Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7 Rekompensata

"Sebastian," Matthew zawołał, ale Sebastian przeszedł obok niego bez słowa.

"Sebastian?" Zoe zauważyła jego ciemne spojrzenie i zawołała cicho.

Sebastian wyrwał się z zamyślenia i ukrył swoje emocje. "Babciu, o czym rozmawialiście z Matthew?"

Zoe westchnęła, jej oczy zasnuły się bezradnością. "O czym innym? Rozmawialiśmy o nim i tej dziewczynie, Isabelli."

"Isabella?" Sebastian zmarszczył brwi. Słyszał to imię tak często ostatnio, że zaczynało go drażnić.

"Tak, biedna Isabella." Zoe pokręciła głową, wyraźnie niechętna do dalszej rozmowy. "Powinieneś się nią zaopiekować."

Sebastian przez chwilę milczał, po czym skinął głową. "Dobrze."

W biurze Sebastian skierował się prosto do biurka Isabelli.

Isabella była zajęta porządkowaniem dokumentów. Słysząc kroki, podniosła głowę i zaskoczona zobaczyła Sebastiana.

Podskoczyła, jej ręka drżąc rozrzuciła papiery wszędzie.

"Panie Landon," Isabella wyjąkała, nerwy ją zawiodły.

Sebastian nic nie powiedział. Po prostu położył eleganckie pudełko prezentowe na jej biurku.

"Co to jest?" Isabella wyglądała na zdezorientowaną.

"Za tamten dzień, przepraszam." Głos Sebastiana był niski. Zatrzymał się, zanim dodał, "Potraktuj to jako rekompensatę."

Isabella w końcu zrozumiała, że chodziło o incydent, kiedy rozerwał jej sukienkę.

Jej policzki zarumieniły się, szybko machnęła rękami. "Nie trzeba, panie Landon, ja—"

"Weź to." Ton Sebastiana nie pozostawiał miejsca na odmowę.

Isabella nie miała wyboru, musiała to przyjąć, mrucząc, "Dziękuję, panie Landon."

Sebastian nie powiedział nic więcej i odwrócił się, żeby odejść.

Isabella wpatrywała się w pudełko na swoim biurku, jej umysł był w zamęcie.

Otworzyła pudełko i znalazła luksusowy szalik LV, jego miękka tekstura i misterny wzór wyraźnie drogie.

Uśmiechnęła się gorzko. Co to było? Pieniądze na milczenie? A może sposób na zakrycie wstydu?

Kilka dni później Zoe została wypisana ze szpitala.

Isabella wzięła wolny dzień, żeby ją pożegnać.

"Pani Landon, dbaj o siebie," powiedziała Isabella, niechętnie trzymając Zoe za rękę.

"Dobra dziewczyno, będę. Ty też dbaj o siebie, nie przepracowuj się." Zoe poklepała rękę Isabelli życzliwie.

"Dobrze." Isabella skinęła głową, jej oczy były czerwone.

"Isabella, jeśli kiedykolwiek zatęsknisz za moją babcią, możesz nas odwiedzić w domu," powiedział Sebastian, stojąc obok.

Isabella była zaskoczona, ale szybko zrozumiała, że Sebastian okazywał swoją synowską miłość.

Spojrzała na Sebastiana z wdzięcznością i szepnęła, "Dobrze." Ale w sercu myślała, że najlepiej unikać ich, jeśli to możliwe.

Po pożegnaniu Zoe, Isabella wróciła samotnie do swojego pokoju.

Gdy tylko weszła, zobaczyła Samanthę trzymającą szalik LV, który Sebastian jej dał.

"Isabella, wróciłaś?" Uśmiech Samanthy był daleki od szczerości. "Zobacz, co znalazłam! Szalik LV, taki ładny! Skąd go masz?"

Twarz Isabelli pociemniała. Podeszła i wyrwała szalik. "To moje. Nie dotykaj tego!"

"Twoje?" Samantha uniosła brew. "Od kiedy stać cię na szalik LV?"

"A co cię to obchodzi?" Isabella odpowiedziała chłodno.

"Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, prawda?" Uśmiech Samanthy stał się jeszcze bardziej nieszczery. "Czy Matthew ci go dał?"

"Samantha!" Isabella wybuchła. "Dość! Matthew i ja skończyliśmy!"

"Naprawdę?" Samantha wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Matthew, włączając głośnik.

"Hej, Samantha, co tam?" Rozległ się głos Matthew.

"Matthew, zgadnij, co dziś widziałam?" Samantha drażniła się. "Widziałam Isabellę z szalikiem LV. Powiedziała, że to ty jej go dałeś."

Na drugim końcu zapadła krótka cisza, zanim Matthew odpowiedział, "Nie dałem."

Samantha rozłączyła się i spojrzała na Isabellę. "Więc naprawdę nie był od Matthew. Isabella, bądź szczera, kto ci dał ten szalik?"

Isabella zacisnęła szalik mocno, odmawiając powiedzenia słowa.

Samantha naciskała dalej, "Isabella, znalazłaś sobie sponsora? Bądź szczera, to był jakiś obleśny staruch?"

"Samantha, przestań gadać bzdury!" Isabella trzęsła się ze złości, chcąc ją spoliczkować.

"Po prostu martwię się o ciebie," Samantha powiedziała z zadowoleniem. "A tak przy okazji, Matthew zabiera mnie dziś na wykwintną kolację. Chcesz do nas dołączyć? Mogę poprosić, żeby zamówił dodatkowy talerz. To rzadka okazja, a jedzenie powinno być świetne."

Isabella prychnęła. "Nie, dzięki. Nie interesuje mnie twoja 'miłość' i nie chcę twojej jałmużny."

Samantha wzruszyła ramionami. "No dobrze, szkoda. Chciałam ci pokazać, jak 'szczęśliwa' jestem."

W restauracji.

Matthew patrzył, jak Samantha zamawia pełen stół dań, marszcząc brwi. "Samantha, nie zjemy tego wszystkiego. To zbyt marnotrawne."

"Nie martw się, możemy zabrać resztki do domu," Samantha powiedziała beztrosko.

Matthew pamiętał, jak Samantha zawsze była tak oszczędna, zawsze licząc zniżki nawet na jedzenie na wynos.

Ale teraz wydawała się zupełnie inną osobą, wydając pieniądze bez troski.

"Samantha, czy jest coś, czego mi nie mówisz?" Matthew zapytał ostrożnie.

"Co mogłabym przed tobą ukrywać?" Samantha uśmiechnęła się uwodzicielsko. "Po prostu uważam, że powinniśmy lepiej się traktować. W końcu życie jest krótkie. Powinniśmy cieszyć się nim, póki możemy."

Matthew patrzył na Samanthę, czując, że jest obcą osobą.

"A tak przy okazji, Matthew, czy potajemnie dajesz Isabelli pieniądze?" Samantha nagle zapytała.

"Nie," Matthew odpowiedział stanowczo.

"To jak mogła sobie pozwolić na szalik LV?" Samantha nalegała.

"Skąd mam wiedzieć?" Matthew zaczynał się irytować. "Może kupiła go sama, albo może ktoś inny jej go dał. Co to ma wspólnego ze mną?"

"Ktoś inny?" Oczy Samanthy błysnęły. "Czyżby miała nowego kochanka?"

Matthew nie odpowiedział, ale poczuł niewytłumaczalną irytację.

Widząc milczenie Matthew, Samantha kontynuowała, "Matthew, czy powinniśmy 'sprawdzić' Isabellę? W końcu jesteśmy jej 'najlepszymi' przyjaciółmi."

Matthew zmarszczył brwi. "Co planujesz?"

"Po prostu chcę..." Słowa Samanthy zostały przerwane przez dzwoniący telefon Matthew.

Wstał, żeby odebrać połączenie, zostawiając telefon na stole, gdy poszedł do łazienki.

Samantha wykorzystała okazję, żeby podnieść jego telefon i zaczęła go przeglądać.

Wkrótce znalazła historię zakupów Matthew.

Zobaczyła zamówienie na szalik LV, ale status był "anulowany."

Twarz Samanthy zbladła.

Więc to nie Matthew kupił Isabelli ten szalik!

Kto to mógł być?

Następnego dnia, podczas przerwy na lunch, Isabella zakradła się do biura Sebastiana.

Chciała zwrócić szalik Sebastianowi, nie chcąc dalszych komplikacji z nim.

Ale gdy tylko położyła szalik na biurku Sebastiana, usłyszała kroki zbliżające się do drzwi.

Previous ChapterNext Chapter