




Rozdział 9 Dlaczego plan nie zadziałał?
„Więc porozmawiamy o tym, co się stało, czy nie?” – zapytała cicho Isabel, zbliżając się, starając się, by John nie usłyszał. Anna spojrzała na Isabel z niedowierzaniem. „Ma tupet, żeby mnie o to pytać” – pomyślała z zaskoczeniem, ale domyślała się, że nie powinna być zdziwiona.
„Chodzi ci o to, kiedy byłaś suką? Czy o to, kiedy próbowałaś rozwalić moje małżeństwo?” Isabel zająknęła się, wyraźnie zdezorientowana. Jej blond włosy były w nieładzie, a oczy wyglądały na zaniepokojone. Anna oparła się o framugę drzwi i zmierzyła ją wzrokiem. Mogła niemal czytać z twarzy Isabel jak z książki – była wyraźnie zmartwiona. Anna podobała się myśl, że tym razem to Isabel się martwi.
„Ja... ja... nie wiem, co się z tobą dzieje, ale zachowujesz się jak wariatka” – syknęła Isabel, podchodząc bliżej. „Kompletnie nie jak ty i to mi się nie podoba.”
„Masz na myśli to, że nie zamierzam już znosić twoich bzdur i robić, co mi każesz?”
„NIE! Oczywiście, że nie.”
Anna zatrzasnęła drzwi ciężarówki i oparła się o nie. Skrzyżowała ramiona i odgarnęła kosmyk rudych włosów. Wbiła dłonie w ramiona, mając nadzieję, że powstrzyma się przed uderzeniem jej w twarz.
„Próbowałaś mnie zmusić do opuszczenia męża. Co tu jeszcze do powiedzenia?”
„Byłam zszokowana, gdy cię tam zobaczyłam, i wściekła, że nasz plan nie wypalił. Po prostu martwię się, że nie wyjdziesz z małżeństwa, które wyraźnie ci nie służy.”
„To ja zdecyduję, co mi służy, a co nie.”
„To nie to, co mówiłaś wczoraj wieczorem!”
„Jak ci już mówiłam, po prostu zapytałam mojego męża i zaufałam mu.”
„Wczoraj wieczorem byłaś wrakiem!” – powiedziała Isabel zimnym tonem. „Po prostu próbowałam się tobą zająć.”
Anna spojrzała na udawane zatroskanie na twarzy kuzynki i poczuła się chora. „Jak mogłam kiedykolwiek uwierzyć, że ona próbuje mi pomóc?” – pomyślała smutno. „Chyba zawsze zakładałam, że mnie kocha, bo była jedyną rodziną, która aktywnie uczestniczyła w moim życiu. Isabel oczywiście dba tylko o siebie.”
„Potrafię o siebie zadbać i podejmować własne decyzje” – powiedziała Anna na głos, przerywając swoje myśli, gdy przechodziła obok niej.
„Ale zawsze potrzebowałaś moich rad i pomocy” – powiedziała Isabel, próbując łagodniejszego podejścia, chwytając Annę za ramię. „Od kiedy byłyśmy dziećmi, polegałaś na mnie, zawsze podejmowałam te ważne decyzje.”
„Na szczęście potrafię o siebie zadbać” – powiedziała Anna cicho, odwracając się i uwalniając ramię.
Poszła do Johna, ale nie umknęła jej surowa złość, która błysnęła w oczach Isabel. Starała się udawać, że nie czuje wzroku Isabel na sobie, gdy rozmawiała z Johnem. Isabel zawsze kochała kontrolować. Ostatecznie zawsze miała w Annie posłusznego marionetkę.
„Całkowicie pozwoliłam jej sobą kierować. Nawet próbowała wybrać moją suknię ślubną, kiedy wychodziłam za Johna” – pomyślała Anna, rozmawiając z Johnem, ale mając Isabel na oku. „Nigdy nie podejrzewałam, że może mieć ukryte motywy.”
„Wszystko w porządku?” – zapytał John, wyrywając ją z zamyślenia, delikatnie dotykając jej ramienia, by przyciągnąć jej pełną uwagę.
„W porządku. Po prostu myślę” – powiedziała Anna, gdy John odwrócił się z uśmiechem i ostatnim dotykiem jej ramienia.
Anna obserwowała swoją kuzynkę i próbowała odkryć warstwy, które ukrywały prawdziwą Isabel przed światem. „Jest tak dobra w udawaniu, ale pod spodem myślę, że naprawdę mnie nienawidzi” – pomyślała, patrząc na nią.
Nagle przypomniała sobie noc, kiedy umarła w swoim mieszkaniu, gdy coś, co ją dręczyło, zaskoczyło ją. Nic w mieszkaniu nie było na swoim miejscu, nawet jej pierścionek nadal był w cukiernicy. Każdy złodziej wart swojej ceny by go znalazł.
Isabel zauważyła, że Anna na nią patrzy, i przybrała minę zranionego psa, która zawsze wszystkich zwodziła. „Cieszę się, że teraz wiem lepiej” – pomyślała Anna smutno, kręcąc głową. Anna wpatrywała się w nią i nie ustępowała, gdy wszystkie możliwości związane z tamtą fatalną nocą krążyły jej po głowie. Był tylko jeden wniosek, do którego mogła dojść, ale przyprawiał ją o mdłości, gdy poważnie go rozważała.
„O Boże” – pomyślała, gdy nieunikniona prawda zapadła na swoje miejsce. „Ona wysłała tych ludzi, żeby mnie zabili!”