Read with BonusRead with Bonus

8. Sam w domu

Moje ciało wstrząsnęło się, otwierając oczy z duszącym westchnieniem, jakbym wróciła do życia po reanimacji.

Desperacko rozejrzałam się wokół, a moje serce zaczęło bić wolniej, gdy tylko zobaczyłam moją siostrę siedzącą obok mnie na nieskazitelnie białym łóżku.

"Dre!" Odsunęłam się do tyłu i usiadłam prościej, w końcu zauważając, że wciąż mam na sobie ten cienki ręcznik, zanim przyjrzałam się lepiej otoczeniu.

"Chwila, jak się tu znalazłam?" zapytałam, obserwując, jak pielęgniarka Peach zbliża się do nas z życzliwym uśmiechem.

"Nathan cię przyniósł. Okazało się, że miałaś atak paniki w szatni i on cię tam znalazł, nieprzytomną," odpowiedziała Dre z wyraźnym spojrzeniem, wyraźnie nie wierząc w to ani trochę, komunikując się ze mną bez słów, pytając, co się naprawdę stało.

Rzuciłam jej spojrzenie mówiące "porozmawiamy w samochodzie", zanim spróbowałam zejść z małego łóżka, tylko po to, by zostać krótko zatrzymaną przez szkolną pielęgniarkę.

"Jesteś pewna, że wszystko w porządku, kochanie?"

"Tak, dziękuję, pani Peach," zapewniłam ją przekonującym uśmiechem, trzymając ręcznik, gdy schodziłam z łóżka i biorąc torbę z ubraniami od mojej siostry, zanim pospieszyłam do małej łazienki, żeby się przebrać.

On mnie tu przyniósł.

On mnie tu przyniósł? Dlaczego? Dlaczego miałby się tym przejmować, po tym wszystkim, co zrobił?

Na chwilę zatrzymałam się, by spojrzeć na siebie w lustrze, wciąż wstrząśnięta, przypominając sobie, jak jego oczy stały się całkowicie czarne, gdy mnie dotknął.

To jest po prostu zbyt dziwne. Kim on jest? Czy ja wariuję? Czy tylko ja to widzę?

Co się tu, do cholery, dzieje?

Zaczęłam się nakręcać, ubierając się, a te wszystkie pytania nadal dręczyły mój umysł, gdy w końcu wyszłam z łazienki, spiesząc się, by jak najszybciej stąd wyjść.

"Wiem, że liceum jest ogólnie bardzo stresujące, ale musisz dbać o siebie, Carrie," powiedziała pielęgniarka Peach, wręczając mi kolejny z jej głupich przepisów na homeopatyczne leki.

Jakbym tego naprawdę potrzebowała.

"Jesteś jeszcze taka młoda... A tak w ogóle, masz wielkie szczęście, że masz tak przystojnego i troskliwego chłopaka," powiedziała z uśmiechem, a ja otworzyłam usta, próbując ją poprawić, ale ona tylko kontynuowała,

"Przyniósł cię tutaj i wydawał się bardzo zaniepokojony twoim zdrowiem. Ciągle zadawał pytania, chciał wiedzieć, czy wszystko z tobą w porządku."

"Nie chciał jednak zostać. Wydawał się tak zawstydzony stanem twojego ubioru," zaśmiała się cicho, a moje oczy rozszerzyły się na dźwięk jej słów.

Co?

"Jaki miły dżentelmen," westchnęła marzycielsko, kładąc rękę na swojej obfitej piersi.

Tak, jasne. Jest wszystkim, tylko nie miłym. Nie zdziwiłabym się, gdyby posunął się tak daleko, żeby zajrzeć pod mój ręcznik.

Zadrżałam na samą myśl.

"Dobrze, bardzo dziękuję, pani Peach, do widzenia," szybko powiedziała moja siostra, zanim złapała mnie za rękę i praktycznie wyciągnęła mnie stamtąd, ledwo słysząc odpowiedź pielęgniarki Peach, gdy zatrzasnęła drzwi.

"Miałaś kolejny atak paniki? Co się, do cholery, stało?" Dre krzyknęła z niedowierzaniem, gdy biegłyśmy korytarzem.

"Nie wiem," powiedziałam prawdomównie z zmęczonym westchnieniem, gdy zwolniłyśmy do marszu.

Naprawdę nie wiedziałam.

Minęło trochę czasu od mojego ostatniego ataku paniki, takie sytuacje zdarzały się tylko w ekstremalnych okolicznościach.

Ale naprawdę udało mu się mnie porządnie przestraszyć.

"Chyba po prostu... naprawdę mnie przestraszył."

"Co?" Jej oczy natychmiast się rozszerzyły, gdy zatrzymałyśmy się obok naszego samochodu, patrząc na mnie z całkowitym szokiem.

Wypuściłam kolejny westchnienie i niechętnie zdecydowałam się opowiedzieć jej wszystko, w myślach modląc się do Boga, że nie narażam jej na jakiekolwiek niebezpieczeństwo.

"On jest... dziwny," zaczęłam niepewnie,

"Nie wiem dokładnie, kim jest i czego ode mnie chce...

Wiem tylko, że jest cholernie zdeterminowany, by mnie dręczyć... I nawet nie wiem dlaczego."

"Zaczekaj, cofnij się, cofnij się, kim on jest??" Prawie krzyknęła z niedowierzaniem, dziwnie patrząc na mnie, gdy obie wsiadałyśmy do samochodu.

"Tak, wydaje się, że jego oczy czasami zmieniają kolor, jakby stawały się złote i zaczynały świecić, a innym razem stają się całkowicie czarne. Czy to ma sens?" Zrobiłam dziwną minę, patrząc na nią.

"Co?!?"

"Tak, totalnie popieprzone, wiem," lekko potrząsnęłam głową.

"Nie, to nie jest popieprzone. To jest cholernie szalone, jak, kurwa, szalony typ! Co masz na myśli, że jego oczy świecą, co on jest, cholerną świetlikiem czy coś?" Kontynuowała wylewanie swoich emocji, patrząc na mnie z absolutnym niedowierzaniem.

"Jesteś pewna, że tego sobie nie wyobraziłaś czy coś?" powiedziała po chwili, rzucając mi podejrzliwe spojrzenie.

"Tak, jestem pewna. Nie byłam pijana i nie byłam też naćpana. Jesteśmy na terenie szkoły i jest środek dnia, pamiętasz?"

"Spokojnie, dziewczyno, tylko się upewniałam," powiedziała z przewróceniem oczami, zanim przekręciła kluczyk w stacyjce i wrzuciła wsteczny bieg.

"Więc co teraz robimy?" zapytała mnie, koncentrując się na wyjeździe z parkingu.

"Będę musiała znaleźć sposób, żeby skontaktować się z tatą," powiedziałam zamyślona, patrząc przez okno, przypominając sobie nonsensy Nathana o tym, że zostałam mu oddana.

"Co? Jak? Dlaczego?" natychmiast wypaliła na wzmiankę o naszym tacie, rzucając mi zaskoczone spojrzenie.

"Nie powiedziałam ci jeszcze wszystkiego,"

„To jest po prostu... cholernie szalone...” powiedziała, lekko kręcąc głową, zanim wyciągnęła kluczyk ze stacyjki.

„Wiem, dlatego muszę przeszukać rzeczy mamy, może ma jeszcze jakiś numer alarmowy czy coś w tym stylu,” powiedziałem, gdy zabraliśmy nasze rzeczy i wysiedliśmy z samochodu.

Poszliśmy do naszego domu i otworzyliśmy drzwi, beztrosko rzucając torbę i buty.

„Mamo, jesteśmy w domu!” Dre krzyknęła, również pozbywając się swoich rzeczy, ale nie otrzymując żadnej odpowiedzi.

Zmarszczyła brwi, rzucając mi ciekawskie spojrzenie.

„Mamo!”

Poszedłem do kuchni, żeby wziąć sobie colę, a mój wzrok padł na mały kawałek papieru leżący na blacie wyspy.

Moje usta wykrzywiły się w prostą linię, gdy już miałem przeczucie, co tam mogło być napisane, zanim jeszcze to przeczytałem, szybko potwierdzając swoje podejrzenia, gdy tylko podniosłem kartkę.

Kochani, wyjeżdżam z Sheilą do Lotus Spa na weekend. Dzwońcie, jeśli czegoś potrzebujecie.

x, Mama

Oczywiście, że tak.

Pokazałem Andrei notatkę, gdy weszła do kuchni.

„Świetnie. Przynajmniej jeden problem mniej,” powiedziała, lekko kręcąc głową.

Wypuściłem głośne westchnienie i od razu poszedłem do lodówki, wyjmując butelkę wina zamiast coli.

Otworzyłem korek i nalałem sobie szklankę, delektując się owocowym smakiem, gdy wziąłem solidny łyk.

„Co robisz, dzieciaku? Gdzie jest twoja mama?”

Oparłem się o blat i znudzony obserwowałem siostrę, która najwyraźniej dzwoniła do Kayli - ponieważ Sheila była jej mamą, więc też była sama w domu - i zaczęła bezmyślnie krążyć po kuchni, słuchając, co ta wariatka mówiła z drugiej strony.

„Tak, ruszaj tu swój tyłek, natychmiast!” krzyknęła ze śmiechem, dając mi znak, żebym nalał jej też szklankę.

„Dobra, do zobaczenia!” powiedziała z radością i zakończyła rozmowę, chwytając szklankę, którą właśnie jej nalałem, żeby wziąć łyk.

„Dobra, w międzyczasie zamówię pizzę,” usiadła na stołku i zaczęła stukać w telefon, podczas gdy ja wziąłem kolejny łyk.

„Idę na górę się przebrać i przeszukać pokój mamy,” powiedziałem i wyszedłem z kuchni, słysząc jej krzyk za mną,

„Daj znać, jeśli coś znajdziesz!”

„Jasne!”

Po znalezieniu kilku możliwych numerów i adresu e-mail, zrobiłem kilka zdjęć dokumentów, zanim włożyłem je z powrotem do oryginalnego folderu, starannie układając wszystko w szafie mamy dokładnie tak, jak było wcześniej.

Nie dlatego, że bałem się, że mnie złapie, raczej chciałem uniknąć kolejnej bezsensownej kłótni.

Bóg jeden wie, jak bardzo lubiła się ze mną kłócić, niezależnie od naszego pokrewieństwa.

Czasami czułem się, jakbym nie był nawet jej dzieckiem, noszonym i urodzonym z jej łona.

Może wyglądam za bardzo jak on.

Przez chwilę pomyślałam, gdy złapałam swoje odbicie w lustrze na toaletce mamy, patrząc w swoje niebieskie oczy.

Musiałam je odziedziczyć po nim,

pomyślałam, bo mama miała bogate brązowe oczy, dokładnie takie jak Dre. Miałyśmy jednak ten sam jasnobrązowy kolor włosów i podobne lalkowe rysy twarzy, Dre i ja. Co w ogóle nie przypominało mamy.

Może dlatego nigdy nas za bardzo nie kochała. Bo możemy być bardziej córkami naszego ojca, niż myślimy.

Pewnie się wkrótce dowiem.

Rzuciłam ostatnie spojrzenie na pokój mamy, zanim wyszłam i zamknęłam za sobą drzwi miękkim kliknięciem.

Potem przeszłam korytarzem i skierowałam się w stronę schodów, słysząc wielką gębę Kayli, gdy schodziłam.

"Co?!?"

"Co za cholera!"

"O mój Boże, Care, wszystko w porządku?" zapytała z troską, gdy tylko mnie zobaczyła.

"Tak, jakoś," odpowiedziałam.

Świetnie, Dre. Teraz wszystkie trzy jesteśmy w możliwym niebezpieczeństwie. Chyba umrzemy razem jak prawdziwe siostry.

Zauważcie sarkazm.

Rzuciłam siostrze płaskie spojrzenie, gdy usiadłam na stołku obok Kayli i chwyciłam swój kieliszek wina, biorąc porządny łyk.

"Co, ten skurwiel ci to zrobił?" nagle usłyszałam, jak Kayla pyta, zauważając, że już badała to małe, znikające siniaki na wewnętrznej stronie mojego nadgarstka, gdy trzymałam kieliszek.

Oczy mojej siostry też się rozszerzyły, bo wcześniej tego nie zauważyła.

"Tak,"

"Cholera, powinnam była wiedzieć, że ten drań znowu zrobi coś obrzydliwego," mruknęła, lekko kręcąc głową.

"Znowu?" Andrea i ja wykrzyknęłyśmy jednocześnie, rzucając jej zdziwione spojrzenia.

Spojrzała na nas i westchnęła,

"Słuchajcie, nawet kiedy był jeszcze chłopcem, już wtedy był taki popieprzony,"

"Prawie spalił całą cholerę szkołę,"

"Co?" znowu obie krzyknęłyśmy.

"Tak, był szalonym skurwysynem. Myślałam, że teraz, gdy dorósł, może nabrał trochę świadomości,"

"Najwyraźniej nie," mruknęłam, przewracając oczami.

"Tak..." przytaknęła po łyku wina.

"Słyszałam, że jego brat umarł, miał starszego brata, który zmarł, gdy miał tylko dziesięć lat. Może dlatego teraz jest taki popieprzony," powiedziała z ponurym tonem, co sprawiło, że i mnie zrobiło się trochę smutno na dźwięk tych słów.

Utrata członka rodziny to najtrudniejsza rzecz, jaką można przeżyć.

"Nadal, to nie tłumaczy, czego chce od niej," Dre skomentowała z marszcząc brwi.

"Nie zna jej nawet. Czego od niej chce?"

"Nie wiem, może naprawdę się w niej zakochał, ale to jego pokręcony sposób na okazanie tego. Może jest jednym z tych psychopatów, którzy lubią to na ostro," powiedziała cicho, patrząc na nas, ledwo powstrzymując uśmiech, zanim wybuchła śmiechem.

"Fuj, Kayla!"

Previous ChapterNext Chapter