




Zdrada
Rachel’s POV
Weszłam w morze ludzi na ogromnym kampusie uniwersyteckim, szukając Cole'a Biancardi, mojego chłopaka.
Ogromny tłum studentów, którzy zaczynali swoje wakacje, utrudniał mi poszukiwania Cole'a. Gorączkowo rozglądałam się dookoła, desperacko pragnąc, by Cole pojawił się w zasięgu mojego wzroku. W końcu go zobaczyłam. Sześciostopowy przystojniak, w którym zakochałam się jeszcze w liceum, stał dumnie pod złotymi promieniami popołudniowego słońca, odwrócony do mnie plecami.
Ruszyłam w jego kierunku, planując zaskoczyć go swoją obecnością. Zatrzymałam się w połowie drogi, osłupiała z szoku. Zobaczyłam, jak Martha Brooks, najseksowniejsza dziewczyna na uczelni, wchodzi w ramiona Cole'a. Przytulił ją blisko, tak jak zawsze mnie, i pocałował ją w usta, tak jak zawsze mnie.
Przełknęłam ogromną gorycz, która zebrała się w moim gardle, patrząc na nich. Mnóstwo emocji gwałtownie przetaczało się przeze mnie. Musi istnieć jakieś wytłumaczenie, powiedziałam sobie, próbując dać Cole'owi szansę. Zmuszając się do opanowania, podeszłam bliżej, aby ich skonfrontować.
Brwi Marthy uniosły się, gdy tylko mnie zauważyła; jej oczy przewróciły się z pogardą. "I tak już najwyższy czas, żebyś się dowiedziała," prychnęła, patrząc na mnie jak na śmiecia, który psuje jej widok.
Podniosłam wzrok na Cole'a, desperacko trzymając się przekonania, że mnie nie zdradził. Odmawiałam spojrzenia na jego rękę, która wciąż spoczywała na talii Marthy, przytulając ją do siebie z taką samą miłością i troską, jak kiedyś mnie.
"Co tu się dzieje, Cole? Przyszłam ci powiedzieć o niespodziance, którą zaplanowałam dla nas w Miami, a spotykam coś takiego. Powiedz mi, że to nie jest to, o czym myślę, Cole. Powiedz mi," krzyknęłam. Parę oczu odwróciło się w naszą stronę, ale nie obchodziło mnie to. Mój świat się walił. Cole był jedyną osobą, jaką miałam w życiu. Straciłam rodziców tak dawno, że nie pamiętam, a moja dalsza rodzina nie troszczyła się o mnie.
Oczy Cole'a były spokojne i niewzruszone, gdy na mnie patrzył. "Przykro mi, że musiałaś się dowiedzieć w ten sposób, Rachel, ale nie da się tego zmienić; już cię nie kocham. Teraz kocham Marthę. Uniwersytet otworzył mi oczy na to, jaka byłaś nudna; z tobą to było tylko czytanie, nauka i rozmowy, ale z Marthą jest o wiele więcej; jest zabawa i seks. W przeciwieństwie do ciebie, ona nie wierzy, że musi się oszczędzać do ślubu," powiedział do mnie łagodnym głosem, raniąc mnie swoimi słowami.
Moje ręce zacisnęły się w pięści, gdy mówił. Gdyby powiedział, że to wszystko było nieporozumieniem i puścił Marthę, chętnie bym go przyjęła z powrotem. Ale tego nie zrobił; każde jego słowo było jak cierń, który ranił moje serce.
"Więc teraz kochasz ją, a nie mnie?" zapytałam, spoglądając na Marthę obok niego. Kontrolowałam drżenie swojego ciała, odmawiając pokazania im burzy, która szalała we mnie.
"Tak, kocham ją." Uśmiechnął się niewinnie.
"Jestem na pewno zabawna," stwierdziła dumnie Martha. "Poza tym, to logiczne, że najgorętszy chłopak umawia się z najgorętszą dziewczyną w szkole, a nie z jakąś nieudacznicą," dodała Martha, po czym odwróciła się, ciągnąc Cole'a za sobą.
„Przepraszam, Rachel,” krzyknął Cole przez swoje szerokie ramiona, gdy odchodził z Marthą. Stałam jak posąg, patrząc, jak odchodzą. Drżącymi palcami wyciągnęłam bilety na koncert, które kupiłam dla nas na popularny występ w Miami. Zgnietłam je mocno w dłoniach. Kupiłam bilety i zarezerwowałam dla nas drogi hotel w Miami za moje oszczędności życia, tylko dlatego, że chciałam naprawić most, który rósł między mną a Cole'em od miesiąca. Teraz były bezwartościowe; Cole nie przyjdzie.
Potem pomyślałam sobie, że kupiłam je za własne oszczędności i czekałam na to od tygodni. Niech Cole i Martha idą do diabła za to, co mi zrobili, ale jakie mam inne wyjście, żeby złagodzić ból w sercu, niż picie i imprezowanie? Wyrzuciłam jeden bilet i trzymałam drugi. „Miami, nadchodzę,” mruknęłam do siebie, idąc do akademika, żeby spakować swoje rzeczy.
Kilka godzin później dotarłam do Miami i otrzymałam klucz do swojego apartamentu. Pokój 401, powiedziała mi recepcjonistka, tak jak było wyryte na małej złotej tabliczce na kluczu. Poszłam za portierem do Pokoju 401, i rzeczywiście, to było raj na ziemi. Idealny luksus, by ulżyć mojemu bolącemu sercu. Próbował, ale nie całkowicie. Zdrada Cole'a wciąż bolała moje serce.
Wzięłam prysznic i ubrałam się w prostą suknię, która odsłaniała więcej moich nóg. Nałożyłam trochę makijażu. Potem spojrzałam w lustro i zobaczyłam kobietę, która nie wyglądała jak ja. Była piękna, z kasztanowymi lokami, które oprawiały jej twarz jak litera C, podczas gdy ja zawsze czułam się brzydka; była pewna siebie i dumna, kiedy ja byłam złamana w środku i zawsze wstydziłam się siebie. Pomyślałam, że nie byłoby źle, gdyby ta kobieta znalazła mężczyznę na tym koncercie lub w hotelu, z którym mogłaby się przespać tej nocy, żeby stracić dziewictwo raz na zawsze. Dałoby mi to trochę satysfakcji, wiedząc, że to, o co Cole mnie naciskał przez lata, ta nowa dama oddała dobrowolnie nieznajomemu.
Wyszłam na koncert. Schodziłam po schodach, kiedy usłyszałam głośne hałasy sugerujące imprezę w jednej z sal hotelowych. Część mnie była ciekawa, więc poszłam w tym kierunku. Pchnęłam już otwarte drzwi, wpadając na szeroką pierś mężczyzny.
Spojrzałam w górę. Mężczyzna był bogato ubrany w drogi, dobrze dopasowany garnitur. Był atletyczny, z lekko wybrzuszonymi bicepsami. Wydawał się być po trzydziestce i diabelsko przystojny jak na swój wiek. Nasze oczy zamarły na sobie przez chwilę. Wpatrywałam się w jego bursztynowe oczy, a on patrzył w głąb moich. Było coś w jego oczach, co sugerowało niebezpieczeństwo, coś, co mówiło mi, że może być niebezpieczny. Mój wzrok opadł, obejmując jego twarz i potężne ciało, i zdałam sobie sprawę, że nie tylko jego oczy, cała jego postać krzyczała niebezpieczeństwem. Dziwnie, w tym momencie poczułam jakby elektryczny wstrząs wewnątrz mnie, jakby coś się we mnie naładowało.
Potem usłyszałam ludzi wokół mnie skandujących: „Pocałuj. Pocałuj. Pocałuj.” Rozejrzałam się, aby odkryć, że ja i ten nieznajomy mężczyzna, którego oczy wciąż na mnie spoczywały, cieszyliśmy się uwagą i spojrzeniami wszystkich w luksusowo udekorowanej sali. Wyglądało na to, że grali w jakąś grę, a ja na nią wpadłam.
Zwróciłam wzrok na mężczyznę, tylko po to, by znaleźć dziwną twardość w jego oczach, gdy na mnie spoczywały. Jego silne ramiona objęły mnie w talii i przyciągnęły do siebie. Następną rzeczą, jaką wiedziałam, były jego usta naciskające na moje.