




Niezręczna chwila..
VIOLET
„Czekaj, moment, ty mieszkasz z RYANEM JENKINSEM?” Ashley prawie krzyknęła, gdy siedziałyśmy następnego dnia w szkolnej stołówce. Jej oczy były szeroko otwarte z niedowierzania, a jej taca wyglądała, jakby była jedyną rzeczą, która trzymała ją na ziemi.
„Jezu, nie krzycz” powiedziałam, próbując ją uciszyć, podczas gdy moje policzki płonęły ze wstydu. Głośność Ashley przyciągała ciekawskie spojrzenia innych uczniów, ale ona się tym nie przejmowała.
„Muszę to przetrawić” westchnęła. „Facet, którego twoja mama chce poślubić, to tata Ryana, i będziesz mieszkać z Ryanem cholernym Jenkinsem?”
Patrzyła na mnie, jej oczy były szeroko otwarte, jakby trafiła na wielką wygraną.
„Trudno w to uwierzyć. On jest teraz moim nowym przyrodnim bratem”.
„Masz takie szczęście, Vi, to jak coś prosto z filmu. Szczerze mówiąc, gdybym miała brata jak Ryan, nigdy bym nie wychodziła z domu”.
Nie mogłam jej winić za reakcję. Byłam równie zaskoczona poprzedniego wieczoru, gdy odkryłam, że Ryan to mój przyrodni brat. To wyjaśniało, dlaczego jego tata wydawał się znajomy – był jak kopia Ryana, z wyjątkiem koloru włosów. Mentalnie dałam sobie klapsa za to, że nie zauważyłam tego wcześniej.
„Opowiedz mi wszystko. Jak to było być blisko niego? Czy zobaczyłaś jego ciało? Czy rozmawiał z tobą?” Ashley nachyliła się bliżej, jej oczy rozszerzyły się marzycielsko. Byłam zadowolona, że w końcu obniżyła głos.
„Jest najbardziej wycofaną osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam. Nie powiedział do mnie ani słowa. Ledwo zauważył moją obecność. Nie wydawał się zadowolony z tego układu. Pewnie jest zbyt pochłonięty swoim własnym światem, żeby przejmować się mną” powiedziałam, a w moim żołądku zaczął się tworzyć węzeł.
„Będzie lepiej,” powiedziała Ashley, choć jej oczy wciąż błyszczały z podekscytowania. „Nadal nie mogę w to uwierzyć. Noclegi będą teraz o wiele fajniejsze!”
Miałam odpowiedzieć, gdy przez stołówkę przetoczyła się fala szeptów. Spojrzałam w górę i zobaczyłam, jak Ryan wchodzi z rzekomą dziewczyną, Evelyn. Usiedli przy stole po drugiej stronie sali, a zwykły szum podziwu podążał za nim.
Dziewczyny zaczęły gapić się na Ryana, ich oczy pożerały go jak soczystą plotkę. Parsknęłam z obrzydzeniem. Serio?
Każda dziewczyna w szkole dałaby się zabić, żeby być na moim miejscu, mieszkając z owianym złą sławą Ryanem Jenkinsem, ale szczerze mówiąc, miałam mieszane uczucia na ten temat. Wolałabym mieć innego przyrodniego brata, takiego, który nie komplikowałby mi życia.
„Wow,” westchnęła Ashley, jej wzrok utkwiony w Ryanie. „Naprawdę mieszkasz z tym półbogiem. Zrobiłabym wszystko, żeby być na twoim miejscu, uwierz mi.”
Przewróciłam oczami. „Teraz jesteś skrajnie dramatyczna”.
W tym momencie spojrzenie Ryana skierowało się w moją stronę i przez krótką chwilę nasze oczy się spotkały. Szybko odwrócił wzrok, jego wyraz twarzy był zimny i obojętny. Wzbierała we mnie irytacja. Dlaczego zachowywał się, jakbym była najgorszą rzeczą w jego świecie? Jakby tylko jego życie zostało dotknięte, jakby moje nie przeszło drastycznej zmiany.
Głos wyrwał mnie z transu.
„Hej, czy to miejsce jest zajęte?”
Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka stojącego obok naszego stołu. Miał potargane ciemne włosy, jasnoniebieskie oczy i łatwy uśmiech, który od razu sprawił, że wydawał się przystępny. Jego twarz była urocza, z nutą chłopięcego uroku, który łagodził jego poważny wygląd.
Ashley spojrzała w górę, jej oczy rozszerzyły się z mieszanką ciekawości i zainteresowania. „Och, cześć! Nie, nie jest zajęte.”
Chłopak skinął głową, wsuwając się na miejsce obok mnie.
„Dzięki. Jestem Luke. Jesteśmy w tej samej klasie, ale nie mieliśmy okazji porozmawiać.”
Uniosłam brew, próbując go sobie przypomnieć. „Och, cześć. Widziałam cię gdzieś. Nie wiedziałam, że jesteś w naszej klasie.”
Luke zaśmiał się cicho. „Tak, jestem raczej cichy. Pomyślałem, że się przedstawię i może usiądę z wami, jeśli to nie problem.”
Ashley rzuciła mi spojrzenie, które jasno mówiło „Ten gość wydaje się w porządku.”
Wzruszyłam ramionami, trochę zaskoczona nagłą zmianą wydarzeń. „Jasne, możesz z nami siedzieć.”
Luke usadowił się, a my jedliśmy w wygodnej ciszy. Ashley, zawsze towarzyska, w końcu ją przerwała z typową dla siebie łatwością. „Więc, Luke, jaka jest twoja historia? Co robisz, gdy nie jesteś tajemniczy?”
Luke uśmiechnął się, jego oczy rozświetliły się. „Niewiele, naprawdę. Skupiam się na szkole i hobby. Lubię czytać i grać na gitarze. A wy?”
Entuzjazm Ashley szybko przejął kontrolę, gdy zaczęła opowiadać o swoich najnowszych zainteresowaniach i szkolnych zajęciach. Luke słuchał uważnie, kiwając głową i wtrącając się tam, gdzie mógł. Było jasne, że z czasem stawał się bardziej zrelaksowany w rozmowie.
Z tego, co zauważyłam, Luke był naprawdę miły i łatwo się z nim rozmawiało. Jego spokojna natura nie była odpychająca; wydawał się raczej być po prostu zarezerwowany. W miarę jak lunch trwał, zaczęłam czuć się trochę lepiej tego dnia. Obecność Luke'a, choć niespodziewana, była przyjemnym odwróceniem uwagi od zamieszania związanego z moją nową sytuacją mieszkaniową.
Po lunchu zebraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy do klasy. Dzień minął szybko, a Luke dobrze się wpasował.
Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, poczułam ulgę. Wracałam do domu. Ale serce mi zamarło na tę myśl. Dom nie był już tym samym miejscem; teraz mieszkałam z ekstremalnie przystojnym playboyem, który nawet nie zauważał mojego istnienia.
Pożegnaliśmy się z Luke'iem, który obiecał, że wkrótce się z nami spotka. Ashley i ja nie szłyśmy na ten sam przystanek autobusowy; teraz musiałam iść w innym kierunku. Pomachałam jej na pożegnanie, a ona zawołała, żebym obiecała, że porozmawiam z Ryanem wkrótce.
Kiwnęłam głową, choć nie byłam pewna, jak to zrobię. Było słonecznie i żałowałam, że nie nałożyłam kremu z filtrem przed wyjściem z domu. Nagle samochód zatrzymał się z piskiem obok mnie, prawie mnie potrącając.
„Co do…?” Słowa utknęły mi w gardle, gdy okno się otworzyło, ukazując lodowatą twarz Ryana.
„Wsiadaj” - rozkazał, jego ton był zimny i autorytatywny jak jego wyraz twarzy. Mruknęłam pod nosem przekleństwo.
„Dlaczego chciałbyś mi pomóc?”
„Pomaganie ci to ostatnia rzecz, jaką bym zrobił, mała myszko” - odpowiedział Ryan, jego oczy zwęziły się z lodowatą obojętnością.
Mała myszko? Naprawdę?
„Dlaczego więc mi pomagasz?” - odparłam, starając się utrzymać głos w ryzach. Postawa Ryana była niepokojąca, sprawiając, że dygotałam mimo ciepła dnia.
„Nie mam pojęcia. Dlaczego nie zapytasz mojego ojca?”
Uderzyło mnie to jak tona cegieł. Moja mama musiała poinformować Maxa o moich migrenach i niemożności prowadzenia, a on prawdopodobnie zlecił Ryanowi, żeby zajął się moim transportem. Moje usta otworzyły się, gdy przetwarzałam fakt, że Ryan może mnie wozić aż do końca mojej próby.
„Teraz wsiadaj. Nie każ mi powtarzać.”
Niechętnie wsunęłam się na przednie siedzenie i zapięłam pas. W samochodzie unosił się zapach silnej, męskiej wody kolońskiej - mieszanka czegoś ostrego i pociągającego. To był pierwszy raz, kiedy byłam tak blisko Ryana, a on wyglądał jeszcze bardziej atrakcyjnie z bliska. Odwróciłam wzrok na zewnątrz, wolałam patrzeć na mijające drzewa i domy niż znosić niezręczną ciszę między nami.
„Czekaj na mnie w tym miejscu każdego dnia. Nie każ mi cię szukać.”
Dotarło do mnie, że prawdopodobnie nie chciał, żeby ktokolwiek nas razem widział. Ta myśl zabolała, ale wzruszyłam ramionami. To pewnie było dla najlepszego. Gdyby ktoś się dowiedział, że mieszkam z Ryanem, każda dziewczyna w szkole miałaby mnie na celowniku.
Reszta jazdy była niesamowicie cicha i napięta. Odetchnęłam z ulgą, gdy Ryan w końcu zatrzymał się przed ich domem.
Próbowałam odpiąć pas, ale wydawał się zablokowany. Kręciłam się i szarpałam, ale nie chciał się ruszyć.
„Jestem tu uwięziona” - powiedziałam, mój głos ledwie słyszalny.
Oczy Ryana przeniosły się ze mnie na pas. Mruknął coś pod nosem - słów nie mogłam dosłyszeć, ale ton niezadowolenia był wyraźny.
Przesunął się na moją stronę samochodu, jego ruchy były celowe i chłodne. Jego ręka wyciągnęła się, lekko dotykając mojej, gdy pracował nad pasem. Przez chwilę bliskość jego dotyku była elektryzująca. Wzrok Ryana pozostawał skupiony na zapięciu, jego wyraz twarzy to mieszanka koncentracji i irytacji.
Bawił się pasem przez chwilę, zanim w końcu przestał. Wypuścił powoli oddech i spojrzał na mnie, jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej. Wtedy zauważyłam błysk niebieskiego w jego oczach, nadający im hipnotyzujący zielono-niebieski odcień. Jego usta, tak różowe i lekko rozchylone, były niepokojąco blisko.
„Proszę bardzo” - powiedział, jego głos był krótki.
Szybko odpięłam się i wyskoczyłam z samochodu, desperacko pragnąc uciec od napięcia. Wypuściłam długi oddech, którego nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymywałam. Cała ta sytuacja okazywała się być niezwykle trudna. Uczucie, które miałam w samochodzie, było czymś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. A kiedy jego ręka dotknęła mojej, przeszedł przez moje ciało dreszcz.
Jedno było pewne: musiałam unikać Ryana tak bardzo, jak to możliwe. Inaczej ryzykowałabym utratę serca dla niego, a to była niebezpieczna gra, której nie byłam gotowa grać.