




1
IMOGEN MARK
„Ała,” jęknęłam, pocierając guz na czole. „Nikita,” zawołałam moją najlepszą przyjaciółkę, która leżała niedbale na łóżku.
Nikita Bend usłyszała mnie, ale postanowiła mnie zignorować; skrzywiła się i odwróciła, zakrywając uszy poduszką.
„Nikita!” warknęłam, marszcząc brwi.
Jęknęła, mrucząc pod nosem przekleństwa, zanim poddała się i przewróciła znowu na plecy, usiadła prosto, przyciągając kolana do klatki piersiowej. „Co znowu cię gryzie?” Zmarszczyła brwi i podniosła ręce nad głowę, przeciągając się i ziewając głośno.
„Czy ten guz na mojej głowie jest aż tak widoczny?” zapytałam, delikatnie pocierając guz.
Przestała ziewać, trzepnęła sennymi rzęsami, a potem wpatrzyła się w moje czoło. Nic nie powiedziała. Po kilku sekundach wybuchnęła śmiechem, trzymając się za brzuch.
„Boże, Imogen. Jak to się stało, że zrobił się taki duży?” Śmiała się głośno.
„Naprawdę? Jest aż tak duży?” Moje brwi zmarszczyły się z niepokoju.
„Oczywiście, że jest.” kontynuowała śmiech.
Na mojej twarzy pojawił się grymas. „Jesteś taka głupia. Nie możesz tego powiedzieć ładniej, bez śmiania się jak idiotka?” syknęłam, odwróciłam się i podeszłam do toaletki, żeby dokładnie przyjrzeć się guzowi. „Ojej, to jest naprawdę złe. Jak mam iść do pracy z czymś takim?” jęknęłam.
„Co? Możesz to ukryć włosami.” powiedziała.
Odwróciłam się, żeby mogła zauważyć moje spojrzenie. „Czy to zadziała?”
„No… oczywiście!” Wzruszyła ramionami, zsunęła się z łóżka i wsunęła stopy w parę kapci z króliczkami stojących przy łóżku.
Znowu obróciłam się do lustra. Najlepiej jak umiałam, szczotką do włosów starałam się ukryć czerwony guz pod moimi blond włosami sięgającymi ramion.
„Nikita?” zawołałam ponownie i obróciłam się, żeby na nią spojrzeć.
Zdjęła koszulę nocną, gotowa iść do łazienki. „Czy teraz jest lepiej?” Miałam nadzieję usłyszeć coś.
Spojrzała jeszcze raz na moje czoło. „Chyba tak.” Wzruszyła ramionami.
„Grrrr, nic z ciebie nie ma.” jęknęłam.
„Wiem.” Zaśmiała się. „Naprawdę zamierzasz iść do biura w tym stroju?” Wskazała na mnie palcem od góry do dołu.
„Co jest nie tak z moją sukienką?” Uniosłam brew.
„Jest zbyt… odkrywcza.” Wyprostowała ramiona. „Sięga tylko kilka centymetrów poniżej twojego tyłka i pokazuje nieprzyzwoitą ilość dekoltu.”
„No i co? Kade Ricardo nie ma z tym problemu, więc cokolwiek.” Przewróciłam oczami i zabrałam torbę z krzesła przy toaletce. „Muszę już iść, pa.”
„Tak, on jest głupi. Pa.” Pomachała.
Chwyciłam za klamkę, gotowa wyjść, ale zatrzymała mnie, mówiąc: „Idziesz z Lilą, prawda?”
„Tak, potrzebujesz czegoś?” Uniosłam brew.
„Nie,” pokręciła głową, ale wyczułam, że coś jest nie tak.
Zmrużyłam oczy, ale zignorowałam to, otworzyłam drzwi i opuściłam sypialnię. Pośpieszyłam do kuchni, zapakowałam resztki ciastek z poprzedniego wieczoru do torby i wyszłam z domu.
Lila Austin, moja druga najlepsza przyjaciółka, i ja dotarłyśmy do 'RICARDO International', gdzie pracowałam jako sekretarka miliardera, Kade Ricardo. Bycie jego sekretarką było najlepszą rzeczą w moim życiu.
„Dzięki za zastąpienie mnie wczoraj,” powtórzyła Lila, gdy weszłyśmy do firmy.
„Głuptasie, nie ma sprawy. Po to są przyjaciółki.” Szturchnęłam ją delikatnie w ramię. „Ty też wiele razy mnie zastępowałaś.”
„Pewnie.” Uśmiechnęła się. „Jak się ma Nikita? Mówiłaś, że jest chora?”
Zaśmiałam się. „To było dwa tygodnie temu.”
„Aha…” mruknęła.
Wpisałyśmy swoje nazwiska do księgi obecności i weszłyśmy do windy. Kiedy drzwi windy miały się zamknąć, ktoś je zatrzymał, i— Jovi Brett, przyjaciółka Kade’a, weszła do środka, pozwalając drzwiom zamknąć się, aby mogły nas zabrać na 65. piętro.
Jovi spojrzała na mnie od stóp do głów z totalnym niezadowoleniem. Jaki ona miała problem? „Suka.” Mruknęła, ale moje uszy były wystarczająco ostre, żeby to usłyszeć. Co do diabła?!
Prychnęłam i zignorowałam ją, aby uniknąć zamieszania. Wyglądało na to, że była prawdopodobnie dziewczyną Kade’a, a ja nie mogłam ryzykować kłótni z nią i utraty pracy.
Lila chwyciła moją rękę i pokręciła głową. „W porządku, zignoruj to.” Też to usłyszała?! Skinęłam głową w odpowiedzi.
Po chwili czekania w całkowitej ciszy, drzwi windy dzwoniły i rozsunęły się. Byłam pierwsza, która wyszła, z Lilą za mną.
„Zobaczymy się na lunchu.” Uśmiechnęła się, wyjęła klucz do swojego biura z torby i wsunęła go do odpowiedniego zamka.
"Tak, jasne." Wymusiłam uśmiech. Wciąż byłam wściekła po tym, co powiedziała Jovi. Czy ona oszalała? To, że ubrałam się może nie do końca odpowiednio do pracy, nie dawało jej prawa nazywać mnie dziwką.
"Hej!" Głos Jovi sprawił, że automatycznie przestałam iść. "Powiedz Kade'owi, że jestem i zaraz do niego przyjdę." Powiedziała.
Nie spojrzałam na nią i nie odezwałam się ani słowem. Tylko skinęłam głową i kontynuowałam drogę.
Dotarłam do mojego biura, dosłownie obok biura Kade'a, oddzielonego tylko ścianą i drzwiami.
Westchnęłam głęboko i delikatnie zapukałam do drzwi. Mogłam wejść, bo miałam do tego prawo, ale musiałam być ostrożna.
"Wejdź," gruby głos Kade'a wibrował w powietrzu z wnętrza.
Pchnęłam drzwi i weszłam do biura. Kade siedział wygodnie na swoim krześle za ogromnym mahoniowym stołem, na którym stał jego laptop, kubek z kawą, wazon z kwiatami i inne dokumenty. Jego oczy były utkwione w ekranie laptopa.
"Dzień dobry, panie." Przywitałam się z uprzejmym skinięciem głowy, zanim ruszyłam w stronę mojego biura. Przypomniałam sobie słowa Jovi. Mogłam go nie informować, ale co by to dało?
Obróciłam się. "Kade," zawołałam. Nadal nie podniósł głowy znad ekranu. Co się z nim dzisiaj działo? Nigdy wcześniej mnie tak nie ignorował. "Jovi kazała powiedzieć, że jest i zaraz do ciebie przyjdzie."
"Jovi jest tutaj?" Odwrócił głowę w moją stronę. Idiota!
"Tak." Skinęłam głową.
Miałam już wychodzić, ale zatrzymał mnie, wołając: "Imogen,"
Zmrużyłam oczy nieświadomie. "Tak?" Odpowiedziałam, szybko dodając, "Panie?"
"Chodź tutaj." Machnął palcami, dając mi znak, żebym podeszła.
Przeklinając w duchu, podeszłam do niego. Dźwięk moich obcasów wypełniał pokój, gdy szłam. Wszystko, czego chciałam, to usiąść wygodnie na krześle w moim biurze i zrobić coś przyjemnego, zanim zacznę pracę.
"Dlaczego znowu się spóźniłaś?" Zapytał, siadając prosto.
Czy to naprawdę wszystko, co miał do powiedzenia? "Przepraszam." To zwykle mówię, gdy zadaje mi to samo pytanie.
"Dobrze. Przejdę do sedna." Westchnął, pocierając dłonie. Jego oczy przeszukiwały stół, jakby czegoś szukały.
"Sedno?" Z jakiegoś powodu poczułam się nerwowo.
Podniósł teczkę i otworzył ją. Przeglądał ją krótko, po czym podniósł głowę. "Jesteś zwolniona!"
"Zwolniona!" Krzyknęłam na całe gardło. "Kade, nie możesz mnie zwolnić!" Moje oczy natychmiast napełniły się łzami. Ta praca była wszystkim, co miałam, żeby się utrzymać. "Dlaczego—co zrobiłam?!" Moja torba wypadła mi z ręki.
"Nie, nic nie zrobiłaś." Wzruszył ramionami i ponownie spojrzał na teczkę.
Moja głowa kręciła się w zamieszaniu. Moje ręce drżały, próbując zrozumieć, co mogło być powodem. "Dlaczego więc mnie zwalniasz?" Łzy płynęły po mojej twarzy, oczywiście niszcząc mój makijaż, ale nie dbałam o to.
"Zobacz..." przerwał, drapiąc się po karku. "Nie zrobiłaś nic złego. Jovi, moja dziewczyna, ma problemy finansowe w rodzinie i nie chciała przyjąć ode mnie pieniędzy bezpośrednio, więc robię ją moją nową sekretarką, bo nadaje się do tej pracy." Uśmiechnął się. Miałam ochotę zeskrobać ten głupi uśmiech nożem do masła.
Na mojej twarzy pojawił się grymas. "To nie ma dla mnie sensu."
On też się zmarszczył. "Co? To ja decyduję, nie ty."
Moje myśli wróciły do rzeczywistości. Upadłam na kolana i złączyłam dłonie, nie myśląc dwa razy. "Proszę, błagam cię, Kade— panie Ricardo," nazwałam go formalnie chyba po raz pierwszy w życiu. "Możesz dać Jovi jakąkolwiek inną pracę, na przykład twojego osobistego asystenta lub przedstawiciela dziewczyny." Nawet nie wiedziałam, co mówię.
"Co ty wyprawiasz? Wstań." Rozkazał.
Dla większego dramatyzmu, ukłoniłam się i zaczęłam lamentować, kręcąc głową. "Nie! Nie wstanę. Proszę, ta praca to wszystko, co mam, żeby się utrzymać."
"Dlaczego robisz z tego taki dramat—" przerwał. "Czekaj, powiedziałem, że cię zwalniam?"
Powoli podniosłam głowę, zdezorientowana. "Tak?"
"Oh," zaśmiał się. "Nie zwalniam cię, miałem na myśli, że cię PRZENOSZĘ. Mój najlepszy przyjaciel, Hames Hendrix, potrzebuje nowej sekretarki i chce ciebie, więc cię do niego przenoszę."