




Przybycie do balu
Zatrzymaliśmy się przed domem stada, jego piękno i obecność wciąż były zdumiewające. Tym bardziej teraz, ponieważ gdzieś w środku był mój partner.
"Molly," zawołała mama, "wysiadaj z samochodu, dziewczyno."
Obróciłam nogi i wysiadłam z auta, prostując sukienkę i poprawiając włosy. Czułam, jak moje serce bije szybciej, Athena była równie podekscytowana, by spotkać wilka mojego partnera. Cholera, chciałabym znać jego imię.
Jak na zawołanie, moja najlepsza przyjaciółka Bella podeszła do mnie. Byłam tak szczęśliwa, że ją widzę, musiałam jej opowiedzieć o wszystkim, co działo się dzisiaj.
Zanim jednak zdążyłam zacząć opowiadać o dzisiejszych wydarzeniach, ona zaczęła mówić o mężczyźnie, na którego miała oko. Bella była pewna siebie, głośna i trochę sztuczna, mówiąc wprost, spała z wieloma. Mówiła, że szuka swojego partnera, co uważałam za zabawne.
"Molly, nie zgadniesz co!"
Co takiego? - zapytałam.
Myślę, że znalazłam mężczyznę, którego chcę. Może być moim wybranym partnerem zamiast przeznaczonego. Jest przystojny i ma dobrą pozycję w stadzie, nazywa się Lucas i jest betą. Jeszcze go formalnie nie poznałam, ale wiem, że go chcę. Sprawię, że mnie pokocha. Najlepsze jest to, że nie znalazł jeszcze swojego partnera.
Przewróciłam oczami. Ta dziewczyna miała wysokie aspiracje i nie mogłam jej za to winić, czyż nie? Jaką przyjaciółką bym była. Myślę, że beta pewnie byłby nią zainteresowany. Była cała w cyckach, tyłku i nogach, dziewczyna dawała każdemu. Podobno była kompletnym zwierzęciem w łóżku. Biedny beta nie będzie wiedział, co go trafiło, pomyślałam.
"Co to na twojej szyi?" - wykrzyknęła. "O, tak, znalazłam dzisiaj swojego partnera" - powiedziałam z dumą.
"Cholera, Molly, to niesamowite! Jak ma na imię?" Spojrzałam w dół. "Nie wiem. Jest tu gdzieś, więc mogę ci go przedstawić."
"Nie martw się, Molly" - powiedziała Bella. "Pewnie pracuje w straży czy coś, jak już zwiążę się z betą, możemy mu załatwić lepszą pozycję."
Nic nie powiedziałam, jego pozycja mnie nie obchodziła. Liczyła się tylko jego dusza.
"O mój Boże, twoja sukienka jest szalona" - powiedziałam, zmieniając temat. "Wyglądasz tak seksownie, Bella."
"Tak, wiem. Ty też wyglądasz ładnie, Molly. Chodźmy do środka."
Z tymi słowami weszłyśmy po schodach i wkroczyłyśmy do wielkiej sali, która wyglądała magicznie, pokryta kwiatami i światełkami. Wszyscy wyglądali tak elegancko w garniturach i sukienkach. Nie czułam się nie na miejscu, bo wiedziałam, że głęboko w środku obchodzi mnie tylko opinia jednej osoby. Mojego partnera, a teraz mogłam go wyczuć, choć nie mogłam go zobaczyć.
Chwilę później wszyscy ucichli, a do sali wszedł największy wilk, jakiego kiedykolwiek widziałam, w towarzystwie najpiękniejszej wilczycy. Alfa Lucifer i Luna Layla weszli do sali otoczeni strażnikami.
Moje serce zatrzymało się, a tam był, wyglądając jeszcze lepiej, stojąc po lewej stronie alfy - mój partner. Nasze oczy się spotkały i widziałam czystą żądzę, gdy patrzył na mnie stojącą z tyłu sali.
"Molly, Molly!" - wyrwałam się z transu. "Widzisz go?" - zapytała Bella, chwytając mnie za ramię. "To Lucas obok alfy, to jego beta. Widzisz, jak na mnie patrzył?" - powiedziała Bella.
Spojrzałam na nią zdziwiona. Nie patrzył na nią. Czyżby? Nie, nie patrzył.
"Jak tylko będę miała chwilę, pójdę do niego i pokażę mu, co mógłby mieć" - powiedziała Bella. "Muszę go złapać samego."
Athena wydała we mnie ryk. "Ta suka nie dotknie tego, co nasze" - powiedziała. "Spokojnie," przemówiłam do niej łagodnie. "Znamy go krótko, ale nie zbliży się do niej."
Rozejrzałam się i zobaczyłam liczne spojrzenia skierowane na moje ciało, przyglądające się mi. Czułam się tak niekomfortowo, ta sukienka była teraz wyłącznie dla Lucasa. Pochyliłam głowę i spojrzałam na podłogę, nie chcąc spotkać wzroku tych pożądliwych wilków.
I wtedy usłyszałam to, głośne, dominujące warczenie obok alfy...