




Rozdział pierwszy
Sakshi:
Spałam na balkonie i poczułam ostry ból w ramieniu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą Randhira. Bałam się go, pamiętając wczorajsze tortury.
"Szybko się szykuj. Musisz przygotować mi śniadanie," powiedział Randhir.
Próbowałam wstać, ale ból mi na to nie pozwalał. Całe ciało strasznie mnie bolało. Nie miałam nikogo, kto by wysłuchał mojego cierpienia lub mi pomógł. Randhir, ten który kiedyś mnie kochał, teraz sprawia mi ból, którego nie mogę znieść. Otarłam łzy i spróbowałam wstać ponownie.
"Ile czasu potrzebujesz, żeby wstać? Nie mam całego dnia, żeby na ciebie czekać," krzyknął na mnie Randhir.
"Ja... ja... nie mogę... wsta... wstać..."
Randhir podniósł mnie na ręce i zaniósł do łazienki.
"Weź szybki prysznic i wracaj. Masz tylko pięć minut, inaczej nie wyobrażasz sobie, co ci zrobię," powiedział Randhir. Wzięłam prysznic najszybciej jak mogłam i wyszłam.
Wzięłam haftowane sari z półki, bo jestem nową panną młodą.
"Chcesz kogoś przyciągnąć? Wiem, że lubisz przyciągać ludzi, ale nie pozwolę ci na to, bo teraz jesteś moją żoną," powiedział Randhir.
Jego słowa przyniosły mi łzy, bo zrozumiałam, jak nisko ocenia mnie Randhir. Jednak nie odważyłam się z nim kłócić, bo jeśli otworzę usta, jedyną odpowiedzią będzie policzek od niego, żeby mnie uciszyć. Randhir rzucił mi na twarz długą suknię z długimi rękawami.
"Ubierz to. Wiem, że dorastałaś w bogactwie i dlatego jesteś ślepa na relacje. Od teraz będziesz żyć bez wygód. To sprawi, że zrozumiesz, kim jesteś i zabije twoją dumę," powiedział Randhir.
Wzięłam suknię z jego rąk i poszłam się przebrać.
Czy on mi kiedykolwiek wybaczy? Nie wiem, jak długo będę musiała to znosić. Każde jego słowo, każdy czyn mnie zabija. Powinnam go zmienić. Powinnam przywrócić w nim starego Randhira, który mnie kochał. Ale czy to możliwe? Czy kiedykolwiek odzyskam tę miłość?
Otarłam łzy i przygotowałam się. Randhir wszedł do pokoju i zobaczył mnie.
"Idź i przygotuj śniadanie. Nie masz tu nikogo do pomocy. Będziesz wykonywać wszystkie prace w tym domu."
Szłam do kuchni, a Randhir chwycił mnie mocno za nadgarstek, w miejscu, gdzie wcześniej mnie zranił, i przyciągnął do siebie. Krzyknęłam z bólu. Złapał mnie za włosy.
"Posłuchaj, kiedy coś mówię, powinnaś mi odpowiedzieć. Nienawidzę milczenia. Rozumiesz?"
"Dobrze. Proszę, puść mnie. To boli," powiedziałam.
"Ma boleć, moja droga. Poślubiłem cię, żeby torturować cię każdą sekundą. Obiecuję ci, że łzy staną się twoim stałym towarzyszem. Teraz idź i dokończ pracę."
Skinęłam głową i spokojnie odeszłam. Stanęłam w holu, a Randhir przyszedł tam.
"Dlaczego stoisz tu jak posąg, zamiast zacząć pracę?"
"Gdzie jest kuchnia?" zapytałam.
Randhir wskazał drogę do kuchni. Byłam w szoku, widząc bałagan, jaki tam panował. Spojrzałam na niego.
"Posprzątaj to, moja kochana żono. Pamiętaj, że chcę, aby cały dom był czysty i schludny. Teraz posprzątaj i przygotuj śniadanie. Do wieczora, zanim wrócę, posprzątaj cały dom. Jeśli nie wykonasz tego, co ci powiedziałem, wieczorem pożałujesz."
"Zrobię wszystko, jak powiedziałeś."
Poszłam do kuchni i westchnęłam, widząc nieumyte naczynia. Umyłam wszystko i przygotowałam jedzenie dla Randhira. Spróbował i rzucił na podłogę.
"Czy nie potrafisz zrobić choć jednej rzeczy porządnie? Nigdy nie widziałem dziewczyny takiej jak ty, która nie umie nic poza przyciąganiem chłopaków swoim wyglądem."
Zacisnęłam zęby, słysząc jego ostatnie słowa. Ostatnio takie słowa stały się dla niego codziennością. Nie rozumiem, jak może tak łatwo mówić takie rzeczy do dziewczyny, zwłaszcza do swojej żony. Znałam jego podejście do szanowania kobiet i to była cecha, którą najbardziej w nim lubiłam, gdy byliśmy zakochani. Szanuje wszystkich oprócz mnie. Bo uważa, że nie zasługuję na szacunek.
Poszedł do biura, rzucając talerzem. Czułam głód, bo nic nie jadłam od wczoraj. Poszłam i spróbowałam jedzenia.
Jedzenie było dobre. To znaczy, że Randhir celowo mnie skrytykował. W końcu nie potrzebuje powodu, by mnie ranić. Rani mnie, kiedy tylko chce, bez żadnego powodu.
Przypomniałam sobie jego słowa o posprzątaniu całego domu. Zjadłam szybko śniadanie i zaczęłam pracować. Do wieczora pracowałam bez przerwy i wszystko posprzątałam. Byłam zmęczona i położyłam się na łóżku, żeby odpocząć. Nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudził mnie jego szorstki głos wołający moje imię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Randhira.
Złapał mnie za włosy, zmuszając do wstania. Krzyczałam z bólu, ale na nic się to zdało.
"Jak śmiesz spać bez mojej zgody? Wszystko musisz robić tylko za moją zgodą, czy to spanie, czy jedzenie.
Przygotuj się na przyjęcie weselne. Wychodzimy teraz. Ubierz coś, co pasuje do nowej panny młodej. Pamiętaj, musisz zachowywać się tam jak moja żona, dbając o mój szacunek. Jeśli nie, dobrze wiesz, co zrobię."
Skinęłam głową i się przygotowałam. Wziął mnie na przyjęcie, kładąc rękę na mojej talii. Jego paznokcie wbijały się w moją skórę, sprawiając, że nie mogłam tego znieść. Ale nie mogłam nawet krzyczeć ani wrzeszczeć, bo byliśmy na przyjęciu. Przyciągnął mnie bliżej i szepnął mi do ucha.
"Dałem ci ten ból, żebyś zapamiętała, jak się zachowywać na przyjęciu. Nie pokazuj tu swojego dawnego zachowania."
Skinęłam głową, powstrzymując łzy. Sprawił, że te łzy stały się moim towarzyszem na zawsze, jak powiedział. Cokolwiek zrobię lub nie, będzie mnie torturował, by cieszyć się moimi łzami. Jak ktoś może cieszyć się łzami swojej ukochanej osoby, jeśli naprawdę ją kocha? Czy są zaślepieni nienawiścią, czy miłość jest bezsilna wobec ich nienawiści?