Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4

Sakshi:

Poszłam do naszego pokoju za Randhirem. Stałam prawie drżąc. Randhir opierał się o ścianę, jedną nogę trzymając na ścianie. Nie wiedziałam, co mnie dziś czeka.

"No dalej. Powiedz mi, kochanie. Gdzie byłaś? Z kim się spotkałaś?"

Stałam w milczeniu, bo już zrozumiałam, że wie, z kim się spotkałam.

"Sakshi, nie denerwuj mnie. To nie jest dla ciebie dobre. Wiesz dobrze, że jako moja własność, mogę zrobić z tobą wszystko. Nie masz tu nikogo, kto mógłby cię przede mną ochronić."

Randhir podszedł do mnie, skręcił moje ręce do tyłu i mocno je ścisnął.

"Proszę, puść mnie. To boli," powiedziałam.

"Dokładnie. Twoje zachowanie mnie boli. Po prostu powiedz mi prawdę, skarbie."

Jego paznokcie wbiły się w moją skórę, a krew zaczęła sączyć się. Jeszcze bardziej zacisnął uścisk na moim nadgarstku. Krzyknęłam z bólu, gdy ścisnął zraniony nadgarstek.

"Wybacz mi, proszę."

"Wybaczę ci tylko wtedy, gdy zmienisz swoje zachowanie i gdy poczuję, że mogę ci zaufać. Powiedz mi, gdzie byłaś przez cały dzień? Czekam na ciebie od popołudnia," powiedział Randhir.

Przygryzłam wargę, by znieść ból. Złapał mnie za włosy i mocno pociągnął.

"Odpowiedz mi," powiedział Randhir.

"Dobrze, więc nie zamierzasz mi odpowiedzieć. Myślałem, że jestem dla ciebie zbyt surowy. Więc do tej pory kontrolowałem swój gniew. Ale przekroczyłaś granice."

Randhir wziął nóż ze stołu i chwycił moją rękę. Przyłożył nóż do mojego nadgarstka.

"Ostatnia szansa dla ciebie, Sakshi. Powiedz mi prawdę albo mam nadzieję, że rozumiesz, co ci zrobię."

Zamknęłam oczy, pozostając niema. Jednak rzucił nóż na bok. Rzucił mnie na łóżko i położył się obok mnie. Zaczął całować mnie po twarzy. Pocałował moje usta. Nie rozumiałam, co robi. Przytulił mnie tak, że byłam na nim. Zobaczył, że moja ręka nadal krwawi, gdy ją zranił. Znowu ją ścisnął, sprawiając, że krzyknęłam. Złapał obie moje ręce i przycisnął je do tyłu.

"Teraz, jeśli mi nie odpowiesz, sprawię, że nie będziesz mogła chodzić przez tydzień. Nie będziesz mogła wstać z łóżka."

"Dobrze, więc nie zamierzasz mi powiedzieć. Więc zrobię to, co powiedziałem."

"Spotkałam się z przyjaciółką Pinky, a potem z Ajayem. Poszłam spotkać się z rodziną. Dlatego wróciłam późno do domu," powiedziałam.

Randhir puścił uścisk i pozwolił mi położyć się na łóżku.

"Widziałem cię rozmawiającą z Ajayem w lodziarni," powiedział Randhir.

"Moja droga ukochana żono, pamiętam, że prosiłaś mnie o pozwolenie tylko na spotkanie z przyjaciółką, a nie z Ajayem czy twoją rodziną. Więc kto dał ci pozwolenie, by się z nimi spotkać? Jeśli pozwalam ci wyjść, to nie znaczy, że możesz włóczyć się, jak ci się podoba. Zgodziłem się, żebyś spotkała się z przyjaciółką tylko po to, by przetestować twoje zachowanie, a ty udowodniłaś mi, że nie powinienem dawać ci wolności," powiedział Randhir.

"Nie spotkałam Ajaya celowo. Przyszedł w to samo miejsce, gdzie spotkałam się z przyjaciółką. Więc po prostu z nim porozmawiałam. Przepraszam. Nigdy więcej tego nie zrobię," powiedziałam.

"Nie martw się, kochanie. Nie pozwolę ci na to ponownie. Teraz ukarzę cię za twoje błędy i oczywiście po tym nigdy nie odważysz się robić, co ci się podoba," powiedział Randhir, a ja przeraziłam się jego gniewem.

"Randhir, proszę, wybacz mi tym razem," powiedziałam.

"Kara za spotkanie z Ajayem - od dziś nie wolno ci wychodzić samej. Nie wolno ci nawet prosić mnie, byś mogła wyjść. Jeśli uznam to za konieczne, zabiorę cię do rodziny lub przyjaciół. Od teraz jesteś całkowicie zamknięta w naszym domu," powiedział Randhir, a ja skinęłam głową.

"Kolejna kara za spotkanie z rodziną to stanie pod zimnym prysznicem przez godzinę. Dopiero po godzinie możesz wyjść. Musisz stać pod prysznicem bez ruchu przez godzinę. Idź i stój tam," powiedział Randhir.

"Randhir, na dworze jest za zimno i nie mogę tego zrobić," powiedziałam, a jego oczy zapłonęły gniewem.

Randhir chwycił mnie za rękę, ciągnąc do prysznica, i włączył wodę.

"Stój tu przez godzinę. Nie waż się wychodzić, cokolwiek się stanie w tej godzinie. Albo przywiążę cię tutaj pod prysznicem na całą noc. Nie obchodzi mnie, nawet jeśli umrzesz," powiedział Randhir, a jego słowa zraniły mnie bardziej niż ten zimny prysznic.

Czułam, jak lodowata woda spływa po moim ciele. Nie mogłam stać, bo moje ręce i nogi zaczęły marznąć. Oparłam się o ścianę, szukając wsparcia.

"Stój prosto, Sakshi. W przeciwnym razie całą noc spędzisz pod prysznicem," powiedział Randhir.

Widziałam, jak mnie obserwuje, siedząc na łóżku. Znowu stanęłam prosto. Zacisnęłam usta, znosząc chłód wody. Upadłam na kolana, bo nogi straciły siłę do stania.

"Stój, Sakshi. Nie wolno ci klęczeć."

Z trudem wstałam i przycisnęłam palce do podłogi, drżąc. Zaczęłam mocno gryźć wargi z zimna, aż pojawiła się krew. Spojrzałam na Randhira, błagając go o litość.

"Zasługujesz na to, kochanie. Nie pozwolę ci wyjść przed upływem godziny. Bez względu na to, jak ciężko jest, musisz to znieść," powiedział Randhir.

Łzy spłynęły mi po policzkach. Byłam już całkowicie mokra od stóp do głów. Moja sari przylegała do ciała. Drżałam mocno, a Randhir zamknął oczy, by ukryć swoje łzy.

Randhir PoV:

Nie karzę cię za spotykanie się z rodzicami. Nie mam nic przeciwko, jeśli spotykasz się z rodziną. Ale nie znoszę, gdy spotykasz się i rozmawiasz z Ajayem. Nie daruję ci kłamstwa. Dopóki jesteś wobec mnie szczera i trzymasz się z dala od Ajaya, nie zrobię ci krzywdy. Jednak dziś zdałem sobie sprawę, że nadal się nie zmieniłaś i zachowujesz się, jak chcesz. Jeśli mnie nie posłuchasz, dobrze wiem, jak sprawić, żebyś mnie posłuchała.

Spojrzałem na nią i była w bardzo złym stanie. Gdy minęła godzina, Sakshi próbowała wyjść.

"Poczekaj. Uklęknij pod prysznicem na kolejne pół godziny za to, że mnie okłamałaś."

Sakshi nie dyskutowała ze mną i uklękła.

Przypomniałem sobie moją miłość do niej z przeszłości. Jak walczyłem z jej rodziną tylko za to, że ją skarcili. Przypomniałem sobie, jak zostawiłem wszystko dla niej i jak ona mnie opuściła i zdradziła.

Usłyszałem płacz Sakshi i wyszedłem z pokoju. Po pół godzinie pozwoliłem jej wyjść. Sakshi wyszła.

"Poczekaj," powiedziałem, a ona spojrzała na mnie słabymi oczami. Rzuciłem jej ubrania w twarz.

"Przebierz się i wyjdź. Osusz włosy."

Przebrała się i wyszła.

"Wypij tę gorącą wodę. Poczujesz się lepiej. Nie lubię cię karać. Nigdy nie miałem zamiaru cię skrzywdzić, ale zmuszasz mnie do tego.

Wyjaśnię ci, Sakshi. Nie ukarzę cię ani nie skrzywdzę, dopóki nie przekroczysz granic i nie sprawisz, że poczuję, że mnie nie posłuchałaś. Jeśli będziesz mnie słuchać i przestaniesz robić rzeczy, których nie lubię, nigdy nie zrobię ci najmniejszej krzywdy. Zapamiętaj to. Jeśli chcesz być szczęśliwa i bezpieczna, przestań spotykać się z ludźmi, których nie znoszę, rozmawiać z takimi ludźmi i kłamać mi bez potrzeby. Zdecyduj sama," powiedziałem i podałem jej tabletkę.

"Weź ją i odpocznij. Nie dostaniesz gorączki. Jednak nawet jeśli dostaniesz gorączki, nie pozwolę ci odpoczywać bez wykonywania prac domowych," ostrzegłem ją, choć gdzieś w sercu martwiłem się o jej zdrowie.

Sakshi zasnęła, a w środku nocy zaczęła się trząść.

"Sakshi, czy wszystko w porządku?"

Próbowała odpowiedzieć, ale nie mogła mówić. Okryłem ją kocem, ale nadal się trzęsła. Przytuliłem ją mocno i przyłożyłem jej twarz do mojego karku. Czując moje ciepło, powoli zasnęła. Pocałowałem ją w czoło.

Obudziłem się rano i usłyszałem jej jęki. Wziąłem ją na kolana i delikatnie obudziłem.

"Sakshi, co się z tobą dzieje?"

Otworzyła oczy, ale nie odpowiedziała. Dotknąłem jej czoła i zrozumiałem, że ma gorączkę. Przypomniałem sobie, jak kazałem jej zostać pod prysznicem przez długi czas. Moje oczy wypełniły się łzami, a Sakshi zobaczyła łzy w moich oczach.

"Przepraszam, Randhir," powiedziała Sakshi, patrząc mi w oczy.

Nieświadomie pocałowałem ją w czoło. Mocno ścisnęła moje ręce. Próbowałem wstać.

"Proszę, nie zostawiaj mnie."

"Nigdzie się nie wybieram. Pozwól, że zadzwonię po lekarza," powiedziałem.

Lekarz ją zbadał i przepisał leki. Przyniosłem jej jedzenie. Wziąłem ją na kolana, a potem posadziłem, opierając ją o siebie.

"Zjedz, musisz wziąć tabletki."

"Nie. Daj mi tylko mleko. Mam post przez miesiąc," powiedziała Sakshi.

"Dość, Sakshi. Nie kłóć się ze mną. Zjedz spokojnie," powiedziałem, podnosząc głos.

"Proszę," powiedziała Sakshi, a jej twarz stała się blada i słaba.

"Dobrze. Będę pościć zamiast ciebie albo kontynuuję post po twoim wyzdrowieniu," powiedziałem.

Sakshi skinęła głową i zjadła. Karmiłem ją powoli i podałem jej lekarstwa.

"Śpij, będę tutaj," powiedziałem.

Sakshi zasnęła, a ja przykryłem ją kocem. Pocałowałem ją w czoło, a Sakshi spojrzała mi w oczy.

"Przepraszam, że kazałem ci tak długo stać pod prysznicem. Myślę, że przez to zachorowałaś."

"Nic się nie stało. To nic w porównaniu z tym, co ja ci zrobiłam."

"Po prostu powiedz mi, że mnie kochasz i nigdy mnie nie opuścisz. Zaczniemy nowe życie. Powiedz tylko, że zapomniałaś o Ajayu."

"Nie mogę o nim zapomnieć," powiedziała Sakshi.

"Cholera. Dlaczego kłamiesz? Powiedziałaś, że mnie kochasz. Jak możesz kochać Ajaya?"

"Nie kocham ciebie. Kocham Ajaya," powiedziała Sakshi.

Zacisnąłem pięści.

"Odpocznij. Jeśli czegoś potrzebujesz, zawołaj mnie," powiedziałem i wyszedłem z pokoju, nie mogąc znieść jej słów. Po południu poszedłem do Sakshi i usiadłem obok niej na łóżku.

Nie wiem, dlaczego tak się zachowujesz. Moje serce wciąż mówi, że kochasz tylko mnie i nikogo innego. Ale dlaczego kłamiesz, że kochasz Ajaya? Obiecaj mi tylko raz, że zostaniesz ze mną na zawsze. Od tego momentu będziesz moją królową. Nie chcę cię krzywdzić, Sakshi. Kiedy to zrozumiesz?

Gdy łza z moich oczu spadła na nią, obudziła się.

"Musisz wziąć lekarstwo, wstawaj."

"Znowu lekarstwo?" powiedziała Sakshi z grymasem.

"Tak. Przyniosę ci obiad."

Nakarmiłem ją i podałem jej leki. W ciągu trzech dni wyzdrowiała. Obudziłem się i nie znalazłem jej. Szukałem jej i zobaczyłem ją w kuchni.

"Co robisz?"

Sakshi zobaczyła mnie stojącego w drzwiach kuchni.

"Jestem już dobrze. Przygotowuję ci śniadanie."

"Czy prosiłem cię o to? Nie rób niczego, czego ci nie powiedziałem. Po prostu idź do naszego pokoju i odpocznij. Nie musisz tego robić, dopóki nie poczuję, że jesteś w pełni zdrowa. Teraz idź do pokoju," powiedziałem.

"Naprawdę czuję się dobrze."

"Zamknij się. Powiedziałem, idź. Po prostu rób, co mówię."

Odeszła stamtąd spokojnie. Przyniosłem jej śniadanie. Zjadła je spokojnie.

"Nie idziesz do biura?"

"Dlaczego? Chcesz kogoś zaprosić, gdy mnie nie będzie?" powiedziałem.

Previous ChapterNext Chapter