Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7: Jesienny taniec

Szczęśliwe dziewczyny są najpiękniejsze. – Audrey Hepburn

Po tym, jak Dean wypłakała się poprzedniego wieczoru na jego ramieniu, Reese postanowił, że ten chłopak potrzebuje lekcji. Po pierwsze, jak traktować damę.

Po drugie, nie łamiesz serca jego księżniczki.

Więc zadzwonił do ekspertów. Do swojej córki. A potem do byłej żony.

Podszedł do drzwi salonu kosmetycznego, gdy brunetka z TRAAC, czyli oficjalnie Thompson, Roberts and Associates Accounting Company, wychodziła. Uśmiechnęła się uprzejmie i podziękowała kobiecie, która trzymała drzwi. Kobieta i jej przyjaciółka, obie zbyt szczupłe jak na jego gust, zachichotały do siebie.

"Nie wiedziałam, że mają tu krzesła na szerokie ładunki." – powiedziała pierwsza kobieta.

"Pewnie musi zrobić pedicure, bo nie widzi swoich stóp." – zgodziła się druga.

Reese był pewien, że Helen to usłyszała, ale nie zwróciła na nie uwagi. Gdy wszedł za kobietami, obie próbowały zwrócić jego uwagę.

"Jaki kolor powinnam wybrać?" – jedna zapytała drugą, patrząc na kolory lakierów do paznokci.

"Ja wybieram taki, który będzie dobrze wyglądał, gdy będę odkrywać te wszystkie tatuaże."

Reese je zignorował i szukał swojej siostrzenicy. Ta założyła klapki, zanim podeszła do niego.

"Muszę zapłacić za moją siostrzenicę." – powiedział, podając kartę kredytową.

"Kobieta, która właśnie wyszła, była taka miła, wujku Owen." – Dean uśmiechnęła się, wyciągając rękę, by mógł podziwiać jej paznokcie. Zrobił to i przyjrzał się czarnym końcówkom z burgundowymi akcentami i cyrkoniami. "Pomogła mi wybrać kolor."

"Zrobiła dobrą robotę, księżniczko." – powiedział z uśmiechem.

"Jest singielką." – Dean szturchnęła go.

"Po co miałby chcieć umawiać się z grubą świnią?" – zapytała kobieta przy drzwiach.

Reese odwrócił się i spojrzał na nią z góry. "Wolałbym umawiać się z nią niż z egocentryczną suką." Zwrócił się do mężczyzny za ladą. "Czy kobieta, która pomogła mojej siostrzenicy, często tu przychodzi?"

"Tak, proszę pana." – odpowiedział, oddając kartę kredytową.

"Czy mogę zapłacić za jej następną wizytę?"

"Jak bon podarunkowy, proszę pana?" – zapytał Freddie, gdy kobieta prychnęła. "Przykro mi, panie, ale mamy dziś pełne obłożenie."

"Macie tu wolne krzesła." – powiedziała przyjaciółka.

"Nie dla was." – odparł Freddie, wyciągając bon podarunkowy z szuflady.

Kobiety prychnęły na niego. "Wystawimy wam bardzo złą opinię."

Freddie uśmiechnął się uprzejmie. "Miłego dnia." – powiedział, po czym mruknął coś pod nosem po wietnamsku. Reese i Dean oboje się zaśmiali, a Reese zgodził się z nim, również po wietnamsku.

Po zapłaceniu za bon podarunkowy i zapisaniu szybkiej notatki na karcie, Reese objął ramieniem Dean i przeszli przez parking do małej kawiarni na brunch.

Później, gdy wracali do samochodu, Dean zauważyła pokrowce na ubrania na tylnym siedzeniu.

"Wujku Owen, dom jest w przeciwnym kierunku." – zauważyła Dean, gdy po wyjeździe z centrum handlowego skręcił w złą stronę.

"Wiem. Rozmawiałem z twoim kuzynem." – powiedział, skręcając w inną ulicę i zatrzymując się na światłach.

„Co powiedziała Cheryl?”

„Zniszcz drania.” – odparł, zmieniając biegi, gdy przejeżdżali przez skrzyżowanie. Dean zaśmiała się, a on uwielbiał ten dźwięk. „Wzięłaś dziś rano prysznic, prawda?”

„Tak, kazałeś mi.”

„Dobrze.” Włączył kierunkowskaz, a ona spojrzała w stronę, w którą skręcał, i zobaczyła spa.

„Serio?” – pisnęła niemal nieludzkim tonem.

„Pomyślałem, że skoro mamy zniszczyć drania, to zrobimy to porządnie.”

Dean znowu pisnęła z podekscytowania. Nie uważała się za typową dziewczynę. Zwykle nosiła dżinsy i klapki. Jej koszulka zależała od nastroju, mogła to być zarówno stara koszulka, jak i markowy kaszmirowy sweter.

I nie znosiła pasteli.

Wypłukiwały ją, a ona po prostu wolała wygląd wampira. Dean nie uważała się za gotkę ani emo, ale lubiła ten styl.

Podczas gdy jej mama zachęcała do kobiecości, wujek Owen wspierał jej ciemniejszą stronę. Cichy głos w jej głowie mówił jej, że myśli o tym, co zobaczą nastoletni chłopcy. Ponieważ miał córkę zaraz po szkole średniej, wiedział, o czym myślą nastoletni chłopcy.

Reese zameldował ich i przekazał torby. Recepcjonistka zabrała torby do apartamentu dziennego i wezwała na pierwsze zabiegi.

Dean została zabrana na profesjonalne stylizowanie włosów i makijaż. Gdy była już w rękach stylistki, on udał się do spa na golenie brzytwą. Uwielbiał to.

O 17:30 Dean wyszła z pokoju w spa, wyglądając olśniewająco. Jej czarna sukienka do kolan miała burgundowe akcenty, które pasowały do jej obcasów. Przezroczyste rękawy zakrywały ją na tyle, że Reese to zaakceptował, ale sukienka podkreślała, że staje się młodą kobietą.

Jej ciemny blond włosy były artystycznie ułożone na czubku głowy, a kilka kosmyków opadało na twarz. Makijaż oczu podkreślał jej jasnoniebieskie oczy.

Uśmiechając się, obróciła się dla swojego wujka, który stał w głównym pokoju. Miał na sobie ciemnoszare spodnie i burgundową koszulę z rozpiętym kołnierzem, a jego tatuaż róży był widoczny nad kołnierzem. Stojąc z rękami za plecami, zagwizdał cicho.

„Czegoś ci brakuje.”

Dean sprawdziła swoją kopertówkę, telefon i dotknęła uszu, gdzie wisiały czarne diamenty jej mamy na srebrnych łańcuszkach oraz pasujący łańcuszek na szyi. Nie mogła znaleźć niczego, czego by jej brakowało, i spojrzała na niego zdezorientowana.

Z lekkim śmiechem Reese podszedł do niej i wyjął trzy różany korsarz na nadgarstek z czarnymi i burgundowymi akcentami. „Kwiaty są przyczepione klipsami, możesz zatrzymać bransoletkę.”

„Jesteś najlepszy.” – szepnęła Dean, gdy zakładał jej bransoletkę.

Pocałował ją w skroń, ostrożnie omijając jej włosy. „Zawsze dla ciebie, księżniczko.”

Reese założył sportową marynarkę i uśmiechnął się do niej. „A teraz chodźmy zniszczyć drania.”

„Przypomnij mi, żeby nie wpaść ci w drogę.” – zaśmiała się Dean, gdy kierowali się do drzwi.

Previous ChapterNext Chapter