




Powrót do paczki
Lucas wrócił do domu watahy i od razu poszukał Lucifera. Po drodze nawiązał z nim myślowy kontakt, wyjaśniając, co się wydarzyło wcześniej tego dnia, gdy nagle zniknął.
Lucifer pozwolił swojemu becie odejść, wiedział, jak ważny był ten moment, i nic nie mogło stanąć mu na drodze.
Lucas wszedł do biura Lucifera, promieniując szczęściem. To było najlepsze, co mogło się wydarzyć. Lucifer był tak szczęśliwy dla swojego bety i nie mógł się doczekać, aby poznać wilczycę, która już skradła jego serce.
Wracając do rzeczywistości, Lucifer przypomniał Lucasowi, że ma teraz mało czasu na przygotowanie się i że ma wrócić do jego boku, gdy tylko się wykąpie i ubierze.
Lucas poszedł do swojego pokoju, żeby wziąć prysznic. Powoli zdejmował ubrania, wdychając zapach, którym były przesiąknięte, jej zapach. Rzucił je na podłogę i wszedł pod gorący prysznic. Woda spływała po jego ciele aż do stóp. Stał pod strumieniem wody, myśląc o niej, o jej dotyku, jej ustach... o Boże, te usta i jej oczy. Tak piękne, że mógłby się w nich zatracić na zawsze.
Znieruchomiał, zdając sobie sprawę, że trzyma w rękach swojego twardego członka. Bawił się nim, przesuwając ręką w górę i w dół, podpierając się jedną ręką o ścianę prysznica, aby utrzymać swoje muskularne ciało. Myślał o niej patrzącej mu w oczy, jej niewinnej twarzy spoglądającej na niego. Wszystko, co mógł sobie wyobrazić, to jej usta z nim w środku, tylko nim. Poruszał ręką szybciej, przypominając sobie jej pocałunek... sekundy mijały i eksplodował.
Jezu, co to było, nigdy nie doszedł tak szybko przy własnym dotyku.
Ona miała się dzisiaj wprowadzić do jego pokoju, to był fakt. Nie było mowy, żeby co noc masturbował się do niej. Nie, to po prostu nie wchodziło w grę, ona miała tu zostać, zakochać się w nim, a on mógłby ją pieprzyć, aż nie będzie mogła stać.
Z tym Lucas założył granatowy garnitur, białą koszulę i niebieski krawat, a do tego brązowe buty. Wyglądał przystojnie, a jednocześnie niezbyt formalnie. Nie mógł się doczekać, żeby znowu zobaczyć Molly, poczuć jej zapach, dotknąć jej. Jednak teraz musiał być przy boku swojego alfy jako jego beta i przywitać wszystkich gości.
Jak na zawołanie, Caydon zaczął się niepokoić, ona musiała już tu być. To był czas...