




Rozdział 6
Sakshi:
Dotarliśmy do domu. Randhir zamknął drzwi, a ja stanęłam na środku pokoju, próbując przewidzieć, co się wydarzy.
"Czy boisz się mnie, kochanie?" zapytał Randhir.
"Nie," odpowiedziałam.
"To pierwszy raz, kiedy powiedziałaś prawdę. Gdybyś się mnie bała, nie powtarzałabyś swoich błędów. Ale obiecuję ci, że wkrótce zaczniesz się mnie bać. Po prostu poczekaj i zobacz."
Randhir zbliżył się do mnie i powoli dotknął moich ust, potem pogłaskał moje włosy i policzki. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło. Nie rozumiałam, co się dzieje. Odsunął się i podał mi kopertę, która leżała na stole.
"Co to jest?"
"Nie możesz otworzyć i zobaczyć?"
Otworzyłam ją i byłam zaskoczona.
"Ty... Spaliłeś sukienkę. Skąd wzięła się ta?"
"Kupiłem dwie sukienki o tym samym wzorze. Jedną, żeby cię zranić, a drugą, żeby cię obdarować. To jest twój prezent. Ale powinnaś ją nosić tylko przy mnie. Tylko ja mam prawo podziwiać twoje piękno. Nie lubię, gdy inni się na ciebie gapią. Naprawdę wyglądasz jak anioł w tej sukience. Jesteś taka piękna."
Pocałował mnie znowu.
Byłam zaskoczona jego słowami. Mrugnęłam oczami i otworzyłam usta. Po raz pierwszy od dłuższego czasu usłyszałam od niego takie słodkie pochwały. Randhir uśmiechnął się i zamknął mi usta. Otworzyłam szeroko oczy, widząc jego uśmiech.
"Uśmiechasz się," powiedziałam.
"Czemu? Czy ustaliłaś jakieś zasady, że nie mogę się uśmiechać?"
"Nie, nie. Nie o to mi chodziło. Ale ostatnio nie widziałam cię uśmiechającego się szczerze. Naprawdę..."
"Dość. Teraz idź na kolację. Będę czekał na ciebie w pokoju."
"A co z twoją kolacją?"
"Zjadłem na przyjęciu. Przyjdź szybko po posiłku. Myślę, że zapomniałaś o swoim błędzie. Muszę o tym porozmawiać, kochanie."
Zostawił mnie w strachu. Zjadłam kolację i poszłam do niego. Spojrzał na mnie i zbliżył się.
"Dziś nie będę cię ganił. Nie będę cię torturował. Ale zostaniesz ukarana. Dowiesz się o swojej karze jutro rano," powiedział Randhir, a ja nic nie rozumiałam.
"Czy mogę teraz spać?" zapytałam.
"Nie. Muszę dziś z tobą dużo porozmawiać. I wiele zrobić."
Randhir mrugnął, a ja nie wiedziałam, jak zareagować, bo po ślubie każda noc stała się dla mnie koszmarem.
"Chodź i usiądź przy mnie," powiedział Randhir i oboje usiedliśmy na łóżku.
"Sakshi, dziś jestem bardzo szczęśliwy."
Uśmiechnęłam się, widząc jego radość.
"Dziś odzyskałem wszystko, co straciłem przed dwoma laty. Jestem naprawdę bardzo szczęśliwy. Odzyskałem majątek, status, prestiż i ukochaną, wszystko, znowu mam. Kiedy byłem na ulicy, zawsze mówiłem sobie, że wszystko do mnie wróci i muszę się skupić na pracy.
Wiesz, Sakshi? Spałem wiele nocy bez jedzenia. Pracowałem kilka nocy bez snu. Kiedy czułem się zmęczony, patrzyłem na twoje zdjęcie i wyobrażałem sobie, że śpię na twoich kolanach. To mnie relaksowało. Czy mogę chwilę pospać na twoich kolanach?"
Zaczęłam płakać, wiedząc o trudach, które przeszedł Randhir. Żałuję, że nie byłam z nim w tamtych dniach.
"Oczywiście," powiedziałam, a Randhir położył się na moich kolanach, zamykając oczy. Chciałam pogłaskać jego włosy, ale zrezygnowałam z obawy. Otworzył oczy i wstał. Przetarł mój policzek kciukiem.
"Idź i zmień sukienkę. Chcę cię kochać. Nie mogę się już powstrzymać," powiedział Randhir.
Przypomniałam sobie te dwie okropne noce z nim. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego błagalnie.
"Chcę... spać... proszę... tylko dziś..."
"Nie powtarzam nic dwa razy. Teraz idź i wracaj szybko, kochanie. Nie irytuj mnie, bo to ty będziesz musiała to znieść. Przyjdź szybko, nie psując mi humoru," powiedział i pocałował mnie w policzek.
Starłam łzy i poszłam zmienić sukienkę. Wróciłam do niego, a on westchnął, patrząc na moją przygaszoną twarz. Powoli położył mnie na łóżku. Zaczął mnie całować, a ja byłam przerażona, pamiętając jego tortury dwa razy.
Powoli pocałował mnie w czoło, oczy, policzki i usta. Pocałował w szyję i spojrzał na mnie. Odwróciłam wzrok od niego.
"Spójrz na mnie," powiedział Randhir.
Spojrzałam na niego.
"Przepraszam. Myślę, że wciąż nie zapomniałaś tych okropnych nocy. Nie zrobiłem tego celowo. Straciłem kontrolę nad gniewem. Ale uwierz mi, nie skrzywdzę cię już więcej. Wiem, że mnie nie lubisz, będę trzymał się z dala od ciebie."
Miał wstać z łóżka, ale zatrzymał się, gdy chwyciłam jego koszulę.
"Nie powiedziałam, że cię nie lubię."
Randhir spojrzał na mnie zszokowany. Zaczerwieniłam się i odwróciłam od niego z uśmiechem. Znowu pocałował mnie w usta. Teraz oddałam się jego miłości i odpowiedziałam na nią. Przytuliłam go i oboje zatraciliśmy się w miłości, jakbyśmy na chwilę zapomnieli o przeszłości.
Rano obudziłam się i zobaczyłam go obok siebie. Randhir spał przytulając mnie. Uśmiechnęłam się i powoli wstałam, starając się go nie obudzić. Sprawdziłam szyję i ręce, ale nie znalazłam żadnych śladów obrażeń na ciele. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że poprzedniej nocy nie był dla mnie nieprzyjemny. Poszłam przygotować dla niego śniadanie, bo wiedziałam, że będzie zły, jeśli nie skończę pracy na czas.
"Sakshi, masz telefon," powiedział Randhir, podając mi swoją komórkę.
Spojrzałam na niego zdezorientowana i wzięłam telefon.
"Co? Ale jak to się stało?"
"Nie martw się. Porozmawiam z Randhirem," powiedziałam i rozłączyłam się.
Randhir wyrwał mi telefon z ręki.
"Randhir, dlaczego to zrobiłeś? Proszę, zostaw ich. Zrobię wszystko, co powiesz. Proszę, nie rób tego mojemu tacie."
"Co takiego zrobiłem, moja droga?"
"Tata powiedział, że udziałowcy nagle zażądali zwrotu swoich udziałów. Chcą wycofać swoje udziały z firmy. Jeśli to się stanie, moja rodzina znajdzie się na ulicy. Randhir, proszę, zatrzymaj to," powiedziałam, chwytając jego ręce i błagając go. Randhir zamknął oczy, widząc mnie we łzach i proszącą go.
"Jeśli tak łatwo zgadłaś, że to moja sprawka, to nie wiesz, dlaczego to zrobiłem?"
"To przez rozmowę z Ajayem?"
"Za nieposłuszeństwo."
"Obiecuję, zrobię wszystko, co powiesz. Nigdy cię nie nieposłucham. Proszę, zatrzymaj to."
"Nie martw się, kochanie. Jeśli naprawdę dotrzymasz słowa, wykupię wszystkie udziały. Wtedy nigdy nie uciekniesz ode mnie. Krzyczałem na ciebie i bezlitośnie cię dręczyłem. Ale mimo to mnie nie posłuchałaś. Więc w końcu dotknąłem twojej rodziny.
Jesteś wstrząśnięta. Zrobię wszystko, byś była związana z tym związkiem na zawsze. Czy ci się to podoba, czy nie, musisz mnie zaakceptować jako swojego męża."
"Zrobię wszystko, co powiesz," powiedziałam.
"Dobrze. Od dziś powinnaś zerwać wszystkie relacje, w tym z rodzicami i przyjaciółmi. Nawet w myślach powinnaś myśleć tylko o mnie. Jeśli będziesz zachowywać się jak idealna żona, zapominając o wszystkim oprócz mnie, twoja rodzina będzie bezpieczna. W przeciwnym razie nie będę odpowiedzialny za to, co się stanie z twoją rodziną," powiedział Randhir.
"Ok. Proszę, nie krzywdź mojej rodziny. Zrobię, jak powiedziałeś."
"Dobrze. Będę czekał w jadalni. Przynieś śniadanie szybko, moja droga słodka żono."
Randhir pocałował ją w policzek i wyszedł.
Randhir całkowicie się zmienił. Z dnia na dzień staje się coraz bardziej nieuprzejmy. Co mam teraz zrobić? Wiem, że popełniłam błąd. Ale nie mogę przez całe życie znosić jego tortur. Jednocześnie nie chcę go zranić. Nie mogę go teraz opuścić z powodu jego sytuacji. Jedynym sposobem jest odzyskanie jego miłości. Ale nawet gdy okazuję uczucia, on myśli, że to udawanie. Jak mogę znów zdobyć miejsce w jego sercu?
"Sakshi, spóźniam się. Idziesz?" Randhir krzyknął z jadalni.
"Tak, jeszcze pięć minut," odpowiedziałam.
Podałam mu śniadanie, ale ponieważ byłam zmartwiona naszym życiem, przez pomyłkę rozlałam jedzenie na jego marynarkę.
"Ja...ja...przepraszam. Naprawdę...przepraszam..." powiedziałam.
"Pamiętam nasze pierwsze spotkanie," powiedział Randhir, wspominając przeszłość.
Randhir przyszedł do restauracji i złożył zamówienie. Miał zamiar usiąść, ale uderzyłam go, niosąc dwa talerze jedzenia i nie widząc go. Jego koszula została przeze mnie zniszczona. Randhir spojrzał na mnie poważnie. Miałam na sobie dżinsy i białą koszulkę bez rękawów, a włosy były rozpuszczone.
"Nie widzisz?" Randhir warknął na mnie.
"Nie widzisz? Piękna dziewczyna idzie, niosąc dwa talerze w obu rękach. Nie wiesz, żeby się przesunąć i zrobić jej przejście?" powiedziałam.
Randhir spojrzał na boki, a potem przed siebie.
"Co robisz?" zapytałam.
"Powiedziałaś, że idzie piękna dziewczyna. Więc jej szukam," powiedział Randhir, co mnie rozzłościło.
"Ty."
"Spójrz, skarbie, dobrze jest, gdy ktoś trzyma się swoich granic. W przeciwnym razie ich życie stanie się najgorsze prędzej czy później. Naucz się, jak zachowywać się w miejscach publicznych," powiedział Randhir, a ja spojrzałam na niego poważnie. Ale on uśmiechnął się i odszedł.
Randhir wstał z krzesła, a ja się przestraszyłam, przypominając sobie moje niepotrzebne narzekanie tamtego dnia. Cofnęłam się, a on podszedł do mnie.
"Naprawdę przepraszam. Nie zrobiłam tego celowo."
Randhir nie odpowiedział mi i poszedł do umywalki, żeby umyć ręce.
"Przynieś moją białą marynarkę z szafy. Już jest późno. Mam dzisiaj spotkanie z międzynarodowymi delegatami," powiedział Randhir.
Odetchnęłam z ulgą, że nic nie powiedział. Podałam mu marynarkę.
"Sakshi, nie wiem, kiedy wrócę dziś wieczorem z powodu spotkań. Dzisiaj dołączają pokojówki i stróż. Nie musisz od dzisiaj nic robić. Zjedz kolację i idź spać. Zamknij drzwi i trzymaj telefon na stoliku obok ciebie, gdy będziesz spała. Zadzwoń do mnie, jeśli coś będzie nie tak," powiedział Randhir, a ja skinęłam głową. Podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło, zanim wyszedł do biura.