




Rozdział 1 Mój mąż ma kochankę
"Czy to tyle za mną tęskniłaś?" Głos Stuarta Haustii był niski i chrapliwy, gdy wyciągnął rękę, aby przyciągnąć Josephine Kalmien do swoich ramion.
Jego jabłko Adama poruszało się, gdy wpatrywał się w nią. Josephine, w czarnej jedwabnej koszuli nocnej, która podkreślała jej delikatną skórę i zgrabne krągłości, miała złote włosy opadające na piersi, widok, który mógłby oczarować każdego mężczyznę. Zazwyczaj nosiła urocze piżamy, ale tej nocy wyglądała szczególnie czarująco.
Josephine czuła się nieco nieswojo pod jego intensywnym spojrzeniem, jej policzki zaróżowiły się, a oczy uciekły w bok.
Nie spodziewając się powrotu Stuarta, po kąpieli pośpiesznie założyła koszulę nocną.
Stuart przyparł ją do ściany, unieruchamiając jej ręce nad głową jedną ręką.
Drugą ręką delikatnie głaskał jej policzek, przesunął się po jej gładkim ramieniu i szyi, aż w końcu zatrzymał się na ramiączku koszuli nocnej.
W następnej sekundzie czarna jedwabna koszula nocna została rozerwana na kawałki, które opadły na podłogę.
Josephine westchnęła z zaskoczenia, ale zanim zdążyła zareagować, Stuart otoczył ją swoim oddechem.
Jego ruchy były bardziej intensywne niż zwykle, jakby chciał złączyć ją ze swoim ciałem.
Josephine ledwo nadążała, jej miękkie jęki zagłuszone przez pchnięcia Stuarta.
Prosiła cicho, "Wolniej, zwolnij..."
Stuart nie pozwolił jej dokończyć, pochylając się, by pocałować jej ucho złośliwie. "Powoli nie zadowoli pani Haustii."
Złośliwy uśmiech pojawił się na jego ustach, gdy nagle przyspieszył.
Josephine jęknęła z dyskomfortu, jak lilia wodna bita przez deszcz, jej ręce obejmowały szyję Stuarta, aby się ustabilizować.
Zła, ugryzła go w szyję, tylko po to, by spotkać się z jeszcze bardziej intensywną odpowiedzią.
Kto by pomyślał, że zwykle zimny i obojętny prezes Haustia Group, Stuart, będzie tak namiętny w łóżku?
Po około godzinie czy dwóch, Josephine była wyczerpana, ale Stuart nie przestawał.
Zanim zapadła w głęboki sen, Josephine nie mogła nie zastanawiać się, co dzisiaj wstąpiło w Stuarta?
Obudziła się na dźwięk dzwoniącego telefonu, widząc, jak Stuart odbiera, świadomy jej obecności, ale płynnie rozmawiający z rozmówcą.
"Doris, nie martw się, zaraz będę."
Po rozmowie Stuart pośpiesznie się ubierał.
Josephine pomyślała, 'Doris Kelly? Nowa miłość Stuarta?'
W ciągu trzech lat ich małżeństwa Josephine nigdy nie słyszała, żeby Stuart rozmawiał z kimkolwiek takim łagodnym tonem.
Chociaż nie wiedziała, co się stało, Josephine niejasno słyszała dźwięk płaczącej kobiety po drugiej stronie linii.
Spojrzała na swój telefon, było 1 w nocy, i doszła do wniosku, że nikt z manierami nie dzwoniłby do osoby zamężnej o tak późnej porze - chyba że natura związku była niejasna.
Usta Josephine wykrzywiły się w kpiącym uśmiechu. Pomyślała, 'Mój mąż jest naprawdę zajęty!'
Z taką niezwykłą wytrzymałością, właśnie zakończył ich sesję miłosną i już był gotów przejść do następnej.
Jednakże, postawa Stuarta wydawała się inna niż zwykle.
Myśląc o tym, Josephine lekko opuściła głowę, bawiąc się włosami, aby ukryć swoje rozczarowanie.
Kawałek damskiej odzieży został rzucony na łóżko przed Josephine.
Josephine spojrzała w górę zszokowana. "Co to ma znaczyć?"
Stuart, podczas ubierania się, powiedział, "Brat Doris miał wypadek samochodowy. Jest zbyt przestraszona, żeby wyjaśnić to właściwie. Obawiam się, że jej brat jest poważnie ranny. Jesteś lekarzem, chodź ze mną, aby zapewnić mu szybką pomoc."
Josephine zaśmiała się ze złości i nie ruszyła się.
Znalazła wygodne miejsce i leniwie rozłożyła się na łóżku, wciąż ciesząc się echem ich niedawnej namiętności.
Stuart z kolei był doskonałym przykładem bezduszności, zakładając spodnie.
Wychodzisz o 1 w nocy?
Już zapinał koszulę, marszcząc brwi, gdy spojrzał w jej stronę. "Dlaczego się nie szykujesz?"
"Jako twoja prawowita żona, nie czuję się zobowiązana do pomagania twojej..." Josephine przerwała, starannie dobierając słowa i przełykając określenie "kochanka." "Twojej ukochanej. I jestem poza służbą. Tylko przyjacielska przypominajka, w przypadku obrażeń w wypadku samochodowym, dzwoń na 112."
"Josephine, jesteś tak zimnokrwista jak zawsze. Jako lekarz, ratowanie życia to twój obowiązek." Oczy Stuarta były lodowate. "Mamy małżeństwo biznesowe. Jako pani Haustia masz obowiązek mnie słuchać. Nie chcesz projektu twojego ojca?"
Josephine szydziła w myślach, 'Jak absurdalne. Małżeństwo biznesowe usprawiedliwia zdradę? To są wartości Stuarta. Jak śmie oczekiwać, że pomogę kochance i nazywa mnie bezduszną, jeśli odmówię?'
Projekt Kalmien Group miał tylko uspokoić jej rodziców. Opinia Stuarta była bez znaczenia. Wychowana przez dziadków i oddalona od rodziców, była przez nich postrzegana jedynie jako narzędzie do zabezpieczenia korzyści biznesowych.
Zgoda na małżeństwo biznesowe nie była wyłącznie rozkazem rodziców. Była także próbą ochrony firmy dziadka oraz z powodu tajemnicy, którą skrywała: lubiła Stuarta; była gotowa.
Widząc, że Josephine pozostaje nieporuszona, Stuart nagle wspiął się na łóżko, kładąc ręce po obu jej stronach, patrząc na nią z góry swoim zwykłym zimnym głosem. "A co z Dawnlight Estate?"
Oddech Josephine przyspieszył. Stuart wiedział, jak wiele znaczyło dla niej Dawnlight Estate.
Usytuowana na szczycie Sunlit Mountain, posiadłość została starannie zbudowana przez jej dziadka, odzwierciedlając jej gusta i jego oddanie.
Ale jej rodzice, chcąc zadowolić Stuarta, potajemnie zarejestrowali posiadłość na jego nazwisko jako prezent ślubny, bez jej czy dziadka wiedzy.
Oczy Josephine pociemniały. Brakowało jej odwagi, by zapytać Stuarta, co zamierza zrobić z Dawnlight Estate.
Jej serce bolało, ale nie chciała okazać słabości przed Stuartem, utrzymując spokojną i obojętną postawę.
Potrzebowała powodu. Spojrzała na Stuarta z podejrzliwością.
"Stuart, umówiliśmy się, że nie będziemy sobie przeszkadzać i będziemy żyć własnym życiem. Ale pamiętaj, masz żonę. W przeciwnym razie uznam cię za splamionego i nie pozwolę ci się do mnie zbliżyć." Po tych słowach Josephine wstała, by się ubrać.
Pomyślała, że dla tej "Doris" Stuart mógłby posunąć się do takich kroków. Chciała poznać "Doris."
Słysząc to, oczy Stuarta wypełniły się gniewem, a on zimno powiedział, "Pozbądź się tych brudnych myśli."
Trzydzieści minut później Stuart pędził na miejsce wypadku samochodowego brata Doris z Josephine. Milczący i napięty, wyskoczył z Rolls-Royce'a, zostawiając otwarte drzwi. Josephine zamknęła je za niego.
Na miejscu było sporo ludzi.
Policjanci badali i sporządzali raporty, kierując holowniki, a karetki udzielały pomocy rannym.
Stuart zmarszczył brwi, przeszukując tłum.
W końcu skupił wzrok na małej, samotnej postaci stojącej pod latarnią.
Przemierzał rozproszony tłum, jego kroki były pewne i mocne.
Doris stała sama przy drodze, od czasu do czasu kopiąc kamienie na ziemi palcami.
Gdy tylko zobaczyła Stuarta, oczy Doris rozświetliły się radością, i natychmiast rzuciła się w jego ramiona, delikatna i lekka jak piórko. "Stuart! W końcu przyszedłeś. Jestem tu całkiem sama, zimno mi i boję się. Dzięki Bogu, że jesteś."