




Rozdział ósmy: Przywrócona przeszłość; pkt 2
Rozdział 8:
Spojrzałam na moją matkę i na mężczyznę, zdezorientowanie mąciło mi umysł. Wyglądali, jakby znali się od zawsze. To było dość zaskakujące, bo ja czułam to samo.
"Colleen, kochanie, witaj w domu." powiedziała mama, ocierając twarz i uśmiechając się do mnie, unikając mojego pytania.
"Dziękuję, ale zadałam ci pytanie, mamo, proszę odpowiedz mi, czy coś przede mną ukrywasz?" zapytałam ją. Zgarbiła się trochę, wiercąc się niespokojnie.
"Colleen, kochanie, usiądź." powiedziała. Usiadłam po drugiej stronie łóżka, biorąc głębokie oddechy. Spojrzałam na mężczyznę, a potem z powrotem na mamę.
"Proszę, wyjaśnij mi, co się tutaj dzieje." powiedziałam spokojnie i opanowanie.
"To będzie trudne do powiedzenia, ale Colleen, poznaj swojego brata, Daniela." W tym momencie wszystko zamarło. Brata? Mam brata?
Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się do mnie. "Nie, on nim nie jest." powiedziałam stanowczo.
"Tak, jest." mama nalegała.
"Jeśli jest moim bratem, gdzie był, gdy zachorowałaś? Gdzie był, gdy najbardziej potrzebowałam kogoś? Gdzie był, gdy byłam w szpitalu, modląc się, żebyś przeżyła? Gdzie był? Ktoś, kto pojawia się na ostatnią chwilę, nie może być uważany za rodzinę, a już na pewno nie za mojego brata." powiedziałam, teraz łzy groziły wypłynięciem z moich oczu.
"Colleen, musisz zrozumieć, że on nie mógł tam być -" przerwałam matce.
"Nie, zrobi to samo, co tata, zrani tę rodzinę." powiedziałam, pamiętając mojego żałosnego ojca.
"Colleen, dość tego! On jest twoim bratem i zaakceptujesz to, czy ci się to podoba, czy nie." mama powiedziała głośno. Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie poczułam nienawiść do mojego tak zwanego brata.
Westchnęłam i wyszłam z pokoju. Słyszałam, jak mama woła moje imię, ale postanowiłam to zignorować. Poszłam do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. On nas zdradzi. Wszyscy mężczyźni są tacy sami. Wykorzystują cię, kiedy potrzebują, i zostawiają, kiedy chcą lub gdy sprawy stają się trudne.
Mam tego dość i jestem zmęczona. Ale jest jedna rzecz, której nie będę tolerować. Krzywdź mnie, ile chcesz, ale nie krzywdź mojej matki.
Pukanie do drzwi nie wymagało geniusza, żeby wiedzieć, kto to jest.
"Colleen, cześć." Daniel powiedział cicho. Westchnął. "Wiem, że jesteś na mnie zła za te wszystkie lata, ale musisz wiedzieć, że zrobiłem to, żeby chronić ciebie i mamę. Będę gotów porozmawiać, kiedy tylko będziesz gotowa." powiedział.
Chronić? Nie! Kłamie, nie zrobiłby tego, nie zrobi, ale nie mogę powstrzymać się od ciekawości, siedziałam cicho w swoim pokoju, gdy zegar tykał. To było bolesne, myśleć o tym, co się stało tamtej nocy, nazwij mnie szaloną, ale naprawdę nie pamiętam, jedyne, co naprawdę pamiętam, to to, że tata powiedział, że jesteśmy dla niego bezwartościowi i potrzebuje czegoś więcej.
Zdecydowałam się i wyszłam z pokoju do salonu, gdzie siedział Daniel. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, gotowy coś powiedzieć. Ale podniosłam rękę, żeby go zatrzymać.
"Nie przyszłam tu dla ciebie, przyszłam, bo chcę znać prawdę, a wydaje się, że jedyną osobą, która może mi powiedzieć, co się stało tamtej nocy, jesteś ty. I zamierzasz mi to powiedzieć." Jego spojrzenie wyrażało rozczarowanie, a ja odwróciłam wzrok, nie mogąc znieść patrzenia na niego.
"Rozumiem, ale mam nadzieję, że możesz mi wybaczyć decyzje, które podjąłem w tamtym czasie." Uśmiechnął się tym razem. Zaczęłam bawić się palcami.
"Cóż, kim ja jestem, żeby oceniać twoje wybory, w końcu miałeś powód, prawda?" próbowałam sprawić, żeby zapomniał o swojej winie. Oczywiście, nadal byłam zła, ale nie mogłam znieść, że ktoś czuje się źle.
"Dzięki za wsparcie" powiedział, uśmiechając się.
"Chcesz coś, kawę? Herbatę? Wodę?" zaproponowałam. Pokręcił głową.
"Nie, dziękuję, ale usiądź, chcę ci powiedzieć, co się wtedy stało. Jestem pewien, że nie pamiętasz, bo byłaś mała, ale szczerze mówiąc, to było przyczyną choroby mamy." A to sprawiło, że byłam jeszcze bardziej ciekawa. Ale to, co powiedział mi potem, sprawiło, że zrobiło mi się niedobrze.