




Rozdział 2: Uciekająca panna młoda wpada w jego ramiona
Wkrótce kierowca dogonił ich na zewnątrz samochodu i z niepokojem powiedział: "Panno Biała, proszę wrócić ze mną. Kończy nam się czas!"
W tym momencie kierowca zobaczył mężczyznę i zamarł, podświadomie mówiąc: "Pan..."
Zanim zdążył dokończyć, John Lewis rzucił mu zimne spojrzenie i lodowato powiedział: "Zjeżdżaj!"
Kierowca stał jak wryty, a John odjechał z piskiem opon.
W środku samochodu Aurora rozpaczliwie szarpała swoją śnieżnobiałą suknię ślubną, dysząc z niewygody.
Czuła się jakby unosiła się na chmurach i jednocześnie szła przez pustynię. Była bardzo spragniona, czuła, że zaraz umrze z pragnienia.
"Gorąco, pragnienie, woda, potrzebuję wody."
"Zabiorę cię do szpitala," John natychmiast rozpoznał stan Aurory.
"Pomóż mi! Zrobię wszystko." Aurora chwyciła Johna za rękę, patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
"Wytrzymaj jeszcze chwilę," John zmarszczył czoło zimno. Zazwyczaj nie wtrącał się w sprawy innych ludzi. Gdyby to była inna sytuacja, wyrzuciłby ją z samochodu. Ale widząc Aurorę w takim cierpieniu, z jakiegoś powodu poczuł ukłucie współczucia.
Efekty narkotyku stopniowo się nasilały, a Aurora stawała się coraz bardziej niespokojna. Pożądanie narastało jak fala przypływu. Krzyknęła do Johna ponownie: "Boli mnie, pomóż mi."
John spojrzał na nią, widząc jej zaczerwienioną twarz i uwodzicielskie oczy, tak urzekające jak wróżka. Jego ciało zesztywniało, a rozsądek mówił mu, żeby jej nie wykorzystywał, ale wydawało się, że nie mógł oprzeć się jej urokowi.
"Proszę, pomóż mi," Aurora czołgała się, jej małe dłonie błądziły po jego ciele.
Samochód wkrótce zatrzymał się na poboczu. Aurora wspięła się na kolana Johna, jej delikatne piersi ocierały się o jego ramię.
John wciągnął gwałtownie powietrze, a Aurora owinęła ramiona wokół jego szyi, całując jego seksowne, cienkie usta. Jego wyprostowany, gruby penis naciskał na jej pośladki, jego ciepło i rozmiar sprawiały, że pragnęła go jeszcze bardziej.
Aurora desperacko chciała, by ją przeniknął. W tej chwili wszelki rozsądek zniknął; chciała tylko kochać się z nim!
Napięcie w umyśle Johna pękło, i zaczęli się namiętnie całować. Temperatura w samochodzie gwałtownie wzrosła, a dźwięk ich mokrych, namiętnych pocałunków wypełnił powietrze. Aurora zerwała swoją śnieżnobiałą suknię ślubną, jej obfite piersi wyskoczyły na wolność, jej wyprostowane sutki ocierały się o skórę Johna.
John nie mógł tego dłużej znieść, położył Aurorę na tylnym siedzeniu. Ona zsunęła swoją suknię ślubną i owinęła długie nogi wokół jego silnej talii.
Pożądanie wypełniło oczy Johna, jego głos był ochrypły: "Pamiętaj, jestem John Lewis."
Aurora była już zbyt daleko, by przetworzyć jego słowa.
Oplotła szyję Johna, całując go gorączkowo. Stopniowo jej świadomość zanikła, i wszystko stało się czarne.
Tej nocy Aurora miała sen. Śniła o tej dzikiej nocy sprzed lat.
Następnego dnia, kiedy Aurora się obudziła, było już południe.
Wspomnienia z poprzedniego dnia zalały jej umysł, i poczuła gulę w gardle, prawie chciała płakać.
'Przespałam się z nieznajomym, co? Wygląda na to, że nie ma przyszłości z Danielem,' pomyślała.
Aurora rozejrzała się, zauważając, że wydaje się być w szpitalnym pokoju. Leżała na szpitalnym łóżku, a przy łóżku spał przystojny mężczyzna. Mężczyzna miał głęboko osadzone rysy i wyraźnie zarysowaną szczękę.
Jej wzrok przesunął się na muskularne ramię Johna, jego wyraźne mięśnie emanowały siłą.
Aurora próbowała przypomnieć sobie wydarzenia z poprzedniego dnia, ale nie mogła wyraźnie pamiętać.
Kiedy Aurora podparła się na łóżku, John nagle się obudził.
"Obudziłaś się?" John przeciągnął się leniwie, patrząc na Aurorę. "Jesteś mi winna przysługę za wczoraj. Myślałaś już, jak mi się odwdzięczysz?"
"Ja..." Aurora była bez słów. To ona zaczęła wczoraj, czując się trochę winna. "Dziękuję za wczoraj."
"To był mój pierwszy raz. Proste dziękuję i myślisz, że jesteśmy kwita?" John spojrzał na nią zranionym wzrokiem.
"Jaki pierwszy raz? Czy naprawdę to zrobiliśmy wczoraj? Co się stało potem? Nie pamiętam." Aurora zarumieniła się, czując się zawstydzona.
"Miałem na myśli, że to był mój pierwszy raz, kiedy wtrącałem się w czyjeś sprawy," John powiedział z figlarnym uśmiechem. "Wczoraj, w kluczowym momencie, zemdlałaś, a ja zabrałem cię do szpitala."
Aurora odetchnęła z ulgą. 'Na szczęście, ten mężczyzna był dobry i faktycznie zabrał mnie do szpitala, zamiast kontynuować ze mną w tamtej sytuacji,' pomyślała.
"Wyglądasz na rozczarowaną. Jeśli chcesz, możemy kontynuować to, czego nie dokończyliśmy wczoraj," John zażartował.
Aurora nieśmiało spuściła głowę, szybko mówiąc: "Nie trzeba!"
Następnie dodała: "Właściwie, oto co się wczoraj stało. Moja macocha chciała wydać mnie za kalekę, zniekształconego, umierającego mężczyznę. Wolałabym umrzeć, niż za niego wyjść. Kierowca próbował mnie złapać, a w tej nagłej sytuacji nie miałam wyboru, musiałam prosić cię o pomoc! Bardzo ci dziękuję."
John skrzywił usta.
'Wolałaby umrzeć niż wyjść za mąż? Gdyby wiedziała, że ten "kaleka, zniekształcony" młody pan z rodziny Lewis stoi tuż przed nią...'
Usta Johna wykrzywiły się w rozbawionym uśmiechu. "Wczoraj miał być mój dzień ślubu. Dzięki tobie, nie mogłem poślubić mojej panny młodej. Jesteś mi winna pannę młodą."
"Co? Przepraszam, nie wiedziałam, że miałeś wczoraj ślub." Aurora poczuła się jeszcze bardziej winna. "Naprawdę przepraszam."
"Zapomnij o tym. Jesteś taka piękna, a sądząc po twojej drogiej sukni ślubnej, nie zainteresowałabyś się takim biedakiem jak ja." Oczy Johna przygasły, a ton był pełen rozczarowania.
Aurora nie znała jego prawdziwego pochodzenia, ale widząc jego rozczarowanie, poczuła się trochę smutna i wypaliła: "Spłacę ci to."
John uśmiechnął się, chwytając Aurorę za rękę. "Więc wróć teraz ze mną i poznaj moich rodziców."
"Nie teraz." Aurora niezręcznie wyciągnęła rękę. "Muszę coś załatwić. Zostawię ci mój numer telefonu i skontaktujemy się później."
Musiała teraz wrócić do rodziny White.
"Będę czekał, aż wrócisz," powiedział John, już jej nie drażniąc.
Aurora zostawiła ciąg cyfr i odeszła, nie zdając sobie sprawy, że w pośpiechu napisała jeden numer źle.
John obserwował odchodzącą Aurorę, a w jego oczach błyszczało żywe zainteresowanie.
Spojrzał na ozdobę do włosów pozostawioną na łóżku szpitalnym, z lekkim uśmiechem na ustach.
Nagle zadzwonił jego telefon, a John odebrał.
"Panna młoda uciekła w połowie, a ty, pan młody, zniknąłeś na całą noc. Szefie, co wczoraj robiłeś?"
"Oczywiście, byłem z panną młodą!" Oczy Johna ukazały rzadką czułość.
John nie spodziewał się, że jego uciekająca panna młoda wpadnie w jego ręce.
Beztroskie słowa Johna zaskoczyły Todda Smitha po drugiej stronie linii.
"Szefie, żartujesz? Panna młoda uciekła. Jak mogła być z tobą? Rodzina White jest naprawdę odważna. Miałeś poślubić młodszą córkę, Emily White, ale wysłali niekochaną starszą, Aurorę White. Emily wyszła za mąż do rodziny Taylor."
Każdy z odrobiną inteligencji mógłby zrozumieć, co się stało.
Todd kontynuował przez telefon, "Szefie, pan Lewis powiedział, żebyś to załatwił, kiedy wrócisz."
"Wyślij kogoś do rodziny White, aby unieważnić zaręczyny," John zatrzymał się, a potem dodał, "Nie rób im trudności."
"Szefie, rodzina White oszukała cię, a twoja panna młoda wyszła za mąż za Daniela Taylora. Zamierzasz to tak zostawić?" Todd był zaskoczony; to nie było w stylu jego szefa.
"Przestań gadać bzdury i wyślij kogoś do rodziny White."
Todd przypomniał mu przez telefon, "Szefie, nie możesz unieważnić ani rozwieść się. Straciłeś już trzy żony. Jeśli nie uda ci się ożenić tym razem, a rodzina Lewis się o tym dowie, wszystkie nasze wysiłki pójdą na marne."
John zastanawiał się przez kilka sekund. "Ta nie musi 'umierać'."
"Szefie, masz nowy plan?" Todd był zdezorientowany i zszokowany.
John zmienił temat, "Kup mi tańszy samochód."
"Szefie, co planujesz zrobić?"
"Zamierzam zdobyć swoją żonę."
...
Aurora właśnie dotarła do drzwi rodziny White, gdy zobaczyła Deana White'a i Nicole z szacunkiem odprowadzających średniego wieku mężczyznę.
Ten mężczyzna został wysłany przez rodzinę Lewis, aby unieważnić zaręczyny.
Rodzina Lewis początkowo chciała poślubić córkę z rodziny White, ale teraz przyjechali, aby unieważnić zaręczyny. Panna młoda zaginęła, ale rodzina Lewis nie zrobiła im trudności. Dean był bardzo zdezorientowany.
Po tym, jak mężczyzna wsiadł do samochodu i odjechał, Dean otarł pot z czoła i krzyknął surowo do Aurory: "Aurora, masz jeszcze czelność wracać? Jak śmiałaś uciec z wesela! Gdyby rodzina Lewis nie okazała łaski, bylibyśmy teraz bankrutami."
Aurora spojrzała zimno na Deana, pytając go: "Tato, czy wiedziałeś o celowym spisku Nicole przeciwko mnie?"
Wróciła do domu tylko po to, aby potwierdzić jedną rzecz: czy jej biologiczny ojciec spiskował z macochą przeciwko niej!