




Rozdział 2 Nie ma już domu
Isabella ponownie zapadła w sen, a kiedy obudziła się ponownie, obudził ją dźwięk silnika autobusu firmowego. Na szczęście czuła się trochę lepiej.
Powoli wyszła z namiotu, a gdy tylko to zrobiła, zobaczyła Sebastiana stojącego niedaleko, odwróconego do niej plecami.
Vanessa stała naprzeciwko niego, najwyraźniej rozmawiając.
Czy on nie wrócił już wcześniej? Dlaczego wciąż tu jest? Czy coś odkrył?
Serce Isabelli podskoczyło do gardła.
Zamarła jak spłoszona sarna, drżąc niekontrolowanie.
Próbowała przypomnieć sobie wydarzenia poprzedniej nocy, ale fragmentaryczne, chaotyczne wspomnienia napłynęły jak fala, przytłaczając jej kruche nerwy.
Nie miała odwagi o tym myśleć.
Jedyne, czego pragnęła, to uciec z tego duszącego miejsca.
Sebastian odwrócił się, jego spojrzenie przeszyło Isabellę na wskroś.
Jej ciało drżało jeszcze bardziej.
Czuła się, jakby była obnażona, wystawiona na widok wszystkich, bez miejsca do ukrycia.
„Isabella,” zawołał Sebastian, jego głos był niski i chrapliwy.
Zobaczył Isabellę, jej bladą twarz i wyraźne czerwone ślady na szyi.
Czy to były... malinki?!
Źrenice Sebastiana gwałtownie się zwęziły.
Czy kobieta z poprzedniej nocy mogła być Isabellą?
Dlaczego więc nie zgłosiła się po bransoletkę?
Wyraz twarzy Sebastiana przybrał złowieszczy odcień.
Spojrzał na Isabellę z złożonym wyrazem twarzy, jakby ją analizował, walcząc wewnętrznie.
Vanessa również zauważyła Isabellę. Podążając za spojrzeniem Sebastiana, zobaczyła czerwone ślady na szyi Isabelli.
„Isabella, czujesz się lepiej? Potrzebujesz iść do szpitala?” zapytała delikatnie, zbliżając się.
„Nie trzeba,” głos Isabelli ledwo był słyszalny.
Nie miała odwagi podnieść wzroku, nie mówiąc już o spotkaniu spojrzenia Sebastiana.
Długie palce Sebastiana lekko dotknęły czoła Isabelli, jego głos był zimny i stanowczy. „Idź do szpitala, nadal masz gorączkę.”
Isabella chciała odmówić, ale nie mogła wymyślić wymówki.
„Zabiorę ją,” powiedziała Vanessa. „Panie Landon, masz dużo do załatwienia.”
Spojrzała na Sebastiana znacząco.
Sebastian nic nie powiedział, tylko rzucił Isabelli głębokie spojrzenie, zanim odszedł.
Isabella czuła, jakby spojrzenie Sebastiana przygwoździło ją do miejsca.
„Chodźmy.” Vanessa chwyciła zimną rękę Isabelli.
Isabella posłusznie pozwoliła Vanessie prowadzić się naprzód.
Jej umysł był pusty, nie miała pojęcia, co robi lub co powinna zrobić.
W szpitalu lekarz zbadał Isabellę i przepisał kilka leków.
„To infekcja bakteryjna powoduje uporczywą gorączkę. Upewnij się, że dobrze odpoczniesz,” powiedział lekarz.
„Dziękuję, panie doktorze,” podziękowała Vanessa i pomogła Isabelli wyjść z gabinetu.
„Przyniosę trochę ciepłej wody, poczekaj tutaj,” powiedziała Vanessa, sadzając Isabellę na ławce w korytarzu, zanim odeszła.
Isabella siedziała tam, czując się słaba i z rozdzierającym bólem głowy.
Kiedy Vanessa wróciła, miała kubek z ciepłą wodą.
„Proszę, napij się wody,” podała kubek Isabelli.
Isabella wzięła kubek i wypiła kilka łyków.
„Pan Landon poprosił mnie, żebym cię sprawdziła,” nagle powiedziała Vanessa.
„Co?” Isabella była zaskoczona, jej ręka zadrżała, prawie upuszczając kubek.
„Podejrzewa, że zeszłej nocy...” Vanessa nie dokończyła zdania, tylko spojrzała na Isabellę.
Twarz Isabelli zbladła jak śmierć.
Zrozumiała. Sebastian wiedział wszystko.
Co miała zrobić? Wyjaśnić? Czy mogła to w ogóle wyjaśnić jasno?
„Ale powiedziałam mu, że cię sprawdziłam,” przerwała jej myśli Vanessa, „i nie znalazłam niczego niezwykłego.”
Isabella była oszołomiona. Nic niezwykłego?
A co z czerwonymi śladami na szyi?
Czy Vanessa ich nie widziała?
„Dlaczego mi pomagasz?” zapytała Isabella.
„Ponieważ,” Vanessa uśmiechnęła się, „nie chcę, żeby pan Landon miał o tobie złe zdanie.”
Podkreśliła słowo „złe”.
Serce Isabeli zamarło.
Vanessa ją ostrzegała, ostrzegała, żeby nie miała złudzeń, żeby nie próbowała zbliżyć się do Sebastiana.
„Lubisz pana Landona?” Isabella zapytała.
Vanessa nie odpowiedziała, tylko się uśmiechnęła, „Masz chłopaka, prawda?”
Serce Isabeli zabiło mocniej.
Wiedziała, że Vanessa ją testuje.
Nie mogła powiedzieć prawdy, nie mogła pozwolić, żeby Vanessa dowiedziała się, co wydarzyło się między nią a Sebastianem zeszłej nocy.
„Tak.” Isabella skinęła głową.
„To dobrze.” Vanessa uśmiechnęła się. „Masz chłopaka, więc dbaj o niego. Nie bądź kapryśna.”
Następnego dnia Isabella leżała na szpitalnym łóżku, blada, otrzymując kroplówkę. Szpital był wypełniony zapachem dezynfekcji.
Vanessa siedziała przy łóżku, zręcznie obierając jabłko.
„Isabella, czujesz się lepiej?” Vanessa podała jej obrane jabłko, brzmiąc zatroskana.
„Dużo lepiej, dziękuję, Vanesso.” Isabella wzięła jabłko i wzięła mały kęs. Było słodkie, ale nie mogło zmyć goryczy w jej sercu.
Nie spodziewała się, że po powrocie ze szpitala i zażyciu przepisanych leków poczuje się gorzej, zemdleje w środku nocy i znów trafi na pogotowie, tylko po to, by dowiedzieć się, że leki nie mają nic wspólnego z jej chorobą.
„Nie bądź tak uprzejma wobec mnie,” Vanessa uśmiechnęła się, nie pokazując żadnych oznak czegoś niezwykłego.
Drzwi do pokoju nagle się otworzyły, a siostra Isabeli, Nina, i jej szwagier Charlie Wilson wpadli, niosąc torby z suplementami odżywczymi.
„Bella, jak się masz?” Nina podbiegła do łóżka, dokładnie przyglądając się Isabeli.
„Nina, wszystko ze mną w porządku,” Isabella powiedziała słabo.
„Twoja gorączka wczoraj minęła, ale nagle zemdlałaś; przestraszyłaś mnie na śmierć,” Nina zaczęła gadać, jej oczy były czerwone.
„Nina, naprawdę jestem w porządku. Lekarz powiedział, że to infekcja bakteryjna. Dostałam zastrzyk i wzięłam trochę leków, niedługo będzie lepiej,” Isabella trzymała Ninę za rękę, próbując ją uspokoić.
„Kto to jest?” Nina w końcu zauważyła kogoś innego w pokoju, patrząc na Vanessę ciekawie.
„To moja koleżanka, Vanessa. Przyprowadziła mnie wczoraj do szpitala i została ze mną rano,” Isabella szybko przedstawiła.
„Dzień dobry, bardzo dziękuję!” Nina podziękowała jej serdecznie.
„Nie ma za co, to nic takiego,” Vanessa uśmiechnęła się uprzejmie.
Po krótkiej rozmowie Vanessa sprawdziła czas. „Isabella, powinnaś odpocząć. Muszę wracać do biura, mam jeszcze trochę pracy. Teraz, gdy twoja siostra tu jest, mogę cię zostawić w dobrych rękach.”
„Dobrze, dziękuję, Vanesso,” Isabella podziękowała jej ponownie.
„To ja już pójdę. Do widzenia, Nino,” Vanessa pożegnała się i wyszła.
Po odejściu Vanessy w pokoju zostali tylko Isabella, Nina i Charlie.
„Bella, powiedz mi prawdę, co się stało? Jak złapałaś infekcję bakteryjną?” Nina spojrzała na Isabelę, jej wzrok był dociekliwy.
„Nina, to nic takiego, naprawdę. Po prostu byłam przepracowana i mój układ odpornościowy osłabł.” Isabella unikała jej wzroku, nie odważając się spojrzeć Ninie w oczy.
„Wszystkie twoje rzeczy są tutaj. Skoro znalazłaś pracę, złóż wniosek o firmową dotację, żeby nie musiałem tyle wydawać. Jak wyjdziesz ze szpitala, znajdź sobie miejsce do zamieszkania, nie wracaj do domu,” Charlie powiedział niecierpliwie.