




Rozdział 6: Żeńska alfa
Punkt widzenia Rhysa:
Towarzyszka.
Ona była moją potencjalną towarzyszką. Pierwsza wilczyca, którą mój wilk wybrał po mojej przemianie dziesięć lat temu, po pierwszej przemianie w wilkołaka. W końcu ją znalazłem! Kiedy zmiennokształtny kończy osiemnaście lat, przemienia się w swoją zwierzęcą połowę. Jak tylko zwierzęca część wychodzi na powierzchnię, zaczyna szukać partnera. Dzieje się tak, ponieważ mimo że nasze ludzkie pragnienia można kontrolować, nasza zwierzęca strona tęskni za kontaktem, za więzią, która jest nierozerwalna aż do dnia naszej śmierci. Kontakt najbardziej intymny z kimś podobnym do siebie. Dlatego zaczyna szukać potencjalnych towarzyszy. Ale nigdy wcześniej nie znalazłem żadnej, mój wilk nie znalazł nikogo godnego aż do tego momentu. Jako Alfa miałem znacznie większą kontrolę nad moim wilkiem niż jakikolwiek inny wilk, dlatego byłem w stanie kontrolować potrzebę znalezienia towarzyszki i stabilizować moją watahę. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy po uświadomieniu sobie, że ona jest potencjalną towarzyszką, była taka, że nie pasuje tutaj. Z włosami w unikalnym odcieniu srebra i oczami niebieskimi jak bezkresny ocean, wyglądała jak księżniczka z baśni w różowych sukniach, o których opowiadała mi matka, gdy byłem dzieckiem. Tymczasem stała tutaj w granatowym swetrze z długim rękawem i czarnych dżinsach z wysokimi śniegowcami, stojąc pośrodku lochu, wyglądając na całkowicie panującą nad sytuacją.
"Towar-"
"Po co tu przyszedłeś?" Choć jej głos był warkotem, jego szorstki, a zarazem kobiecy dźwięk brzmiał jak muzyka dla moich uszu.
Zarejestrowałem dopiero po chwili, że właśnie mi przerwała. Nikt nigdy nie odważył się tego zrobić, oprócz mojego ojca, a on był Alfą. Towarzyszka czy nie, ten wilk musiał się nauczyć, z kim ma do czynienia. "Jak śmiesz tak do mnie mówić? Jestem najpotężniejszym Alfą w całej Azji!" ryknąłem, pozwalając, by mój Alfa wilk przeniknął do mojego głosu. "Nie będę tolerować-"
"Ty nigdy, przenigdy nie będziesz tak do mnie mówił." Powiedziane najspokojniejszym z głosów, ale moc w nim sprawiła, że mój wilk zaskomlał i skłonił głowę. Byłem zdumiony. Mój wilk nigdy przed nikim nie schylił głowy. Dlaczego skłonił się przed nią? Kim ona była?
"Zabiłaś ośmiu wilków wysłanych przez naszych sojuszników do negocjacji pokoju. Jak to wyjaśnisz? I nie pozwalamy kobietom na rozmowy, zawołaj swojego Alfę." Zyane wydawał się wybudzony z zauroczenia towarzyszką, ale jego mózg jeszcze nie zarejestrował, z kim rozmawia.
"O, mówisz o tych tropicielach? Może powiesz nam, co robili na naszych ziemiach, bez naszej zgody i to uzbrojeni po zęby?" Wiejska dziewczyna wyrzuciła sarkastycznie, a jej wyraz twarzy zmienił się na gniewny. "I już jesteś w obecności naszego Alfy, wilku. To nasze ziemie, nasze rządy, nasze terytorium. Więc lepiej zacznij szanować naszego Alfę."
„Co tu robiłeś? Podaj swój cel! Czy mam zakładać, że jesteś tu z tych samych powodów, co tamci tropiciele? Żeby znaleźć nasze słabości i przejąć watahę?” Zwróciła się do mnie bezpośrednio, ignorując kłótnię, która trwała tuż za jej plecami.
„Nie,” odpowiedziałem szczerze. „Słyszeliśmy od naszych sojuszników w Chinach, że ich tropiciele zostali zabici przez jednego białego wilka i chcieliśmy się dowiedzieć, kto miał tyle siły, by pokonać ośmiu wysoko wyszkolonych wilków. Dlatego przybyliśmy. Aby zobaczyć, czy macie zamiar nas zaatakować lub stać się wrogami.”
„Rozumiem,” powiedziała zamyślona, marszcząc brwi w skupieniu. Nawet ten drobny, bezsensowny gest wyglądał na niej dobrze.
W końcu zauważyła drugą parę w pobliżu, z których jedno patrzyło z wściekłością, a drugie z absolutnym zauroczeniem. Kilka dni temu zrzuciłbym Zyane'a z klifu w Jever za to, że wyglądał tak żałośnie, gdy byliśmy w niebezpieczeństwie, ale teraz dokładnie wiedziałem, co czuje. Cholerny los!
„Aya,” ostrzegła dziewczynę i w końcu miałem jej imię. „Chodźmy. Mamy pracę do wykonania.”
„Ale jiji, to była jego wina!” Aya jęknęła dziecinnie, tupiąc nogą. Więc smarkula była jej młodszą siostrą.
„Nie obchodzi mnie to. Wynocha. Teraz!” Aya rzuciła jeszcze jedno groźne spojrzenie na Zyane'a, po czym wściekle opuściła pomieszczenie. Srebrnowłosa kobieta spojrzała mi prosto w oczy. „Kara za wtargnięcie na nasze ziemie to śmierć. Ale ponieważ jesteś Alfą, nie mamy zamiaru wszczynać wojny z twoją watahą. Ale przestępstwo to przestępstwo. Ty i twój beta,” na chwilę skierowała wzrok na Zyane'a, zanim znów spojrzała na mnie. „Zostaniecie w tej celi przez dwa dni bez jedzenia i wody. To powinno być wystarczającą karą na razie.”
„Nie możesz nas tak traktować! Jestem Alfą; nie zniosę takiego traktowania! Będą poważne konsekwencje, gdy stąd wyjdę, pamiętaj o tym!” Bez względu na to, co się stanie, nigdy nie prosiłbym jej o uwolnienie mnie na podstawie tego, że możemy być potencjalnymi partnerami; to byłoby żałosne, jak mała dziewczynka bojąca się złego wilka. Ona też musi to czuć, przyciąganie było silne, ale ukrywała to wyjątkowo dobrze. Nie może być aż tak silna, że nic nie czuje... czyżby?
„To, jeśli stąd wyjdziesz,” drwiła ze mnie, z ręką na biodrze. Wyglądała jak kobieta, która nigdy nie słyszała odmowy. Musi mieć jakiś słaby punkt! Coś, co mogę wykorzystać, by ją zmanipulować i stąd się wydostać. Ale kobieta wyglądała na twardą jak lód, a jej spojrzenie było równie lodowate.
„Kim jesteś? Do której watahy należysz?” zapytałem, próbując zdobyć jak najwięcej informacji, by znaleźć jej słabość. Ale wyglądało na to, że doskonale wiedziała, w co gram.
„Na razie jedyne, co musisz wiedzieć, to że jestem Alfą, a ty jesteś moim zakładnikiem. Przejdziemy na 'ty' dopiero po zakończeniu twojej kary.”
Z tymi słowami odwróciła się i opuściła lochy, a jej srebrne włosy unosiły się za nią jak chmura.