




Rozdział 4 Ten, który powinien się zastanowić, jesteś ty
Pod delikatnym oświetleniem kieliszki do wina lśniły niczym małe klejnoty.
Alaric milczał przez chwilę, zanim w końcu się uśmiechnął. "Pani Russell, to trochę surowe."
Kian szybko dodał, "Tak, wszyscy tu jesteśmy praworządnymi obywatelami!"
"Mój błąd," Cecilia lekko skinęła głową, pokazując, że jest jej przykro. "Po prostu spekulowałam. Jestem tylko dziewczyną z dobrego domu i nie znam się na takich sprawach. Może powinnam skonsultować się z Julianem, co o tym sądzi?"
Cecilia pamiętała, że biznes Alarica miał przejąć połowę rynku w Skyview City. Jeśli teraz powie o tym Julianowi, z pewnością nie pozostanie obojętny.
Kian, zawsze niecierpliwy, złapał to, co sugerowała Cecilia i szybko powiedział, "Nie idźmy tą drogą! Nie spodziewałem się, że dziedziczka Medici będzie taka przebiegła!"
"Jak mówiłam, pożycz mi sto milionów dolarów." Cecilia oparła brodę na ręce i spojrzała na Alarica. "Moje pieniądze są zamrożone, ale oddam ci je, jak tylko będą dostępne. I zapewniam, że z odsetkami."
"Chwila, jako żona pana Russella w Skyview City, jak to możliwe, że nie ma na sto milionów dolarów?" Kian spojrzał na nią podejrzliwie. "Nie masz jakiegoś innego planu?"
"Panie Coleman, przecenia mnie pan." Cecilia spojrzała na niego szczerze. "Obiecuję na nazwisko rodziny Medici, że pieniądze zostaną użyte tylko na zakup tej butelki wyśmienitego wina na aukcji. Możemy nawet sformalizować to umową, jeśli pan chce."
Opuszczając głowę, dodała, "A tak przy okazji, Julianowi na mnie nie zależy." Jej usta wykrzywiły się w kpiącym uśmiechu, jej głos był zimny. "Wkrótce moje małżeństwo z nim dobiegnie końca."
Alaric uniósł brew, jego oczy pociemniały, a wyraz twarzy stał się nieczytelny.
Oczy Kiana rozbłysły ciekawością. "Nie dopiero co się pobraliście? Szybki rozwód?"
Cecilia prychnęła i nie odpowiedziała mu.
"Skoro pani Russell wyraziła swoją prośbę, byłoby nierozsądne, gdybym nie pożyczył." Alaric delikatnie pogładził kieliszek do wina i zgodził się głębokim głosem. "Przeleję ci dziś sto milionów dolarów. Nie potrzeba umowy, to niewielka kwota. Poza tym, ufam ci."
Kian był oszołomiony, nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. "Czy ty oszalałeś?"
Cecilia była w dobrym nastroju, stuknęła kieliszkiem w kieliszek Alarica i uśmiechnęła się, "Dziękuję, panie Percy, za zaufanie. Jeśli w przyszłości będę mogła w czymś pomóc, proszę dać znać."
Kian przeniósł wzrok z Cecilii na Alarica, jego twarz była pełna niedowierzania. "Nie boisz się, że połączy siły z Julianem, żeby cię oszukać?"
"Nie ma się czym martwić." Alaric wyglądał na całkowicie zrelaksowanego.
"Oboje widzieliście tamtego dnia, że mój związek z Julianem nie jest dobry." Cecilia wypiła swój drink. "Osiągnęłam swój cel, więc się pożegnam."
Z tymi słowami, Cecilia uśmiechnęła się delikatnie i odeszła z gracją.
"Co, ona tak po prostu wychodzi?" Patrząc na odchodzącą postać Cecilii, Kian prawie oszalał. "A ty, nawet nie podpisując umowy, za bardzo jej ufasz! Ona nie wygląda na kogoś, z kim łatwo się dogadać!"
Alaric wzruszył ramionami i kontynuował picie. "Ufam swoim instynktom."
"Rozumiesz strategię? Jeśli ucieknie z twoimi pieniędzmi i nimi zmanipuluje, to ty będziesz stratny przez tę parę!" Kian był tak zły, że aż go głowa rozbolała. Alaric, zazwyczaj ostrożny, teraz wydawał się stracić rozum.
Alaric po prostu powiedział, "Ona tego nie zrobi."
Kian czuł, jakby słyszał to od Alarica zaledwie wczoraj.
"Prędzej czy później, ona będzie moją kobietą," kontynuował Alaric.
"Alaric, zwariowałeś? Obudź się! Dlaczego wspierasz żonę Juliana?" Kian był wściekły.
Alaric zachował spokój. "Przelej pieniądze w ciągu pół godziny."
Kian był wściekły. "Cholera, ty draniu!"
Po wyjściu z baru Cecilia nuciła melodię, wracając do rezydencji Russellów, nieświadoma, że ktoś ją śledził.
Tymczasem Julian spojrzał na zdjęcia, które właśnie otrzymał na telefon, i zmęczony przetarł skronie. Następnie powiedział do Owena: "Jedźmy do domu."
Owen zatrzymał się na chwilę, po czym skinął głową.
Niedługo potem Julian stał przed Cecilią. "Gdzie byłaś dzisiaj?"
"Czy muszę informować pana Russella, dokąd chodzę?" odparła Cecilia ostro.
Nie była już tą samą Cecilią z poprzedniego życia. W obliczu nagłego zainteresowania Juliana czuła teraz tylko falę obrzydzenia.
Twarz Juliana pociemniała. "Ostrzegałem cię, nie zbliżaj się zbytnio do innych mężczyzn. Czy musimy robić z tego awanturę?"
Myśląc o zdjęciach Juliana i Tamsin, o których wszyscy mówili, Cecilia szyderczo się uśmiechnęła. Już miała go wyśmiać, gdy nagle coś sobie uświadomiła i spojrzała na niego chłodno. "Kazałeś mnie śledzić?"
"Tak," przyznał Julian bez ogródek, jego ton był stanowczy. "Nie powinnaś wyjaśnić, dlaczego spotkałaś się z tymi dwoma mężczyznami?"
Cecilia nie spojrzała na niego przychylnie. "Czy nie mogę zaprosić ludzi o podobnych zainteresowaniach winem na drinka?"
Julian tłumił gniew. "Nigdy nie wiedziałem, że tak lubisz pić."
"Nic nas nie łączy, nie ma o czym mówić." Oczy Cecilii były zimne. "Nie musisz się martwić, że stracisz partnerów biznesowych z powodu moich niedyskrecji. Lepiej najpierw zastanów się nad sobą."
Julian zaniemówił. Po krótkiej ciszy powiedział: "Zabiorę cię na dzisiejszy międzynarodowy bankiet."
Cecilia odparła chłodno: "A co z Tamsin?"
Julian uniósł brew, spodziewając się bardziej entuzjastycznej reakcji ze strony Cecilii. "Jesteś moją żoną. Jeśli ty pójdziesz, ona naturalnie nie."
Cecilia zamilkła. W poprzednim życiu zaciekle walczyła z Julianem o to, by wziąć udział w tym bankiecie, ale ostatecznie przegrała, podczas gdy Tamsin wykorzystała okazję, by poznać wielu międzynarodowych przedstawicieli, co ułatwiło jej przyszłe studia za granicą.
Wibracja telefonu przerwała myśli Cecilii. Wyjęła telefon i zobaczyła, że Alaric przelał pieniądze.
Nastrój Cecilii od razu się poprawił. "Dobrze, pójdę z tobą."
W końcu udział w tym bankiecie przyniesie jej wiele korzyści, pozwalając na poznanie ludzi, którzy mogą pomóc jej w przyszłych przedsięwzięciach biznesowych.
Wyraz twarzy Juliana nieco złagodniał, choć czuł, że Cecilia, która kiedyś tak bardzo starała się mu przypodobać, zniknęła. Obecna Cecilia nie obdarzyła go nawet szczerym uśmiechem.
Ale przynajmniej Cecilia nie wspomniała ponownie o rozwodzie.
Przed rozpoczęciem bankietu Tamsin z podekscytowaniem przymierzała suknie w swoim pokoju w akademiku.
Jej współlokatorki zachwycały się: "Tamsin, wyglądasz w tej nowej sukni jak księżniczka oceanu."
"Naprawdę, nic dziwnego, że twój chłopak nie może się tobą nacieszyć!"
"Tamsin, masz tyle szczęścia! Twój chłopak jest zamożny i wpływowy, a do tego cię rozpieszcza. Kiedy nas z nim zapoznasz, żebyśmy mogły podzielić się twoim szczęściem?"
Otoczona komplementami współlokatorek, Tamsin nie mogła się powstrzymać od lekkiego zawstydzenia i dumy.
Muzyka grająca w pokoju zlewała się z dzwonkiem jej telefonu, więc go nie zauważyła.
Dopiero gdy Tamsin skończyła się ubierać i usiadła z powrotem przy biurku, by sprawdzić telefon, zobaczyła trzy nieodebrane połączenia od Owena i wiadomość tekstową.
Wiadomość brzmiała: [Pani Brooks, pan Russell poprosił mnie, bym poinformował panią, że nie musi pani uczestniczyć w dzisiejszym bankiecie.]