




Rozdział 9 Stanie w jej obronie
"Przysięgam, że tego nie zrobiłam!" Isabella była na skraju łez.
"Jeśli to prawda, to pozwól nam cię przeszukać!" Laura powiedziała, robiąc krok do przodu.
"Stójcie!" Surowy głos przerwał napięcie.
Jack Brown, asystent dyrektora generalnego, podszedł, jego twarz była ciemna od gniewu.
"Laura, Vanessa, co tu się do cholery dzieje?" zapytał Jack.
"Panie Brown, łapiemy złodziejkę!" Laura powiedziała pewnie.
"Złodziejkę?" Jack zmarszczył brwi. "Kogo oskarżacie?"
"Ją!" Laura wskazała na Isabellę. "Wyszła z biura pana Landona, wyglądając podejrzanie. Musiała coś ukraść!"
"Nie zrobiłam tego." Głos Isabelli był zdławiony łzami.
"Panie Brown, proszę nas wesprzeć!" Vanessa wtrąciła, dolewając oliwy do ognia.
"Isabella, czy coś ukradłaś?" Jack zapytał poważnie.
"Nie." Isabella pokręciła głową, łzy spływały jej po twarzy.
"Dlaczego płaczesz, jeśli jesteś niewinna?" Laura szydziła. "Czujesz się winna, co?"
"Ja..." Isabella nie wiedziała, co powiedzieć.
Była tylko stażystką, bezsilną wobec Laury i Vanessy.
"Panie Brown, myślę, że powinniśmy wezwać policję." Vanessa zasugerowała.
"Nie!" Isabella spanikowała. "Naprawdę nic nie ukradłam!"
"Rzeczywiście, wezwijcie policję!" Laura powiedziała z satysfakcją.
"Dość!" Jack krzyknął. "Wszyscy, zamknijcie się!"
Spojrzał na Isabellę, jego ton nieco złagodniał. "Isabella, wiem, że nic byś nie ukradła. Ale wyszłaś z biura pana Landona, więc musisz się wytłumaczyć."
Isabella nie wiedziała, jak się wytłumaczyć.
Nie mogła przecież powiedzieć, że poszła zwrócić szalik, a potem została poproszona o zrobienie kawy, przy czym przypadkowo poparzyła sobie rękę, prawda?
Kto by w to uwierzył?
"Panie Brown, myślę, że nie potrafi się wytłumaczyć!" Laura powiedziała triumfalnie. "Myślę, że powinniśmy ją po prostu zwolnić!"
"Tak, zwolnijmy ją!" Vanessa zgodziła się.
"Zwolnić mnie?" Oczy Isabelli rozszerzyły się z niedowierzania.
Pracowała tak ciężko, mając nadzieję zostać stałym pracownikiem.
Jeśli zostanie zwolniona, wszystkie jej wysiłki pójdą na marne!
"Panie Brown, proszę, nie zwalniajcie mnie." Isabella błagała.
"Isabella, to nie tak, że nie chcę ci pomóc, ale..." Jack wyglądał na zmartwionego.
"Kto powiedział o jej zwolnieniu?" Przerwał zimny głos.
Wszyscy odwrócili się, widząc Sebastiana stojącego w drzwiach, jego twarz była ciemna i groźna.
"Pan Landon!" Wszyscy westchnęli.
"Pan Landon, co pana tu sprowadza?" Jack szybko podszedł, by go powitać.
Sebastian zignorował Jacka i podszedł prosto do Isabelli.
"Wszystko w porządku?" zapytał, jego oczy pełne troski.
"W porządku." Isabella skinęła głową, ale łzy nadal spływały jej po twarzy.
"To dobrze." Głos Sebastiana był miękki i delikatny.
Odwrócił się do Laury i Vanessy, jego spojrzenie stało się lodowate. "Co wy dwie przed chwilą powiedziałyście?"
"My..." Laura i Vanessa były zbyt przestraszone, by mówić.
"Mówcie głośno!" Sebastian zażądał.
"Panie Landon, tylko podejrzewałyśmy Isabellę o kradzież czegoś." Laura wyjąkała.
"Podejrzewałyście?" Sebastian szydził. "Co wam daje prawo, by ją podejrzewać?"
Laura i Vanessa nie miały nic do powiedzenia.
"Jack." Sebastian spojrzał na Jacka.
"Tak!" Jack odpowiedział szybko.
"Od dziś Isabella jest stałym pracownikiem firmy." Głos Sebastiana był stanowczy i niepodważalny.
"Co?" Wszyscy byli zszokowani.
"Panie Landon, to jest niezgodne z zasadami!" powiedział Jack, wyglądając na zaniepokojonego. "Stażyści muszą zdać ocenę, aby zostać stałymi pracownikami."
"Zasady?" Sebastian szyderczo się uśmiechnął. "Ja ustalam zasady."
Spojrzał na Isabellę, jego ton znów złagodniał. "Od teraz możesz przychodzić do mojego biura, kiedy tylko zechcesz."
Isabella była oszołomiona.
Nigdy się nie spodziewała, że Sebastian złamie zasady firmy dla niej.
Laura i Vanessa były wściekłe, ich twarze pociemniały od gniewu.
Intrygowały tak długo, tylko po to, by skończyć z takim wynikiem.
Isabella usiadła przy swoim biurku, słowa Sebastiana odbijały się echem w jej myślach.
Każde słowo poruszało jej serce.
Nigdy nie wyobrażała sobie, że zimny i zdystansowany Sebastian stanie w jej obronie, zwykłej stażystki.
Coś w jej sercu zaczęło rosnąć, mieszanka słodyczy, ciepła i odrobiny dezorientacji.
Płacz przerwał myśli Isabelli.
Spojrzała w górę, by zobaczyć Laurę płaczącą przy swoim biurku, łzy spływały po jej twarzy.
Koledzy szeptali wokół nich, ich głosy były ciche, ale wyraźne.
"Dlaczego Isabella ma takie szczęście, że zostaje stałym pracownikiem?"
"Panie Landon jest tak stronniczy!"
"Kto wie, może użyła jakichś uwodzicielskich sztuczek?"
"Przestańcie gadać, może nas usłyszeć."
Te słowa były jak małe robaczki, wpełzające do uszu Isabelli, gryzące boleśnie.
Co zrobiła źle, żeby zasłużyć na takie plotki?
Isabella przygryzła wargę, powstrzymując łzy. Musiała być silna i nie pozwolić, żeby te plotki ją pokonały.
"Isabella, pan Landon chce cię w swoim biurze."
Głos Jacka nagle przerwał ciszę w biurze.
Wszyscy spojrzeli na Isabellę, ich wyrazy twarzy były różne.
"Ja?" Isabella wskazała na siebie, zdezorientowana.
"Tak, ty," powiedział Jack, jego twarz była bez wyrazu. "Pan Landon chce, żebyś poszła teraz."
"Ach, dobrze." Isabella wstała, poprawiła kołnierz i pospiesznie udała się do biura Sebastiana.
W środku Sebastian stał przy oknie od podłogi do sufitu, jego postura była prosta.
Słysząc otwierające się drzwi, odwrócił się, jego wzrok padł na Isabellę.
"Panie Landon, chciał mnie pan widzieć?" zapytała Isabella, jej głos był miękki.
"Tak." Sebastian podszedł do swojego biurka i wyjął dokument. "Dziś po południu jest spotkanie biznesowe. Idziesz ze mną."
"Co?" Isabella była oszołomiona. "Nie wiem nic o spotkaniach biznesowych. Tylko wszystko popsuję."
"Kto powiedział, że coś popsujesz?" Sebastian uniósł brew. "Będziesz się uczyć. Jako stały pracownik musisz szybko zapoznać się z biznesem."
"Ale..." Isabella próbowała się sprzeciwić.
"Żadnych 'ale'." Ton Sebastiana był stanowczy. "To jest rozkaz."
"Dobrze," powiedziała Isabella niechętnie.
Zrozumiała, że nie ma wyboru.
"Wyjeżdżamy za dziesięć minut," powiedział Sebastian, po czym wrócił do swoich dokumentów.
Isabella cicho opuściła biuro.
Dziesięć minut później Isabella była w samochodzie Sebastiana.
Samochód był cichy, wręcz przytłaczająco.
Isabella ukradkiem spojrzała na Sebastiana. Miał zamknięte oczy, wydawał się odpoczywać.
Nie odważyła się wydać żadnego dźwięku, jej serce biło szybko.
Jakie będzie spotkanie biznesowe?
Jako nowicjuszka, jeśli coś zepsuje, czy nie będzie to wstyd dla Sebastiana?