




Rozdział 2 Ona wróciła
Kiedy Madison przybyła do starej rezydencji, lokaj przywitał ją słowami: "Witaj z powrotem, Madison, Pan Nelson jest w ogrodzie."
"Dziękuję, sama tam trafię," odpowiedziała Madison z lekkim uśmiechem.
Personel rodziny Nelsonów bardzo lubił tę skromną i przystępną kobietę.
W ogrodzie William siedział na krześle z szklanką wody obok siebie. Był przeszczęśliwy, widząc Madison.
"Cześć, Madison! Tutaj! Matthew nie przyszedł z tobą?"
"Nie, dziadku. Matthew jest dzisiaj zajęty pracą, więc przyszłam sama."
"Ten chłopak zawsze jest zakopany w pracy."
"Cóż, jego firma ma go na oku, a on jest prezesem; musi pracować ciężej niż inni."
"Zawsze go bronisz. Może zostaniesz na kolacji ze mną dzisiaj wieczorem."
"Z przyjemnością, dziadku," odpowiedziała Madison z promiennym uśmiechem.
Niedługo po kolacji z Williamem, Madison odebrała telefon od Patricka, przyjaciela z dzieciństwa Matthew.
"Madison, jesteśmy w Nightshade Bar. Matthew jest pijany; mogłabyś go odebrać?"
"Dobrze, już jadę."
Madison pożegnała się z Williamem i wyszła.
W Nightshade Bar, w ekskluzywnej prywatnej loży, siedziało pięciu przystojnych mężczyzn, z których jeden leżał, szczególnie uderzający.
Wszyscy pięciu wychowali się na tym samym osiedlu: najstarszy Matthew; drugi najstarszy Victor; trzeci najstarszy Mitchell; czwarty Liam; i najmłodszy Patrick.
Rzeczywiście, wypili za dużo. Matthew, nie czując się dobrze z kacem, chciał się trochę położyć i przycisnął dłoń do skroni.
"Co się dzisiaj dzieje z Matthew? Dlaczego tyle wypił?" Patrick zauważył, że szef nie jest dziś w najlepszym nastroju.
"Brianna wraca jutro," odpowiedział mężczyzna o twarzy godnej pozazdroszczenia.
"Cholera, po co ona wraca?" Patrick zaklął bez ogródek.
"Kto wie."
"Victor, skąd wiesz, że wraca?"
"Matthew mi powiedział."
"Hmph, Matthew mówi ci wszystko. Już nie jestem ulubionym kumplem Matthew."
"Kiedy niby byłeś?" odparł mężczyzna w czarnej koszuli.
"Mitchell!!!"
Wybuchnęli śmiechem.
"Matthew nadal liczy na to, że odnowi starą miłość? A co z Madison?"
"Nie wtrącajmy się; zaufajmy Matthew, że sobie z tym poradzi. Ja spadam," wtrącił Liam, który miał jutro wcześnie rano wyjazd służbowy, z zadaniami przydzielonymi przez Matthew.
"My też wychodzimy. Patrick, zajmij się Matthew i odprowadź go bezpiecznie do domu," powiedzieli zgodnie Victor i Mitchell.
I tak trzej z nich po prostu wyszli.
"Hej, hej, hej, co wy robicie, zostawiając Matthew tylko mnie?"
"Wszyscy jesteśmy zajęci; ty jesteś wolny, więc naturalnie ty odpowiadasz za eskortowanie Matthew."
Bez żadnej empatii dla uczuć Patricka, trzej kumple naprawdę po prostu wyszli. Patrick, patrząc na Matthew osuniętego na kanapie, pomyślał o delikatnej, pięknej i wyrozumiałej Madison. Wyciągnął więc telefon, żeby zadzwonić do Madison, żeby przyszła i odebrała Matthew.
Madison dotarła do Nightshade Bar i znalazła tylko Patricka, pilnującego Matthew.
"Przepraszam, że się spóźniłam. Czy tylko ty tutaj jesteś?"
"Hej, Madison. Dobrze, że przyszłaś. Reszta miała coś do załatwienia i wyszli wcześniej. Mam zaplanowaną grę na później, więc zadzwoniłem do ciebie," powiedział Patrick, odkładając telefon, w który był właśnie zaabsorbowany ekscytującą grą wideo.
W barze, przystojny facet grający w gry wideo, pilnując jeszcze bardziej przystojnego, pijanego mężczyzny, był dość nietypowym widokiem, ale biorąc pod uwagę, że właścicielem baru był Mitchell, Patrick był beztroski.
"Dlaczego tyle wypił? Jego żołądek ostatnio się buntował, a teraz dopiero co się poprawił."
„Może trochę przesadził z radością w naszym towarzystwie i wypił więcej, niż powinien. Następnym razem dopilnuję, żeby nie przesadzał,” zaoferował Patrick, próbując usprawiedliwić sytuację.
Madison dobrze znała Matthew i jego przyjaciół z dzieciństwa. Razem założyli grupę JK, która z czasem stała się ogromnym przedsiębiorstwem, przejmując połowę rynku w Horizon City i rozszerzając działalność na rynki zagraniczne. Czasami przychodzili na kolację albo spotykali się w starym domu.
„Hej, Madison, nie przyjechałaś tu samochodem, prawda? To kluczyki do auta Matthew. Możesz nim wrócić,” Patrick podał Madison kluczyki.
„Przyjechałam taksówką, więc mogę prowadzić.”
„Dobra. Pomogę ci włożyć Matthew do samochodu.”
„Jasne.” Bez Patricka naprawdę nie dałaby rady umieścić Matthew w samochodzie sama.
We dwójkę pomogli niepewnemu na nogach Matthew usiąść na tylnym siedzeniu, a Madison zajęła miejsce za kierownicą.
„Madison, jesteś pewna, że dasz radę prowadzić? Może zadzwonię po kierowcę?” Patrick martwił się, że samochód Matthew może być za duży dla Madison.
„W porządku, pojadę powoli.”
„Dobrze, uważaj na drodze i do zobaczenia.”
„Dobra, ruszam.” Samochód powoli włączył się do ruchu.
Madison jechała ostrożnie, nerwowo skupiając się na drodze, co wywoływało klaksony od samochodów jadących za nią.
Nieświadoma, że mężczyzna, który spał na tylnym siedzeniu, otworzył oczy. W rzeczywistości Matthew obudził się trochę, gdy Madison pojawiła się w barze, by porozmawiać z Patrickiem, ale trzymał oczy zamknięte i milczał. Teraz, patrząc na jej drobną sylwetkę tak kurczowo trzymającą kierownicę i poruszającą się w żółwim tempie, poczuł niespodziewany spokój.
Wcześniej tego wieczoru otrzymał niespodziewany telefon od Brianny, informujący go o jej powrocie i proszący, by odebrał ją z lotniska. Odrzucił jej prośbę, mówiąc, że nie jest to wygodne, ponieważ jest teraz żonaty, po czym rozłączył się i w frustracji wrzucił obrączkę z powrotem do szuflady w biurze. Ten telefon zaskoczył go i sprawił, że poczuł się nieswojo. Aby uspokoić nerwy, dołączył do Patricka i innych w barze Mitchell's i wypił trochę więcej niż zwykle.
Trzy lata temu przygotował wielkie zaręczyny, ale „główna bohaterka”, Brianna, nie pojawiła się, zostawiając go z pierścionkiem zaręczynowym wśród morza kwiatów, stając się pośmiewiskiem Horizon City, gdy wybrała pogoń za marzeniami o balecie w Paryżu.
Półgodzinna droga do domu zajęła Madison prawie godzinę, ale na szczęście pod koniec podróży zauważyła, że Matthew zaczyna się budzić.
„Obudziłeś się? Możesz chodzić?” zapytała. Matthew nie odpowiedział.
Madison pochyliła się, by mu pomóc, i opierając się na niej, weszli razem do środka. Madison położyła Matthew na kanapie, a potem poszła do kuchni po szklankę wody. Kiedy wróciła z wodą, zobaczyła Matthew siedzącego na kanapie, zamyślonego i z marszczącym się czołem.
„Wszystko w porządku? Napij się,” powiedziała.
„Tak, po prostu odstaw. Jest późno, powinnaś iść spać. Zaraz się ogarnę.”
Madison zatrzymała się w salonie.
„Chciałaś o czymś porozmawiać?” zapytał Matthew, zauważając, że nie poszła do swojego pokoju.
„Nie, nie. Byłam dzisiaj u dziadka. Powiedział, że kiedy będziesz miał czas, powinieneś przyjść na obiad i nie przepracowywać się.”
„Dobrze, zrozumiałem. Pójdę z tobą jutro na obiad.”
„Okej.”
Madison nadal nie wspomniała o swojej ciąży. Do końca ich trzyletniej umowy zostały tylko trzy miesiące...