Read with BonusRead with Bonus

01. Moje zrujnowane marzenie.

W momencie, gdy zobaczyłam tego mężczyznę, wiedziałam, że oznacza niebezpieczeństwo. Jego pewny, dominujący i arogancki krok w moją stronę był wszystkim, czego potrzebowałam, aby potwierdzić coś, czego już się spodziewałam — nie lubię go.

Abraham Pollock.

Wszystko zaczęło się psuć przez ciebie.

PLK Entertainment — agencja aktorska i modelingowa, do której wszyscy marzą, żeby dołączyć, czy to pojawiając się na okładkach magazynów i reklamach, czy w korporacyjnym świecie. Oczywiście, jak większość ludzi, to było także moje marzenie... I sześć lat temu w końcu zaczęłam jako młodszy pracownik w Dziale Administracyjnym, będąc jeszcze na drugim roku studiów.

Od tamtej pory wiele się wydarzyło... A ja miałam właśnie osiągnąć szczyt tego marzenia.

Gdyby tylko on nie pojawił się w moim życiu.

„Odejście prezesa zaskoczyło wszystkich.” Słyszę, jak jedna z pracownic szepcze. Myśli, że jest dyskretna, ale nic nie umyka moim uszom. „Okej, jest stary, i spekulowano, że to prędzej czy później się stanie, ale było to takie nagłe...”

„Prawda?” Dodaje druga pracownica, z tym samym tonem, „Wszyscy mówią, że to stanowisko należało do Żelaznej Damy.”

Żelazna Dama. To przezwisko nadane mi za plecami, ale nauczyłam się je lubić.

„To naprawdę szkoda, że nowy prezes został już wybrany. Od początku nie miała szans... Była odpowiednia na to stanowisko, ale myślę, że więzy krwi są silniejsze...”

„Przynajmniej jest przystojny…” Mówi druga, chichocząc, „Nasz nowy prezes.”

Czuję dreszcz w żołądku i biorę głęboki oddech, popijając wodę, a one w końcu zauważają, że stoję z boku, przysłuchując się.

To odkrycie wprawia je w zakłopotanie, natychmiast milkną i odchodzą niespokojnie.

Jestem tak zgorzkniała… tak bardzo, że wciąż pamiętam słowa, które właśnie usłyszałam z ust Benjamina Pollocka, gdy spoczywał wzrokiem na mnie. Powiedział, że długo myślał, kto powinien przejąć jego miejsce, kto ma twardą rękę, by prowadzić nas właściwą ścieżką. To nie byłam ja.

Szczerze mówiąc, byłam zbyt pewna siebie.

Jednak kolejne słowa naszego prezesa przecięły moje serce jak sztylet: Decyzja została podjęta, a inni akcjonariusze również się zgodzili. Więc pomyślałem, że zbiorę was wszystkich i powiem, że mam nadzieję, że wniesie wiele do tej firmy.

To wtedy zrozumiałam… Gdy wstał z krzesła, jego oczy zatrzymały się na mnie przez moment, pozostawiając mnie zastraszoną jego intensywnym spojrzeniem, i właśnie wtedy usłyszałam to po raz pierwszy…

Dźwięk mojego roztrzaskanego marzenia.

To jest Abraham Pollock, mój siostrzeniec i nowy prezes PLK Entertainment. Oczekuję wielkich rzeczy od was wszystkich w tej jasnej nowej przyszłości! — I tak właśnie znalazłam się w tej gównianej sytuacji… musząc stawić czoła mojemu wrogowi.

Widzę Abrahama Pollocka zbliżającego się z daleka, a niepokój zaczyna szybko przepływać przez moje żyły. Jego szerokie plecy i napięte mięśnie w czarnym garniturze sprawiają, że czuję się dziwnie niespokojna, zwłaszcza że każdy jego imponujący krok w moją stronę pozwala mi uświadomić sobie, że jest rzeczywiście przystojny.

W tej sali konferencyjnej, gdy mój świat wywrócił się do góry nogami niedawno, byłam także przedmiotem jego spojrzenia, ale nie mogłam dostrzec koloru jego oczu z powodu dużej odległości stołu, który nas dzielił.

Ale teraz, gdy zatrzymuje się przede mną, z podniesionym podbródkiem, nienaganną postawą i zimnymi oczami… mogę go zobaczyć wyraźnie… I dreszcz przebiega mi po kręgosłupie.

„Witamy, panie Pollock! Nazywam się Victoria Morgan, Kierownik ds. Kontraktów w PLK Entertainment.” Witając go, zmuszam się do uśmiechu i wyciągam rękę, aby uścisnąć jego dłoń…

W końcu, może i go nienawidzę, ale to będzie mój szef od teraz.

„Och, menedżer Morgan! To ona dba o to, żebyśmy trzymali się planu, panie Pollock... Bez niej bylibyśmy zgubieni!” mówi Josh z przyjaznym uśmiechem. Jest naszym dyrektorem administracyjnym, moim dawnym bezpośrednim szefem, szpakowatym mężczyzną, który zawsze mi pomaga, kiedy tego potrzebuję, a teraz towarzyszy nowemu szefowi podczas obchodu.

Pan Pollock wyciąga rękę i ściska moją dłonią z taką siłą, że jestem zaskoczona, jak delikatna i krucha wydaje się moja w porównaniu do jego... Jednak ten fizyczny kontakt nie trwa długo, bo szybko cofa rękę, wkładając ją do kieszeni spodni.

„Victoria Morgan,” moje imię spływa z jego ust, a ja jestem zaskoczona jego głębokim głosem, który zdecydowanie nie jest taki, jak sobie wyobrażałam...

Cóż, nie że naprawdę wyobrażałam sobie, jak brzmi jego głos... Po prostu życzyłam sobie, żeby był irytujący, a nie tak przyjemny dla ucha... Nie wiem, czy zniosę, żeby ktoś o takim mocnym tonie mną rządził.

Mrugam kilka razy, zauważając, że właśnie powiedział moje imię i nic więcej. Rezerwuje sobie prawo do intensywnego patrzenia na mnie swoimi niebieskimi oczami, ciemniejszymi od moich, a jednak tak stabilnymi, surowymi... Nie potrafię ich rozczytać.

Ale oczywiście nie pozwalam mu mnie zastraszyć. Utrzymuję jego spojrzenie z podniesionym podbródkiem, choć on jest znacznie wyższy ode mnie.

Może i jest siostrzeńcem byłego prezesa, ale ja jestem tu dłużej.

„Więc to ty jesteś Żelazną Damą.” mówi z dyskretnym uśmiechem unoszącym kącik jego ust. „Wiele o tobie słyszałem od mojego wujka.”

Krzyżuję ręce, sprawiając, że moje piersi wypychają się przez dyskretny, kwadratowy dekolt ciasnej bluzki, a ten niewielki ruch przyciąga jego oczy na chwilę, tak szybko, że mogłabym pomyśleć, że to iluzja, bo w następnym momencie znowu patrzy mi prosto w oczy.

Jednak teraz zaciska zęby tak mocno, że mięśnie szczęki wybijają się spod cienkiego zarostu, który zdaje się rosnąć... „Naprawdę wyglądasz na odważną, jak mówią.”

Mój uśmiech prawie się chwieje, ale nadal zmuszam się, by go utrzymać na twarzy...

Zdecydowanie go nie lubię.

„Szkoda, że nie mogę powiedzieć tego samego, bo nie słyszałam zbyt wiele o tobie, panie Pollock,” mówię z fałszywą niewinnością, powoli trzepocząc rzęsami.

Oczywiście, że nie słyszałam wystarczająco o tym człowieku; pojawił się znikąd i ukradł moje wymarzone stanowisko!

Argh, tak, jestem bardzo zazdrosna.

Umieram z zazdrości!

I najgorsze jest to... Czy on musi być taki przystojny?

„Nie martw się, pani Morgan... będziemy teraz pracować razem, więc będziesz miała mnóstwo czasu, żeby mnie poznać.” mówi to z zuchwałym uśmiechem i drażniącym tonem, który sprawia, że niespokojnie się wiercę, wywierając jeszcze większy nacisk na skrzyżowane ramiona. To najdłuższe zdanie, jakie kiedykolwiek powiedział, i jestem pewna, że jego głos wywoła u mnie reakcje, których nie chcę czuć. To naprawdę dziwne; w ogóle mi się to nie podoba.

Nie mieszaj pracy z życiem osobistym, Victoria.

Nigdy.

„Będzie mi miło z tobą pracować.” Zmuszam to kłamstwo, by wyszło z moich ust i udaję, że spoglądam na zegarek, jakbym naprawdę martwiła się o czas, a nie tylko szukała wymówki, żeby uciec od jego spojrzenia. „Ale obawiam się, że mam teraz spotkanie i nie będę mogła towarzyszyć wam podczas tej wycieczki... Czy masz coś przeciwko?”

„Nie, wcale nie.” Lekko wzrusza ramionami, zwilżając wargi. „Nie zamierzam przeszkadzać w twojej ciężkiej pracy, pani Morgan... I nie będę cię dłużej niepokoił.” Uśmiecha się delikatnie, tak lekko, że prawie tego nie zauważam...

A to naprawdę mnie niepokoi, bo w jakiś sposób wydaje się to kłamstwem.

„Do zobaczenia później.”

Previous ChapterNext Chapter