




Rozdział dziewiąty: Nieznana prawda
Rozdział 9:
Leżę na łóżku, a słowa, które powtarzał Daniel, krążą mi po głowie. Jak ktoś mógłby myśleć o takich rzeczach? A co dopiero je robić. Nie mogłam wyjaśnić uczucia, które nagle mnie ogarnęło. Ojciec? Nie miałam ojca.
"Nasz ojciec był człowiekiem pełnym tajemnic i pragnień. Bycie związanym z mamą tylko podsycało jego złość, by robić to, co chciał. Choć starał się utrzymać w tajemnicy to, co myślał, że nigdy nie zostanie ujawnione, mama powoli zaczęła odkrywać, kim naprawdę był. Człowiek o brutalnym charakterze, człowiek, który zawierał układy z diabłem. Człowiek, który poświęciłby swoją rodzinę dla własnych korzyści. Taki właśnie był. I zrobiłby wszystko, by osiągnąć to, czego pragnął."
Zatrzymałam oddech w gardle, gdy jego słowa nadal odbijały się echem,
"Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się, dlaczego mama stała się taka, jaka jest? Dlaczego lekarze nie mogą nic dla niej zrobić, a mimo to nadal daje ci nadzieję?"
*"Mama nigdy by tego nie zrobiła! Powiedziałaby mi, gdyby to było beznadziejne, powiedziałaby, prawda mamo?" Zapytałam, patrząc na nią, gdy spuściła wzrok.
"Colleen, on ją skrzywdził. Odebrał jej wilka." Powiedział, oblewając mnie zimną wodą prawdy.
Szczerze mówiąc, myśl, że obraz mojego ojca, kochającego człowieka rodzinnego, mógłby się zmienić w tak podły i nieludzki w jednej chwili, była absolutnie odrażająca. Tak, byłam zła na mamę za to, że mi o tym nie powiedziała, ale bardziej byłam zła na siebie, że nie zauważyłam najprostszych rzeczy, jak to, że nigdy nie wychodziła ze mną na bieganie, że przez te wszystkie lata była rozdarta na pół, że nie była sobą. Że była... zagubiona.
Potarłam oczy, gdy łzy zaczęły z nich płynąć, to była naprawdę rzeczywistość. Daniel poprosił, by naprawić nasze relacje, ale jego wymówki, że uratował nasze życie, nadal mnie złościły, że nie powiedział mi, dlaczego odszedł w chwili, gdy postanowił się spakować i wyjechać.
"Dlaczego odszedłeś, Daniel?" Zapytałam brata, łzy groziły, że wypłyną z moich oczu.
"Nigdy nie odszedłbym bez powodu, musisz zrozumieć okoliczności, Colleen. To było albo wy, albo ja. Jak mógłbym porzucić rodzinę, którą tak bardzo kocham? Wolałbym umrzeć, niż uczynić was kozłem ofiarnym. Jego talentem jest grożenie. I to nie jest dobra rzecz, jeśli lekceważysz jego groźby. Więc Colleen, proszę, zrozum mnie?" Powiedział z ciężkim tonem w głosie.
Moje życie było naprawdę poplątane. Najpierw mój partner mnie odrzucił, potem dowiaduję się, że jestem w ciąży, mój brat się pojawia, okazuje się, że mój ojciec to pokręcony człowiek, a mama straciła swojego wilka. Dlaczego bogini księżyca tak bardzo mnie testuje? Czy zrobiłam coś, by zasłużyć na to wszystko? Nie mogłam zrozumieć, czy to naprawdę życie, które muszę prowadzić. Życie pełne bólu i odrzucenia.
Przewróciłam się na bok, gdy mój umysł wciąż pulsował łzami, wkrótce moje oczy zaczęły się zamykać i zapadłam w ciemną otchłań nicości.
Obudziłam się następnego ranka dość wcześnie i zaczęłam się szykować do szkoły, zmęczenie mnie powstrzymywało, ale musiałam iść, ponieważ dzisiaj był ostatni dzień mojego ostatniego roku szkolnego. Chyba teraz wszystko się zmieni. Szczerze mówiąc, nie chciałam iść do szkoły, chociaż to naprawdę miało znaczenie. Czułam fale zmęczenia, gdy myślałam o konieczności stawienia czoła alfie i Lilly. Dlaczego alfa miał tam być? BÓG WIE, ALE Lilly. ha... pomyśleć, że moja "najlepsza przyjaciółka" naprawdę mnie porzuciła dla roli Luny. Nie mogę powiedzieć, że byłam świetną przyjaciółką, ale szczerze, nigdy nie zrobiłabym jej tego, co ona zrobiła mi. Śmieszne.
Wzięłam torbę szkolną i udałam się do kuchni, przygotowując sobie małe śniadanie. Kiedy byłam gotowa, poszłam do pokoju mamy, aby zostawić jej talerz tostów i sok, żeby miała co zjeść, gdy mnie nie będzie. Zazwyczaj Lillian pukała do moich drzwi i szłyśmy razem do szkoły, ale teraz byłam sama.
Wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz, i ruszyłam w stronę szkoły. Osobiście nie byłam gotowa. Przeszłam przez bramę szkolną prosto do swojej szafki. Byłam kilka minut wcześniej i na szczęście, dopiero po moim wejściu zaczęli się zbierać ludzie. Otworzyłam swoją szafkę, zaczynając wypakowywać rzeczy. Nie było potrzeby myśleć o szkole przez kilka miesięcy. Teraz musiałam skupić się na życiu, które we mnie rosło.
Wkrótce huk na mojej szafce przyciągnął moją uwagę. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Lillian, chyba zastąpiła mnie szkolnymi dziwkami. Dobrze wiedzieć, że poszła naprzód. Westchnęłam, nie miałam ochoty kłócić się z tą dziewczyną. To po prostu nie było tego warte. Czy dręczenie ludzi było zabawne? Nie wiedziałam, że ma taką stronę.
"Dziwko, co robisz z powrotem w szkole?" Spojrzałam na nią, jakby była szalona. Dziwka? Ja? Prawie rozejrzałam się, żeby zobaczyć, do kogo mówi.
"Nie wiem? Dlaczego ludzie przychodzą do szkoły w ostatni dzień?" odpowiedziałam zirytowana. Spojrzała na mnie z wściekłością, zanim się odezwała.
"Wiesz, nigdy nie wiedziałam, co to prawdziwi przyjaciele, dopóki nie poznałam Sashy i Alexandry, to są prawdziwe przyjaciółki, w przeciwieństwie do ludzi, którzy nie mają standardów i twierdzą, że inni są ich partnerami." powiedziała przebiegle, jakby te słowa miały mnie zniszczyć. Ale ja tylko uśmiechnęłam się do niej.
"Okay, baw się dobrze ze swoimi przyjaciółkami." powiedziałam kpiąco i zamknęłam swoją szafkę, odchodząc od niej. Wkrótce wpadłam na twardą klatkę piersiową, a zapach uderzył mnie w nos.
Czy mogę czuć się jeszcze gorzej niż w tej chwili? Prawdopodobnie nie.