




Rozdział szósty
Pierwszy zimny dzień nadszedł w połowie września, gdy pierwsze jesienne deszcze spłynęły z gór.
Rutyna szkoły, pracy i unikania Aiden'a szybko stała się drugą naturą. Tammy zaczęła często bywać w domu, a jej delikatny zapach róży i bergamotki unosił się w salonie, kuchni i korytarzu. Jej radosna osobowość wypełniała dom, gdy narzucała mi swoją ciepłą obecność, nieświadoma mojej nieporadności. Zajęło mi kilka tygodni, aby zrozumieć, że próbowała się zaprzyjaźnić, co było dla mnie obcym pojęciem.
Do tego czasu przyzwyczaiłem się do jej obecności może nawet bardziej niż do obecności Aiden'a. Nie szukałem jej towarzystwa, ale moja zdolność do oddychania czy myślenia nie zanikała, gdy wchodziła do pokoju.
Pierwsze zimne krople deszczu spadły z łupkowoszarych niebios, gdy zmierzałem do szkoły, unikając innych uczniów, którzy nie spieszyli się do budynku, mimo że niebo powoli się otwierało. Temperatura miała jeszcze spaść, ale już teraz czubek mojego nosa był zimny, i pociągnąłem nosem, zdejmując wełnianą czapkę, a ciemne brązowe włosy zasłoniły mi widok, gdy wchodziłem do klasy.
Ta chwilowa ślepota kosztowała mnie drogo.
Odsuwając włosy z oczu, odwróciłem się do swojego zwykłego biurka i zamarłem, gdy lód wypełnił moje żyły.
Na moim biurku siedział mały biały miś z czarnymi oczami i pozornie uroczym i niewinnym uśmiechem. Mały kawałek złożonego papieru opierał się o jedną z jego stóp, dokładna replika prezentu zostawionego w restauracji kilka tygodni temu.
Wszystko we mnie mówiło, żeby uciekać, odwrócić się i wyjść, ale moje nogi mnie zdradziły i zamiast mnie odprowadzić, zbliżyły mnie coraz bliżej do biurka, aż byłem w zasięgu ręki. Drżącymi palcami, zerwałem małą notatkę z biurka i powoli ją rozwinąłem.
Wkrótce się zobaczymy.
Notatka wypadła mi z palców, gdy świat zdawał się przechylać, a moje gardło zamknęło się. Strach zaatakował szybko, lodowate palce zacisnęły się wokół mojego serca i kręgosłupa, ściskając złośliwie.
Wkrótce się zobaczymy.
Zadzwonił drugi dzwonek i jak na zawołanie, uczniowie zaczęli wchodzić do klasy, nieświadomi mnie, niewinnego małego misia i krótkiej, ale złowieszczej notatki. Wybuch hałasu wyrwał mnie z paraliżu wywołanego strachem. Szybko chwyciłem misia i notatkę, wrzucając je gwałtownie do torby i opadłem na swoje miejsce, gdy drżenie w kolanach ustąpiło, a moje nogi stały się jak z waty.
Dzień szkolny minął jak we mgle. Nie mogłam się skupić na lekcjach, a kiedy przyszła pora na obiad, straciłam apetyt. Świat wokół mnie toczył się dalej, ale czułam się odrętwiała, uwięziona w bańce, z której nie mogłam się wydostać. Nie było tak, że moje myśli pędziły. Jeśli już, to utknęły na jednym zdaniu.
*Wkrótce się zobaczymy.
Wkrótce się zobaczymy.
Wkrótce się zobaczymy.
Wkrótce się z---*.
Drzwi wejściowe trzasnęły, przerywając moją bańkę i przywracając mnie do rzeczywistości. Byłam w domu od prawie dwóch godzin i siedziałam na kanapie, wpatrując się w przestrzeń.
Zanim Aiden wszedł, poczułam jego męski, leśny zapach, ale ledwo to zauważyłam, nie mogąc się wyrwać z jednego zmartwienia, by stawić czoła kolejnemu. Nie spojrzałam w górę, może mnie nie zauważy. Ostatnio często wychodził z przyjaciółmi i z Tammy. To było dla niego normalne, że wchodził do domu, szedł do swojej sypialni, a potem wychodził świeżo wykąpany i w czystych ubraniach. Po tym znikał aż do późna w nocy, albo sam, albo z Tammy.
"Ellie?"
Spojrzałam w górę, zanim zdążyłam się powstrzymać, wciągając głęboko powietrze, gdy moje oczy zetknęły się z jego nieludzko niebiesko-zielonymi oczami. Wpadłam w nie łatwo, nie mogąc się oprzeć ich magii. Obwiniałam za to swoje głupie zachowanie przez cały dzień. Może byłam zmęczona. Może byłam w szoku. Może to dlatego, że Aiden po prostu miał piękne oczy.
"Ellie?" Brzmienie jego głosu owijało się wokół mnie i głaskało mnie po kręgosłupie. "Wszystko w porządku?"
Wyrwałam się z zaklęcia, marszcząc brwi na widok zdezorientowanego wyrazu twarzy Aidena, z własnym zmieszaniem na twarzy. Zmieszanie szybko zastąpiło zawstydzenie, ciepło rozlało się po mojej szyi i policzkach. Szybko odwróciłam wzrok, próbując skupić się na czymś innym, by uniknąć patrzenia na niego ponownie. Jego spojrzenie nie słabło.
"W porządku." Odpowiedziałam cicho. "Po prostu jestem zmęczona."
Aiden milczał, a ja czułam jego oczy na sobie, jakby szukał kłamstwa, albo po prostu przyglądał się dziwnej dziewczynie, z którą mieszkał.
"Zrobię ci kolację." Oznajmił.
"Nie jestem głodna."
"Kiedy ostatnio coś jadłaś?"
Zatrzymałam się na jego pytaniu, które zdradzało, że wiedział. Nie jadłam śniadania, a obiad pominęłam. Czy paczka chipsów na kolację się liczy?
Nie. Nie liczy się.
"Nie jestem głodna." Powtórzyłam cicho.
"Robię ci kolację."
"Czy Tammy na ciebie nie czeka?"
Wyszło ostro. Gorąca irytacja przeszła przez moje żyły i serce jak ogień, zanim zgasła, kiedy spojrzałam na Aidena, który zastygł w miejscu, patrząc na mnie. Jego oczy wydawały się na chwilę ciemnieć, jakby trafiłam w czuły punkt, zanim to zniknęło. Przeciągnął ręką przez włosy, jakby chciał rozmasować swoją irytację, zanim skierował się w stronę kuchni.
„Robię ci kolację.” To wszystko, co powiedział, zanim zniknął.
W domu zapanowała napięta cisza, gdy Aiden pracował w kuchni. W pewnym momencie weszłam do kuchni i usiadłam przy starym stole jadalnym z niepasującymi krzesłami i zadrapaniami na matowej powierzchni blatu. Prawie bałam się odezwać, a Aiden nie robił nic, by przerwać ciszę, poruszając się z łatwością kogoś, kto dobrze zna to miejsce, jakby to było jego dom.
Obserwowałam go przez chwilę, próbując zgadnąć, co gotuje, zanim w końcu pozwoliłam myślom błądzić wokół pracy, szkoły, mojego brata, misia i notatki.
Wciąż próbowałam racjonalizować notatki jako żarty, drapiąc paznokciem zadrapanie na stole, gdy w kącie mojego pola widzenia pojawił się talerz pełen spaghetti Bolognese i sałatki. Podniosłam głowę, gdy Aiden usiadł naprzeciwko mnie ze swoim własnym talerzem jedzenia. Mięśnie jego wytatuowanych przedramion falowały, gdy poruszał makaronem na swoim talerzu, aby uwolnić parę.
„Jedz.” Powiedział, gdy zobaczył, że nie dotknęłam swojego talerza.
„Mówiłam, że nie jestem głodna.” Odpowiedziałam buntowniczo.
Nie powiedział nic. Nie musiał, bo w momencie, gdy zamknął mnie w swoim przenikliwym spojrzeniu, moja determinacja się rozpadła. Westchnęłam z irytacją i chwyciłam sztućce. Aiden nie ruszył się, dopóki w końcu nie włożyłam jedzenia do ust. Wtedy wrócił do jedzenia.
Cisza była niewygodna i napięta. Desperacko chciałam uciec do swojego pokoju i schować się pod kołdrą. Jednak pozostałam przy stole, jedząc powoli. Aiden skończył długo przede mną, ale pozostał przy stole, jakby musiał mnie pilnować.
„Czy jesteś zła, bo Tammy była ostatnio często w pobliżu?” Aiden w końcu zapytał.
Pokręciłam głową, kręcąc widelcem w makaronie.
„Okej. Więc czy to przez twojego chłopaka?”
Zamarłam, patrząc na Aidena zdezorientowana. Zauważyłam irytację na jego twarzy. Jego szczęka była zaciśnięta, mięśnie drgały, a usta były zaciśnięte w twardą linię. To tylko bardziej mnie zdezorientowało. Dlaczego myślał, że mam chłopaka i dlaczego był zły?
„Chłopaka?”
„Tak.” Odpowiedział Aiden. „Znalazłem misia i notatkę, które wyrzuciłaś do kosza.”
Serce mi zamarło na te słowa i poczułam, jak kolor odpływa mi z twarzy. Nie było to sprawą Aidena, ale zamiast czuć złość, czułam się zawstydzona i nieswojo.
Patrząc na swój talerz, wróciłam do przesuwania jedzenia. „Nie mam chłopaka. To wszystko było od kogoś, kto robił głupi żart.”
Aiden milczał przez chwilę. Odmówiłam spojrzenia na niego. Samo jego bycie po drugiej stronie stołu mieszało mi w głowie. Nie chciałam wpaść w te hipnotyczne oczy.
„Idę spać.” Powiedziałam w końcu, nie mogąc już więcej jeść.
„Ellie---”
„Po prostu chcę iść spać.” Westchnęłam z irytacją, patrząc na Aidena, zanim zdążyłam się powstrzymać. „Posprzątam przed szkołą.”
Nie patrząc na Aidena, wstałam i poszłam na górę, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
Aiden nie był w domu, gdy wstałam następnego ranka, żeby przygotować się do szkoły. Kuchnia była czysta, z resztkami w lodówce. Nie mogłam się powstrzymać od poczucia winy. Byłam niedojrzała zeszłej nocy, zachowując się jak kapryśne dziecko. To, co Aiden myślał o całej sytuacji, nie mogło być dobre. Z rumieńcem na policzkach, zmusiłam się, by iść do szkoły, modląc się, żeby nie czekały na mnie żadne przerażające niespodzianki.
Zanim się obejrzałam, był już weekend. Nie było więcej notatek ani strasznych pluszowych zabawek, ale nie mogłam pozbyć się chłodu strachu z kości.
Tammy była w domu, gdy wróciłam z pracy w knajpie. Siedziała na kanapie w bordowej maxi spódnicy i bezrękawnikowej koszulce z zespołem. Nie było śladu Aidena, a fakt, że jego ciężarówka nie stała na podjeździe, sugerował, że albo Tammy weszła sama, albo Aiden zostawił ją tu z jakiegoś powodu.
Byłam wyczerpana i w żaden sposób nie gotowa na radzenie sobie z energią Tammy, ale złapała mnie, zanim zdążyłam uciec na górę.
„Ellie!”
Tammy była przy mnie, zanim zdążyłam zareagować, jej długie, smukłe ramiona zamknęły się wokół mnie w uścisku, a jej ogniste loki łaskotały mój nos.
„Cześć Tammy,” wymamrotałam. „Nie spodziewałam się ciebie zobaczyć.”
„Och, tak, czekam na Aidena. Pojechał odebrać swojego kuzyna.” Wyjaśniła Tammy i odsunęła się, zanim chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do salonu, na kanapę obok siebie. „Chciałaś coś do picia?”
Moje oczy podążyły za jej wzrokiem do butelki wina stojącej na stole z do połowy pustym kieliszkiem.
„Och nie. Nie jestem wystarczająco dorosła, żeby pić.” Odpowiedziałam.
„Och, bzdura! To tylko drink. Liam pił w twoim wieku.” Tammy prychnęła, wstając z kanapy i pobiegła do kuchni, wracając z kolejnym kieliszkiem. „Obiecuję, że nie powiem Liamowi ani nie pozwolę ci się upić.”