, „mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko, aby być bezpośrednim i powiedzieć, dlaczego mnie pan wezwał.”
„Cóż, pani Morgan...” Przechyla lekko głowę, jego uśmiech zmienia się w złośliwy grymas, który wywołuje dreszcze na całym moim ciele. „Potrzebuję, aby zrobiła pani coś dla mnie... Czy może pani spełnić moje polecenie?”