




Rozdział pierwszy: Colleen Anderson
Rozdział 1
"Colleen!" Lillian wpadła na mnie. Uśmiechnęłam się do niej, gdy wyglądała jak szalona małpa, wykonując barbarzyńskie ruchy. Wszyscy przez chwilę się na nią gapili, zanim wrócili do swoich zajęć.
"O co chodzi?" zapytałam szaloną dziewczynę przede mną.
"Nie udawaj, że zapomniałaś. Wiem, że wiesz." powiedziała z chytrym uśmiechem.
Zastanowiłam się przez chwilę, ale nic nie przyszło mi do głowy. "Nie, nie wiem." potwierdziłam, otwierając swoją szafkę.
"Urghhhhhhhh" jęknęła z irytacją. "Pojutrze? Coś ci to mówi?" zapytała, niecierpliwie czekając na moją odpowiedź.
"Po prostu mi powiedz, jestem beznadziejna w zgadywaniu, jak już mogłaś zauważyć." powiedziałam szczerze. Tak, jestem beznadziejna w zgadywaniu, bo uważam to za całkowicie zbędne, dziękuję bardzo.
"To twoje URODZINY!!!" krzyknęła głośno z ekscytacją, która odbiła się echem w korytarzach. Znowu wszyscy przestali i patrzyli na nią.
Otworzyłam usta ze zdziwienia. Jak ktoś może być tak głośny. Zamknęłam szafkę i odeszłam od mojej najlepszej przyjaciółki. Cóż, nie zamierzałam stać tam po tej scenie.
"Hej!" podeszła do mnie. "Jaka z ciebie przyjaciółka." powiedziała wyraźnie urażona.
"Przepraszam Lilly, ale wiesz, jak bardzo nie lubię zwracać na siebie uwagi. A ty zdajesz się tego nie rozumieć." zaśmiałam się.
Uśmiechnęła się do mnie, kiwając głową. "Musisz się do tego przyzwyczaić! Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Myślałam, że już się przyzwyczaisz." zaczęła, a potem kontynuowała jakąś rozmowę o jedzeniu. Paplając dalej.
Weszłyśmy na lekcję matematyki i usiadłyśmy na swoich miejscach. Nauczyciel wszedł i natychmiast zaczął pracę.
"Czego sobie życzysz na urodziny?" zapytała mnie, wyraźnie znudzona lekcją.
"Nie wiem." odpowiedziałam jej.
Lilly spojrzała na mnie z przerażeniem. "Jak możesz nie wiedzieć, czego chcesz! To obraza dla mojej twarzy." zaśmiałam się z jej głupoty.
"Nie mam czasu myśleć o urodzinach. Muszę pracować po szkole, a poza tym, muszę utrzymywać dobre oceny, żeby zachować stypendium, które dostałam w zeszłym roku." Nie jestem bogata, jeśli o to pytasz. Wcale. Ciężko pracuję, żeby osiągnąć to, czego chcę, i nie mam czasu na zabawę i gry.
"Daj spokój Colleen, chociaż raz w życiu okaż zainteresowanie. Proszę, dla swojej najlepszej przyjaciółki!" marudziła, rozpraszając mnie.
"Tak, tak" machnęłam ręką. Świętowała cicho i uśmiechała się radośnie przez całą lekcję, co sprawiało, że przewracałam oczami. Typowa licealna idiotka.
Kiedy dzień się skończył, szybko chwyciłam torbę i wybiegłam przez bramę szkoły, aby dotrzeć na przystanek autobusowy. Kiedy tam dotarłam, pokazałam bilet i poszłam na tył. Podróż wydawała się długa i krótka jednocześnie.
Zatrzymałam się przed rezydencją należącą do alfy i jego siostry. Wbiegłam przez drzwi i poszłam do kuchni, gdzie Mary, kucharka, mieszała w garnku.
"Cześć Mary." dyszałam po maratonie, który przebiegłam.
"Cześć, Colleen kochanie. Jesteś dość wcześnie, możesz zacząć od swoich obowiązków." powiedziała. Pracuję jako służąca dla alfy. Dla społeczności wilkołaków jestem omegą, ale dla siebie jestem zwykłym wilkiem. Chwyciłam fartuch i miotłę i zaczęłam zamiatać.
Po 3 godzinach sprzątania całej rezydencji od góry do dołu, nadszedł czas, bym wróciła do domu. Zabrałam swoją szkolną torbę z kuchni i zdjęłam fartuch, wieszając go. Wyszłam z kuchni do salonu, wpadając na alfę.
"Przepraszam Alfa, wybacz mi." przeprosiłam, a szczerze mówiąc, to pierwszy raz, kiedy stanęłam twarzą w twarz z samym alfą. Zwykle wpadałam na Helen, jego siostrę, ale nigdy na niego.
On po prostu mnie zignorował i odszedł. Dupek. Może i jest moim alfą, ale jego postawa jest naprawdę niegrzeczna i chamska.
Pokręciłam głową, wybiegając z rezydencji na przystanek autobusowy. Wróciłam do mieszkania.
"Jestem w domu, mamo" powiedziałam, wchodząc do jej sypialni. Moja matka była przykuta do łóżka z powodu choroby, której nigdy wcześniej nie widzieliśmy, a pójście do szpitala było drogie i trudne. A co z moim ojcem? Cóż, odrzucił moją mamę kilka lat temu i odszedł.
Mama spojrzała na mnie z przygaszonymi oczami i małym uśmiechem.
"Witaj z powrotem, córeczko" zachrypiała, sprawiając, że się uśmiechnęłam. Słyszenie tego zdania codziennie jest jak oddychanie, nie mogę bez tego żyć. Moja mama.
Poszłam do swojego pokoju po krótkiej rozmowie z mamą. Zamknęłam drzwi, rzucając torbę na podłogę. Czując zmęczenie, położyłam się na łóżku.
Patrzę na sufit. Moje serce się ściska.
Nie jestem pewna, czy jestem przygnębiona z powodu tego, co dzieje się w moim życiu, nie jestem smutna, ale też nie do końca szczęśliwa. Mogę się śmiać, żartować i uśmiechać w ciągu dnia, ale czasami, gdy jestem sama, zapominam, jak się czuć. Dlaczego?
Hej, pierwszy rozdział, kochani! Mam nadzieję, że wam się podobał.
Co sądzicie o zachowaniu Colleen?
Co myślicie o jej więzi z mamą?
Czy ten rozdział was zainteresował?
Nie zapomnijcie skomentować i zagłosować na tę historię!
-Rama✌