




Rozdział 3 - Nieoczekiwany ślub
I
To jej czwarty dzień w tym pokoju, a ten niebieskooki mężczyzna nie wrócił od czasu swojej ostatniej wizyty. Wzruszyła ramionami. Choć uważa go za przystojnego, jej celem jest Król, a nie on.
Rozmyślając, co zrobić, gdyby niebieskooki mężczyzna spróbował ją zabić, usłyszała pukanie do drzwi. To znowu ta kobieta w średnim wieku.
„Mademoiselle, musisz się przygotować. Proszę się odświeżyć. Za chwilę przyjdzie nasza kosmetyczka, aby przygotować cię na wielkie wydarzenie.” Powiedziała z uśmiechem, a potem się wycofała.
Asalea zastanawiała się, o jakim wydarzeniu mówiła kobieta i dlaczego musi w nim uczestniczyć. Niemniej jednak posłuchała jej rady i wzięła szybki prysznic.
Suszyła swoje długie blond loki, gdy przybyła kosmetyczka. Była to młoda kobieta o barwnej twarzy i paznokciach.
„Jesteś gotowa, by być najpiękniejszą kobietą dzisiejszego wieczoru?” zapytała z podziwem, patrząc na nią.
Asalea tylko wzruszyła ramionami i usiadła przed lustrem.
Zamknęła usta i postanowiła nie rozmawiać, podczas gdy kosmetyczka układała jej włosy. Po nadaniu im królewskiego wyglądu i ozdobieniu, kosmetyczka zajęła się makijażem. Asalea pozostała cicha. Nie chciała pytać. Po prostu podda się sytuacji.
„Boże, jesteś doskonała!” Oczy kosmetyczki błyszczały z zachwytu, patrząc na nią.
„Skończone?” zapytała Asalea.
„Tak, tak. Projektantka mody zaraz przyniesie twoją suknię, Pani.” Uśmiechnęła się i po ostatnim spojrzeniu szybko wyszła z pokoju.
Asalea spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Rzeczywiście, jest piękna. Fryzura idealnie pasuje do kształtu jej twarzy, a makijaż naprawdę podkreśla jej urodę.
Usłyszała kolejne pukanie do drzwi, a potem do pokoju weszła wysoka, ładna kobieta z czarną długą suknią w ręku i torbą papierową.
„To pewnie projektantka mody,” mruknęła Asalea.
Projektantka spojrzała na nią i z aprobatą skinęła głową.
„Czas założyć suknię, Pani. Oto ona.” Projektantka podeszła bliżej i rozpięła tył eleganckiej czarnej długiej sukni o kroju tuby z ozdobami z czarnych diamentów. Błyszczą, gdy pada na nie światło.
„Wow, jest piękna,” westchnęła Asalea, gdy suknia idealnie dopasowała się do jej ciała.
„Bo jesteś tak piękna, Pani. Nosząc tę suknię, uczyniłaś ją jeszcze piękniejszą i bardziej elegancką.” Klasnęła w dłonie z pełnym zadowoleniem, po czym wyjęła z torby pudełko z butami i pudełko z biżuterią.
Projektantka poprosiła Asaleę, by usiadła, aby mogła założyć jej na stopy wysokie obcasy. Następnie założyła jej naszyjnik i kolczyki z czerwonymi diamentami.
„Zrelaksuj się i czekaj tutaj, Pani, ktoś przyjdzie po ciebie i poprowadzi na miejsce wydarzenia.” Radosna projektantka opuściła pokój z uśmiechem na twarzy.
II
Asalea spojrzała na swoje odbicie w lustrze sięgającym od podłogi do sufitu. Patrząc na siebie, była wdzięczna, że odziedziczyła cechy zarówno po mamie, jak i tacie. Połączenie uroczych rysów jej rodziców uczyniło ją niemal idealnym stworzeniem.
Gdy usłyszała kolejne pukanie, jej serce zaczęło bić szybciej. Nie wiedziała, co ją czeka. Czy będzie to jej śmierć, czy wolność? Była jednak gotowa walczyć w razie potrzeby. Zrobi wszystko, by uciec.
Do pokoju wszedł młody mężczyzna w garniturze Armaniego i poprosił ją, by poszła za nim. W prawej ręce trzymał papierową torbę.
„Dokąd idziemy?” nie powstrzymała się od pytania.
„Proszę za mną, pani; idziemy do Astrodome Pałacu, który jest niedaleko.” powiedział, idąc szybko.
Weszli do szerokiego astrodome, jak powiedział mężczyzna, który ją przyprowadził. Było tam dość ciemno. Jedynym światłem w ciemności były pochodnie umieszczone w każdym rogu Astrodome i wiele z przodu, gdzie mężczyzna w czarnej szacie, przypominającej księdza, stał obok ołtarza. Trzymał czarną księgę. Wiedziała, że to święta księga Wampirów.
Oczy Asalei się zwęziły. Mogła przypuszczać, że to wydarzenie to ślub. Więc będzie uczestniczyć w ceremonii ślubnej. „Czyj to ślub?” zapytała mężczyznę, który ją przyprowadził.
„Twój, pani.” powiedział, a potem wyjął coś z papierowej torby. „Proszę to założyć,” powiedział ponownie, podając jej czarny welon z tiarą, pięknie ozdobioną czarnymi diamentami.
„Co powiedziałeś?!” Asalea westchnęła z zaskoczenia.
„To twój ślub, pani.” Młody mężczyzna powtórzył swoje wcześniejsze słowa.
„Z kim mam się ożenić?” zapytała ponownie, mrużąc oczy.
„Dowiesz się później. Proszę być gotową, pani. Marsz weselny zaraz się zacznie.” Potem mężczyzna odsunął się na bok i dał jej znak, by ruszyła naprzód, gdy marsz weselny zaczął wypełniać cały astrodome.
Asalea nie wiedziała, czy powinna iść, czy stać się niewidzialną i uciec. Wybrała pierwsze. Wiedziała, że jeśli ucieknie, to zginie. Przynajmniej nie zabiją jej. Patrząc na swoją suknię, welon z tiarą i miejsce ceremonii, wiedziała, że poślubi kogoś z wysokich sfer Królestwa Glodeous. Może tu zacząć swoje życie, a potem planować zemstę na wilkołakach z Ecleteon.
Z podniesioną głową, Asalea szła z gracją w stronę ołtarza. Zbliżając się do ołtarza, zobaczyła plecy mężczyzny stojącego z przodu, obok pierwszego rzędu krzeseł. Był jedynym, który stał w tym miejscu. Reszta wampirów siedziała na krzesłach, dwa rzędy przed krzesłem, przy którym stał mężczyzna.
Asalea domyśliła się, że to może być jej przyszły mąż. „Hmm, nieźle,” mruknęła.
Powoli mężczyzna odwrócił się i spojrzał na nią, gdy już prawie stanęła obok niego.
Oczy Asalei zrobiły się wielkie, gdy rozpoznała mężczyznę.
„Witaj, moja piękna wampirko.” wyszeptał i spojrzał na nią intensywnie swoimi oceanicznie głębokimi niebieskimi oczami.