Read with BonusRead with Bonus

Strona główna

Isabelle

Promienie porannego słońca padły na moją twarz. Powoli otworzyłam oczy i usiadłam. Atmosfera wokół była przyjemna, a kiedy mój wzrok przesunął się na postać siedzącą na kanapie, poczułam, jak moje ciało w jednej chwili się rozluźnia.

"Dzień dobry," Kaden uśmiechnął się i podszedł do mnie.

"Dzień dobry," odpowiedziałam.

Uśmiechnął się i usiadł naprzeciwko mnie, a jego zapach natychmiast dotarł do moich nozdrzy. Pachniał czymś drzewnym, z delikatną nutą wetiweru, która była wystarczająco wyczuwalna, aby ją zauważyć.

"Dobrze spałaś?" zapytał, a jego ręka delikatnie pogładziła mój policzek.

Minęło dużo czasu, odkąd ktoś to zrobił...

"Tak," skinęłam głową, nie mogąc ukryć zdziwienia, jego dotyk wywołał falę iskier w całym moim ciele.

Zdawał się zauważyć gęsią skórkę na mojej skórze i widziałam, jak coś błysnęło w jego oczach, ale zaraz to zniknęło.

"Twoje śniadanie zostanie tu wkrótce przyniesione," poinformował, "Musisz zjeść cały posiłek, dobrze?"

"Uh-huh," skinęłam głową, a to sprawiło, że uśmiech rozlał się na jego ustach.

Kilka minut ciszy rozciągnęło się między nami, a on tylko patrzył na mnie. Jego spojrzenie było inne niż wszystkie, które do tej pory doświadczyłam, pełne czułości i spokoju, które nie zmniejszały mojego komfortu ani odrobinę.

"Kaden?" postanowiłam się odezwać.

"Tak, kochanie?"

"Dziękuję, że pozwoliłeś mi zostać i za wszystko, nie będę ci przeszkadzać i wkrótce odejdę."

Całe jego ciało zesztywniało na moje słowa, ciemność zakryła jego oczy i widziałam, jak bierze głęboki oddech, zanim wypuścił powietrze przez usta.

"Isabelle," westchnął, pochylając się bliżej mnie i ujmując moje policzki w dłonie, "Nigdy nie będziesz dla mnie ciężarem i możesz zostać tutaj tak długo, jak chcesz, traktuj wszystko tutaj jak swoje."

Mały uśmiech pojawił się na moich ustach, słysząc jego słowa, był zbyt miły.

"Dziękuję, Kaden."

"Nie ma za co," przycisnął swoje usta do mojego czoła, powodując, że mrowienie rozeszło się po całym moim ciele. Jego usta były niezwykle miękkie na mojej skórze, tak miękkie, że chciałam, żeby tam zostały na dłużej.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi, Kaden odsunął się i spojrzał w stronę drzwi, "Wejdź."

Drzwi otworzyły się i do pokoju weszła piękna blondynka, "Dzień dobry, wy dwoje," uśmiechnęła się do nas i podeszła do łóżka.

Usiadła obok mnie, jej oczy były pełne ekscytacji, "O mój Boże, jesteś taka śliczna!" postawiła tacę na nocnym stoliku i objęła mnie mocnym uściskiem.

Zaskoczona wydałam z siebie cichy jęk. Rzeczywiście, rzuciła się na mnie.

"Cassandra, przestraszysz ją," usłyszałam niski krzyk Kaden'a, a ona odsunęła się ode mnie, by na niego spojrzeć.

"Nie, ona się nie przestraszy," zmarszczyła brwi, patrząc na niego, a potem znowu spojrzała na mnie, "Przestraszyłam cię?" Jej spojrzenie złagodniało.

Pokręciłam głową w odpowiedzi, a jej twarz rozjaśniła się.

"Będziemy się świetnie dogadywać," znowu rzuciła się na mnie, obejmując mnie ramionami i wydając z siebie pisk ekscytacji.

Udało mi się objąć ją rękami mimo jej mocnego uścisku i lekko poklepałam ją po plecach.

"Kurczę! Przepraszam, zapomniałam się przedstawić," powiedziała, kiedy przerwała uścisk, "Jestem Cassandra," wyciągnęła do mnie rękę.

"Isabelle," uśmiechnęłam się do niej i uścisnęłam jej rękę.

"Widzisz tego idioty tutaj, to mój brat," wskazała na Kaden'a.

"To miłe..." starałam się nie wybuchnąć śmiechem. Sposób, w jaki zwróciła się do Kaden'a, wydawał mi się zabawny.

"Jest jeszcze więcej osób, które musisz poznać," zaczęła, "Jason, Carter, potem jest Shelly, Arnold i... Layla," zauważyłam lekką niechęć w jej głosie, kiedy wymawiała imię Layla, ale szybko to zakryła uśmiechem, "Będziesz się świetnie bawić!"

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na jej ekscytację.

"Cassandra, myślę, że powinnaś już iść," Kaden przerwał.

"Nie mów mi, co mam robić," zgromiła go jak dziecko, "Jestem twoją starszą siostrą i wiem, co robić."

"Tak, tylko o kilka sekund," przewrócił oczami i prychnął.

"To nie ma znaczenia, ale faktem jest, że jesteś moim młodszym bratem i będziesz mnie słuchać i robić, co ci każę," skrzyżowała ręce na piersi.

"W twoich snach," odpowiedział Kaden.

"Nie, ty małpko,"

"Coś ty właśnie powiedziała?" Wyraz twarzy Kaden zmienił się z wcześniejszego na czystą irytację, a jego reakcja sprawiła, że uśmiech na twarzy Cassandry jeszcze bardziej się poszerzył.

"Tak, dobrze słyszałeś," powtórzyła.

"Cassandra, ty..."

Kaden nie zdążył dokończyć zdania, bo śmiech, który próbowałam powstrzymać, wyrwał się z moich ust. Zasłoniłam usta ręką, żeby powstrzymać kolejne chichoty, ale w końcu i tak się wydostały.

Zauważyłam jego intensywne spojrzenie skierowane na mnie i lekkie zdziwienie na jego twarzy. Nie wiem dlaczego, ale poczułam, jak ciepło rozlewa się na moje policzki pod wpływem jego spojrzenia.

"Widzisz, rozśmieszyłam ją," Cassandra uśmiechnęła się do mnie, a potem spojrzała na Kaden.

"Podziękuj mi później," mrugnęła do niego i wstała. Jego jedyną reakcją był śmiech.

"Dobrze, teraz wyjdź," wskazał na drzwi, na co zmarszczyła brwi.

"Ok, ok, nie bądź taki chętny, żeby zostać sam," uśmiechnęła się figlarnie.

Ledwo zrozumiałam, co miała na myśli.

"Cassandra, idź," Kaden spojrzał na nią surowo.

"Do zobaczenia, braciszku," nachyliła się i uszczypnęła go w policzek, Kaden natychmiast odtrącił jej rękę i westchnął zirytowany.

"Do zobaczenia później, Isabelle," pomachała mi i przesłała buziaka, a potem wyszła, zostawiając mnie i Kaden samych w pokoju.

"Przepraszam za nią, czasami jest zbyt podekscytowana i dziecinna," westchnął.

"Nie, jest w porządku," powiedziałam, "Jest miła."

"Proszę, weź swoje śniadanie," podał mi tacę, którą podniósł z nocnego stolika. Położył ją na moich kolanach.

"To za dużo," zawołałam, patrząc na jedzenie, wątpiłam, że mogę zjeść choćby jedną kategorię, a na talerzach było tyle różnych potraw.

"Wcale nie," cmoknął i pokręcił głową, "To najmniejsza ilość, jaką mogliśmy dać."

"Najmniejsza?" zapytałam z niedowierzaniem.

"Tak," skinął głową.

"Nie mogę tego wszystkiego zjeść," powiedziałam.

"Ale--"

"Kaden, proszę,"

Przyglądał się mojej twarzy przez chwilę, zanim westchnął, "Dobrze, nie musisz wszystkiego zjeść, ale musisz zjeść przynajmniej połowę."

Chociaż połowa wydawała się dużo, skinęłam głową. To było lepsze niż zjedzenie całego posiłku.

Kaden siedział naprzeciwko mnie, dopóki nie skończyłam śniadania, jego spojrzenie nie odrywało się ode mnie ani na chwilę.

"Gotowe," podałam mu tacę.

Wziął ją ode mnie i znowu położył na nocnym stoliku, "Służąca zaraz to zabierze," usiadł z powrotem naprzeciwko mnie, tak jak wcześniej.

"O, masz coś tutaj," zanim zdążyłam zrozumieć, co ma na myśli, pochylił się i wytarł okruchy z kącika moich ust. Jego kciuk powoli przesunął się po moich dolnych wargach, zanim się odsunął.

Przeszył mnie dreszcz. Coś w jego dotyku było niesamowicie zaskakujące. To jak płomień dla ognia, który jeszcze się nie rozpalił. Ledwo mogłam to zrozumieć.

"Isabelle?" powiedział, jego ręka przesunęła się na mój policzek.

"Traktuj to miejsce jak swój dom, jeśli czegoś potrzebujesz, nigdy nie wahaj się mnie o to poprosić, dobrze?" Jego głos był łagodny i kojący.

Skinęłam głową na jego słowa, a on się uśmiechnął.

"Twoje stopy są zranione, więc teraz nałożę maść, może trochę piec, ale nie martw się, nie będzie to tak bardzo bolało," poinformował i wyjął maść z szuflady.

Delikatnie położył moje stopy na swoich kolanach, zauważyłam, że jego ciało zesztywniało, gdy spojrzał na rany i siniaki, które zebrałam, biegając boso po lesie przez ponad dwa dni.

Powoli zaczął nakładać żółtą maść na moje stopy, na małe rany wokół palców i czerwone ślady. Był tak ostrożny, że mały dotyk mógł mnie zranić, a ja tak się zapatrzyłam na niego, że nie zauważyłam, kiedy skończył nakładać maść.

"Bolało?" zapytał, odkładając moje stopy z powrotem na łóżko.

"Nie," odpowiedziałam.

"Dobrze," uśmiechnął się, "Pozwolę ci teraz odpocząć, a wieczorem pokażę ci dom, czy to w porządku?"

"Tak, to w porządku," skinęłam głową.

A potem, po ostatnim pocałunku w policzek, wyszedł z pokoju. Nie wiem dlaczego, ale poczułam motyle w brzuchu, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Dlaczego byłam tak przyciągana do Kaden? I dlaczego czułam się przy nim jak w domu?

Previous ChapterNext Chapter