




Rozdział pierwszy
Claire POV ~
Moje całe życie się skończyło!
Tata dostał wielki awans w pracy. Został awansowany na stanowisko dyrektora. Ale jest problem. Awans wiąże się z przeniesieniem do centrali, która znajduje się w Stanach Zjednoczonych. I tak oto zmusza nas do przeprowadzki na drugi koniec świata.
Tak, to prawda. Przeprowadzamy się na nowy kontynent, daleko od domu. Całą drogę z Australii do Stanów Zjednoczonych. To naprawdę daleko.
Czuję się, jakbym rodziła się na nowo, muszę zostawić wszystko za sobą: rodzinę, przyjaciół, szkołę, dosłownie wszystko, i zacząć od nowa. Nawet nie wiem, od czego zacząć.
„Claire, twoje przyjaciółki przyszły!” Mama zawołała z dołu. Szybko wytarłam łzy, które nieświadomie spływały mi po policzkach, i zbiegłam na dół.
Spotkałam się z moimi przyjaciółkami Elsą, Lily i Joyce. Rozpłakałam się, gdy tylko je zobaczyłam. Jak mam dalej żyć bez nich? Pomyślałam w sercu.
Byłyśmy przyjaciółkami od przedszkola i robiłyśmy wszystko razem. Byłyśmy jak siostry z różnych rodzin. A teraz muszę wyjechać.
„Nie możesz poprosić taty, żeby pozwolił ci zostać? Moi rodzice nie mają nic przeciwko, możesz zamieszkać u mnie i odwiedzać ich w czasie wakacji”. Elsa, która też płakała, powiedziała.
„Nie mogę, tata już powiedział nie. Wszyscy się przeprowadzamy i to jest ostateczne”. Odpowiedziałam jej. Rzeczywiście próbowałam błagać tatę, żeby pozwolił mi zostać w Australii i obiecałam, że będę ich odwiedzać w każde wakacje, ale tata stanowczo odmówił, mówiąc coś o tym, że zmiana otoczenia jest dobra dla zdrowia.
„Będziemy za tobą bardzo tęsknić, Claire!”. Lily powiedziała i również wybuchła płaczem.
„Ja też będę za wami tęsknić. Jesteście jak siostry, których nigdy nie miałam. I będę wam zawsze wdzięczna, że byłyście częścią mojego życia”. Powiedziałam im szczerze, z głębi serca.
„Dobra dzieciaki, dość tego lamentowania. Czas ruszać” powiedział tata, wychodząc z domu z walizką i torbą podróżną w rękach.
Spojrzałam na dom jeszcze raz, przypominając sobie wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem. Znów wybuchłam płaczem. Z pewnością będę tęsknić za tym miejscem, gdy już wyjadę.
W końcu wyciągnęłam się z domu. Mama, tata i nasze bagaże już czekali w samochodzie, a moje przyjaciółki postanowiły towarzyszyć mi na lotnisko.
W drodze na lotnisko zauważyłam, że jedziemy zupełnie inną trasą.
„Tato, czy nie jedziemy na lotnisko?” Zapytałam tatę, bo mogłabym się założyć o ostatnie pieniądze, że to nie była zwykła droga prowadząca na lotnisko.
„Jedziemy, kochanie, ale nie na lotnisko komercyjne, tylko na lotnisko dla prywatnych odrzutowców”. Tata odpowiedział, z szerokim uśmiechem na twarzy, czekając, aż przetrawię to, co właśnie powiedział.
„Czekaj, tato. Czy powiedziałeś PRYWATNY ODRZUTOWIEC?”. Zapytałam tatę, podkreślając słowa „prywatny odrzutowiec”, żeby upewnić się, że dobrze usłyszałam. Wiem, że tata dostał wielki awans, ale nie sądziłam, że stać nas na prywatny odrzutowiec. Może pierwsza klasa, ale cały prywatny odrzutowiec to coś zupełnie innego.
„Tak, to prawda, prywatny odrzutowiec. Firma wysyła odrzutowiec, żebyśmy mieli wygodny lot”. Tata odpowiedział, wciąż z szerokim uśmiechem na twarzy.
Teraz zrozumiałam, dlaczego on i mama byli dziś wyjątkowo szczęśliwi. Wyobraź sobie, jak byś się czuła, gdybyś miała po raz pierwszy w życiu wsiąść do prywatnego odrzutowca.
„O mój Boże!!! Claire, lecisz prywatnym odrzutowcem! Jestem taka zazdrosna!” Joyce krzyknęła.
„Skoro nie chcesz lecieć, to może się zamienimy?”. Lily powiedziała, a ja przewróciłam oczami i pokazałam jej środkowy palec.
Wkrótce dotarliśmy na lotnisko i z miejsca, w którym byliśmy, mogliśmy zobaczyć odrzutowiec z napisem „Kwabefa Enterprise”, czyli nazwą firmy, w której pracuje tata.
„Dziewczyny, czas się pożegnać!” Mama powiedziała, przytulając wszystkie moje przyjaciółki, a potem ona i tata zaczęli iść w stronę odrzutowca.
„No cóż, dziewczyny, chyba to już pożegnanie. Obiecuję zadzwonić, jak tylko się osiedlimy!”. Powiedziałam do przyjaciółek.
„Lepiej żebyś zadzwoniła. Bo jeśli nie zadzwonisz, będę cię nawiedzać w snach!” Elsa zagroziła mi.
„Słyszałam, że Amerykanie mają przystojnych chłopaków. Spróbuj znaleźć sobie chłopaka, okej?” Lily mrugnęła.
„Pamiętaj, żeby zawsze robić świetne zdjęcia i wysyłać mi je, okej?” Joyce powiedziała.
Pokiwałam głową, bo wiedziałam, że jak tylko otworzę usta, wybuchnę płaczem.
„Grupowy uścisk” Elsa powiedziała i natychmiast się przytuliłyśmy.
Usłyszałam, jak mama mnie woła, i zaczęłam iść w stronę odrzutowca. Odwróciłam się i pomachałam przyjaciółkom po raz ostatni, zanim weszłam do środka.