Read with BonusRead with Bonus

Prolog

Jedenaście lat wcześniej

Los Teques, Wenezuela

Zawsze trzymano mnie poza obiegiem. Nikt mi niczego nie mówił, po prostu wykonywałam polecenia wydawane przez mojego ojca lub starszego brata, Joviana. Nie mogłam nic powiedzieć ani zażądać, aby to zrobili, ponieważ miałam tylko siedem lat. Siedem lat i byłam przerażona na śmierć, widząc wszystkie straszne rzeczy przed sobą. Stojąc w atrium naszej rezydencji, obserwowałam, jak nasi służący gorączkowo ładują nasze rzeczy do czekających czarnych furgonetek, a zza wysokich betonowych murów dochodziły krzyki członków naszej grupy. Miejscowi wykrzykiwali okropne słowa i rzucali różne przedmioty przez mur.

"SIENNA! Gdzie jest twoje dziecko? SIENNA!" Gorączkowe krzyki mojego ojca nie docierały do mnie, gdy zobaczyłam płonący przedmiot przelatujący przez mur, zmierzający w kierunku wejścia do naszego domu. Zbliżał się coraz bardziej, ale na szczęście nie dosięgnął mnie. Ktoś złapał mnie i osłonił moje ciało, gdy usłyszałam głośną eksplozję. Po skręceniu moich długich ciemnych włosów na karku wiedziałam, kto to był. Zawsze owijał moje włosy wokół ręki i masował moją skórę głowy, aby mnie uspokoić.

"Shhhh!!! Chodź tutaj, mała Si. Wszystko będzie dobrze," powiedział mi do ucha. Mój brat, mój obrońca.

"Co się dzieje, Jovian? Dlaczego nie mogę już zobaczyć Gabrieli? Dlaczego nazywają nas 'dzieci Diabła'?" zapytałam go, patrząc w jego ciemne oczy.

"Bo jesteśmy inni" - to wszystko, co mi powiedział, zanim mnie podniósł i pobiegł przez teraz puste korytarze prowadzące do tylnego wejścia naszej posiadłości.

Trzymając się kurczowo mojego brata, patrzyłam, jak nasz piękny dom staje w płomieniach, nasi służący biegli za nami z tym, co udało im się zabrać. Ich twarze były pełne strachu, nasi strażnicy pilnowali, aby wszyscy wyszli, a łzy płynęły mi po twarzy, gdy zobaczyłam, jak moja osobista pokojówka upadła tuż za werandą.

"MARISOL! Chodź Marisol! SZYBKO!" krzyknęłam. Jovian zatrzymał się i spojrzał za siebie, moje oczy rozszerzyły się ze strachu, gdy ktoś wyłonił się z domu, trzymając broń i celując w nią. Mężczyzna miał zamiar strzelić do Marisol, ale duży brązowy wilk rzucił się na niego, łamiąc mu kark. Krzyknęłam z przerażenia, ukrywając twarz na szyi mojego brata. Było tak dużo krwi. Płakałam, nie zdając sobie sprawy, że teraz jestem w ramionach mojej matki.

"Marisol, gdzie ona jest?" zapytałam przez łzy.

"Jestem tutaj. Jestem tutaj, amita." usłyszałam, jak moja pokojówka wykrzyknęła bez tchu.

"Jovian, Sienna. Wy dwoje macie iść z Javierem i Marcosem. Zaraz do was dołączę. Amoré. Idź z naszymi dziećmi. Będę z wami tak szybko, jak tylko będę mógł." powiedział mój ojciec za mną. Było ciemno, ale mogłam dostrzec furgonetki.

"Tato. Nie." błagaliśmy z Jovianem. Nasza matka była zrozpaczona, błagając go, aby poszedł z nami w naszym ojczystym języku. Ojciec objął nas troje, wyznając swoją miłość słowami i delikatnymi pocałunkami na nasze głowy, prowadząc nas do furgonetek. Byliśmy na tyłach furgonetki, błagając go jeszcze raz, gdy zamykał drzwi. Jego szare oczy mówiły wszystko, gdy dotykał mojego policzka i ręki mojego brata, odmawiając nad nami modlitwę.

"Tato. Proszę." płakałam, trzymając się jego ręki.

"Niech bogini księżyca błogosławi moją małą księżniczkę! Kocham cię, moja córko," powiedział cicho, zanim odszedł od furgonetki.

"Nie! Nie!" krzyczałam, a płacz mojego brata współgrał z moim, gdy oboje patrzyliśmy przez okno, jak furgonetka odjeżdżała w ciemność. Ogniste światło z naszego kiedyś szczęśliwego domu dawało nam wystarczająco światła, żeby zobaczyć, jak zmienia się w dużego czarnego wilka, zanim zniknął z naszego pola widzenia. Wycie wilków i krzyki ludzi przebiły powietrze, ale to smutne wycie naszego ojca przebiło nasze serca.

Furgonetka była ciemna i cicha, gdy jechaliśmy bez końca. Teraz byłam w ramionach mojego brata, który trzymał mnie mocno, podczas gdy matka próbowała stłumić swoje łzy. Po godzinie lub tak, przynajmniej dla mnie, zatrzymaliśmy się i jedyne, co mogłam poczuć, to benzyna i głośne silniki. Patrząc przez okno, zobaczyłam samolot, który widziałam tylko w telewizji, otoczony przez dużych mężczyzn w czerni, ciężko uzbrojonych.

"Dokąd jedziemy? Nie możemy zostawić taty" powiedziałam, wyłażąc z furgonetki, patrząc za nami w nadziei, że zobaczę kolejną furgonetkę, ale byłam rozczarowana. Mama podeszła do mnie, klękając na moim poziomie i biorąc moje małe zimne ręce w swoje.

"Musimy opuścić ten kraj, aby być bezpiecznymi. Nie jesteśmy tu już mile widziani. Twój ojciec dołączy do nas wkrótce. On... ma jeszcze coś do załatwienia." powiedziała, starając się jak najlepiej to wyjaśnić. Szukałam Joviana, który patrzył w ciemność, łzy spływały mu po policzkach. Miał szesnaście lat, był bardzo dojrzały i bardzo bliski mi, nawet jeśli byłam jego irytującą młodszą siostrą.

"Chodź, moja mała Si. Musimy iść. Wkrótce zobaczymy tatę" powiedział powoli, odwracając się od mamy i mnie, aby udać się do samolotu. Marisol i nasi najbliżsi służący poszli za nami, rzucając ostatnie spojrzenie za siebie. "Dokąd jedziemy?" zapytałam cicho, pozwalając jej poprowadzić mnie do samolotu. Jovian uratował mi miejsce obok siebie i szybko zapiął mi pasy.

"Ameryka," odpowiedziała, siadając także na swoim miejscu.

Ameryka. To słowo odbijało się echem w mojej głowie, przypominając mi programy telewizyjne, które oglądałam. Czy naprawdę jest tak, jak to pokazują? Nigdy nie byłam w Ameryce, tylko mój ojciec i brat, a ich opowieści wydają się nieprawdopodobne, ale chyba wkrótce sama się przekonam.

Wszyscy milczeliśmy, gdy odrzutowiec ruszał po pasie startowym, pogrążeni w swoich myślach. Prawda była taka, że bałam się nowego życia, które miałam rozpocząć. Czy znajdę nowych przyjaciół? Czy w końcu znajdę przyjaciela, który będzie taki jak ja? Główne pytanie, które mnie nurtowało, to dlaczego opuszczaliśmy nasz dom?

Seattle, USA

Nikt nie powiedział ani słowa w dużym pokoju, nikt się nie uśmiechał, a kiedyś radosna rodzina zniknęła. Echo kroków na drewnianej podłodze przyciągnęło uwagę wszystkich ku wejściu. Najbliższa rodzina stała, czekając na osobę, która miała przejść przez drzwi. Najstarszy z rodzeństwa trzymał swoją partnerkę, patrząc na płomienie tańczące w kominku. Jej ciepło i miłość go uspokajały, ale jego serce bolało. Pozostali członkowie rodziny stali z dala od siebie, pogrążeni we własnych światach. Przeżywali to wcześniej, ale teraz było to na większą skalę. Nikt nie był tam, aby zapewnić ich, że wszystko będzie dobrze.

Do pokoju wszedł mężczyzna o karmelowej karnacji, trzymający teczkę w ręku, jego twarz była również poważna, bo sytuacja dotknęła wszystkich.

"Dzień dobry, Wasze Wysokości, osobiście muszę złożyć najgłębsze wyrazy współczucia. To, co mam tutaj do zrobienia, wolałbym, żeby nigdy nie musiało się wydarzyć, odkąd tylko ta myśl przyszła mi do głowy. Bardzo mi przykro z powodu waszej straty," zaczął chrapliwym głosem. Po tonie i chropowatości jego głosu można było poznać, że płakał przez długie godziny.

"D-dziękuję, Isaac, wszyscy się tego spodziewaliśmy, ale teraz, gdy to się stało, jest jeszcze trudniej to znieść," powiedział Caiden, nawet nie odwracając się, by spojrzeć na młodego prawnika.

"Proszę, kontynuuj," powiedziała Rosaline po chwili ciszy. Caiden ścisnął jej ramię w podziękowaniu, zawsze była tam, by pomóc swoją dobrocią.

"Tak, Wasza Wysokość," powiedział, lekko kłaniając się jej, zanim przeszedł do dużego dębowego biurka należącego do obecnego króla.

Isaac przygotował wszystkie dokumenty, które miał przed sobą, a następnie dał znak wszystkim, by usiedli, ale odmówili. Spojrzał na pokój, na dzieci wielkiej królowej Emmy i króla Michaela.

Caiden i Rosaline są teraz obecnymi wysokimi królem i królową wszystkich istot nadprzyrodzonych, obdarzeni bliźniakami Reign i Cain oraz młodszym, Michaelem. Rządzili królestwem z wielkim sukcesem, ich natura wilkołaków została ujawniona ludziom, większość ich zaakceptowała, ale zawsze znajdą się tacy, którzy widzą w nich tylko zło. Relacje między ludźmi a nadprzyrodzonymi istotami zacieśniły się dzięki temu, że związki małżeńskie były teraz powszechne.

Rebecca i Matthew, królewscy przedstawiciele europejskiej części królestwa, przejęli władzę od księcia Caleba i jego partnerki, którzy z szacunkiem zrezygnowali, chcąc spędzać czas z wnukami. Było to wyzwanie dla młodej pary, ponieważ Matthew musiał przejąć dowodzenie nad swoim starym stadem, ale z pomocą rodziny było to łatwe. Ich dzieci, Sean i Matthew Jr., wyrosły na silnych i dość szanowanych w Europie, łamaczy serc dla kobiet, ale ich wzrok skierowany jest na tron.

Angelo i Amelia, podwójne kłopoty, jak media ich pieszczotliwie nazywają. Oboje pochodzili z bardzo wpływowych rodzin zarówno w świecie wilkołaków, jak i ludzi. Angelo nadal trzyma swoje władztwo w Ameryce, podczas gdy jego partnerka ma Rosję i sąsiednie domeny. Zostali obdarzeni dwójką szczeniąt; zarówno chłopiec, jak i dziewczynka są wiernymi kopiami swoich rodziców i od młodego wieku odgrywają ważną rolę w świecie.

"Zanim zacznę, strata królowej Emmy Saville wywołała wiele zamieszań, co oznacza, że masy pogrążone są w żałobie, rodzinne biznesy są zamknięte do czasu jej pogrzebu, a buntownicy widzą to jako okazję do ujawnienia się."

"Wszystko zostanie uporządkowane" - powiedział Caiden, zerkając na swojego teraz stoickiego brata. Isaac skinął głową, również spoglądając na cichego księcia. Angelo był sam; był w Nowym Jorku, gdy dowiedział się o prośbie swojej matki o jego obecność i szybko poleciał do Seattle, aby zobaczyć ją po raz ostatni. Był ostatnim, który widział ją żywą.

Prawnik chwycił trzy pakiety z imionami każdego z rodzeństwa i rozdał je odpowiednio, Caidenowi, Angelo i Rebecce. "Królowa Emma była prosta w swoich ostatnich życzeniach. W każdej kopercie znajdują się listy do każdego z jej dzieci i wnuków. Nie znam ich treści, nie były dotykane, zostały zamknięte na cztery dni po śmierci waszego ojca. Moim zadaniem jest teraz odczytanie jej ostatniej woli i testamentu, co teraz uczynię" - powiedział, wracając za biurko.

Ręka Angelo drżała, gdy jego palce przesuwały się po imieniu, którym zawsze nazywała go jego słodka matka, 'Słodki Anioł'. Bez względu na to, ile miał lat, zawsze widziała w nim swojego słodkiego anioła.

"Następujące jest ostatnią wolą i testamentem Emmy Saville........"

Previous ChapterNext Chapter