




Rozdział 1: Kochanie, jestem w domu!
Perspektywa Lottie:
"Więc, kto przychodzi jutro?" zapytałam moją najlepszą przyjaciółkę Lilly, która wirowała przed lustrem, a droga satyna jej sukni ślubnej szumiała wokół kostek, tak pochłonięta swoim odbiciem, że tylko w połowie mnie słuchała. Jutro był jej wielki dzień, a jako perfekcjonistka musiała sprawdzić, czy wszystko nadal pasuje idealnie.
"Umm, jak zwykle: nasza wataha, partner biznesowy taty, sąsiednie watahy i ich alfowie. To tylko małe zgromadzenie." Mruknęła, przesuwając rękami po swojej szczupłej talii.
"Małe." Skinęłam głową sarkastycznie; najwyraźniej miałyśmy zupełnie inne rozumienie słowa "małe", ale jako córka bezwzględnego Alfy watahy Krwawego Księżyca, chyba to rzeczywiście było małe.
"Twoja ceremonia wiązania będzie dokładnie taka sama!" Sage zaśmiała się, patrząc na Lilly przez moje oczy.
"Nie ma mowy!" Warknęłam, spoglądając na Lilly i jej wystawną suknię, sztuczne rzęsy i opaleniznę. Kochałam ją i jej pewność siebie, ale byłam zdecydowanie bardziej subtelna niż Lilly, nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi, wolałam się ukryć z tyłu! Więc taki przepych nie był dla mnie.
"Twój tata i Alfa Leigh nie zaakceptują niczego mniej niż wystawnej ceremonii! Jesteś skazana, bo nie pozwolą ci na skromne wydarzenie! Jesteś córką Bety. Musisz reprezentować watahę; wiesz, że Mike też będzie chciał tego wszystkiego! Falbanki i wszystko!" Sage drażniła się, sprawiając, że jęknęłam, wyłączając ją. Spojrzałam ciepło na Lilly, uśmiechając się do niej; była naprawdę piękna!
"Wyglądasz pięknie, Lilly, bardzo szczupło," dodałam, wiedząc, że to chciała usłyszeć, ale prawda była taka, że naprawdę tak wyglądała! Była jedną z tych dziewczyn, które wyglądałyby pięknie nawet w worku na śmieci.
"Naprawdę?" zapytała; widząc, jak jej usta wykrzywiają się w uśmiechu, wiedziałam, że jest zadowolona z mojej odpowiedzi.
"Tak!" stwierdziłam stanowczo. Klaszcząc radośnie, westchnęła, biegnąc do toaletki; wróciła z pudełkiem, kładąc je na moich kolanach.
"Kupiłam ci prezent na podziękowanie; wiem, że byłam straszną bridezillą przez ostatnie miesiące, przygotowując się do ślubu." Zaskoczona, spojrzałam na nią i na pięknie udekorowane pudełko na moich kolanach. Przesuwając ręką po ładnej różowej wstążce, spojrzałam na nią, przypominając sobie, dlaczego tak bardzo ją kocham! Może była rozpieszczona, jak przeklęta księżniczka i szalona królową dramatu, ale nigdy nie przestawała sprawiać, że czułam się wyjątkowa i doceniana!
"Nie powinnaś była." Uprzejmy uśmiech pojawił się na moich ustach.
"Oh, cicho." Uśmiechnęła się radośnie, klepiąc pudełko, które trzymała; ostrożnie zdjęła suknię ślubną, bezwstydnie chodząc po pokoju w samych białych koronkowych majtkach.
"Lilly!" pisnęłam, odwracając wzrok. "Co, jeśli ktoś wejdzie!" zaśmiałam się.
"To moi bracia wydłubią im oczy!" Puściła mi oko, jęcząc na wspomnienie swoich braci.
"Nie wszyscy mamy braci, którzy chronią naszą reputację." Zaśmiałam się, kręcąc głową nerwowo. Patrząc na pudełko, a potem na Lilly, podziwiając jej entuzjazm. Chciałabym mieć choć odrobinę jej pewności siebie!
"Idź, przymierz to; Mike oszaleje, gdy cię w tym zobaczy!" zaśmiała się, podciągając mnie na nogi, kiwając głową, żebym otworzyła pudełko. Przewracając oczami, popchnęła mnie do jednej z przymierzalni, żeby to przymierzyć.
"Pruderyjna!" zaśmiała się! "A gdy Mike cię zobaczy, jestem pewna, że będzie walczył z samym diabłem o ciebie!"
"Co?!" zapytałam nerwowo, gdy pchnęła mnie do przymierzalni, puszczając mi oko, gdy zamknęła drzwi. "Lilly, co zrobiłaś?" jęknęłam, ale ciekawość zaczęła brać górę.
"Podziękujesz mi później, gdy nie będzie mógł trzymać rąk z dala od ciebie!" zaśmiała się. "Mam taki sam!" Ekscytacja ścigała strach wzdłuż mojego kręgosłupa; Lilly miała niesamowity gust, więc cokolwiek było w pudełku, wiedziałam, że będzie oszałamiająco piękne.
"Byłoby niegrzecznie nie zajrzeć." Sage, mój zadziorny wilk, droczyła się, gdy bawiłam się wstążką. "Wiesz, że nie odpuści, dopóki przynajmniej nie rzucisz okiem!" Dodała, i oczywiście miała rację! Lilly była siłą, z którą trzeba się liczyć; jako najmłodsza córka Alfy, szybko nauczyła się, jak owinąć ojca i braci wokół palca; nie była przyzwyczajona do słowa "nie"!
Przygryzając wargę, pociągnęłam za wstążkę, wstrzymując oddech, widząc wyzywającą bieliznę, która patrzyła na mnie wyzywająco, cicho zachęcając mnie do odwagi.
"O, Boże!" Jęknęłam, kręcąc głową! "Nie mogę tego założyć!" Zaśmiałam się, czując, jak rumieniec rozlewa się po moich policzkach.
Piętnaście minut później stałam na podium, a Lilly patrzyła na mnie z dumą.
"Cholera! Totalnie bym cię przeleciała, gdybym jutro nie wychodziła za mąż!" Lilly mrugnęła, krążąc wokół mnie. "Nie rozumiem, dlaczego nie widzisz, jaka jesteś seksowna!" Westchnęła.
Spoglądając w lustro, wstrzymałam oddech; moje perłowobiałe włosy opadały na ramiona i biodra; zawsze przypominały mi przędzę srebra; Mike zawsze mówił, że wyglądam anielsko, co było ironiczne, biorąc pod uwagę, co Lilly mi ubrała.
Moja smukła figura była zamknięta w lodowoniebieskim zestawie z podwiązkami, który nie pozostawiał niczego wyobraźni. Koronkowy haftowany halter z siateczkowymi panelami ledwo zakrywał moje sutki, biegnąc w dół ciała w smukłe V, co wydawało się bezcelowe, biorąc pod uwagę, że był to strój bez kroku!
"Serio, to jak noszenie nici dentystycznej!" Jęknęłam, ignorując chichot Lilly. Kręcąc się z niezadowoleniem, bezkrokowe stringi gniewnie wbiły się w moją pupę spod pasków podwiązek przymocowanych do jedwabistych pończoch. "Jak dziewczyny mogą to nosić? To boli!" Zawodziłam.
"Bez bólu nie ma zysku, Lottie! To cena, jaką płacimy za piękno!" Lilly uśmiechnęła się, klepiąc mnie po nagim pośladku, zanim poszła po moją letnią sukienkę i klapki z przymierzalni, podając mi je z mrugnięciem.
"Idź, pokaż Mike'owi!" uśmiechnęła się znacząco. "Później mi wszystko opowiesz!" Zachichotała złośliwie. Ostatni raz spojrzałam w lustro i przyznałam, że miała rację. Wyglądało to dobrze! Nawet seksownie! Przygryzając wargę, zarumieniłam się, decydując się na jej radę; Mike i ja nie mieliśmy ostatnio dużo czasu dla siebie; zawsze pracował, Alfa Leigh zajmował go przygotowaniami do jutrzejszego dnia.
"Cóż, to był doskonały sposób na zwrócenie jego uwagi." Sage zaśmiała się, gdy wsuwałam sukienkę na prezent od Lilly.
Dotarcie do mieszkania, które dzieliłam z Mike'iem, nie zajęło długo; mój ojciec nalegał, żebyśmy byli blisko domu stada; jako beta Czerwonych Księżyców, podobnie jak Lilly, był przyzwyczajony do stawiania na swoim.
Wyjmując klucze z torby, zamarłam, słysząc stłumione dźwięki rozmowy zza drzwi naszego mieszkania. Mike był w domu!
"Czy on ogląda porno?" Sage zaśmiała się, słysząc ledwo słyszalne jęki zza ścian mieszkania. Skupiając się na dźwiękach dochodzących z drugiej strony drzwi, zaśmiałam się, słysząc charakterystyczny dźwięk sprężyn materaca, ciężkie oddechy i...
"Mike! Nie przestawaj! O Boże, Mike, mocniej!" Kobieta sapała, gdy znajomy dźwięk uderzającego w ścianę zagłówka dotarł do moich uszu. MÓJ zagłówek! Przełykając żółć, która napływała mi do gardła, cicho weszłam do mieszkania, otępiale potykając się do naszej sypialni; im bliżej byłam, tym bardziej rozumiałam.
"Jak sobie życzysz, maleńka!" MÓJ chłopak jęknął, gdy skrzypienie stało się szybsze, bardziej desperackie.
"Maleńka!" Sage ryknęła, "TO jest nasze przezwisko!"
"Cholera, zaraz dojdę." Mike jęknął pilnie.
"Cholera, nie dojdziesz!" Ryknęłam, otwierając drzwi z hukiem.
"Cholera!" Panikujący głos Mike'a splunął, gdy włączyłam światło.
"Hej kochanie, jestem w domu!" Zadrwiłam, patrząc prosto w oczy faceta, którego kochałam, który był głęboko w kobiecie... kobiecie, która nie była mną!