Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4 Konfrontacja

Madison szybko przygotowała dwa talerze makaronu i postawiła je na stole. Wyglądały apetycznie. Oboje jedli w milczeniu. Może Matthew był głodny, bo zjedzenie posiłku zajęło mu tylko kilka minut.

Po jedzeniu Matthew zwrócił się do Madison: "Idź spać, ja idę do gabinetu załatwić kilka spraw. Jutro wieczorem mamy kolację u dziadka, przyjadę po ciebie po południu."

"Nie musisz wracać tutaj, mogę wziąć taksówkę do dziadka. Powiedz mi tylko, o której będziesz, a ja się dostosuję."

"Nie mam jutro dużo do zrobienia, wrócę po ciebie. Trudno jest złapać taksówkę późnym wieczorem."

"Dobrze."

Madison cicho pokiwała głową i kontynuowała jedzenie swojego posiłku w milczeniu. Matthew również wstał i poszedł na górę.

Następnego dnia, gdy Madison się obudziła, Matthew już był w biurze. Przygotowała sobie trochę jedzenia na obiad. Chociaż nie miała apetytu, myśląc o dziecku, które nosiła, nie mogła pominąć posiłku. Udało jej się wypić miskę zupy i zjeść pół miski ryżu. Kiedy skończyła sprzątać, zadzwonił dzwonek do drzwi. Madison podeszła i otworzyła drzwi, a przed nimi stała kobieta, która była tematem wczorajszych wiadomości.

Rzeczywiście, była piękna, jak łabędź na lodzie, pomyślała Madison.

"Pani Nelson, dzień dobry, jestem Brianna Smith, przyjaciółka Matthew."

"Wiem," powiedziała Madison cicho, czując się jak brzydkie kaczątko w obecności tego wdzięcznego łabędzia.

Madison odsunęła się, aby Brianna mogła wejść do domu, a potem nalała jej szklankę wody i postawiła ją na stole przed nią.

"Przepraszam za kłopot, pani Nelson, ale Matthew zostawił swój zegarek u mnie wczoraj. Próbowałam się z nim skontaktować cały dzień, ale bez skutku, a ponieważ byłam w okolicy, pomyślałam, że mu go przyniosę," powiedziała Brianna, jej głos był tak przyjemny jak jej uśmiech olśniewający. Jej słowa zdawały się przeszywać serce.

"W porządku. Upewnię się, że go dostanie. Dziękuję, że się pani pofatygowała, pani Smith," powiedziała Madison, tłumiąc swoje nieprzyjemne uczucia; jej głos brzmiał trochę sztywno.

"Nie czuję się dzisiaj dobrze, więc nie będę zatrzymywać pani Smith na obiad. Jeśli nie ma nic więcej, zamierzam odpocząć."

"Oczywiście, nie będę się narzucać. Proszę dbać o siebie i odpoczywać. Już wychodzę," odpowiedziała Brianna, jej pożegnanie było równie wdzięczne jak jej uśmiech.

Gdy tylko wyszła z willi, a drzwi zamknęły się za nią, twarz Brianny przestała się uśmiechać. W końcu to ona miała być panią tej willi.

Matthew rzeczywiście pojechał na lotnisko, aby ją odebrać i zabrać do hotelu, zanim przygotował się do wyjścia. Celowo, Brianna rozlała trochę wody na jego rękę, więc zdjął zegarek i poszedł do łazienki, a kiedy wrócił, wyszedł, nie zabierając go ze sobą.

Nie mogła uwierzyć w wiadomość o jego małżeństwie. Wiedziała, że Matthew czekał na nią przez te lata; ufała, że będzie czekał. Matthew był sentymentalny, a ona była jego pierwszą miłością. W czasie, gdy była za granicą, nie było żadnych plotek o jego romantycznych związkach; nawet z daleka śledziła jego życie i wiedziała, że nie było innych kobiet w jego życiu. Jednak ku jej zaskoczeniu, był rzeczywiście żonaty, a to William zaaranżował to małżeństwo. Jego nowa żona wyglądała tak młodo; czy była pełnoletnia? Niezależnie od tego, kim mogła być, nie zamierzała łatwo odpuścić. Teraz, gdy kontuzja nogi zakończyła jej karierę taneczną, Matthew musiał być jej.

Po wyjściu Brianny, Madison usiadła na sofie, wpatrując się w zegarek; rzeczywiście należał do Matthew, nosił go od lat, prezent na zakończenie studiów od Williama. Kiedyś widziała go na stoliku nocnym i podniosła, zauważając inicjały "MN" wygrawerowane na odwrocie. Jej zamyślenie przerwał dzwonek telefonu.

Matthew zadzwonił: "Będę w domu za dziesięć minut, przygotuj się, żebyśmy mogli od razu wyjść."

"Ok."

Wracając do rzeczywistości i ukrywając swoje emocje, Madison przebrała się i czekała przy drzwiach na Matthew. Jego samochód przyjechał po dwóch minutach. Po wejściu do auta, nie odezwali się ani słowem. Matthew wyczuł, że jego żona jest w złym nastroju, ale ponieważ nie był ostatnio zbyt uważny na jej potrzeby, nie wiedział, jak zacząć rozmowę.

Z jednej strony Madison zmagała się z większymi wahaniami emocjonalnymi z powodu ciąży, a z drugiej, zastanawiała się, jak powiedzieć Matthew o wizycie Brianny i zwróconym zegarku - czy położyć go na stoliku nocnym po kryjomu, czy wspomnieć o tym otwarcie.

Cisza panowała przez całą drogę, aż dojechali do starego domu. Sylvia Ward, gospodyni, przygotowywała tam kolację. Madison chciała pomóc, ale Matthew ją powstrzymał.

"Sylvia zaraz skończy; nie martw się o to dzisiaj, odpocznij."

Widząc jej rozproszenie, zasugerował, żeby odpoczęła.

"Och, dobrze, to pójdę sprawdzić kwiaty, które dziadek posadził w ogrodzie."

Zadowolona z jego sugestii, Madison nie nalegała na pomoc i pomyślała, że miło będzie odwiedzić ogród.

"Jasne, pójdę znaleźć dziadka w jego gabinecie."

"Dobrze."

Po wymianie zdań, poszli w swoje strony.

Matthew wszedł do gabinetu, gdzie William natychmiast rzucił w niego stojakiem na długopisy. Trafił Matthew prosto w czoło.

William, trzymając gazetę i uderzając w stół, grzmiał: "Ty głupcze, zobacz, co narobiłeś! Czy masz jakikolwiek szacunek dla Madison? Wywołałeś zamieszanie i teraz jest o tym głośno w mediach."

"Sprawa została załatwiona," odpowiedział Matthew.

"Myślisz, że Madison o tym nie wie? Nie doceniasz dobrej żony, kiedy ją masz. Pewnego dnia będziesz tego żałował, i wtedy mnie nie zawracaj głowy."

"To ty zmusiłeś mnie do tego małżeństwa. Powinieneś był wiedzieć, że ten dzień nadejdzie, kiedy zgodziłem się na ślub."

"Ty, ty, ty... Powinienem cię nauczyć rozumu," powiedział William, wymachując laską, gdy zbliżał się do Matthew.

W tym momencie Madison wpadła do pokoju, zatrzymując Williama, "Dziadku, uspokój się, nie denerwuj się."

Madison pomogła Williamowi usiąść. Zauważyła Matthew, jego czoło było zranione, a on wyglądał na roztrzęsionego.

Madison dotarła do drzwi akurat wtedy, gdy Matthew powiedział "To ty zmusiłeś mnie do tego małżeństwa," nie podsłuchując celowo. Sylvia skończyła gotować i przyszła zawołać ich na kolację.

Słysząc, jak dziadek jest w takim wzburzeniu, Madison wbiegła zaniepokojona - częściowo obawiając się, że zdrowie dziadka może ucierpieć z powodu stresu, ale także martwiąc się o Matthew. W końcu dziadek był byłym żołnierzem i miał siłę, a ona bała się, że Matthew może zostać zraniony. Nie spodziewała się, że faktycznie był ranny. Dlaczego nigdy nie mógł złagodzić swoich słów przed zdenerwowanym dziadkiem, albo przynajmniej unikać?

Lokaj przyszedł po usłyszeniu zamieszania. Madison szybko poprosiła go, żeby pomógł dziadkowi zejść na dół.

Przyniosła lekarstwo i podeszła do Matthew, żeby zdezynfekować ranę.

"To nic, tylko drobne zranienie, nie ma się czym martwić," powiedział Matthew.

"Nawet drobne rany trzeba dezynfekować. Może być gorzej, jeśli się pogorszy," nalegała, delikatnie przemywając ranę wacikiem nasączonym alkoholem. W środku Matthew czuł się niespokojny. Wczoraj faktycznie pojechał na lotnisko, żeby odebrać Briannę, a po zakwaterowaniu jej w hotelu, odjechał. Pracował do późna w biurze i postanowił zostać na noc w firmowej strefie wypoczynkowej, nie przewidując, że reporterzy będą czekać na lotnisku. Kiedy wiadomość się rozeszła, kazał ją usunąć. Zastanawiał się, czy Madison widziała te wiadomości. Czy w ogóle ją to obchodziło, czy może widziała to i dlatego dzisiaj była w takim nastroju? Dlaczego nie zapytała go bezpośrednio?

Previous ChapterNext Chapter