




Rozdział 2: Chodźmy
Rhys
"Biały wilk w Środkowych Himalajach?" Spojrzałem na nich z niedowierzaniem. "Wiecie, że nie mogę w to uwierzyć, prawda? Od kilku dekad nie było żadnych watah wilków w Indiach. Nawet jeśli są to samotnicy, musieli jakoś przedostać się przez góry do Himalajów. A jeśli tak się stało, ktoś musiał ich zobaczyć. Nie miałem żadnych takich raportów w ostatniej dekadzie, ani poprzedni Alfa."
"Tak, myśleliśmy, że nam nie uwierzysz. W końcu to tylko fragment naszej wyobraźni zabił ośmiu naszych najlepszych szpiegów." Aiden odpowiedział sarkastycznie, ale jego głos drżał z bólu straty.
"To prawda. Możesz zobaczyć nasze wspomnienia, jeśli chcesz. Ale jest biały wilk w Środkowych Himalajach, potencjalnie potężny Alfa, który właśnie zabił naszych ludzi. Musimy sprawdzić, czy stanowi dla nas zagrożenie. Nie mogę po prostu stać i patrzeć, jak nasi ludzie są masakrowani!" Devon powiedział, a jego głos zabrzmiał jak ostry warkot.
Z kąta oka zauważyłem, że Zyane się napiął, ale zrobiłem mały ruch ręką, by powiedzieć mu, żeby się uspokoił. Devon i Aiden nie byli w odpowiednim stanie umysłu, właśnie stracili kilku swoich najlepszych wojowników. Mogłem się z nimi utożsamiać, ale wiedziałem też, że szukają motywu.
To była tradycja. Jeśli udało nam się pokonać Alfę, członkowie ich watahy byli rozdzielani między inne watahy. Ich Alfa był wtedy zabijany lub skazywany na samotne wędrowanie jako wilk samotnik, w zależności od ciężkości ich przestępstw. Ci dwaj oczywiście mieli plany wobec wilków w Himalajach. Jeśli zabiją Alfę, mogą łatwo przyjąć wilki pod swoje dowództwo i zwiększyć liczebność swojej watahy. Ale obaj byli Alfami. Nie moją rolą było wskazywać, jak rządzą swoim terytorium lub czy chcą wypowiedzieć wojnę innemu Alfie. Samotnicy to wędrowne wilki, które odrzucają autorytet Alfy i wędrują na własną rękę, ale jeśli ta wataha samotników postanowiła się zjednoczyć, może to być po to, by sprawiać kłopoty innym istniejącym watahom w ich okolicy.
"Zajmę się tą sprawą," rzuciłem im ostre spojrzenie, gdy otworzyli usta, by zaprotestować. "Nie potrzebuję, żebyście zaczynali niepotrzebną wojnę z kimś, kto prawdopodobnie chce być zostawiony w spokoju. Mogę zająć się tą sprawą sam. I nie będziemy bezsensownie łapać i zabijać dla waszej chorej przyjemności."
"Ale co, jeśli Al-" Aiden zaczął, ale przerwałem mu.
"Jeśli Alfa chce zaatakować, zniszczę go. Jeśli zdecydują się na zawarcie traktatu, mogą do nas dołączyć. A jeśli chcą być zostawieni w spokoju, zostaną zostawieni W SPOKOJU... dopóki nie podejmą działania." Podkreśliłem słowo 'spokoju', żeby te dwa osły zrozumiały.
"Dobra. W porządku. Cokolwiek!" Devon i Aiden odpowiedzieli jednocześnie, a linia się urwała.
Boże, potrafili dąsać się lepiej niż jakakolwiek kobieta w czasie menstruacji.
Westchnąłem z ulgą i zwróciłem się do Zyane'a, który słuchał całej rozmowy w ciszy, pozostając poza zasięgiem kamery. Nie mogłem bezpośrednio zaangażować go w naszą rozmowę; nie był Alfą, więc inni mogliby się obrazić. "Co myślisz?" zapytałem go, masując skronie.
"Te świnie są po kobiety." Zyane odpowiedział z marsową miną. "Ale jeśli są gotowi pozwolić ci zobaczyć ich umysł, to znaczy, że nie kłamią."
Wilki w watahie były połączone z Alfą przez mentalną więź. Ale unikalną cechą, którą mógł posiadać tylko Alfa, była moc czytania umysłów innych Alf i członków ich watahy. Oczywiście za ich zgodą lub w sytuacjach awaryjnych, w przeciwnym razie mogłoby to rozpocząć niepotrzebną wojnę między watahami. Nikt nie chce być naruszany przez innego Alfę, gdy nie mają interesu w węszeniu w cudzym umyśle.
"Musimy to sprawdzić. Zobaczyć, czy planują atak, czy są watahą samotników ukrywających się tam, by się przegrupować i zaatakować inną watahę," powiedziałem Zyane'owi. "Samotnicy rzadko tworzą watahę, a ten biały wilk musi być naprawdę potężny, skoro zdołał zjednoczyć bandę szaleńców pod swoją kontrolą."
"Pójdę z tobą. Jestem prawie tak silny jak ty i jako twój Beta moim obowiązkiem jest chronić cię przed niebezpieczeństwem. Ale czy zabierzemy ze sobą kilku wojowników na tę wyprawę? Atak białego Alfy na tych szpiegów wyraźnie oznacza, że nie lubią intruzów na swoich ziemiach. Musimy być ostrożni, a im więcej ludzi zabierzemy, tym lepsze mamy szanse na obronę przed podstępnymi atakami. W końcu zmierzamy na nieznane terytorium." Zyane ostrzegł.
Siedziałem w fotelu, rozmyślając przez chwilę, zastanawiając się nad najlepszymi krokami. Potem skinąłem głową z aprobatą. "Możesz iść. I zabierz ze sobą czterech naszych najlepszych wojowników. Nie więcej, nie mniej. A skoro obaj będziemy nieobecni, powiedz połowie pozostałych wojowników, żeby pilnowali granic, a resztę trzymaj w pogotowiu. Adrian będzie pełnił rolę lidera na ten czas i upewni się, że nikt nie dowie się, że wyjeżdżamy. I mam na myśli nikogo; oprócz wojowników i Adriana. Nie potrzebujemy, żeby ktoś zaczął snuć podejrzenia." Adrian był moim trzecim w dowodzeniu; i najlepiej było, żebyśmy nie rozgłaszali naszych planów wyjazdu. Im mniej osób wiedziało, tym mniejsze ryzyko niespodziewanego ataku.
"Zrozumiano." odpowiedział Zyane i już miał wyjść, gdy go zawołałem. "Tak?"
"Wyruszamy dziś wieczorem."
Zyane nie narzekał, po prostu wyszedł, by wykonać swoje obowiązki.
Szybko przejrzałem resztki papierkowej roboty i wstałem, przeciągając się. Zegar wskazywał 14:00. Był czas na obiad i trochę potrzebnego odpoczynku przed podróżą. Potem musieliśmy się spakować i wyruszyć w ciemności nocy, żeby nikt nie dowiedział się o dokładnym czasie naszego wyjazdu i nie zaalarmował innych Alf. Nie byłem na tyle głupi, by sądzić, że nie mam szpiegów na swoim terenie. Każdy Alfa miał swoich szpiegów na obcym terenie. Informacje o mocnych i słabych stronach przeciwnika były kluczowe w razie wojny. A ciemność pomoże ukryć nasze tożsamości, jeśli będą jacyś obserwatorzy. Aiden i Devon nie spodziewają się, że zareaguję tak szybko. Spodziewaliby się, że poczekam co najmniej tydzień, zanim podejmę działania. Do tego czasu będę już z powrotem w domu.
Udałem się do kuchni w głównym domu stada, by zjeść obiad. O tej porze dom stada był niemal pusty, z większością osób w pracy, szkole lub na patrolu. Personel kuchenny przygotowywał obiad na powrót wszystkich, co mogło nastąpić w każdej chwili. Zwykle usiadłbym w jadalni i zapytał, jak się wszyscy mają, ale dziś byłem nieco zajęty.
Wszedłem do kuchni i skinąłem głową, gdy wszyscy pochylili głowy z szacunkiem i strachem. Bez pytania, ładna brunetka w skąpych ubraniach i z nogami, które mogłyby zabić, podeszła do mnie z tacą obiadową w ręku. Wziąłem ją od niej i miałem już wychodzić, gdy poczułem, jak jej dłonie przesuwają się po moim ramieniu, wyraźnie dając do zrozumienia, czego ode mnie chciała.
"W moim pokoju." Powiedziałem jej wystarczająco głośno, by wszyscy usłyszeli. Nie robię tajemnicy z tego, z kim sypiam, bo gdybym to ukrywał, plotki opanowałyby całą wioskę, a nienawidzę, gdy fałszywe informacje zaczynają krążyć w stadzie. W ostatnich latach miałem coraz mniej kochanek, bo doszedłem do etapu w życiu, kiedy muszę ustatkować się z moją wybranką, a ona zasługuje na moją pełną lojalność. Ale jeszcze jej nie znalazłem, a wilki, podobnie jak większość zmiennokształtnych, są bardzo seksualnymi stworzeniami; trudno jest powstrzymać nasze pragnienia przez dłuższy czas. Tłumione popędy mogą nawet prowadzić do agresywnych zachowań.
Odwróciłem się i poszedłem do swojego pokoju z tacą w ręku. To był mój tymczasowy pokój, ponieważ w domu stada przebywam tylko w ciągu dnia. To proste pomieszczenie z drewnianą podłogą, łóżkiem king size, telewizorem, małą szafą z kilkoma zapasowymi ubraniami i łazienką. To tutaj przyprowadzam swoją kochankę, zwłaszcza gdy zimą potrzeba rozmnażania staje się zbyt silna, by się jej oprzeć.
Mam swój własny dom nieco dalej, na skraju lasu. Jest specjalnie zarezerwowany dla mnie i mojej wybranki. Nigdy nie przyprowadziłem tam żadnej kobiety i nigdy tego nie zrobię, dopóki nie znajdę swojej wybranki.
Zjadłem szybko lunch i czekałem na jej przybycie. Kiedy przyszła, nie traciłem czasu. Zamknąłem drzwi za nią, obróciłem ją i przycisnąłem do ściany, rozdzierając przy tym jej ubranie. W końcu nie było zbyt wiele do rozdarcia.
"S-skończyłeś?" zapytała dziewczyna, wciąż dysząc, leżąc na moim łóżku, przykryta białymi prześcieradłami.
"Tak." odpowiedziałem szorstko i wybrałem strój na wieczór. Muszę zacząć się pakować, jeśli chcę wyjechać dziś wieczorem, i potrzebuję dużo ciepłych ubrań.
"A-a-ale..." urwała, niepewna i przestraszona.
"Mam pracę, skarbie. Weź naczynia ze sobą," powiedziałem stanowczo i wszedłem do łazienki, zamykając drzwi na klucz. Nie było sensu dawać jej fałszywych nadziei. Nie angażuję się w związki i nie zamierzałem dawać jej żadnych fałszywych oczekiwań co do przyszłości.
"Cholera!" zakląłem pod nosem.
Może dała mi ulgę, ale daleko mi było do zadowolenia. A jedyną osobą, która mogłaby mi to zapewnić, była moja wybranka.
"Cholera!" powtórzyłem, uderzając pięścią w ścianę, gdy woda spływała po moim ciele. Muszę znaleźć swoją wybrankę i muszę to zrobić szybko. Nie tylko potrzebuję kogoś, kto utrzyma porządek, gdy mnie nie będzie, ale także wybranki, która uspokoi wewnętrzny niepokój stada.
Ale teraz są większe wyzwania do pokonania. Najważniejsze z nich:
Biały Wilk.