Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 6

Rozdział 6

Colette wiedziała dokładnie, kiedy Matheo zorientował się, że przyszła tu, by wywołać burzę. Jego oczy zwęziły się w gniewne szparki, gdy wpatrywał się w nią, zauważając, jak mężczyźni wokół nich otwarcie ją podziwiają. Posiadawcze zwierzę w nim obudziło się do życia. Bez ostrzeżenia wyciągnął rękę, chwycił ją za łokieć i przyciągnął do siebie, niemal obejmując ją, próbując osłonić ją przed spojrzeniami gapiów.

„Colette!” warknął, jego głos był niski i pełen ostrzeżenia. Czuła groźbę w jego tonie, obietnicę zemsty, gdy tylko znajdą się poza zasięgiem wzroku innych.

Ale już jej to nie obchodziło. „Co, nie podoba ci się moja sukienka?” zapytała, trzepocząc niewinnie rzęsami, patrząc na niego. „Myślałam, że ludzie powinni w końcu wiedzieć, dlaczego mnie poślubiłeś. Żeby wszyscy zobaczyli to, co ty we mnie widziałeś. Jedyną rzecz, jaką kiedykolwiek we mnie widziałeś.” Jej głos był miękki, ale słowa uderzyły go jak policzek, a ona miała satysfakcję z oglądania jego szoku. Nie mógł uwierzyć, że właśnie to powiedziała, w obecności tych wszystkich ludzi. Bóg jeden wie, ile z tego usłyszeli, ale w tym momencie Colette przestała się tym przejmować.

Twarz Matheo zbielała, gdy walczył, by opanować lawinę furii w sobie, zmuszając się do zachowania spokoju w obliczu swojej niesfornej żony. Udało mu się przybrać napięty uśmiech i zwrócił się do mężczyzn wokół nich, którzy wciąż otwarcie wpatrywali się w Colette.

„Przepraszam, panowie,” powiedział, jego głos był napięty od ledwo tłumionej złości. „Moja piękna żona właśnie tu przyszła. Chciałbym z nią zatańczyć i napić się drinka, zanim wznowimy naszą dyskusję biznesową. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko.” Mężczyźni skinęli głowami, choć połowa z nich wciąż była przyklejona wzrokiem do Colette z podziwem. „Oczywiście, proszę, panie Angelis.”

Ale Iris nie była tak łatwa do zniechęcenia. Dogoniła ich, gdy Matheo próbował odciągnąć Colette od tłumu. „Matt, to była idealna okazja. CEO był gotów ustąpić. Jeśli teraz odejdziesz i poczekasz, ktoś inny może zyskać lepsze słowo,” protestowała, jej głos był napięty, gdy starała się zatrzymać Matheo choćby na te pięć minut, które potrzebował, by poradzić sobie z Colette.

Matheo nie miał ochoty na kłótnie. „Iris, zostaw mnie teraz sam na sam z moją żoną!” warknął, jego sfrustrowane spojrzenie skierowane na blond sekretarkę. Colette śmiałaby się z radości na widok zszokowanej miny Iris, gdyby nie była przygwożdżona śmiercionośnym spojrzeniem Matheo. Iris wyglądała na oszołomioną, gdy Matheo zostawił ją za sobą i pociągnął Colette. Cisza była ogłuszająca, gdy przechodzili przez tłum, Matheo wpatrywał się w każdą osobę, mężczyznę czy kobietę, która ośmieliła się choćby zerknąć na Colette. W końcu dotarli na koniec sali, a on szybko wciągnął ją w ciemny kąt balkonu na zewnątrz, otuleni orzeźwiającą ciszą nocy.

„Co do cholery to ma znaczyć?” Matheo ryknął, gdy tylko zostali sami, ukryci w ciemności balkoniku oświetlonego blaskiem księżyca. Jego ciemne oczy rzucały gromy na nią i tę przeklętą sukienkę, która sprawiła, że jego żona znalazła się pod lupą każdego męskiego spojrzenia. Tylko wykastrowany mężczyzna mógłby na nią spojrzeć i nic nie poczuć. On nie był wyjątkiem; jego krew natychmiast popłynęła do lędźwi, gdy tylko ją zobaczył w tej sukience. Wyglądała eterycznie, jak bezbronna istota z tak seksownym podtekstem, że zmusiło go to do stłumionego jęku, próbując opanować swoje libido. Zaczął się złościć. Każde męskie spojrzenie w sali było skupione na niej, nawet jego potencjalni nowi klienci, których Iris tak ciężko pracowała, by pozyskać, gapili się na jego żonę jak na jakąś atrakcję. Jeszcze chwila tego i pobiłby każdego z nich, biznes nie biznes.

Matheo czuł się winny po tym, jak okłamał Colette, mówiąc, że wróci z Brisbane jutro. Planował wrócić do domu tej nocy po gali i wynagrodzić jej to, zabierając ją w jakieś wyjątkowe miejsce. Nie chciał jej kłamać, ale gdy Iris zasugerowała, żeby poszli razem na galę i trzymali Colette z dala od tego, poczuł irytację. Mimo to, argumenty Iris były sensowne. Colette zawsze była dla Matheo rozproszeniem. Jeśli była w pobliżu, miał trudności z koncentracją na czymkolwiek innym, a przez to cierpiał biznes. Poza tym, Colette zazwyczaj nudziła się na takich wydarzeniach; to nie było jej środowisko. Matheo zgodził się, myśląc, że jego żona o wiele bardziej cieszyłaby się z prywatnej randki tylko we dwoje. Dlatego nie powiedział jej o gali, bo to tylko prowadziłoby do kolejnej kłótni, gdyby zorientowała się, że zabiera ze sobą Iris, swoją sekretarkę. Bóg wie, skąd wzięła ten pomysł, że on i Iris mają coś między sobą. Colette chciała, żeby zwolnił Iris, bo miała w głowie tę zgniłą ideę z jakiegoś powodu.

Kłamstwo wobec żony nie było przyjemnym doświadczeniem, a później czuł się z tego powodu strasznie winny. Postanowił wyznać prawdę tej nocy i wynagrodzić jej to w każdy możliwy sposób. Ale teraz ta wina szybko wyparowywała, zastąpiona gniewem, gdy patrzył na to, co robiła Colette. W końcu Iris miała rację, prawda?

Iris często sugerowała, że Colette jest trochę poszukiwaczką uwagi, prawdopodobnie dlatego, że miała zaledwie dziewiętnaście lat, gdy Matheo ją poznał i poślubił. Wówczas mu to nie przeszkadzało i obsypywał ją całą uwagą, jakiej pragnęła. Ale nie mógł nie zauważyć, że z czasem stała się nadgorliwa. Teraz chciała, żeby Iris zniknęła z jego życia, a według Iris, było to dlatego, że Colette nie podobało się, że Matheo spędza tyle czasu z kimś innym. Matheo nigdy nie dawał wiary tym oskarżeniom. Jego żona była słodka i naiwna, i odmawiał uwierzenia w coś takiego na jej temat.

Ale teraz, patrząc na nią w tej skrawku sukienki, która ledwo cokolwiek zakrywała, z rozcięciem sięgającym prawie do kroku, z nagimi ramionami, z półodsłoniętymi piersiami, zdał sobie sprawę, że Iris mogła mieć rację. Tylko dlatego, że nie zabrał jej tutaj, Colette zdecydowała się na inną taktykę, aby przyciągnąć jego uwagę: ubrać się tak przed elitą australijskiego społeczeństwa.

Jego furia rosła, gdy patrzył na nią i tę sukienkę, która ledwo kwalifikowała się jako sukienka. „Co sobie myślałaś?” zażądał, jego głos był ostrym szeptem. „Przyjść tutaj ubrana tak? Masz pojęcie, ile osób się na ciebie gapiło?”

Previous ChapterNext Chapter