Read with BonusRead with Bonus

ROZDZIAŁ 05

Moon podszedł do swojego samochodu. Otwierał drzwi, gdy nagle poczuł znajomy zapach. Rozejrzał się i zobaczył Ocean stojącą przy aucie. Uśmiechała się, a kiedy spojrzał na jej twarz, uśmiech sam pojawił się na jego ustach. (Ocean ma naprawdę piękny uśmiech.) pomyślał. Ocean poczuła, że ktoś na nią patrzy. Rozejrzała się i zobaczyła, jak Moon wpatruje się w nią z uwodzicielskim uśmiechem. Jej serce zabiło mocniej. (Głupie serce.) pomyślała. (Nie interesuje mnie on, uciekam od niego. Dlaczego więc? Głupie serce.) Szybko wskoczyła do samochodu i zamknęła drzwi. Jack pomyślał, że może jest zmęczona albo głodna, a może jedno i drugie, więc szybko odjechał. Zauważyła smutną twarz Moona, którego uśmiech nagle zniknął. Jego błyszczące oczy przygasły. Ścisnęło jej serce i poczuła się źle. Wiedziała, że to ona jest przyczyną jego smutku. Próbowała odgonić te myśli, ale nie mogła. Jej język sam zaczął się poruszać i zadała Jackowi pytanie, którego się nie spodziewała!

Ocean: Co jeśli czuję, że jestem powodem czyjegoś bólu? Co powinnam zrobić?

Jack: Nie sądzę, żebyś mogła kogoś skrzywdzić. Ale jeśli tak jest i myślisz, że jesteś powodem czyjegoś bólu lub łez, to porozmawiaj z nimi, wyjaśnij wszystko, przeproś.

Ocean: A co jeśli mi nie wybaczą?

Jack: Jeśli przeprosisz z czystego serca, na pewno ci wybaczą.

Moon wrócił do domu. Nic nie jadł od powrotu, tylko zamknął się w swoim pokoju. W porze kolacji Maria Kart, matka Moona, wysłała służącą, by zawołała go na kolację, ale odpowiedział, że nie jest głodny. Maria zmartwiła się i poszła do jego pokoju. Siedział na brzegu łóżka, obejmując nogi. Patrzył na ciemny las za dużym oknem. Był tak pogrążony w myślach, że nawet nie zauważył Marii. Maria usiadła obok niego i delikatnie pogłaskała go po plecach. Moon spojrzał na nią i wymusił uśmiech. Położył się i oparł głowę na jej kolanach. Maria była pewna, że coś trapi jej syna. Zapytała go.

Maria: Co tak trapi mojego Moona, że jest taki zagubiony i smutny?

Moon: To dziewczyna, mamo.

Maria: Musi być bardzo wyjątkowa, skoro tak na ciebie wpłynęła.

Moon: Jest, mamo. Jest słodka, urocza, niewinna, oszałamiająca, a ja uwielbiam, jak jej dołeczki się pogłębiają, gdy się uśmiecha.

Maria: Zwolnij. Kim ona jest? Teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa, nikt nigdy nie wpłynął na ciebie tak bardzo.

Moon: Kiedy ją poznasz, powiesz to samo.

Maria: Poczekaj. To brzmi jak deja vu. Czy mówimy o tej samej dziewczynie sprzed 6 lat, czy to ktoś inny?

Moon: Mamo, mogę być niegrzecznym chłopcem, ale nie jestem playboyem. To ta sama dziewczyna.

Maria: Jak się nazywa?

Moon: Ocean Knight.

Maria: Czy to córka Jacka Knighta?

Moon: Nie. A: nie jest taką rozpieszczoną jak oni, B: jej rodzice zmarli dwa tygodnie temu.

Maria: To straszne.

Moon: Tak. Mamo, nie wiem dlaczego, ale ona ucieka ode mnie. Nawet na mnie nie patrzy. Jeśli już to robi, czuję od niej strach.

Maria: Co zrobiłeś?

Moon: Takie tam, mamo, jak zawsze robię nowym uczniom.

Maria: Wygląda na to, że potraktowała to poważniej, niż myślałeś. Twoje żarty mogły ją przestraszyć.

Moon: Nie, nie, mamo. To niemożliwe. Nie wiedziałem. Proszę, pomóż mi, mamo.

Maria: Dlaczego po prostu z nią nie porozmawiasz? Powiedz jej, że to był tylko żart.

Moon: Masz rację. Porozmawiam z nią w poniedziałek. A nawet lepiej, przeproszę ją.

Maria: Myślałam, że mój Moon nigdy nie przeprasza!

Moon: Tak, ale dla niej mogę całować jej stopy.

Maria: To nowy Moon dla mnie. No dalej. Wszyscy czekają.

Moon: Co na obiad?

Maria: Pieczona jagnięcina.

Moon: Kocham cię, mamo.

Maria: Ja też cię kocham, mój mały chłopczyku.

Moon zjadł obiad z rodziną. Po kolacji wrócił do swojego pokoju. Leżał na łóżku, gdy wspomnienia o Ocean zaczęły napływać do jego umysłu.

10 lat temu

Moon pływał w jeziorze, gdy trzy dziewczyny oszukały rybę i wyciągnęły ją z wody. Zanim Moon zdążył do niej dopłynąć, ryba już była na brzegu. Walczyła o życie, a te trzy łobuziary się z tego cieszyły. Moon nie mógł pokazać się innym w taki sposób. Patrzył, jak ryba powoli umiera, bezradnie. Wtedy podeszła do niej inna dziewczyna. Moon przyjrzał się jej - była taka czysta jak woda w rzece. Myślał, że zrobi to samo, co tamte trzy, ale nie. Szybko złapała rybę i wrzuciła ją z powrotem do jeziora. Gryzła dolną wargę z nerwów, a po chwili ryba zaczęła się ruszać i odpłynęła w głąb. Uśmiechnęła się psotnie. Dołeczki na jej policzkach pogłębiły się, gdy się uśmiechała. Została tam minutę lub dwie, a potem odeszła. Moon ostrożnie poszedł za nią. Przed zmierzchem opuściła to miejsce z rodziną, Moon rozpoznał jej rodzinę, znał ich. Ale nigdy wcześniej nie widział tej pięknej dziewczyny. Moon wrócił do domu. Cały dzień nuciła piosenkę. Jej słodki głos był słodszy niż śpiew ptaka. Zamknął oczy, a słodkie nucenie stało się jego kołysanką i zasnął. Następnego dnia wstał wcześnie i wyszedł. Chciał zobaczyć ją znowu, ale odjeżdżała. Ruszyli, a Moon zaczął biec za samochodem. Samochód przyspieszył, a Moon również. Wtedy postanowił uderzyć w samochód. Biegł szybciej i uderzył go. Był dzieckiem i to bardzo bolało. Ale nie dbał o to. Wszystko, co się dla niego liczyło, to zobaczyć ją po raz ostatni, zanim zniknie na nie wiadomo jak długo. Jej rodzice wysiedli z samochodu, krzyczeli na siebie nawzajem. Potem szukali kogoś lub czegoś, co mogli zranić. Poszli do lasu, a Moon cieszył się z radości. Patrzył na nią, musiała to poczuć. Zamknęła wszystkie drzwi samochodu. Moon uśmiechnął się i nadal na nią patrzył. Nagle spojrzała mu prosto w oczy, a jej oczy stały się czarne jak smoła. Otworzyła drzwi samochodu, wysiadła i powoli zaczęła iść w kierunku Moona. Moon próbował ją zatrzymać, ale nie mógł. Wkrótce zgubił się w jej oczach, wpatrywali się w siebie nawzajem. Cały świat zniknął. Szła w stronę Moona, dopóki ktoś nie złapał jej za ramię i nie odwrócił. Ich kontakt wzrokowy się przerwał, a Moon poczuł się, jakby właśnie się obudził. Nie rozumiał, co się z nim stało. Nie ruszył się i nadal podziwiał jej piękno. Jej ojciec zabrał ją do samochodu, wszyscy wsiedli i usłyszał, jak jej ojciec mówi.

Sam: Ocean nigdy tu nie wróci, nigdy.

Zanim zdążył ich zatrzymać, już ich nie było. Moon wrócił do domu, płakał i nie jadł cały dzień. Jego mama zapytała, a on opowiedział jej wszystko o dziewczynie.

Maria: Ciii... To w porządku, synku. Jeśli jest ci przeznaczona, to wróci. Przeznaczenie ją do ciebie przyprowadzi.

Previous ChapterNext Chapter