




Rozdział 4
"Stań!" Ostry rozkaz postawił mnie na nogi, a kątem oka zauważyłam, że Lupin również wstał.
"Wracaj na ziemię, Demonie!" usłyszałam jego warknięcie, sygnalizujące Lupinowi, by znowu się położył, podczas gdy ja stałam z nogami drżącymi ze strachu.
Demon. On też to powiedział!
Słyszałam, jak Lupin wrócił na podłogę, a ja wpatrywałam się w swoje podrapane i posiniaczone gołe stopy. Przez ostatnie 24 godziny byłam tak emocjonalnie wyczerpana, że ból jeszcze do mnie nie dotarł.
Patrząc na moje spuchnięte kostki i zakrwawione stopy, wiedziałam, że rany będą się goić dniami, a może nawet tygodniami (to jeśli uda mi się odpocząć i dostać odpowiednie leczenie, co było mało prawdopodobne).
Jedyną rzeczą bliską leczeniu, jaką kiedykolwiek otrzymałam, była szybka wizyta u szkolnej pielęgniarki. Kłamałam o ogromnych cięciach i siniakach pokrywających moje ciało, tłumacząc, że dostałam je na lekcjach WF-u – mój ojciec oczywiście był prawdziwym sprawcą, ale ona i tak je opatrywała i odsyłała mnie.
Moje ręce znów zaczęły drżeć, gdy zdałam sobie sprawę, że minęło już kilka chwil ciszy – król wciąż siedział wygodnie na krześle naprzeciwko mnie.
Z jakiegoś powodu fakt, że stałam przed nim, podczas gdy on siedział, wydawał się niezwykle upokarzający. Czułam się jak przedmiot na wystawie po raz drugi tego dnia.
"Chodź tutaj." powiedział, nie tak agresywnie jak pierwszy rozkaz... ale wciąż wystarczająco, by wywołać u mnie dreszcz strachu.
Przesunęłam stopy w jego stronę, wciąż trzymając głowę nisko, i zatrzymałam się, gdy zobaczyłam jego czarne sneakersy.
Jak na inny świat, jego moda wydawała się całkiem na czasie i normalna? Nie jestem żadną znawczynią mody, ale te buty były naprawdę świeże i modne.
Zawsze zazdrościłam popularnym dziewczynom w szkole, których rodzice często wyjeżdżali i przywozili im najnowsze sneakersy, ubrania i akcesoria – rzeczy, których nasza mała miejscowość nie sprzedawała, a nawet gdyby sprzedawała, nie mogłam sobie na nie pozwolić.
Ja z kolei, udawało mi się skompletować przyzwoite stylizacje z lokalnych sklepów charytatywnych, kiedy tylko zaoszczędziłam wystarczająco pieniędzy z weekendowej pracy.
Tęskniłam za tą pracą, ale mój ojciec zdołał to również zrujnować...
Nie wiedziałam, co robić, więc po prostu dalej podziwiałam buty mężczyzny przede mną.
Nie mogłam się powstrzymać od nadziei, że on również nie patrzy na moje stopy w ich obecnym stanie. Jeśli naprawdę był królem, to byłoby to dość kiepskie pierwsze wrażenie... Wyglądałam na bezdomną. Chociaż, mieszkanie z ojcem ledwo można było nazwać domem, więc może zawsze byłam trochę bezdomna? Czy spanie w małym zimnym pokoju na brudnym starym materacu na podłodze liczy się jako coś?
Moje myśli w końcu zatrzymały się, gdy usłyszałem skrzypienie skóry, kiedy mężczyzna przede mną wstał z krzesła...
Czubek mojej głowy sięgał mu tylko do piersi, ponieważ całkowicie nade mną górował. Jego silny zapach wody kolońskiej uderzył mnie w nozdrza, prawie sprawiając, że się zrelaksowałem, zanim zdałem sobie sprawę, co się dzieje, i szybko znów się przestraszyłem.
"Jesteś całkiem małym człowiekiem, prawda...?" szepnął powoli, pochylając się w stronę mojej szyi.
Zamarłem, wstrzymując oddech, nie rozumiejąc, co się dzieje, gdy on wziął duży wdech, sprawiając, że zadrżałem, gdy jego nos ledwo dotknął mojej szyi.
"Uważam, że jesteś moją towarzyszką." szepnął ponownie, powodując, że zesztywniałem na dźwięk jego głosu. Towarzyszką?
Pomimo tego, że byłem absolutnie przerażony, czułem jednocześnie zaciekawienie.
Co on ma na myśli, mówiąc, że jestem jego towarzyszką? Co to za towarzyszka?
Zanim zdążyłem zarejestrować, co się dzieje, jego duże ramię odepchnęło mnie na bok (nie na tyle, bym upadł, ale wystarczająco, by przesunąć mnie bez wysiłku z jego drogi), gdy teraz ruszył w stronę Lupina - wciąż klęczącego przy drzwiach.
"Wstawaj!" zażądał, a ja lekko przechyliłem głowę, widząc, jak Lupin podrywa się na nogi.
"Ona jest moja. Zabiorę ją dzisiaj ze sobą bez wypełniania papierów, ponieważ nie mam na to czasu. W zamian za nią zaoferuję tobie i twojej rodzinie ładny dom w moim królestwie i wystarczająco pieniędzy, abyście mogli żyć wygodnie. Czy to układ?" burknął Król, sprawiając, że trochę się zrelaksowałem, słysząc, co brzmi jak przyzwoita oferta dla Lupina...
Mój mózg zdaje się zapominać, że jestem w pewnym sensie sprzedawany temu mężczyźnie? Ale jak powiedziałem, Lupin mnie uratował i wyjaśnił, że potrzebuje tych pieniędzy dla swojej rodziny, a jeśli to oznacza, że muszę iść z tym mężczyzną dla dobra jego żony i syna, to niech tak będzie...
Uratował mnie przed moim ojcem i w tym momencie wszędzie jest lepiej niż w domu.
"Tak, proszę pana, to bardzo hojna oferta, nie mogę ci wystarczająco podziękować!" Lupin dziękuje mu krótko, a ja widzę, jak szeroko się uśmiecha po raz pierwszy od naszego spotkania, zanim wychodzi z pokoju.
Może już nigdy go nie zobaczę.
Teraz w pełni zrozumiałem, że ten mężczyzna był wyraźnie potężną postacią w tych stronach i bez wątpienia mógłby zakończyć moje życie w ciągu kilku sekund, jeśli go zdenerwuję.
Musiałem pamiętać, co powiedział Lupin... "Upewnij się, że robisz wszystko, czego chcą, i miej nadzieję, że trafiłeś na dobrego..."
Wciąż nie rozumiałem tej ostatniej części?
"Spójrz na mnie." Mężczyzna nagle mówi, sprawiając, że podskoczyłem, zdając sobie sprawę, że znów stanął tuż przede mną.
Powoli podnoszę głowę, moje oczy spotykają się z jego po raz pierwszy i jest już za późno, żeby powstrzymać cichy westchnienie, które ucieka z moich ust.
Jego przenikliwe, zielone oczy wpatrywały się głęboko w moje, przyciągając mnie do nieznajomego w nienaturalny sposób.
Nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu, czułam się, jakby miał mnie w jakimś transie, kiedy patrzył na mnie swoimi nudnymi, brązowymi oczami.
Jego oczy były po prostu piękne. Nie było innego słowa, które by pasowało. Były zapierająco dech w piersiach piękne.
Wtedy poczułam, jak jego palce chwytają mnie za podbródek, a on powoli potrząsa moją głową z boku na bok - drwiąc ze mnie z uśmiechem na ustach.
"Już skończyłaś ślinić się na moje oczy?" pyta, wyrywając mnie z myśli, kiedy odwracam wzrok, a moje policzki czerwienieją ze wstydu.
"Nie rozumiesz tego, prawda?" Śmieje się krótko, jego palce wciąż trzymają mój podbródek, a ja kręcę głową, czując się jeszcze bardziej zawstydzona.
"Może jeśli będziesz grzeczna, to ci wytłumaczę." Śmieje się ponownie - bardziej do siebie - zanim chwyta mnie za kołnierz i prowadzi z pokoju.
Kiedy wychodzimy z pokoju, widzę wielu dużych mężczyzn stojących wzdłuż niegdyś pustych korytarzy, wszyscy ubrani w ciemne ubrania, co sprawia, że znów staję się coraz bardziej nerwowa.
Wolałam, gdy byłam tylko ja i Lupin, a korytarze były ciche.
Patrzę na wszystkich mężczyzn, mijając ich, zauważając, że żaden z nich nie patrzy na mnie, wszyscy pozostają kamiennie zimni i bez emocji, patrząc prosto przed siebie.
Wychodzimy tą samą drogą, którą pierwotnie weszłam do budynku, mijając strażnika z oczami zmieniającymi kolor, który żegna się z tak zwanym Królem, tylko po to, by otrzymać w odpowiedzi pomruk.
Kiedy wracamy przez małą wieś, miejsce wydaje się nieco jaśniejsze niż wtedy, gdy tu przybyłam, co oznacza, że prawdopodobnie jest teraz południe.
Przechodząc przez ulice, zauważam, że wszyscy wydają się kulić i ukrywać, gdy się zbliżamy, co sprawia, że czuję się źle. Ten mężczyzna musi mieć jakąś reputację...
Potykam się przez wieś, wciąż trzymana za kołnierz, zanim chwilę później zatrzymujemy się na dużym żwirowym parkingu.
Stojemy przez kilka minut w ciszy, a wszyscy mężczyźni z korytarza dołączają do nas, zanim zaczynają podjeżdżać czarne SUV-y, jeden po drugim.
"Chester... umieściłeś tego mężczyznę i jego rodzinę w jednym z samochodów?" Dźwięk jego dominującego głosu wśród ciszy sprawia, że napinam się pod jego uchwytem.
"Tak, panie." Odpowiada mężczyzna, a zanim się zorientuję, zostaję wrzucona na przednie siedzenie jednego z pustych pojazdów.
Król zamyka za mną drzwi, a ja krzyczę z zaskoczenia, gdy pas bezpieczeństwa samoczynnie się przesuwa i zapina mnie.
Co do diabła?!
Obserwuję, jak Król zatrzymuje się, aby porozmawiać z dwoma mężczyznami przed samochodem, wyglądając na zaskakująco bardziej zrelaksowanego niż wcześniej, gdy lekko się uśmiecha i wskazuje na samochód, w którym teraz siedzę.
Wiem, że ci mężczyźni nie mogą mnie zobaczyć przez przyciemniane szyby, ale nadal czułam się niezręcznie, że ciągle patrzyli w moją stronę i rozmawiali.
Wykorzystałam tę okazję, aby przyjrzeć się 'Królowi', zdając sobie sprawę, że miałam rację co do jego tatuaży na szyi i rękach. W pewien sposób podobały mi się te tatuaże, mimo że emanowały niebezpiecznym klimatem. Bardzo rzadko widywałam kogoś z tak wieloma tatuażami tam, skąd pochodzę, a nawet te, które widziałam, składały się z kiepskich napisów lub słabo wykonanych rysunków - nigdy niczego na jego poziomie.
Wiedziałam, że teraz mnie nie widzi, więc mogłam podziwiać je, gdy stał tam, rozmawiając z kimś, kto wydawał się być jego przyjacielem...
Zastanawiam się, ile tatuaży ma pod tym kapturem?
Westchnęłam na własne myśli, nigdy wcześniej nie czułam niczego zbliżonego do tego, co teraz czułam wobec tego mężczyzny. Nigdy nie miałam czasu, aby poznać jakichkolwiek chłopaków, a nawet gdybym chciała... nie sądzę, aby ktoś był mną zainteresowany, więc postanowiłam oszczędzić sobie upokorzenia.
Bez wątpienia był przystojnym mężczyzną, z krótkimi czarnymi włosami, ostrą linią szczęki i wyrzeźbionymi kośćmi policzkowymi, ale mimo to wyglądał przerażająco. Wydawał się większy i silniejszy niż każdy inny mężczyzna tutaj.
Jestem pewna, że wszyscy, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, zazdrościliby mu wyglądu...
Obserwowałam, jak kończy rozmowę, zanim zaczął wracać do samochodu, co sprawiło, że natychmiast ponownie się zestresowałam.
Drzwi wkrótce się otworzyły, a on wsiadł na miejsce kierowcy, przyglądając mi się, gdy to robił.
Obserwowałam, jak sam zapina swój pas bezpieczeństwa i nie mogłam przestać się zastanawiać, czy wyobraziłam sobie, że mój pas sam się zapiął?
"Nie wyobraziłaś sobie tego." Stwierdza, a moja szczęka opada z przerażenia.
Znowu to czytanie w myślach... czy teraz wszyscy mogą czytać moje myśli, czy co się dzieje?
"Zapiąłem twój pas po zamknięciu drzwi." Stwierdza z zadowoleniem, uruchamiając silnik, gdy obserwuję, jak kilka innych samochodów wyjeżdża przed nami.
Zapiął mój pas po zamknięciu drzwi? Przepraszam, co?
"Przypuszczam, że mamy wiele spraw do omówienia podczas naszej podróży do domu, mały człowieku..." Stwierdza, dodając gazu, zanim ruszymy i zaczniemy szybko oddalać się od tego miejsca.
Dom? Gdybym tylko wiedziała.