




Rozdział 3 Rozwiązany mężczyzna i kobieta
Następnego ranka Josephine rozpoczęła swoje obchody i otworzyła drzwi do luksusowego apartamentu. Usłyszała śmiech i zatrzymała się, cofnęła się do korytarza, spuszczając wzrok, by ukryć swoje uczucia.
Jej bliski przyjaciel, Liam Clement, który stał obok niej, zauważył jej smutny wyraz twarzy i zapytał: "Co się dzieje?"
Liam był wysoki, przystojny, zabawny i czarujący. Nosił biały fartuch z okularami w złotych oprawkach, co nadawało mu wyrafinowany wygląd.
Wychowali się razem jak rodzeństwo, a teraz pracowali w tym samym szpitalu.
Josephine pokręciła głową, wskazała na pokój i uśmiechnęła się gorzko. "Stuart i jego kochanka."
Drzwi nie były całkowicie zamknięte, a przy wejściu można było usłyszeć cichy śmiech mężczyzny i kobiety.
Liam nigdy nie dogadywał się ze Stuartem od czasów dzieciństwa i łatwo rozpoznał głos swojego wroga. "Cholerny Stuart."
Liam podwinął rękawy, gotowy do konfrontacji ze Stuartem. Josephine chwyciła go i pociągnęła na klatkę schodową. Mimo swojego łagodnego usposobienia, niewielu znało jego wybuchowy temperament, ale jedno spojrzenie od Josephine często go uspokajało.
Twarz Liama pociemniała. "Josephine, minęły trzy lata. Czy to nie wystarczy? Rozwiedź się ze Stuartem. Nie jest tego wart. Mieliśmy nienawidzić Stuarta od dzieciństwa, prawda? Nigdy nie powinniście się pobrać."
Josephine lekko odwróciła się, wpatrując się w sufit, aby uniknąć słów Liama.
W kręgu bogatych drugiego pokolenia w Hustalii były dwie frakcje: jedna prowadzona przez Josephine i Liama, a druga przez Stuarta.
Te dwie frakcje nigdy się nie dogadywały, zawsze walczyły i kłóciły się od dzieciństwa.
Gdyby nie tamto zdarzenie, nigdy nie zakochałaby się w Stuartie.
Dlatego jej małżeństwo ze Stuartem spotkało się z wieloma krytykami z obu stron.
Opuściła swoją frakcję i zdecydowanie poślubiła Stuarta.
Liam nie chciał, aby Josephine dalej unikała problemu. Dlaczego trzymać się czegoś, co prowadzi tylko do zguby?
Stanowczo odwrócił Josephine, aby spojrzała mu w oczy, jego ton był niezwykle poważny. "Josephine, jak długo będziesz to unikać? Stuart cię nie kocha. Nawet po ślubie przyprowadza kobiety do szpitala tylko po to, aby cię prowokować. W ogóle nie dba o twoje uczucia. Tylko się torturujesz. Wystarczy. Boli mnie, gdy cię taką widzę."
"Liam, w porządku. Nie martw się o moje sprawy. Może wkrótce przejrzę na oczy." Ton Josephine był mniej stanowczy niż wcześniej, co wskazywało na pewne wahanie.
Widząc to, Liam nie odważył się naciskać zbyt mocno.
Dostosował wyraz twarzy i żartobliwie poczochrał włosy Josephine, aby rozładować napięcie między nimi. "Dobrze, mam nadzieję, że wkrótce przejrzysz na oczy i pozbędziesz się Stuarta."
Josephine posłusznie skinęła głową.
"Co wy dwoje robicie za moimi plecami?"
Nagły wybuch gniewu zaskoczył Josephine i Liama, ich uśmiechy zniknęły, gdy odwrócili się w stronę źródła głosu.
Stuart, ubrany w ciemny garnitur, stał ponuro przy klatce schodowej, jedną ręką podtrzymując wątłą Doris, a drugą naciskając na drzwi.
Stuart powiedział: "Pani Haustia, dobrze się bawisz, co? W biały dzień, z rozwiązłym mężczyzną tutaj..."
Lodowate spojrzenie Stuarta przeszyło Josephine i Liama, jego głos ochładzał powietrze z ostrym naciskiem na słowo "rozwiązły."
Liam szyderczo uśmiechnął się, zbliżając się do Josephine i kładąc rękę na jej ramieniu.
Jego spojrzenie było wrogie, gdy prowokacyjnie powiedział do Stuarta: "Oczywiście, robimy to, co ty i twoja rozwiązła kobieta robicie teraz! Co, ty możesz, a Josephine nie?"
Liam naśladował ton Stuarta, mówiąc "rozwiązła kobieta." Jeśli Stuart mógł okazywać uczucia takiej kobiecie przed Josephine, to co działo się prywatnie? Ile upokorzeń musiała znieść Josephine? Stuart nie zasługiwał na kogoś tak wspaniałego jak Josephine; należał do rozwiązłej kobiety.
Doris próbowała mówić, "Ty..."
Przybrała żałosny wyraz twarzy, mając nadzieję, że zyska współczucie Stuarta. Ale napięcie między trójką było gęste, i wiedziała, że teraz nie może interweniować.
"Zabierz rękę. Sprawy naszej rodziny to nie twoja sprawa," powiedział Stuart, jego spojrzenie stawało się coraz ciemniejsze, gdy patrzył na rękę Liama na ramieniu Josephine.
Liam nie ruszył się, udając zaskoczenie. "Jestem bliskim przyjacielem Josephine od dzieciństwa. Ona nie widzi we mnie obcego. A kim ty jesteś, żeby mi rozkazywać?"
Stuart odpowiedział, "Oczywiście, jako mąż Josephine."
Ton Liama stał się ostry. "Ach, ten mąż, który flirtuje z rozwiązłymi kobietami wszędzie i o każdej porze? Kobieciarz nie jest wart zachodu."
Zwracając się do Josephine, Liam szczerze poradził, "Josephine, szybko rozwiedź się z tym bawidamkiem. Znajdziesz kogoś lepszego."
Oczy Stuarta zapłonęły gniewem. Gwałtownie puścił Doris i bez słowa ruszył w stronę Josephine.
Nie zauważył, jak Doris zatoczyła się kilka kroków, tracąc jego wsparcie.
"Stuart, co robisz?" Liam stanął przed Josephine, wyglądając na obronnego.
Stuart szyderczo się uśmiechnął. "Rozwód? Czy pani Haustia byłaby skłonna się ze mną rozwieść?"
Zaskoczony, Liam stracił pewność siebie; w końcu Josephine kochała Stuarta i nie chciała rozwodu.
Wściekły, podniósł rękę, by zacząć bójkę. "Ty..."
Josephine nagle wyciągnęła rękę i chwyciła rękaw Liama. "Liam."
Liam spojrzał w dół i zobaczył w oczach Josephine bezbronność, której nie mogła już ukryć. Nie mógł tego znieść i powoli opuścił podniesioną rękę.
Stuart zacisnął zęby. "Josephine."
Co Josephine miała na myśli przez to?
Jako pani Haustia, otwarcie szarpała się z innym mężczyzną przed swoim mężem.
Stuart pomyślał, 'Liam, Liam? Nawet po ślubie nazywa go tak intymnie. Czy ona myśli, że jestem martwy?'
W napadzie gniewu Stuart pociągnął Josephine za siebie. Liam szybko chwycił jej drugą rękę i przez chwilę dwóch mężczyzn walczyło, żaden nie chciał puścić.
Josephine czuła się nieswojo. "Nie róbcie tego, puśćcie."
Czuła, że zarówno Stuart, jak i Liam byli ostrożni z siłą, nie chcąc jej skrzywdzić, ale bycie pomiędzy nimi było nadal niewygodne.
Stuart zimno wpatrywał się w rękę Liama trzymającą Josephine, jego gniew narastał, i krzyknął, "Puść jej rękę."
Liam szyderczo się uśmiechnął. "Co, pozwalasz rozwiązłym kobietom cię dotykać, ale Josephine nie może nikogo innego dotknąć?"
Słowa Liama wywołały w Stuartcie bezimienny gniew, jego pięść zacisnęła się z trzaskiem. Doris, niezadowolona z jego skupienia na Josephine, czuła, że jego oczy powinny być tylko na niej.
"Nie róbcie tego, Josephine zostanie zraniona." Doris udawała, że interweniuje, wyciągając rękę, by odciągnąć rękę Liama.
Liam, ze swoim gorącym temperamentem, pokazał błysk obrzydzenia w oczach i bez większego zastanowienia brutalnie odepchnął Doris.
Na twarzy Doris pojawił się ledwo zauważalny uśmiech, gdy upadła do tyłu, ciężko lądując na ziemi.
Siedząc słabo na podłodze, jej wyraz twarzy zmienił się z niedowierzania na szok, łzy napłynęły jej do oczu.
"Doris, wszystko w porządku?" Stuart puścił Josephine i przykucnął, by sprawdzić Doris.
Oczy Doris zaczerwieniły się, jej usta lekko drżały, ale wymusiła uśmiech. "Wszystko w porządku!"
Mówiąc to, jej twarz stopniowo bledła, jej brwi się marszczyły, a ręka cicho dotknęła kostki.
Stuart, zauważając to, powiedział z tonem pełnym czułości, "Ty, zawsze niechętna, żeby mnie niepokoić."
Gdy tylko skończył mówić, Stuart zimno powiedział, "Liam, jeśli to się powtórzy, pożałujesz."
Następnie delikatnie podniósł Doris i powiedział miękko, "Zabiorę cię do lekarza."