Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 04: Zacząłeś to

ELLIE

Kto go zaprosił? Moje oczy niemal automatycznie przewróciły się na jego widok.

Miał na sobie czarny garnitur, który sprawiał, że wyglądał absurdnie atrakcyjnie, a jego włosy były zaczesane do tyłu, z niesfornymi kosmykami opadającymi na czoło.

Jego wygląd emanował arogancją. Dlaczego zawsze wydawało się, że golił się dzień wcześniej i teraz miał tę niemal niewidoczną brodę, co czyniło go jeszcze seksowniejszym?

Cholera. To tylko hormony, Ellie. To tylko hormony. Jego obecność magicznie sprawiała, że bardziej zdawałam sobie sprawę z własnego ciała.

„Przeszkadzam?” Podszedł, całując Zoe w policzek. „Hej, szwagierko!”

„Bennett mówił, że nie przyjdziesz,” powiedziała.

„Tak? Zmieniłem zdanie.” Uśmiechnął się do Benna. „Co przerywam?”

„Siadaj. Czekamy na nasze zamówienia. Możesz jeszcze złożyć swoje.” Will wskazał na wolne krzesło na końcu, obok Anny, naprzeciwko mnie.

„Ellie właśnie miała otworzyć prezent, który jej dałam,” Zoe gestem zachęciła mnie do kontynuowania, mrugając do mnie.

Poczułam zażenowanie, otwierając to przed nimi, cokolwiek to było, sprawiłoby, że wszyscy wyobrażaliby sobie mnie w tym. Sprawiłoby, że Ethan wyobrażałby sobie mnie w tym.

„Mogę spojrzeć później. Dziękuję bardzo za prezent.”

„Nie... chcę zobaczyć twoją reakcję. Proszę?” poprosiła Zoe.

„Tak, Ellie... otwórz to,” zachęcała Anna z niemal uśmiechem.

Spojrzałam na nią z dezaprobatą, zanim się poddałam.

„Dobrze.”

Otworzyłam pudełko, jakby w środku była bomba. Rozwinęłam trochę papieru, zanim wyciągnęłam czarny zestaw bielizny, w komplecie z biustonoszem, majtkami i przezroczystymi pończochami.

W końcu moje oczy przeniosły się z bielizny na twarz Ethana, który był bezpośrednio w moim polu widzenia. Mogłabym przysiąc, że przesunął się na krześle. Wtedy wiedziałam, że wyobrażał sobie mnie w tym.

Moja twarz musiała być czerwona, gdy wsunęłam elementy z powrotem do pudełka.

„Um... dzięki, Zoe. Uwielbiam to... chociaż mole prawdopodobnie będą miały z tego więcej pożytku.”

„Mole?” zapytał Ethan zdezorientowany, marszcząc brwi.

„Ellie myśli, że nie użyje tego prezentu. Ale ja mówię, że sama ta reakcja była tego warta,” Zoe uśmiechnęła się zadowolona.

„Wszyscy wiemy dlaczego,” Ethan mruknął z sarkastycznym uśmiechem zza stołu.

„Co powiedziałeś?” zapytałam.

„Ethan... do cholery,” Bennett wymamrotał przez zaciśnięte zęby.

„Tylko żartowałem,” złagodniał.

„To, że nie założę tego dla ciebie... nie znaczy, że nie mogę założyć tego dla kogoś mniej podłego.” Odpowiedziałam z uśmiechem. „Tylko żartowałam.” Zażartowałam, sprawiając, że wszyscy przy stole tłumili śmiech.

Z wyjątkiem Benna, który wydawał się dezaprobować, ponownie kręcąc głową.

„Dość tego. Gdzie jest jedzenie?” Bennett spojrzał w kierunku kuchni restauracji.

„Myślę, że rozumiem,” powiedział Will z uśmiechem, patrząc między mną a Ethanem.

Zmrużyłam na niego oczy, a on wzruszył ramionami.

Kilka minut później kelnerka przyniosła nasze zamówienia. Starałam się ignorować, jak przesadnie Ethan uśmiechał się do niej, składając swoje zamówienie. Dupek, nie mógł zobaczyć pary piersi.

Rozmowa przeszła na temat pracy, gdy jedliśmy. Kiedy jego zamówienie dotarło, nie mogłam nie zauważyć kartki papieru dyskretnie wręczonej mu, która prawdopodobnie zawierała numer telefonu kelnerki.

Wygląda na to, że nie wszyscy unikali podłych facetów z Manhattanu lub mieli problemy z seksem po kilku wymienionych uśmiechach. Obserwowanie tej sceny sprawiało, że robiło mi się niedobrze.

Sprawiał, że czułam się dziwnie, a on nazwał mnie szaloną. Możesz w to uwierzyć?

„Czy wiedzieliście, że każdego dnia kontraktowanych jest ponad milion nowych przypadków czterech chorób przenoszonych drogą płciową? To przerażające, prawda? To daje ponad 376 milionów nowych przypadków rocznie. Średnio jedna na dwadzieścia pięć osób na świecie ma przynajmniej jedną z tych czterech chorób przenoszonych drogą płciową,” powiedziałam, patrząc na mój talerz.

Kiedy podniosłam wzrok, wszyscy patrzyli na mnie z dziwnymi lub zaskoczonymi wyrazami twarzy.

„Co?” zapytałam.

„Cóż, w każdym razie, cieszę się, że jestem żonaty,” powiedział Will, patrząc na nikogo w szczególności.

„Czy to na pewno temat na lunch?” Zoe zaśmiała się.

„Może przydać się komuś tutaj,” wzruszyłam ramionami.

Ale przy stole była tylko jedna inna osoba samotna oprócz mnie, i to dokładnie do niej próbowałam trafić.

„Więc dlatego samotni naukowcy nie uprawiają seksu,” powiedział Ethan z drugiego końca stołu, prawie sprawiając, że się uśmiechnęłam, bo już spodziewałam się odpowiedzi od niego.

„I pozostajemy zdrowi,” wskazałam na niego widelcem, uśmiechając się.

„To pewnie tłumaczy też ten zły humor.”

„Mój humor jest świetny,” odparłam, biorąc łyk soku.

„Po prostu używaj prezerwatywy,” wtrąciła Anna, prawie sprawiając, że zakrztusiłam się napojem. „Rozwiązanie problemu... przypadki, które wspomniałaś, oczywiście,” zakończyła, uśmiechając się.

Zamierzałam ją zabić.

Anna musiała wrócić do laboratorium wcześniej niż ja, więc kiedy skończyliśmy lunch, Will wykorzystał okazję, żeby ją podwieźć. Ja musiałam jeszcze zajrzeć do domu przed powrotem.

Gdy opuszczałam restaurację, zostawiłam Zoe, Bena i jego brata za sobą. Czekałam na taksówkę na chodniku, kiedy poczułam obecność za sobą.

„Co się stało z 'nie będzie żadnego konfliktu z mojej strony'?” Głęboki, prowokujący głos sprawił, że się odwróciłam, by na niego spojrzeć.

„Śledzisz mnie?”

„Wyraźnie dajesz sobie zbyt wielkie znaczenie.”

„Próbujesz mnie obrazić?”

„Kolejne pytanie.”

„Myślę, że byłam dla ciebie wystarczająco uprzejma.”

„W której części? Kiedy nazwałaś mnie draniem czy kiedy zasugerowałaś, że mogę mieć chorobę weneryczną?”

„Cóż... każda akcja ma swoją reakcję. Czy myślisz, że insynuowanie, iż nie uprawiam seksu i że mam zły humor, to rodzaj uprzejmości?”

„To nie były insynuacje. To po prostu prawda,” powiedział, uśmiechając się.

Drań.

„Nie wiesz nic o mnie.”

„Wiesz co... oszczędzałem cię, kochanie, ale zdecydowałem, że już nie będę, bo zachowujesz się jak suka.” Zbliżył się, z irytującym uśmieszkiem na ustach.

„Cóż, wygląda na to, że nasza relacja jest dobrze zdefiniowana. Więc dlaczego wciąż stoisz przede mną?”

Jego bliskość wywoływała we mnie uczucia, które zaprzeczałabym do grobu.

„Powiedz mi... nienawidzisz wszystkich mężczyzn, którzy proszą cię o seks?”

„Nie, tylko tych, którzy nie potrafią przyznać się do swojego chamskiego zachowania.”

„Czego oczekujesz? Przeprosin? Czy odrzucenie nie było wystarczające?”

Dlaczego to robił? Nie chciałam przeprosin, chciałam, żeby się odczepił za bycie takim draniem.

„Dlaczego na to nalegasz? Dla mnie jest jasne, że jesteś draniem, i akceptuję to, koniec historii.”

„Więc jestem draniem tylko dlatego, że chcę uprawiać z tobą seks?”

Próbował sprawić, żebym wydawała się szalona, myśląc, że proszenie kogoś, kogo właśnie się poznało, o seks, nie jest normalne.

„Po prostu mam dość takich jak ty.”

„Takich jak ja?”

„Takich, którzy myślą, że wszystkie kobiety to tylko zabawki seksualne.”

„To całkowicie pochopny wniosek.”

„Po prostu udawaj, że nie istnieję.”

„To się nie stanie. Ty zaczęłaś.”

„Nie zaczęłam niczego, co to ma znaczyć?”

„To, że masz zbyt niesamowity tyłek, żeby udawać, że nie istnieje.”

Co? Czy on to powiedział… Nie powiedział tego, prawda?

„Co?”

„Do zobaczenia, szalona naukowczyni,” powiedział, zanim przeszedł przez ulicę. Patrzyłam, jak wsiada do swojego samochodu.

Czy naprawdę byłam zbyt pochopna, oceniając go jako drania tylko dlatego, że zaprosił mnie na seks? Cholera. Sprawiał, że zaczynałam kwestionować samą siebie. To nie miało znaczenia.

Naprawdę był powierzchownym draniem. To nie było tak, jakbyśmy byli w klubie, a on był jakimś przypadkowym nieznajomym; byliśmy u jego brata, a on właśnie mnie poznał. Czy myślał, że będę łatwym seksem?

Dlaczego to mnie tak bardzo irytowało? Cholera. Wiedziałam dlaczego. Miałam dość tego typu mężczyzn. Tych, którzy ukrywają swoje prawdziwe intencje, dopóki nie dostaną tego, czego chcą. Tych, którzy znikają następnego dnia po tym, jak dostaną to, czego chcą. Tych, którzy nie są szczerzy i ranią kobietę, tylko po to, żeby mieć ją jako opcję do zaspokojenia swoich potrzeb. Tych, którzy zranili mnie nieco ponad rok temu, wykorzystując mnie, marnując mój czas po całym wysiłku, jaki włożyłam, otwierając się przed nimi jak głupia.

W piątek, po męczącym tygodniu w pracy, zebraliśmy się tym razem u Anny i Willa, grając w prawdę lub wyzwanie.

W zasadzie nasza gra mogłaby się nazywać „prawda albo prawda”, bo nikt nigdy nie wybierał wyzwania. Gra polegała głównie na tym, że faceci zadawali sobie nawzajem zawstydzające pytania, a dziewczyny robiły to samo, albo pytały swoich partnerów.

Ale tym razem był tam Ethan, i wiedziałam, że tam będzie, zanim jeszcze przyszłam. Więc psychicznie przygotowałam się na wszelkie małe gry, jakie mógłby zagrać, ale nie byłam gotowa na to. Pytanie, które właśnie wyszło z jego ust. Spojrzałam na twarze równie zszokowane jak moja.

„Vanilla sex czy dziki seks?” Zapytał poważnie, jakby pytał, czy wolę kawę czy herbatę.

Previous ChapterNext Chapter