Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5

Dom.

To słowo sprawiło, że Leonard na chwilę się zatrzymał.

Jego reakcja sprawiła, że Margaret pomyślała, iż nie stać go jeszcze na dom, i poczuła, że powiedziała coś nieodpowiedniego.

„Ach, moi rodzice zostawili mi dom. Możemy tam zamieszkać w przyszłości.”

Chociaż Margaret nie była tam od dawna, dom był wystarczająco przestronny dla dwóch osób.

Wystarczyło tylko kupić kilka nowych rzeczy do domu.

Myśląc o tym, Margaret postanowiła, że może zająć się zakupami, skoro i tak nie miała nic innego do roboty.

„Dom znajduje się w Ogrodach Błękitnych Wód na Alei Klonowej, mieszkanie A1501. Jest tam zamek na kod. Wyślę ci kod na telefon później. Och, prawda, jeszcze nie wymieniliśmy się kontaktami.”

Margaret wyciągnęła telefon i otworzyła WhatsApp, czekając, aż pokaże jej swój kod QR.

Kiedy zauważyła, że się nie rusza, machnęła telefonem przed jego twarzą, „WhatsApp!”

Leonard ocknął się i wyświetlił swój kod QR, aby mogła go zeskanować. Po dodaniu się do znajomych, wysłała mu krótką wiadomość z kodem do drzwi.

„To ja już lecę. Będziemy w kontakcie na WhatsApp. Do zobaczenia!”

Machnęła do Leonarda i wsiadła do taksówki.

Skoro miała zamieszkać w Ogrodach Błękitnych Wód, musiała wrócić do rodziny Thorne, żeby spakować swoje rzeczy.

Leonard patrzył, jak znika z zasięgu wzroku, po czym spojrzał na jej profilowe zdjęcie na WhatsAppie, uroczy mały kotek, który trochę ją przypominał.

Schował telefon i wsiadł do swojego Hyundaia, by pojechać do szpitala do pracy.

Ledwo wyjechał z parkingu, a w twarz zaświeciło mu jasne światło samochodowe.

Podniósł rękę, żeby osłonić oczy, i wysiadł z samochodu.

Światła samochodu migały arogancko przez pół minuty, zanim się wyłączyły, a z siedzenia kierowcy wysiadł mężczyzna.

Mężczyzna miał na sobie diamentowe kolczyki, punkową kurtkę dżinsową i nabijane ćwiekami buty Marten.

„Doktorze Graham, dzisiaj jesteś taki skromny, jeżdżąc Hyundaiem. Skąd wytrzasnąłeś to zabytkowe auto?”

Leonard spojrzał na mężczyznę przed sobą, który niedbale objął go ramieniem, i razem ruszyli w stronę szpitala.

„Henry Graham skontaktował się z moją rodziną, mówiąc, że nie było cię w domu od kilku dni. Jeśli nie wrócisz wkrótce, planuje wysłać ochroniarzy do szpitala, żeby cię zablokować.”

Irytujące słowa mężczyzny nie zrobiły na Leonardzie wrażenia, który pozostał niewzruszony.

Widząc brak reakcji Leonarda, Frank Woods wzruszył ramionami z obojętnością, „Dlaczego zawsze wyglądasz tak bez wyrazu? Ludzie mogliby pomyśleć, że właśnie przeszedłeś operację plastyczną.”

Leonard spojrzał na niego, „Czy operacja plastyczna może sprawić, że ktoś będzie wyglądał jak ja?”

Leonard był dość narcystyczny. Frank objął go ramieniem, „Tak, tak, jesteś naturalnie piękny.”

„Masz jakiś interes?”

Frank przybrał poważny wyraz twarzy, „Leonard, w końcu wróciłeś do kraju. Czy to nie naturalne, że cię szukam? Czekałem kilka dni, a skoro się nie odezwałeś, musiałem się z tobą skontaktować, panie Graham.”

Leonard przez lata był renomowanym chirurgiem za granicą.

Ale z jakiegoś powodu nagle zdecydował się wrócić do kraju.

„A tak przy okazji, Henry pytał, kiedy wracasz do rezydencji Grahamów.”

Frank uważał za dziwne, że Leonard nie wrócił do rodziny Grahamów ani razu przez prawie pół miesiąca. Prawdopodobnie nie odbierał też ich telefonów, dlatego Henry skontaktował się z nim.

Leonard milczał i wszedł prosto do szpitala.

„Czyżbyś nie wiedział, jak stawić czoła rodzinie Grahamów? Jesteśmy przyjaciółmi, więc pozwól, że Ci pomogę. Możesz zatrzymać się w mojej willi na Eldertop Mountain, a nawet zapewnię dziesięciu służących...”

Zawahał się, przypominając sobie Hyundaia, którym jeździł Leonard, „Po pracy zabiorę Cię do salonu samochodowego, żebyś wybrał nowy samochód. Wybierz dowolną markę, mam mnóstwo pieniędzy!”

Rodzina Franka prowadziła interesy od pokoleń i była dość zamożna.

Leonard, myśląc o domu, o którym wspomniała Margaret, delikatnie odepchnął Franka, „Nie trzeba.”

Miał gdzie się zatrzymać.

Czując się odrzucony, Frank teatralnie chwycił się za pierś, ale Leonard nawet na niego nie spojrzał.

„Lekarze powinni być mili. Dlaczego jesteś taki zimny?”

Leonard nie przestawał, kierując się do swojego gabinetu, by przebrać się w biały fartuch przed wejściem na salę operacyjną.

Dziś miał bardzo dużo pracy, jedną dużą operację i kilka drobnych zabiegów.

Patrząc na zimne plecy Leonarda, Frank pomyślał: „Czy Leonard w ogóle jest człowiekiem? Czasami jest zimniejszy niż robot.”

Gdyby nic nie powiedział, kto by wiedział, że są przyjaciółmi od ponad dekady?

Margaret wróciła do domu, który zostawili jej rodzice. Meble były przykryte płótnem, ale wciąż stosunkowo czyste.

Wymagało to jednak gruntownego sprzątania, więc odłożyła torbę, założyła maskę i zabrała się do pracy. Do popołudnia ledwo udało jej się uporządkować miejsce.

Łóżko było użyteczne, ale materac wymagał wymiany.

Sofa, stara drewniana, była niemodna i też wymagała wymiany.

Ponieważ to był jej dom, nawet jeśli była żoną Leonarda, nie chciała, żeby za to płacił. Po szybkim prysznicu przebrała się i ruszyła do galerii handlowej.

Miała samochód, Audi A6, który kupiła sama i był całkiem wystarczający.

Ale dzisiaj wzięła Hyundaia Leonarda, zostawiając Audi u Johna.

Złapała taksówkę na rogu, myśląc, że powinna znaleźć czas, żeby odzyskać swój samochód i rzeczy z domu Johna.

„Do Crystal Plaza.”

Samochód jechał płynnie, a ponieważ Margaret wstała wcześnie i nie odpoczęła dobrze poprzedniego dnia, poczuła się senna, opierając się o okno.

Gdy tylko zdrzemnęła się, zadzwonił telefon. Widząc identyfikator dzwoniącego „Layla”, Margaret instynktownie poczuła opór.

Podwójnie kliknęła przycisk blokady, odrzucając połączenie.

Layla była dumna, a Margaret pomyślała, że nie zadzwoni ponownie po odrzuceniu. Ale wkrótce telefon zadzwonił ponownie.

Westchnęła, widząc, że identyfikator zmienił się na „Howard”.

Ręka Margaret zadrżała. Mimo że zdecydowała się odpuścić i nie angażować się w sprawy Howarda i Stelli, widok jego imienia wciąż sprawiał, że serce ją bolało.

Tym razem nie odrzuciła połączenia, pozwalając, by poszło na pocztę głosową.

W galerii Margaret przechadzała się po dziale meblowym.

Do 17:00 było jeszcze trochę czasu, a Leonard nie wróciłby tak szybko do domu.

Gdy miała już zamówić dostawę materaca, zauważyła dwie znajome postacie w pobliżu: Stellę i Laylę.

„Wkrótce wychodzisz za mąż, więc powinnaś kupić nową pościel. Czerwień wygląda ładnie. Mam nadzieję, że szybko będziesz miała dzieci!”

Layla uśmiechnęła się, a Stella nieśmiało poklepała ją po ramieniu, „Mamo, za wcześnie na takie rozmowy!”

Margaret odwróciła wzrok, udając, że ich nie zna.

Ale weszły do tego samego sklepu, a Stella natychmiast zauważyła Margaret przy kasie.

Previous ChapterNext Chapter