Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 6

Punkt widzenia Tragedii

Zostawiona sama w pokoju, biorę chwilę, aby się uspokoić.

Spotkanie z groźnym Alfą wstrząsnęło mną, ale w jego słowach była iskierka nadziei - szansa na odkupienie w jego stadzie.

Wycierając łzy, które spłynęły po moich policzkach, rozejrzałam się po pokoju, podziwiając jego luksusowe wnętrze.

Było to ogromne przeciwieństwo skromnej przestrzeni, którą znałam w moim poprzednim stadzie. W domu byłam ograniczona do starej szafy na miotły - zakurzonej i wilgotnej, z małym pojedynczym materacem na podłodze.

Duże podwójne łóżko, luksusowe meble i prywatna łazienka w tym pokoju mówiły o życiu, o którym tylko marzyłam, ale nie mogłam pozwolić sobie na uleganie komfortowi... wiedziałam bowiem, że to może nie trwać długo.

Usłyszałam pukanie do drzwi, co sprawiło, że zesztywniałam i wpatrywałam się w nie...

"Ubrania dla pani... przysłane przez Alfę..." Do pokoju weszła drobna, starsza kobieta, uśmiechając się do mnie promiennie.

Zmuszam się do odwzajemnienia uśmiechu, wyglądając jak jeleń złapany w światła reflektorów, gdy kładła miękkie jedwabie i puszyste ręczniki w moje ramiona - po czym delikatnie poklepała mnie po ramieniu.

"Mogę sobie tylko wyobrazić, przez co przeszłaś, kochana... ale wiedz jedno, nasz Alfa może być groźny i przerażający, ale jest bardzo rozsądnym człowiekiem... weź prysznic i użyj dowolnych produktów, które potrzebujesz - chce, żebyś czuła się swobodnie." Wyjaśniła uprzejma pani, a ja skinęłam głową i podarowałam jej jeszcze jeden uśmiech, zanim wróciła do drzwi.

Nikt nigdy nie był dla mnie tak miły, jak ona...

Z tą myślą, moje oczy znowu się zaszkliły, gdy ruszyłam w stronę łazienki.

Weszłam do środka, chętna, aby się umyć i przebrać w świeże ubrania, które mi przyniesiono. Ciepła woda ukoiła moje zmęczone ciało, zmywając brud i zanieczyszczenia nagromadzone podczas mojego pobytu w starym stadzie.

Jęknęłam, gdy woda uderzyła w rany na moich stopach, ale byłam wdzięczna, że mogłam je oczyścić... nie byłam przyzwyczajona do brania prysznica z ciepłą wodą w domu, więc to było dla mnie jak marzenie...

Namydliłam włosy szamponem i odżywką o zapachu jagód, ciesząc się, że mogę je umyć po raz pierwszy tak wysokiej jakości produktami. Umyłam je dwa razy, chcąc, żeby były jak najczystsze i ułatwić sobie rozczesywanie kołtunów...

Gdy wyszłam spod prysznica, skorzystałam z nowej szczoteczki do zębów i miętowej pasty - szorując zęby bezlitośnie, aż byłam zadowolona z ich czystości.

W końcu wyszłam z łazienki, ubrana w czyste jedwabne piżamy w kolorze błękitnym, spoglądając na swoje odbicie w lustrze.

Odbicie, które na mnie patrzyło, już wydawało się inną osobą niż ta złamana i odrzucona dziewczyna, którą zawsze byłam.

W moich oczach pojawiła się mała iskierka nadziei, gdy moje palce dotykały miękkiej tkaniny, której nigdy wcześniej nie miałam okazji dotknąć...

Szukając ponownie w łazience, z wdzięcznością znalazłam szczotkę do włosów, ciesząc się, że mogę ją przeciągnąć przez moje długie, zmiękczone fale - widząc moje blond loki błyszczące po raz pierwszy od miesięcy.

Gdy kończyłam, podziwiając moje prawie suche włosy i czystą skórę w lustrze, pukanie do drzwi przerwało moje myśli.

Zaskoczona, pośpieszyłam, aby je otworzyć, znajdując jednego z zaufanych ludzi Alfy stojącego na zewnątrz - wyglądającego tak samo zirytowanego jak wcześniej.

"Alfa żąda twojej obecności w swoim gabinecie," stwierdził beznamiętnie, a ja skinęłam głową.

Nerwowo podążałam za nim korytarzami, moje kroki odbijały się echem w ciszy. Ciężar oczekiwania wisiał w powietrzu, gdy zbliżaliśmy się do gabinetu Alfy, pokoju, który emanował władzą i autorytetem...

Henchman otworzył drzwi, ukazując Alfę siedzącego za ogromnym drewnianym biurkiem. Pokój był udekorowany w szmaragdową zieleń i złoto, z dębowymi półkami wypełnionymi starożytnymi książkami i misternymi artefaktami, świadczącymi o ogromnej wiedzy i wpływach Alfy.

Weszłam do pokoju, wpatrując się w Alfę, który patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

Jego ciemne włosy współgrały z opaloną skórą, a jego silne rysy twarzy emanowały dominacją. Tatuaże zdobiły jego muskularne ramiona, dodając do jego bogactwa, statusu i władzy. Ale to jego przenikliwe zielone oczy zawsze mnie przyciągały.

Nigdy w życiu nie widziałam takich oczu...

"Tragedia," przemówił Alfa, jego głos był stanowczy, lecz pełen ciekawości. "Przyjęłaś odrzucenie swojego partnera, ale czuję, że wciąż nosisz ze sobą wiele." Na jego słowa pachołek zamyka drzwi i wychodzi - dając nam znowu prywatność, co sprawia, że jestem niespokojna.

Skinęłam głową, mój głos ledwo słyszalny. "T-Tak, Alfo. Ból po jego odrzuceniu wciąż trwa, ale jestem zdeterminowana, by iść naprzód. Nie byliśmy sobie przeznaczeni."

Przez chwilę mnie obserwował, jego spojrzenie było nieugięte. "Dobrze," odpowiedział, jego głos miał nutę aprobaty. "Teraz mam dla ciebie zadanie."

Serce przyspieszyło na jego słowa. To była moja szansa, by się wykazać, by zasłużyć na swoje miejsce w stadzie.

"Wyglądasz o wiele lepiej, odkąd cię wyszorowaliśmy." Jego oczy nagle przesuwają się po mojej sylwetce od stóp do głów, a ja wiercę się pod jego płomiennym spojrzeniem.

"Chodź tutaj." Wskazuje na mnie palcami, a moje stopy ruszają same - jakby pod jego hipnotycznym wpływem.

"Usiądź." Mówi dalej, a ja powoli siadam na krześle naprzeciwko jego dużego biurka, podziwiając stosy papierów, które się na nim piętrzą.

Wyraźnie był bardzo zajętym człowiekiem...

Obserwuję go, gdy w jego oczach pojawia się błysk rozbawienia, zanim przemówił - "Twoje pierwsze zadanie to, chcę, żebyś obcięła mi włosy i ogoliła brodę." Kończy, a ja prawie mdleję.

"C-Co?" Jąkam się, zanim on wstaje ze swojego miejsca i przechodzi przez pokój.

Podchodzi do szafki i wyciąga nożyczki oraz otwartą brzytwę, kładąc je na biurku przed mną obok innych narzędzi.

Ciężar odpowiedzialności osiada na moich ramionach, i zdaję sobie sprawę, że to zadanie to coś więcej niż proste strzyżenie.

To test zaufania i wrażliwości...

"Tragedia," mówi, jego głos jest niski i rozkazujący, "zrobisz, co ci każę. To nie jest wybór. Jeśli masz być moją osobistą służącą, muszę ci ufać." Wzrusza ramionami, zanim siada z powrotem na swoim krześle i gestem zaprasza mnie do siebie.

Jego osobista służąca...

Jego słowa wywołują dreszcz na moich plecach, a serce bije mi w piersi.

Wiem, że sprzeciwienie się mu nie wchodzi w grę, ale intensywność jego spojrzenia jasno daje do zrozumienia, że stawką jest coś więcej niż tylko proste strzyżenie...

Biorę głęboki oddech, próbując uspokoić drżące ręce, gdy najpierw chwytam nożyczki.

Gdy zbliżam się do niego, powietrze iskrzy napięciem. Zapach jego pierwotnej energii i drogiej wody kolońskiej wypełnia pokój, przytłaczający i nieziemsko pociągający.

Przeciągam palcami przez jego ciemne włosy, czując ich grubość i ciężar. Pasma owijają się wokół moich palców niczym żywe stworzenia, jakby były przedłużeniem jego mocy.

Z każdym cięciem nożyczek pokój wypełnia dźwięk odcinanej władzy, a ja niemal drgam przy każdym cięciu.

Jego oczy wwiercają się we mnie, ich zielona intensywność przeszywa moją duszę. Jakby mógł widzieć przez każdą moją myśl i pragnienie, obnażając surowość wewnątrz mnie.

Gdy przycinam włosy, nie mogę oprzeć się wrażeniu dziwnej więzi z nim, jakbym miała go spotkać w tym momencie mojego życia...

Każde pasmo, które spada na ziemię, wydaje się być kawałkiem jego tożsamości, odsłaniając stronę, którą ukrywa przed światem.

Kiedy przechodzę do jego brody, pokój staje się jeszcze bardziej naładowany. Brzytwa przesuwa się po jego skórze z niebezpieczną precyzją, a zapach jego męskiej esencji wypełnia powietrze.

Czuję, jak jego ręce przesuwają się na moje uda, nagle trzymając moje biodra, co sprawia, że napinam się pod jego dotykiem...

"Drżysz." Komentuje mimochodem, a ja odchrząkuję i mentalnie przeklinam swoje rumieniące się policzki.

Wrażliwość w jego wyrazie jest zarówno fascynująca, jak i przerażająca, stanowiąc wyraźne przypomnienie o władzy, jaką ma nade mną - mimo że to ja trzymam otwartą brzytwę przy jego gardle.

Z każdym pociągnięciem brzytwy jestem boleśnie świadoma wagi tego momentu. To nie chodzi tylko o pielęgnację; chodzi o to, czy spróbuję go zabić.

Nie odważyłabym się...

Gdy w końcu kończę, cofam się, by podziwiać swoją pracę, mój oddech zastyga w gardle, gdy odrywam się od jego uścisku.

"Tragedia," mruczy, jego głos pełen mieszanki satysfakcji i głodu. "Pokazałaś posłuszeństwo i umiejętności. Podoba mi się to." Przyznaje, podchodząc do lustra, by podziwiać efekt.

Jego słowa wywołują dreszcz na moich plecach, potężną kombinację strachu i ekscytacji.

Ten człowiek, ten Alfa, był inny niż wszyscy, których spotkałam wcześniej.

Był inny...

Previous ChapterNext Chapter