Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5

John rzucił jej spojrzenie, a jego głos ociekał sarkazmem. "Więc, znalazłaś sobie chłopaka na te trzy lata, kiedy mnie nie było? Zerwałaś z nim dla mnie, ale twierdzisz, że ci na mnie nie zależy? Naprawdę? Tak czy inaczej, Emily, nigdy cię nie polubię."

Emily przewróciła oczami. John nie był już tylko pewny siebie; stał się narcyzem.

Na twarzy Emily pojawił się chytry uśmiech, a jej oczy błyszczały figlarnie, emanując urokiem syreny. Przez chwilę John był oczarowany jej wdziękiem.

Czerwone usta Emily wykrzywiły się w uśmiechu. "John, nawet jeśli znalazłam kochanka, i tak byłabym bardziej uczciwa niż ty."

Odepchnęła Johna na bok i wyszła, trzymając telefon w ręku. Na zewnątrz sprawdziła swoje wiadomości.

[Emily, rozwiedź się z nim.]

[Emily, powiedz mi, gdzie jesteś.]

[Emily, przyjadę cię znaleźć!]

Zalew wiadomości przyprawił Emily o zawrót głowy. Uniosła brew, a jej uśmiech się poszerzył. Uwielbiała drażnić się z Jamesem.

Za każdym razem, gdy spotykali się w hotelu, drażniła Jamesa, uwielbiając, jak przejmował inicjatywę, by ją kochać. To zawsze poprawiało jej humor.

Emily odpisała z uśmiechem: [Moja rodzina chce, żebym miała z nim dziecko, żeby utrzymać małżeństwo. Co mam zrobić?]

Po kilku sekundach James zadzwonił.

"Emily, nie pozwolę na to!" warknął, ale dla Emily brzmiał bardziej jak obrażone dziecko.

"James, nawet jeśli tego nie chcesz, to koniec. Może dam ci jeszcze dwie nieruchomości? Możesz zbierać czynsz."

Emily mówiła, jakby uspokajała dziecko, już myśląc o tym, które nieruchomości przekazać.

"Emily Johnson, jak śmiesz! Czy wiesz, kim jestem..."

To był pierwszy raz, kiedy Emily słyszała Jamesa tak wściekłego. Zwykle szeptał jej do ucha i nazywał ją kochanie.

Emily była całkiem rozbawiona. "Dobrze, żadnych więcej żądań, bo się zdenerwuję."

"To pójdę i wykastruję twojego męża."

Po groźbie Jamesa, Emily zatrzymała się na chwilę, a potem się roześmiała. "Jesteś niesamowity, prawda?"

Właśnie miała pochwalić Jamesa, kiedy John wyszedł z biura. Rozłączyła się, ignorując wściekłość Jamesa po drugiej stronie.

Pracowanie w tej samej firmie sprawiało, że ich spotkania były bardzo niezręczne.

Ignorując Johna, Emily wróciła do działu projektowego. Nie było tam zbyt wiele pracy; gdy projekty zostały zatwierdzone, przechodziły do produkcji.

Następnego dnia, ponieważ miała do uczestniczenia w bankiecie urodzinowym, Emily wyszła wcześniej z pracy, by zrobić makijaż w domu.

Po ponad dwóch godzinach John wpadł do środka, niecierpliwie ją poganiając.

Wtedy zobaczył Emily w długiej czerwonej satynowej sukni z odkrytymi plecami i wcięciem w talii, wyglądającą jak eteryczna wróżka. Każdy jej ruch był hipnotyzujący.

John zmarszczył brwi, a jego zimny ton nieco złagodniał. "Pośpiesz się, jesteśmy spóźnieni."

Chociaż John nie lubił Emily, musiał przyznać, że była olśniewająca.

Rozcięcie jej sukni sięgało do ud, z haftowanymi złotą nicią wzorami chmur na brzegu, które lśniły i podkreślały jej długie nogi.

Oczy Johna nieco pociemniały, a on prychnął. "Czerwony ci nie pasuje. Wyglądasz jak prostytutka."

Emily cmoknęła i przewróciła oczami. "Jeśli nie potrafisz tego docenić, to wydłub sobie oczy."

Poprawiała swoją sukienkę przed lustrem. Jej smukła talia, długie włosy opadające na piersi i uśmiech na czerwonych ustach przyciągały wzrok.

John nie mógł oderwać od niej oczu. W szkole często słyszał, jak chłopcy rozmawiali o Emily, robiąc różne nieprzyzwoite żarty.

Okazuje się, że w tych żartach było trochę prawdy; Emily zdecydowanie wiedziała, jak przyciągnąć uwagę.

Z lekceważącym machnięciem ręki John powiedział: "Emily, mówiłem ci, nie będę miał z tobą dziecka. Twoja mała gra uwodzenia nie zadziała. Będę czekał w samochodzie."

John wyszedł, zapalił papierosa w samochodzie, czując się trochę niespokojny. Kilka minut później Emily wślizgnęła się na tylne siedzenie.

Elegancki Ogród Orchidei na Górze Szeptu Wiatru

To miejsce było czymś wyjątkowym, cała góra była prywatną własnością. To było terytorium rodziny Smithów.

Kiedy dotarli do Eleganckiego Ogrodu Orchidei, miejsce było pełne luksusowych samochodów. Wszystkie elity z Emerald City były tam.

Ogród wyglądał jak z bajki, z bujnymi drzewami i egzotycznymi kwiatami. Emily rozpoznała tylko orchidee.

Patrząc wokół, rzadkie kwiaty i rośliny były perfekcyjnie rozmieszczone, z ogrodnikami w pogotowiu.

Każda orchidea była warta dwadzieścia milionów dolarów, a uprawa ich w takiej ilości wymagała poważnych nakładów finansowych.

Emily zaczynała rozumieć, dlaczego rodzina Smithów była najbogatsza w kraju.

Długi korytarz zaprojektowano jak kwiatową halę, każdy krok odkrywał nowy widok, dając subtelny, ale luksusowy klimat.

Pracownik zaprowadził ich do sali bankietowej. Wszystkie meble były najwyższej jakości, a pokój wypełniał przyjemny zapach. Nawet filiżanki na stołach były antykami. Emily widziała już wiele luksusowych rzeczy, ale to miejsce ją zaskoczyło.

"Tyle elit z Emerald City jest tutaj."

"Burmistrz i przedstawiciele wojska też są."

"Obecne są wszystkie dziesięć najważniejszych rodzin. Rodzina Smithów naprawdę potrafi zrobić wrażenie."

Ludzie byli pod wrażeniem bogactwa rodziny Smithów.

Emily znalazła swoje miejsce. Wszyscy tam chcieli zbliżyć się do rodziny Smithów. Jeśli teraz podejdzie, może zostać wyśmiana.

"Emily, czemu nie pójdziesz i nie poznasz pani Amelii Smith?"

To był Christopher Taylor, dobry przyjaciel Haydena, który mówił do niej. Mimo swojego wieku, wyglądał żwawo.

Wziął Emily za rękę i poprowadził ją do przodu, mówiąc: "Nawet jeśli jej nie przekonasz, przynajmniej najpierw daj jej prezent."

Emily mrugnęła bezradnie, ale poszła za Christopherem.

Przeciskając się przez tłum, zobaczyli Mię i Vedę stojące obok Amelii.

Veda uśmiechnęła się do Amelii, mówiąc: "Pani Smith, ten perfum to nowy produkt od Cassia, odpowiedni dla każdego wieku, warty dziewięć milionów dolarów."

Amelia tylko się uśmiechnęła. "Jesteś bardzo troskliwa."

Cassiax to nowa marka sprzed kilku lat, znana z zapachów z nutą ziołową, odświeżających i podnoszących na duchu.

Szybko stała się hitem w elitarnych kręgach na całym świecie.

Veda chciała, żeby Amelia go wypróbowała, ale wtedy przerwał jej kamerdyner Amelii. "Pani Smith, rodzina Williamsów właśnie przybyła."

Amelia podniosła wzrok, a Emily zrobiła krok naprzód, oferując delikatny uśmiech. "Pani Smith, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. To jest prezent, który dla pani przygotowałam."

Emily wyjęła prezent i podała go Amelii.

Veda spojrzała na nią. "Dajesz pani Smith zniszczony szalik?"

Previous ChapterNext Chapter