




Rozdział czwarty; Prawdziwe znaczenie związku
Rozdział 4:
Siedziałam na łóżku, gdy zegar tykał, ptaki śpiewały, a słońce świeciło przez okno mojej sypialni.
Czuję się, jakbym nie spała od dni, choć tak naprawdę to wszystko wydarzyło się teraz. Nie potrafię wyjaśnić, jak się czuję. Czy naprawdę nie jestem zdolna być Luną?
Ale to nieprawda, nie zostałabym sparowana z alfą, gdybym nie była wystarczająco odpowiednia, prawda? A jednak, nie mogę powstrzymać się od małych wątpliwości.
Westchnęłam z frustracją, opadając na łóżko i chowając twarz w poduszkę. Dlaczego? Dlaczego wszystkie złe i bolesne rzeczy przytrafiają się właśnie mnie? Czy naprawdę zrobiłam coś złego, żeby na to zasłużyć?
Niedługo potem zaczęłam czuć pieczenie w dolnej części brzucha. Głupi drań. Już się posuwa dalej. Czułam, jakby ktoś przypalał moją skórę, bił mnie batami i wbijał igły w moją skórę.
Zamknęłam oczy i uspokoiłam oddech. Nie zrobię tego, co on mi robi. Nie pozwolę, żeby jakikolwiek mężczyzna się do mnie zbliżył. Wszyscy chłopcy są tacy sami, najpierw mój tata, potem mój były chłopak, a teraz mój partner. Wszyscy chłopcy są tacy sami. Ludzie, którzy bawią się twoim sercem i depczą je w momencie, gdy stajesz się dla nich nieużyteczna.
Wstałam, kulejąc do prysznica, to wszystko! Nie zamierzam dłużej tego znosić, mimo że minęło zaledwie kilka godzin, zamierzam skonfrontować się z nim i zapytać, dlaczego to zrobił? Czy coś było ze mną nie tak?
Włożyłam ciemne dżinsy i białą koszulkę, związałam włosy w kok i wyszłam z domu. Sprawdziłam już, że mama śpi spokojnie. Wyszłam z domu i pobiegłam w stronę mojego miejsca pracy. Dom alfy.
Wpadłam do domu, a pomocnica przywitała mnie. Uśmiechnęłam się do niej i zapytałam, gdzie jest biuro alfy. Powiedziała mi, że tam, gdzie zwykle sprzątam. Pobiegłam po schodach i wpadłam tylko po to, by zobaczyć ból.
Nie powinnam była przychodzić. Oboje spojrzeli na mnie, a on wydał dziki ryk. W tej chwili chciałam płakać i płakać naprawdę mocno. Moja najlepsza przyjaciółka bawiła się z moim partnerem.
"Dlaczego to robisz?" zapytałam go. Wyglądał na wściekłego, ale przybrał niewinną minę.
"Co robię?" zapytał. Ten drań!
"Colleen, dlaczego tu jesteś, przerwałaś mój czas z moim partnerem," powiedziała.
"On nie jest twoim partnerem, jest moim!" powiedziałam do niej, no nie do końca. Odrzucił mnie, ale widok tego bolał.
"Nie, nie jest. Dlaczego tak mówisz, Colleen?" zapytała. Spojrzałam na nią z zapłakanymi oczami.
"Musisz mi uwierzyć, Lilly, on jest, zeszłej nocy był partnerem, którego szukałam, to on mnie przyjął, to on zabrał mi dziewictwo." powiedziałam, gdy łzy spływały po moich policzkach.
"Czy to prawda?" zapytała alfę.
Spojrzał na nią swoimi błękitnymi oczami. "Byłem pijany, kochanie, a ona mnie uwiodła. Nie wiedziałem, co robimy, aż do rana, przysięgam." Kłamliwy drań.
"Jak śmiesz składać przysięgę, ty kłamliwy drań! Nie kłam jej! Powiedz jej prawdę!" krzyknęłam na niego. Lilly wyglądała na tak zranioną, że mogła się rozpaść i płakać, podeszła do mnie z łzami w oczach i zrobiła coś niespodziewanego.
Moje policzek zapiekł, a moje łzy w końcu popłynęły. To było to, co miało nadejść. Uderzyła mnie, moja własna najlepsza przyjaciółka to zrobiła. "Dlaczego kłamiesz o moim partnerze, twoim alfie! Traktowałam cię dobrze i starałam się cię uszczęśliwić, a teraz chcesz nas rozdzielić z powodu swoich egoistycznych powodów? Jesteś taką zdzirą! Uwiodłaś mojego partnera i spałaś z nim" potrząsnęłam głową.
"Dlaczego mówisz to wszystko? Dlaczego? Nie ufasz mi, przyjaciółce, którą miałaś przez lata, czy zaufasz osobie, którą dopiero co poznałaś?" zapytałam ją.
"Nigdy nie zaufałabym takiej egoistycznej zdzirze jak ty!" krzyknęła. Cofnęłam się i uśmiechnęłam do niej, gdy łzy spływały z moich oczu.
"To wszystko? To jest rzeczywistość? Cieszę się, że się o tym dowiedziałam. Cieszę się, że poznałam wszystkich w naszym społeczeństwie. Wszyscy są tacy sami. Ocenią cię. I nigdy nie staną po stronie dobra. Nieważne, jak bardzo wiedzą, że są. Jeśli to jest przyjaźń, nie chcę jej. Jeśli to jest partnerstwo, nie chcę go. Jeśli tak wygląda związek, nie chcę go. Bo teraz zdałam sobie sprawę, że związki są jak książka, pisze się je przez lata, a pali w sekundach i nie chcę tego. Już nie. Dziękuję, Lilly, za wszystko. Przepraszam, alfa, za nazywanie cię moim partnerem, przepraszam, stado, za bycie hańbą. Teraz odchodzę." Wyszłam z drzwi i skierowałam się do domu.
Nie chcę przyjaciół, oni tylko wbijać ci nóż w plecy. Teraz będę tylko ja i mama. I to wszystko. Nikogo więcej nie potrzebuję. Nie potrzebuję. I nigdy nie będę.
Rozdział zakończony! Hurra! Mam nadzieję, że się podobało! Nie zapomnijcie skomentować i zagłosować na historię!