Read with BonusRead with Bonus

Jego jaskinia

Odessa

Brzęk sztućców mnie zaskoczył. "Tato?" szepnęłam. Przetarłam policzek o poduszkę, kiedy dotarło do mnie, że tata już tu nie ma; odszedł. W rzeczywistości nie byłam w domu, a utknęłam na drzewie, uciekając przed Księciem. Cokolwiek ocierało się o mój policzek, było takie miękkie, takie ciepłe. Czułam, jakby to było futro zwierzęcia.

Moje oczy nie otworzyły się powoli; rozwarły się z taką intensywnością, że rzęsy prawie mi wypadły. Byłam odwrócona plecami do źródła cichych dźwięków po drugiej stronie. Moja twarz była zwrócona w stronę skalnej ściany; w dotyku była zimna i gładka. Światło było słabe, ledwo widoczne. Płomienie ognia rzucały cień mojego ciała na ścianę. Czy byłam w jaskini?

Przewrócenie się powoli, żeby nie zostać usłyszaną, było trochę trudne. Kostka pulsowała bólem, a wraz z przesunięciem koców i poduszek, bandaże przesunęły się w niewłaściwe miejsce. Łóżko było ogromne, duże futra pokrywały całą powierzchnię, a ja byłam podniesiona wysoko nad ziemię, dobre trzy stopy. To musiały być niedźwiedzie futra ze względu na ich ogromny rozmiar. Niektóre miały wzory, których nie znałam. Głaszcząc je ręką i wreszcie podnosząc, aby zajrzeć pod spód, zobaczyłam, że nie jestem już brudna ani w mojej fioletowej nocnej koszuli. Odsunęłam futra z powrotem na swoje ciało.

Ktoś mnie przebrał.

Widział mnie nago.

Wzruszyłam ramionami. Sześć miesięcy temu uznałabym to za wręcz oburzające, upokarzające i poniżające. Nadal tak jest, ale musisz stać się obojętny na takie tragedie. To było tylko po to, żeby mnie oczyścić. Przynajmniej mam nadzieję, że takie były intencje moich wybawców. Nie czułam niczego innego w moich intymnych miejscach. Tylko guzy i siniaki od biegania.

Duża przestrzeń rzeczywiście była jaskinią. Była to jedna ogromna sala z małą skórą zasłaniającą drugi koniec jaskini. Druga strona, jak przypuszczałam, była miejscem, przez które weszliśmy. Mały promyk światła oświetlał jedną stronę jaskini.

Naprzeciwko mnie stał stół i jedno krzesło. Dzbanki z wodą, skórzane paski, bandaże, jagody i maści leżały na stole. Ktokolwiek się mną opiekował, był skrupulatny w swoim miejscu pracy. Wszystko, co ta osoba posiadała w tej jaskini, miało swoje miejsce.

Broń wisiała blisko wejścia, torby, skóry, ubrania były ładnie ułożone jedna na drugiej w dużych plecionych koszach. Jaskinia miała ładną półkę na przeciwległej ścianie. Leżały tam warzywa: ziemniaki, marchewki i jagody. Moje błądzące oczy stały się zrelaksowane tylko na chwilę, gdy metalowa patelnia upadła na podłogę jaskini, wydając ostry dźwięk. Zakrywając uszy i oczy na kilka sekund, otworzyłam je ponownie.

Przełknęłam ślinę, czując gorące spojrzenie kogoś, kto na mnie patrzył.

To był nikt inny jak Wiking, którego widziałam wcześniej, kiedy bezwstydnie zasnęłam przy pniu drzewa, z którego się wyczołgałam. Jego oczy były ciemne, pociągające i magnetyczne, kiedy na mnie patrzył. Trzymał miskę, z której unosiła się para, a mój żołądek automatycznie zburczał, żądając, bym po nią sięgnęła. Potarłam go, mentalnie mówiąc swojemu żołądkowi, żeby się uspokoił.

Moja kostka jest złamana albo mocno skręcona. Gdybym była wystarczająco przestraszona, żeby uciec, nie mogłabym tego zrobić, ale co dziwne, nie byłam. Ten Wiking Książę z Bajki przyniósł mnie tutaj i oczyścił; może był miły? Na pewno nie przyniósłby mnie tutaj, żeby mnie zabić; z drugiej strony, może chciał czegoś innego.

Przełknęłam głośno ślinę. Zmieniłam zdanie. Teraz byłam przestraszona.

Jego kroki były powolne, gdy zbliżał się do mnie, a on przykucnął obok łóżka. Byliśmy teraz na poziomie oczu, co sprawiło, że poczułam się trochę bardziej równa, że pomyślał, żeby to zrobić. Żeby sprawić, że poczuję się jak równa, a nie patrzył na mnie z góry. Ostatnio czułam się zbyt często gorsza. Nie tylko to, ale także przynosił mi jedzenie. Jedzenie, którego naprawdę chciałam i potrzebowałam.

Ciemne oczy spojrzały w moje; były pełne życia, bólu i nieugaszalnego ciepła. Patrząc poza jego przerażający wygląd, mój nastrój złagodniał.

Jego duże ręce trzymały zbyt małą miskę dla jego ogromnych dłoni. To był gulasz z mięsem, ziemniakami i marchewką. Pachniał lepiej niż cokolwiek, co jadłam w ciągu ostatniego pół roku. "D-dla mnie?" wymamrotałam. Jego usta próbowały się uśmiechnąć, ale jedyne, co zobaczyłam, to krzywa linia i kilka zmarszczek wokół oczu. Chciałam się z niego zaśmiać; chciał, żebym poczuła się komfortowo. Na razie nie czułam strachu.

Biorąc od niego miskę, łyżka leżała bezradnie na krawędzi. Książę z Bajki, tak go nieoficjalnie nazwałam za uratowanie mnie z lasu, patrzył na mnie. Dmuchałam na miskę, żeby ją ochłodzić, i w końcu wzięłam łyk. Smakowało niesamowicie. Ogrzewało i wypełniało mój żołądek do pełna; wypiłam całą miskę, gdy skończyłam kawałki mięsa. Książę z Bajki uśmiechnął się krzywo, gdy odebrał ode mnie miskę. Nalał kolejną porcję i kontynuował powolne, przemyślane ruchy, kucając obok mojego łóżka.

"To jest takie dobre," uśmiechnęłam się do niego. "Nie będziesz jadł?" Pokręcił głową, wskazał na miskę, a potem na moje usta. Czy on to zrobił dla mnie? Zawstydziłam się, czując się trochę speszona. Ten mężczyzna uratował mi życie, przyniósł mnie do swojej jaskini i nakarmił w swoim łóżku.

I widział mnie nagą.

Moje myśli o braku zażenowania zniknęły, gdy pojawiła się idea, że widział mnie nagą. Przyzwyczaiłam się do tego z wampirami, ale on był inny. Co jeśli widział moje pokaleczone ciało? "Czy ty, um, ubrałeś mnie?" Twarz Księcia z Bajki stała się czerwona, gdy nagle wstał i odwrócił się do mnie plecami.

Czy on się rumienił? Czy bał się, że będę na niego krzyczeć? Jego plecy były napięte, tatuaże zdobiące jego ciało falowały na skórze. Tatuaże walczących smoków, wilków i niedźwiedzi zdobiły jego plecy. Gdybyś przyjrzała się wystarczająco blisko, mogłabyś zobaczyć blizny pod spodem. Ukrywał blizny, tak jak ja.

"Zaczekaj," wyciągnęłam rękę, próbując go dosięgnąć. "Nie jestem zła," wyszeptałam. Odwrócił się do mnie plecami, ale nie ruszył się z miejsca. "D-dziękuję. Naprawdę dobrze mnie opatrzyłeś." Jego usta próbowały się uśmiechnąć, ale blizna uniemożliwiała mu pokazanie białych zębów. Chciałam, żeby mówił, ale ogromna blizna na szyi nie pozwalała mu na to. Musieliśmy znaleźć sposób na komunikację. Nie wiedziałam, jak długo pozwoli mi tu zostać.

"Nazywam się Odessa," wskazałam na siebie. "Jak masz na imię?" Oczywiście, nie mógł mi odpowiedzieć, ale może miał to gdzieś zapisane. Kto wie, czy używamy tego samego alfabetu, ale rozumiał mój angielski całkiem dobrze, kiedy pytałam, czy jestem w Ameryce.

Książę z bajki westchnął ciężko i pokręcił głową. "Możesz to napisać?" Znowu pokręcił głową. Był w prymitywnej jaskini; może nigdy nie nauczył się czytać ani pisać. Ta myśl sparaliżowała mnie ze strachu. To było wszystko, co kiedykolwiek robiłam. Pisałam i czytałam, a on nie miał żadnej z tych rzeczy.

"Cóż, nie mogę teraz nazywać cię 'dużym chłopcem', prawda?" Zaśmiałam się, na co jego oczy rozbłysły z zaskoczenia, a on pokręcił głową. "Mam wymyślić ci imię?" Wydmuchał powietrze przez nos, marszcząc brwi. Nie podobał mu się ten pomysł, ale nie mogłam nazywać go "hej, ty!"

Podrapałam się po brodzie, myśląc uważnie. "Nazwę cię Księciem z Bajki, w skrócie Książę," zdecydowałam. Uratował mnie z drzewa, opatrzył, nakarmił i dał łóżko do spania. Czułam, że nic innego nie robił, tylko ratował bezbronną kobietę. Miał serce ze złota; prawie to czułam.

Książę zgiął się w pół, trzymając się za boki. Jego głos wydał dźwięk przypominający kaszel-ryk, a jego usta otworzyły się szeroko. Śmiał się! Śmiał się. Głośność jego głosu zaskoczyła mnie, była głęboka i gardłowa, a zwierzę przy łóżku schowało się pod stołem. Futrzasty stworek nie lubił tego.

Mój uśmiech, patrząc na Księcia i jego zwierzaka, bolał mnie w twarz. Nie pamiętam, kiedy ostatnio się uśmiechałam; te mięśnie nie były używane od tak dawna. Dotykając swoich ust, poklepałam je, czując lekko spierzchnięte wargi. Wszystko będzie dobrze. Od teraz, wszystko będzie dobrze.

Gdy tylko wyzdrowieję, znajdę nowy dom w tym dziwnym miejscu. Nie będę mogła polegać na Księciu zbyt długo.

Książę wrócił do mnie, jego ręka niemal drżała. Jego oczy były nawet trochę szkliste. Wskazując na moją rękę swoją szorstką, zrogowaciałą dłonią, skinęłam głową. Podniosłam ją i położyłam w jego. Szorstkie opuszki palców musnęły moją dłoń. Było to kojące, ciepłe i miało lekki dreszcz. Jego oczy patrzyły zafascynowane, ale nie mogłam zobaczyć, co było tak niezwykłego. "Mam cztery palce i kciuk, tak jak ty," powiedziałam, ale jego myśli były gdzie indziej.

Był bestią. Jego ciało było ogromne; mógł mieć prawie dwa metry wzrostu. Wraz z jego wytatuowaną skórą, wyglądał inaczej. Wyglądała na twardą, nie tylko z powodu mięśni; była gruba, jakby łuskowata, prawie jak skóra jaszczurki, zupełnie jak wtedy, gdy zimą nie nałożysz wystarczająco dużo balsamu. Jego tatuaże obejmowały jego ciało; wiele z nich zakrywało duże dziury, linie i ślady po ugryzieniach. Musiał być wielkim łowcą, aby przetrwać te rany.

Moje palce bezwiednie podążały za jednym z jego głębokich blizn, ukrytych pod tuszem jego skóry. Ciało Księcia zesztywniało, wciągnął powietrze. Powinnam przestać, ale moja ręka miała własny umysł. Przesuwała się po jego mięśniu piersiowym, w górę wokół ramienia, a potem do szyi. Blizna była ogromna; nie powinien przeżyć takiego ataku, cokolwiek to było. Była głęboka; jego ruchy przy przełykaniu były utrudnione, podczas gdy mnie obserwował.

Książę mnie nie odepchnął, gdy nadal śledziłam blizny aż do jego wargi. Jego twarz była opalona od wiatru i słońca, gdy spojrzał na mnie z góry. Między nami były niewypowiedziane słowa. Wzajemne zrozumienie. W tym samym czasie, gdy śledziłam jego blizny, on dotykał mojej ręki i ramienia. Jego palec dotykał każdego z śladów po wampirzych ugryzieniach na mojej skórze. Bolało mnie, że tam były; przypuszczałam, że Książę myślał to samo, gdy przesuwałam palcem po jego piersi i twarzy.

"Myślę, że przeszedłeś przez więcej niż ja," wyszeptałam. "Czy teraz wszystko w porządku? Czy to boli?" Pokręcił głową. Zaczynając opuszczać moją rękę, delikatnie wziął ją w swoją i przyłożył z powrotem do swojej twarzy, obejmując policzek. Oczy, które kiedyś uważałam za ciemne, były głęboko miodowe. Ten człowiek był samotny; nie miał nikogo. Wiedziałam, jak to jest, ale on czuł to znacznie dłużej niż ja.

Ciepło jego ręki uspokajało mnie, aż usłyszeliśmy warkot jego futrzanego zwierzaka. Książę szybko wstał i kilkakrotnie cmoknął językiem. Bestia pobiegła w głąb ciemnej jaskini, aż nie słyszałam już stukotu jej łap na podłodze jaskini.

Książę z nostalgią chwycił włócznię i nóż; jego ruchy były lekkie i szybkie, gdy przewiesił skórzaną torbę przez ramię.

Podbiegł do mnie znacznie szybciej, niż się spodziewałam, i upadł z powrotem na łóżko. Jego oczy wyrażały tyle emocji i zmartwienia, delikatnie pociągnął mnie do siedzenia. Sprawdzając, czy wszystko ze mną w porządku, spojrzał na ciemną jaskinię i wskazał. "Wychodzisz?" Kiwnął głową, podciągnął koce do mojego podbródka, otulając mnie jak dziecko. Chciałam się zaśmiać, ale jego pilne ruchy nie były odpowiednie do śmiechu.

Jego dłonie były skierowane w dół, powtarzał ruch naciskania. "Chcesz, żebym została?" zapytałam. Kiwnął głową, spojrzał ponownie na jaskinię. "Zostanę. I tak nie mogę nigdzie iść," poruszyłam palcami u stóp. Jego oczy zmarszczyły się wokół oczu.

Uśmiechał się, pomyślałam. Uśmiechał się.

Książę z bajki pobiegł korytarzem. Nie wydawał żadnego dźwięku, nawet z włócznią i nożem w ręku. Był śmiertelnie cichy, jak zwierzę.

Jak daleko w głąb sięgała ta jaskinia?

Previous ChapterNext Chapter