




Rozdział 1: Pogrzeb na urodziny.
(Perspektywa Taylor)
„Gdzie jest pani Catherine?” Zadrżałam na dźwięk nagłego pytania, gdy ktoś położył rękę na moim ramieniu. Byłam oszołomiona przez chwilę, bojąc się, że zostałam przyłapana, gdy powtórzyła pytanie. „Gdzie jest pani Catherine?”
„Pani Catherine Jones?” Westchnęłam z ulgą, wycierając łzę spływającą po policzku, zanim odwróciłam się do niej.
„Tak, żona Bety.”
Uśmiechnęłam się i wskazałam w oddali na moją mamę. „Tam.”
„Dziękuję, panienko…”
„Taylor,” odpowiedziałam, obdarzając ją uprzejmym uśmiechem, gdy skinęła głową i ruszyła w stronę mojej matki. „Taylor Jones,” mruknęłam, spoglądając na nią, gdy odchodziła.
Nadal zmuszałam się do uśmiechu, pomagając gościom się rozgościć, starając się zająć w tym zamieszaniu, jakbym usilnie próbowała o wszystkim zapomnieć.
Moje oczy zalśniły łzami, gdy patrzyłam na wszystkich wokół mnie. Wszyscy ubrani na czarno, wyglądali ponuro, a niektórzy nawet cicho zawodzili.
Dziś były moje urodziny, moje szesnaste urodziny. I to miało być moje przyjęcie urodzinowe. Ale teraz zmieniło się to w pogrzeb. Pogrzeb mojej starszej siostry, Odette, ulubienicy moich rodziców i oczka w głowie członków stada. Tymczasem ja, najmłodsza córka Bety Elliotta, zostałam zapomniana. Nikt nawet nie pamiętał o moim istnieniu, tak jak ten gość.
Byłyśmy obie córkami Bety. Byłam najmłodszą córką, ale żyłam jak duch. Byłyśmy ich córkami, ale zawsze byłam ignorowana, podczas gdy ona zawsze była w centrum uwagi i sercem stada. Zawsze byłam jej cieniem.
Nikt w stadzie, ani nawet w tym domu, nie pamiętał o najmłodszej córce Bety, Taylor. Jakby Odette była główną bohaterką, a ja byłam postacią drugoplanową, która sprawiała, że ona błyszczała.
Moje urodziny nigdy nie były obchodzone, zapominane za każdym razem, jakbym nigdy tu nie istniała. To miał być pierwszy raz, gdy moje urodziny miały być świętowane. I to wszystko dzięki zaręczynom mojej siostry, Odette. Odette miała się wkrótce zaręczyć, więc w końcu pozwolono mi na świętowanie. To miał być pierwszy raz, ale teraz... Wszystko się zmieniło. Wszystkie dekoracje i jedzenie zostały zmienione i przeznaczone na pogrzeb mojej siostry. Nikt nawet nie pamiętał, że dziś są też moje urodziny. I, jak co roku, nawet moi rodzice o tym zapomnieli.
Ona była najstarsza i dumą oraz radością moich rodziców, ale... „A co ze mną?” Myśli uciekły mi z ust i nieświadomie powiedziałam to na głos.
Moi rodzice spojrzeli na mnie dziwnie, unosząc brwi i marszcząc czoła.
„Co się stało?”
Moje usta się rozchyliły, ale słowa utkwiły mi w głowie. Moja mama zmarszczyła czoło, z niezadowoleniem wypisanym na twarzy.
„Ja... Dziś...” Mój ojciec uniósł brwi, gdy się zawahałam i pokręciłam głową, patrząc w dół. „Nic... Zadbajcie o siebie dzisiaj.” Mruknęłam, gdy mój ojciec odwrócił się, niezainteresowany.
Moja mama chwyciła mnie za ramię, patrząc surowo i ostrzegła: „Zachowuj się dzisiaj. Nie sprawiaj kłopotów. Dziś jest pogrzeb twojej siostry.”
„Mamo…”
Jej spojrzenie stało się jeszcze chłodniejsze, gdy usłyszała, jak ją wołam. „Pamiętaj, dlaczego to się stało twojej siostrze. To wszystko przez ciebie. Teraz po prostu dobrze się zachowuj.” Mama ostrzegła mnie po raz ostatni, zanim się odwróciła i odeszła.
Zacisnęłam wargi i odeszłam w kąt, podczas gdy słowa mamy wciąż odbijały się echem w mojej głowie.
Łza niekontrolowanie spłynęła mi po policzku. Moja klatka piersiowa była ściśnięta, patrząc na wszystkich wokół mnie. Wszyscy przyszli tutaj w dniu moich urodzin, ale to było na pogrzeb mojej siostry. Nigdy nikt nie świętował moich urodzin. Jakby nikt nigdy nie chciał, żebym się urodziła.
Moja siostra była tą, na którą zawsze patrzono z podziwem, kochano i szanowano. Była powszechnie uznawana za przyszłą partnerkę syna Alfy — Killiana. Miała być przyszłą Luną naszego stada.
Chociaż nie byli jeszcze związani, bo Odette nie skończyła 20 lat, wszyscy zakładali, że zostanie przyszłą Luną, związana z Killianem, jakby to było całkowicie naturalne. W końcu kto inny oprócz Odette mógłby być przyszłą Luną? Wszyscy już przygotowywali się do ich zaręczyn, zanim wyjechała na studia.
Spojrzałam w dół, przypominając sobie twarz Odette. Czy naprawdę miała być Luną stada, przyszłą partnerką Killiana? Westchnęłam. Chociaż nikt nie wiedział, jaka naprawdę była Odette, ja znałam ją dobrze. Ona... nie była prosta.
Zacisnęłam wargi, wycierając łzy z twarzy. Wiedziałam, że nie powinnam myśleć o tym wszystkim na jej pogrzebie, ale nawet wcześniej, kiedy była tutaj, nikt się mną nie przejmował. I nadal nikt się nie przejmuje.
Zmarszczyłam brwi, biorąc głęboki oddech, podczas gdy odgarniałam włosy za ucho. Moje serce biło niespokojnie i sfrustrowane. Patrzyłam na wszystkich przychodzących na pogrzeb mojej siostry. To miało być większe niż przyjęcie urodzinowe, które rodzice dla mnie przygotowali. Choć zapomnieli, że dziś są moje urodziny.
Wypuściłam głęboki oddech, próbując powstrzymać łzy. Nie chciałam być nierozsądna i robić sceny.
Może, tylko może, ktoś jeszcze pamięta, że dziś są moje urodziny. Zwłaszcza moi rodzice. Tym razem mieli świętować moje urodziny. Może więc tym razem o nich pamiętają.
„Nawet jeśli zapomną o tym razem, to tylko z powodu śmierci Odette… W końcu była ich ulubienicą… To normalne, jeśli zapomnieli w swoim smutku…” szepnęłam do siebie, zaciskając pięści, próbując się uspokoić.
Nie powinnam być małostkowa. Dziś był pogrzeb mojej siostry.
Nałożyłam bolesny uśmiech, strząsając myśli, gdy skupiłam się na wchodzących gościach.
„Nie mogę pozwolić, by ktokolwiek źle mówił o moich rodzicach z powodu mojego zachowania…” mruknęłam, kiwając do siebie głową. Tym razem było wielu obecnych, zarówno z naszego stada, jak i z innych. Musiałam się zachowywać dla moich rodziców i mojego stada. I nie mogę pozwolić, by moi rodzice martwili się o mnie, gdy są jeszcze przygnębieni…